Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 31 maja 2019

Znowu o Dziadziusiu

     Znacie go pewnie, bo już nie raz o nim pisałem. Mówię tu o upartym jak litr oleju Dziadziusiu, właścicielu słynnego, błękitnego Seicento. O tym samym, który zawsze parkuje na „swoim” miejscu i gdy tylko ktoś mu je zajmie, natychmiast zamienia się w najczulszy na świecie monitoring. Monitoruje tak długo, dopóki „jego” miejsce się nie zwolni. A raczej aż do chwili, gdy właściciel samochodu, parkującego na „jego” miejscu chwyci za klamkę. Przysięgam, ten kierowca nie zdąży odpalić swojego samochodu przed Dziadziusiem! Dziadziuś gubiąc laczki wypada wtedy z klatki schodowej jak wystrzelona kula i natychmiast ładuje się do swego dziadziowozu, postawionego obok, na miejscu dla niepełnosprawnych (ma do tego prawo!), by zaparkować na „swoim” miejscu, natychmiast po opuszczeniu go przez intruza. Jeśli pada wtedy deszcz, na miejsce parkowania zdążą upaść może ze dwie, góra trzy krople.

     Dziadziuś jest już legendą osiedla. Każdy u nas wie, do kogo należy błękitne Seicento, uparcie zajmujące dwa miejsca parkingowe (bo inwalidzkie pozostaje wtedy wolne, a więc tak, jakby go nie było). Lud okoliczny śpiewa o nim pieśni, choć niespecjalnie bohaterskie, a matki straszą nim swoje nieposłuszne dzieci. Jego sposób ładowania akumulatora (opisany TUTAJ) został uwieczniony w niejednej kronice i do dziś stanowi nierozwiązaną zagadkę dla największych asów dedukcji. Olbrzymi wentylator, wepchnięty na siłę pod półkę błękitnego Seicento, stał się godłem osiedla. A o maszynie do szycia, którą Dziadziuś z sobie tylko znanego powodu trzyma w bagażniku, krążą niesamowite opowieści z dreszczykiem, jak niegdyś o czarnych Wołgach.

     Myślałem, że Dziadziuś niczym już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Myliłem się.

     Jak zapewne się wszyscy domyślacie, błękitne Seicento jest najlepiej wypucowanym samochodem na świecie. Ktoś, kto ma takiego fioła na punkcie swojego  autka, nie pozostawi go zakurzonego, czy – o zgrozo – ofefranego przez ptaka. Skutek jest taki, że Dziadziuś bardzo często jeździ na myjnię i w zasadzie tylko na myjnię. Nawet na stację benzynową nie musi, bo jak cztery lata temu zatankował, tak do tej pory tego nie spalił. W końcu, myjnię ma pod nosem.

     Ale myjnia to dopiero pielęgnacja wstępna! Właściwa i wykańczająca dokonywana jest na miejscu parkingowym. Oczywiście, tym jedynie słusznym miejscu, stanowiącym wyłączną własność Dziadziusia. Tam dopiero zachodzi pucowanie na błysk – i to nie byle jaką szmatką! Najmniejsza cząsteczka kurzu zostaje wyeliminowana z każdego zakamarka. Dziadziuś nie zapomina o dolnej części drzwi, zagłębień pod klamką, czy zatrzasku zamka. W niektórych, trudniej dostępnych miejscach, używa wacików do czyszczenia uszu. Wnętrze natomiast potrafi odkurzać i szorować godzinami, ze wszystkimi drzwiami otwartymi na oścież. Stąd właśnie wiemy o maszynie do szycia w jego bagażniku.

     Cóż, pucowanie fiacika jest całkowicie nieszkodliwą działalnością. Każdy ma jakieś dziwactwa. Przesadne dbanie o autko może wprawdzie wywołać uśmiech, ale absolutnie nie powinno stać się przedmiotem złośliwości. Dlatego wcale nie ryknąłem śmiechem, gdy kilka dni temu Dziadziuś, z miną jakby celebrował mszę, w której uczestniczą najważniejsze osoby w państwie, gumową ściągaczką do szyb starannie usuwał z karoserii krople wody, którą opryskał ją niesforny deszcz. Choć przyznaję, byłem tym faktem zdumiony.

     Nie, nie tym, że do osuszenia obłej karoserii posłużył się płaską ściągaczką, co dawało raczej mizerny efekt. I nie tym, że w ogóle jej użył. I nawet nie tym, że było wcześnie rano, tak wcześnie, że z pewnością nikomu innemu nie chciałoby się o tej godzinie wstać tylko po to, by umyć samochód. To wcale nie było dziwne. Trochę niezwykłe, ale nie dziwne. To jeszcze nie świadczyło o odjechaniu Dziadziusia w odmienny stan świadomości.

     Dziwne było dopiero to, że Dziadziuś nie poczekał z tą czynnością, aż deszcz przestanie padać. 

24 komentarze:

  1. U nas jest taki 'osiedlowy ogrodnik'. Plewi trawniki z... trawy. Nie wiem, czego szuka. Nikt nie wie, ale chyba odnajdowanie go uszczęśliwia, gdyż błogo się przy tym uśmiecha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zna się na trawach lepiej niż my i rozróżnia ich gatunki? Może chce wyhodować tę jedną...

      Usuń
  2. Już myślałem, że dziwne było to, że dziadziuś robił to nago! I choć to humorystycznie brzmi, to takie rzeczy się zdarzają z powodu choroby. Mój znajomy pracujący jako ratownik opowiadał mi, jak na basen w godzinach zajęć z dziećmi wszedł nagi starszy pan i chodził wzdłuż krawędzi basenu nie bardzo wiedząc, co robi. Być może Twój sąsiad ma podobne schorzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ma schorzenie, nie powinien być kierowcą. Ale nie wydaje mi się, żeby nie wiedział co robi. On chyba po prostu jest uparty jak kawał asfaltu i nic, nawet pogoda, nie przekona go że czarne jest czarne, a białe jest białe.

      Usuń
  3. Demencja, panie Kolego, demencja. Niedługo zacznie go czyścić szczoteczką do zębów, koniecznie typu soft, żeby nie zadrapać. Mnie to nawet nie dziwi- miałam babcię z demencją- pierwszym objawem było zabieranie do mycia szklanek używanych w trakcie posiłku, ilekroć szklanka stawała się pusta.Było to dość zabawne- ktoś wypijał wodę mineralną i szklanka natychmiast znikała ze stołu zabierana do umycia.Więc się wyciągało z kredensu następną i historia się powtarzała. Pozostawienie w szklance nieco wody owocowało tylko tym, że babcia stała nad człowiekiem jak kat i popędzała by wypił tę resztkę wody. Demencja jest dokuczliwa dla innych, dotknięty tym człowiek wcale tego nie odczuwa.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to demencja, nie powinien siadać za kierownicą. A robi to - niezbyt często, głównie parking-myjnia - ale robi.

      Usuń
    2. W Polsce nie ma obowiązkowych badań leciwych kierowców- dopóki nie spowoduje jakiegoś wypadku- będzie jeździł. Gdybyś wiedział jakie to starocie siedzą za kółkiem! Ale tu po mieście nikt nie pomyka powyżej 50km/h.

      Usuń
  4. Czytałam w napięciu, by na końcu zaśmiać się głośno! :-) :-)
    🤣🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś bardziej nieczuła niż ja, bo ja zaśmiałem się bardzo cicho, żeby Dziadziuś nie zauważył :)

      Usuń
  5. Moj samotny sasiad tak wlasnie pielegnuje swoj samochod. Tyle ze jak kazdy ma garaz wiec cuda z parkowaniem odpadaja.
    Boje sia napisac ze moj tez czysciutki i zadbany chociaz nie az tak.
    Popatrz co takie polaczenie - pedancja + demencja moze zrobic........
    Nitager - tak mnie gnebil Twoj ptak ze wymyslilam iz nie mozesz znalesc zdjecia bo on byl mlodziutki i jeszcze nie calkiem uksztaltowany, do zadnego narazie niepodobny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się, że ktoś ma fioła na punkcie samochodu. Zwłaszcza jeśli to jakiś rzadki model, albo gość ma dużo czasu. To nie jest nic niezwykłego. Mnie też nie chodzi o to, że Dziadziuś jest pedantem - tylko że uparcie zajmuje 2 miejsca parkingowe na parkingu, na którym każde miejsce jest na wagę złota.

      Usuń
  6. Starość, samotność zwłaszcza Nitagerze przybierają różne oblicza.
    Obyśmy my nie byli dla kogoś kiedyś dziwakami!
    Serdecznosci zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahaha, trzeba było mu poradzić, że dużo lepiej będzie mu szło jak będzie po deszczu. :D :D :D
    Ja się przyznaję, że kiedyś w deszczu myłam okna. Ale padało akurat w drugą stronę!!! ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tam oj tam, ma swoją miłość i oddaje się jej z pełnym zaangażowaniem. Niech ma na zdrowie. Gdyby tylko nie blokował tego nieszczęsnego miejsca parkingowego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to miejsce cały czas chodzi. Gdyby nie ono, pewnie w ogóle bym go nie zauważył,

      Usuń
  9. Mahomet na początku swojej działalności też był przez większość niezrozumiany. Myślę, że Dziadziuś rozpoczął swój dżihad. Rodzi się nowy kult. Czekajmy na Jego Księgę z objawieniem, wtedy wszystko stanie się jasne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nitager, a probowales od podstaw?
    Pojsc i z nim porozmawiac i wyjasnic jemu i jego rodzinie, ze zajmowanie miejsca, ktorego ON nie musi zajmowac,jest nie fair?

    I tak nie masz nic do stracenia, a ile do zyskania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakbys jeszcze mu dobitnie podkreslil, ze to miejsce dla niepelnosprawnych
      jest w ogole szersze i wygodniejsze, a co najwazniejsze jest MNIEJSZA szansa, ze mu ktos zarysuje auto - i teatralnie zawiesic glos ...
      Bron boze nie mowic nic wprost – najlepsze sa aluzje podane na lopacie

      Usuń
    2. Z zasady wariatów omijam szerokim łukiem. Przecież nie powiem mu niczego, czego on sam nie wie! Przecież widzi, że "jego" miejsce jest węższe. A nie daj Megawąż-9, żeby ktoś naprawdę mu zarysował to pierdzidełko - to wtedy będzie na mnie.

      Usuń
  11. Może Dziadziuś po prostu lubi te wszystkie czynności wykonywane dla/na seicento. Specjalnie wybrał deszcz, żeby sprzątanie zbyt szybko się nie skończyło. Miał szansę na wielokrotne machnięcie zbieraczką:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Polec albo daj w prezencie ( koszt niewielki) fioletowa sciereczke v..eda. Dziala cuda w myciu okien i auta tez, co osobisty mąż przetestowal i uwielbia.
    Mi

    OdpowiedzUsuń