Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 25 maja 2020

Nieoczekiwana zmiana miejsc

     O upierdliwym i upartym Dziadziusiu i jego czterokołowym pierdzidełku, napisałem już kilka tekstów. Tutaj, tutaj i tutaj. Grał mi osobnik ten głośno na nerwach, uparcie zajmując "swoje" miejsce parkingowe, choć mógł stać obok, na inwalidzkim. I to mnie wkurza - bo ja na inwalidzkim stać nie mogę. Wychodzi na to, że Dziadziuś zajmuje dwa miejsca, a parking malutki.

     Ostatnio, przed wyjazdem w nieco dalszą trasę, Koleżanka Małżonka wstąpiła jeszcze do sklepu naprzeciwko po wodę. Ja jedynie stanąłem przy samochodzie, przypadkiem zaparkowanym na dziadziusiowym miejscu. Dziadziochód stał obok, na niebieskim miejscu, tak jak należy. Ale wystarczyło tylko, że ja znalazłem się obok swojego, momentalnie Dziadziuś-menda-łysa pierdoła wyleciał z bramy i wsiadł za kierownicę. Ja nie zdążyłem złapać klamki, a Dziadziochód już zapierdział silnikiem i po chwili zapaliły mu się światła cofania.

     Wciąż jednak stał, bo "jego" miejsce zajmował mój samochód. A mój nie dość, że wciąż unieruchomiony, to jeszcze pusty, bo nie chciało mi się czekać wewnątrz.

     Trochę mu się tam pewnie woda w chłodnicy zagotowała, bo w sklepie była kolejka. Światła cofania twardo świeciły przez te dziesięć minut - że też nie szkoda mu sprzęgła oporowego. Noga na wciśniętym sprzęgle pewnie też mu nieco zdrętwiała. W końcu Koleżanka Małżonka wyszła ze sklepu. Zapakowaliśmy się do wozu, ostrożnie wyjechałem z parkingu i włączyłem się do ruchu. Zanim to zrobiłem,. Dziadziuś, szczęśliwy jak zakochany sztubak, parkował już na "swoim" miejscu, niebieskie pozostawiając wolne.

     Pokręciłem głową. To już jest jakaś choroba. Facet nie jest normalny, bez dwóch zdań.

     I stało się niedawno, że znów "jego" miejsce było wolne. Ponieważ było to jedyne wolne miejsce, zaparkowałem, nie bez pewnej satysfakcji.

     - Dziadziuś odcisków na łokciach dostanie - pomyślałem. - Tak długo będzie wypatrywał, czy aby ten samochód nie rusza. A nie ruszy przez najbliższy tydzień...

     Zamknąłem drzwi, ruszyłem w kierunku domu i... Zatrzymałem się. No po prostu zdębiałem! Oto, na niebieskim, inwalidzkim miejscu stał, błyszcząc wypucowaną karoserią i wypastowanymi oponami nie kto inny, a Dziadziochód we własnej osobie.

     Przetarłem oczy. Jak to możliwe? Przecież "jego" miejsce było wolne! I nie przeparkował? Niemożliwe!

     Na czwarte piętro wbiegłem jak kozica.

     - Dziadziuś chyba ma kwarantannę! - zawołałem od progu. - W każdym razie, coś z nim nie tak.

     - Niemożliwe - zdziwiła się Koleżanka Małżonka. - Przecież dzisiaj widziałam go na parkingu.

     To mi dał zagwozdkę! Podrapałem się po głowie raz i drugi, ale nic nie mogłem wymyślić. Postępowanie Dziadziusia stało się tajemnicze i zagadkowe. Co on tam knuje pod tą łysą czaszką? Jeśli nie wyszedł przeparkować, to znaczyć może tylko jedno - on z jakiegoś powodu zwyczajnie nie może tego zrobić!

     - Zgubił kluczyki? - podsunąłem.

     - Na pewno ma zapasowe.

     - Więc dlaczego?

     Koleżanka Małżonka wzruszyła ramionami. Nie wiedziała. Ja też nie wiedziałem. Ale już następnego dnia moje plany się zmieniły i zmuszony byłem użyć samochodu. I o mało nie wyszedłem z siebie, gdy wróciłem. Dziadziochód nadal tkwił na inwalidzkim, a na "jego" miejscu parkował jakiś inny wóz. 

     Zgodzicie się chyba ze mną, że ta sprawa wymagała drobiazgowego śledztwa. Przez wiele dni obserwowałem Dziadziochód przy każdej okazji. Czy to wyniesienie śmieci, czy kupno pieczywa, czy też szybkie podejście do okna i zerknięcie na parking. Z dnia na dzień moje zdumienie rosło. Samochody na miejscu anektowanym ongi przez Dziadziusia, bezustannie się zmieniały. Dziadziochód też kilka razy zniknął, ale potem pojawiał się na... inwalidzkim miejscu do parkowania. Raz nawet pomimo faktu, że dziadziusiowe miejsce było wolne.

     - Tu coś musiało się stać! - kręciłem głową z niedowierzaniem. - Przecież istota tak uparta i z taką obsesją nie mogła się dać tak łatwo przekonać!

     - Pewnie inni sąsiedzi mieli go już dość i powiedzieli mu parę słów - skwitowała Koleżanka Małżonka. - A że słowa były gwałtowne, to się przestraszył. Może zagrozili mu, że sprawę przekażą do administracji osiedla. W końcu gość postępował nie w porządku, zajmując zawsze dwa miejsca parkingowe.

     - Trudno mi w to uwierzyć - pokręciłem głową. - Chyba że...

     - Że co?

     - Że zasugerowali mu coś... Na przykład, że mu ktoś odrapie Dziadziochód gwoździem?

     - Żartujesz? To on wtedy miałby haka na nich, nie oni na niego.

     - Ale on już pewnie poczuł tę rysę na swoim ciele - zamknąłem oczy i dałem się ponieść wyobraźni. - Te rysy bolą go. Krwawią...

     - Karoseria krwawi?

     - Nie, jego własna maska. No, boki pewnie też. Nie wyobrażam sobie, żeby coś innego skłoniło go do porzucenia swojej obsesji.

     - Pewnie to tylko tymczasowo - uspokoiła mnie Koleżanka Małżonka. - Pewnie już niedługo mu przejdzie i znów przywróci naturalny porządek świata.

     Pewnie tak...

     Ale wiecie co? Do tej pory tego nie zrobił!

     I to jest podejrzane...

18 komentarzy:

  1. Są dwa sposoby dojścia do prawdy. Spytać dziadziusia lub przeprowadzić wywiad środowiskowy. Mam jeszcze jedną hipotezę: Być może dziadziusiowi zwrócił uwagę jakiś autorytet, n.p. wnuczka i mu się głupio zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy takie uparte dziadziusie mają nad sobą jakieś autorytety?...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Woland, to całkiem możliwe. Być może tego jednego autorytetu Dziadziuś-Menda-Łysa-Pierdoła byłby w stanie posłuchać.

      Usuń
    3. PKanalia - chyba własnie tylko tego typu autorytety. Wnuczka wie, jak się zachować o on nie wie? Toż to gańba!

      Usuń
  2. A może Dziadziuś dopadła korona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I od korony zmądrzał?

      Usuń
    2. Nie, ma zakaz przegrupowywania się 😂

      Usuń
    3. Z pewnością nie - nie siedzi w domu, a jego Dziadziochód też znika od czasu do czasu, czyli przemieszcza się na całego.

      Usuń
  3. A może ktoś miał wreszcie dość, zgłosił rzecz w administracji i ktoś z tejże ADM zwrócił dziadkowi uwagę, że skoro ma oznakowane miejsce dla siebie, to tam powinien parkować. Bo ja to bym właśnie w ten sposób rozwiązała problem upartego staruszka.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczę, że to możliwe. To druga myśl, jaka mi przyszła do głowy.

      Usuń
  4. Bardzo zagadkowe......
    Wczesniej czy pozniej odkryjesz prawde ale dobrze rozumiem jak w miedzyczasie bedzie Cie dreczyla ciekawosc.
    Ja tez bym byla niezwykle poruszona takim wydarzeniem i szukala przyczyny.
    Co narazie glosuje na wirusa - to Dziadka sposob na trzymanie dystansu.
    Ciekawe tylko czy chodzi mu o zdrowie swoje czy samochodu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadziuś nie siedzi w domu - to wiem na pewno, bo go widziałem. Więc to nie z powodu wirusa. No, chyba że ktoś mu nawciskał kitu, jakoby niebieskie tło, jakim się powleka miejsca dla niepełnosprawnych, ma jakieś własności wirusobójcze.

      Usuń
  5. Pozostaje mi tylko pozazdrościć Ci problemów...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie zazdrościłbyś, Wasze, gdy leje jak ze skopka, a tu trzeba o kilkaset sążni bryczkę zostawić i moknąć, dźwigając ciężary - i wszystko dlatego, że jeden dziadziuś jest uparty jak stado gęsi.
      I żeby było jasne - nie za pierwszy, nie za drugim, nawet nie za dziesiątym - ale za setnym razem, toby i WMści coś strzeliło.

      Usuń
  6. Jest to naprawdę bardzo zagadkowe. Niby zmiana na lepsze, ale tak podejrzana, że aż się cieszyć nie można. ;)
    To całkiem jak ze Stzyczkowskim na stołku dyrektora w Trójce... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie zasadnicze - jak długo to będzie trwało? Bo to tak mocno w Dziadziusiu siedzi, że chyba tylko groźba mafii mogłaby poskutkować na stałe.

      Usuń
  7. po prostu podmienili dziadziusia, jak Hansa Klossa, tylko trochę spaprano szkolenie, niezbyt wnikliwie przyjrzano się dziadziusiowskim zachowaniom i dziadziuś sobowtórny popełnia demaskujace go błędy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możliwe! Już od dawna pół osiedla się zastanawia, po co Dziadziusiowi w bagażniku maszyna do szycia. A to nie żadna maszyna do szycia - tylko zręcznie zakamuflowany szyfrator!

      Usuń