Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 11 października 2019

O niezmienności niektórych rzeczy

     Stało się nieszczęście, że nasz sąsiad, właściciel pewnego niedużego samochodu zmarł. Nie osławiony Dziadziuś – Dziadziuś ma się dobrze. Ale zmarł inny sąsiad, również mający uprawnienia do parkowania na miejscu dla niepełnosprawnych. Tylko ten był w porządku – stawiał swoje autko na niebieskim miejscu i nikomu nie wadził. Ale, niestety, zmarł, a wdowa po nim nie miała już tych uprawnień. Nie było rady, musiała auto przeparkować na normalne miejsce. Przypadkiem, najbliżej był punkt stacjonowania legendarnego, błękitnego seicento, które zapewne znowu pojechało na myjnię, bo Dziadziuś innej drogi nie zna. Wdowa przeparkowała więc samochód na wolne miejsce, po czym, w ogóle nie myśląc o samochodzie, zostawiła go tam na dwa miesiące. Dwa długie miesiące! Najdłuższe chyba w życiu Dziadziusia. Założę się, że na łokciach dostał odleżyn, od ciągłego tkwienia w oknie.

     Właścicielka nie odczuwała potrzeby używania samochodu. Do tej pory jeździła nim tylko dlatego, że niepełnosprawny mąż miał trudności z chodzeniem i samochód był im po prostu potrzebny. Teraz przestał. Postanowiła go więc sprzedać. Ale dziś nie tak łatwo sprzedać używany samochód. Stał więc i stał, a Dziadziuś tkwił w oknie i tkwił, czekając z kluczykami w ręce, kiedy to wreszcie będzie mógł wyprysnąć z klatki schodowej i na powrót uporządkować świat według swojej indywidualnej wizji, stawiając właściwe rzeczy na właściwych miejscach.

     Po pewnym czasie stało się coś niesamowitego. Jeszcze autko wdowy tkwiło na miejscu, ale znikło inne. Przechodząc obok parkingu nie zauważyłem błękitnego seicento. Nie było go raz, nie było i drugi raz… Niemożliwe, żeby Dziadziuś gdzieś wyjechał! Aż tyle czasu myjnia nie zajmuje, a nigdzie więcej nie jeździ! Gdy trzeciego dnia nie ujrzałem błyszczącej błękitem karoserii, podzieliłem się swymi obawami z Koleżanką Małżonką.

     - Mam nadzieję, że nic mu się nie stało – mruknąłem. – Że nie rozwalił się gdzieś w drodze na myjnię. Nie żebym za nim tęsknił, ale źle nie życzę nikomu.

     I wtedy dowiedziałem się czegoś niesamowitego. Dziadziuś sprzedał swego błękitnego ducha lampy Aladyna i kupił sobie nowy samochód do szorowania!

     - Jaki?

     - Nie pamiętam – Koleżanka Małżonka wzruszyła ramionami. – Ale widziałam go w innym samochodzie, z otwartą szybą, jak siedział na parkingu z włączonym silnikiem.

     - No, trzeba od czasu do czasu odpalić – przytaknąłem. – Ale po co siedział z włączonym silnikiem? Jakiś nowy sposób ładowania akumulatora?

     - Możliwe – odparła. – Pewnie przeczytał, że akumulator ładuje się sam, gdy silnik jest włączony.

     - Zawsze to jakiś postęp – mruknąłem, przypominając sobie jego poprzedni sposób. – Mało ekologiczny i niezgodny z prawem, ale przynajmniej widać, że Dziadziuś na starość się rozwija. Może mu przejdzie ten idiotyczny zwyczaj zajmowania dwóch miejsc naraz?

     Spojrzeliśmy po sobie i oboje pokręciliśmy głowami. Nie, pewne rzeczy się nie zmieniają.

     Gdy następnym razem szedłem przez parking, bezbłędnie odgadłem, który samochód należy do Dziadziusia. Łatwo poznać, bo w czasie najgorszej pluchy jako jedyny na parkingu błyszczał, niby najczystszej wody diament w koronie angielskiej królowej. Nawet bieżniki opon miał wypastowane. To czerwony Citroen. I chyba nawet wiem, dlaczego zdecydował się na taki model. Otóż, jego karoseria jest bardziej płaska, ma mniej zagięć, wypukłości i wklęsłości. Wygodniej z takiej zbierać wodę przy pomocy gumowej wycieraczki do mycia szyb.

     Przedwczoraj widziałem, jak autko Wdowy stoi z podniesioną maską i jakiś młody człowiek wyciąga z niego akumulator do naładowania. Czyżby potencjalny kupiec?

     - No, tak, niedługo wszystko wróci do normy…

     Wczoraj wróciło. Czerwony Citroen stał już na miejscu Dziadziusia, błyszcząc jak górski strumyk, z miną, która mówiła „No i co mi zrobicie?”. No nic. Bo dziadziuś nie łamie przepisów, tylko zwykłe względy przyzwoitości.

     Dziwna ta parkingowa arytmetyka. Niby z parkingu zniknął jeden samochód, ale miejsc wciąż jest tyle samo. Bo inwalidzkie się zwolniło i stoi puste. Dziadziuś, swoim zwyczajem, zajmuje dwa. Bo tak! Bo to jest jego miejsce i już!

     - Jeśli mnie w jego wieku też zacznie tak walić na dekiel, zróbcie mi przysługę i zepchnijcie mnie z czwartego piętra na beton.

     Cała rodzinka pokiwała głowami.

     - Masz to jak w banku – obiecali.

     Trzymam za słowo.

27 komentarzy:

  1. Wyglada ze Dziadzius przetrzyma wszystkich i wszystko.
    Moze administracja by pomogla ale czy warto sie tym zajmowac?
    Kiedys i jemu sie skonczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomoże, bo Dziadziuś w zasadzie przepisów nie łamie. Wolno mu stać na miejscu innym niż inwalidzkie. To nie kwestia przepisów, tylko przyzwoitości.

      Usuń
    2. Piszesz ze zajmuje dwa.... i to mialam na mysli.
      Bylam wczoraj na koncercie LS - osluchalam sie cudnej muzyki, tej dlugiej solowki gitarowej tez ale przy okazji nawdychalam sie marihuany bo dookola mnie kazdy cos palil. I pili wiec wachalam rowniez browar. I wszystko w 6 st pana Celsjusza.
      Jednak wartalo i wcale nie bylam najstarsza podrygujaca.
      Muzyka jest cudna sztuka !!!!!!!!

      Usuń
    3. Co to jest LS? Chyba nie słyszałem.

      Usuń
    4. Ach, OK - nie skojarzyłem. Lynyrd Skynyrd, oczywiście. Przecież pisałaś o tym.
      Ale i tak nie słyszałem :)

      Usuń
  2. Nitagerze
    Starość jest smutna z chorobami, przyzwyczajeniami, dziwactwami!
    Nie wiadomo, co nas czeka...
    Serdeczności zostawiam 🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Na allegro można zamówić "karne kutasy". To takie naklejki na szybę, zrobione tak, by usunięcie ich z szyby było maksymalnie kłopotliwe. Ich przeznaczenie, to karanie za (cytuję): "chujowe parkowanie". Kiedyś widziałem, jak ciężko to usunąć, a było to tak:
    Moja niegdysiejsza partnerka, zwolniona zresztą nieco później dyscyplinarnie przeze mnie za bezinteresowną złośliwość i fochy, wjechała na parking zastawiając jeden z dwóch wyjazdów swoim pojazdem. Zwróciłem na to uwagę, ale jej złośliwość tylko prychnęła, że mogą sobie wyjechać drugim wyjazdem. Po powrocie do samochodu miała na szybie karnego kutasa i więcej nie widziałem, żeby aż tak chujowo parkowała. Szorowała szybę pół godziny, ale i tak zostały jakieś lepkie ślady, a myślę że mimo wszystko sprawniejsza jest od Dziadziusia, tego Dziadziusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie on nie ma obowiązku stać na inwalidzkim. Mógłby - i jemu byłoby wygodniej i nam. Ale nie i już! Dlatego nie ma podstaw do przylepienia mu takiej ozdóbki.
      A w ogóle, nawet nie jest ona potrzebna. Wczoraj ktoś mi wsunął za wycieraczkę ulotkę wyborczą. W nocy namiękła, przykleiła się, rano wyschła i nie dało się jej zdrapać. Centralnie przed moim nosem! A tu trzeba szybko odwieźć Młodego na pociąg - ni ma czasu wracać po szorstką myjkę i butelkę z wodą. Dawno tak nie kląłem. Na tę partie na pewno nie zagłosuję! A rozpatrywałem taką możliwość.

      Usuń
  4. Hehehe, ja też mówię wszystkim młodszym od siebie, że jak mi odbije, to mają sie nie krępować i zakuc w kaftan bezpieczeństwa. ;p
    Tak, tak, ludzie się nie zmieniają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja już wolę ten krótki lot z czwartego piętra. No bo jak to, przez resztę życia nie móc się podrapać, gdy zaswędzi?

      Usuń
  5. to jest taki właśnie paradoks, niby Dziadziuś be, ale jak go nie ma, to jest jeszcze bardziej be... bo właśnie za to się lubi Dziadziusia, że jest be...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubi się? Lubi?!?!?!?
      Bywają chwile, że gdybym wiedział, że nie grozi mi za to kara, zarąbałbym go siekierą razem z tym jego pierdzidełkiem. Jak dziś, gdy nie mogłem zaparkować z żoną, chodzącą o kulach, pod blokiem, tylko musiałem jechać trzysta metrów dalej.

      Usuń
    2. Nastepnym razem "wyrzuc" malzonke pod wejsciem - lepsze to niz zeby pokonywala odleglosc. A jesli potrzebuje Twej asysty przy wchodzeniu po schodach to poczeka az zaparkujesz.

      Usuń
    3. Zrobiłbym tak, gdyby akurat nie lunął deszcz.

      Usuń
  6. Nitager pamietam Dziadziusia, ale nie pamietam jednego. Czy Ty kiedykolwiek rozmawiales z nim o jego postepowaniu? Wszelkie srodki zawodza, on ma prawo - co wiec szkodzi isc z nim po prostu porozmawiac? Zawstydzic go lekko, zaapelowac do jego dobrego serca i sasiedzkiej uczynnosci , do jego wielkodusznosci! Napletlabym co mi slina na jezyk przyniesie - nie ma nic do stracenia a do zyskania jest - miejsce parkingowe.
    Poza rozmowa nie widze innych srodkow, choc chodzi mi po glowie pare drastycznych pomyslow... Zaloze sie , ze Tobie tez :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wariatów omijam szerokim łukiem. Bo to wiesz, co mu do łba strzeli? Tak nie zachowuje się człowiek normalny.

      Usuń
    2. Eeee , a moze trzeba by Dziadziusia przekupic i zarzec z nim pakt o nieagresji? Jakies pyszne ciasto produkcji Malzonki, tudziez naleweczka wlasnej produkcji, czekoladki ? Do czegos musi miec przeciez slabosc (oprocz swojego auta)...

      Nie poddawalabym sie tak szybko - zezlilo mnie to co napisales, jak musiala biedna Malzonka kustykac kawal drogi do klatki - nieladnie ze strony Dziadziusia, bardzo nieladnie.


      Usuń
    3. Też tak uważam. gdy wieczorem odwoziłem syna na dworzec, przypuszczałem, ze o tej godzinie nie będzie mu się chciało. No, nie o 11:00 wieczorem! Nie będzie już taki głupi!

      Był.

      Usuń
  7. Nie widzę problemu, by z pomocą osiedlowej Administracji niewykorzystywane miejsce dla niepełnosprawnych zamienić na "zwykłe", a obok nowego nabytku upiornego Dziadziusia zrobić drugie miejsce dla niepełnosprawnych. Tylko trzeba zrobić dla ADM dokumentację foto, by pokazać w praktyce o co biega.

    OdpowiedzUsuń
  8. A nie może być tak, że on Was po prostu nie rozumie? Może nie zajmuje miejsca dla inwalidy/niepełnosprawnego, ponieważ nie widzi siebie jako poważnie niepełnosprawnego albo nie przyznaje się sam sobie do niepełnosprawności - i dlatego nie chce zajmować miejsca komuś, kto jego zdaniem, ma do tego większe prawo.To by jakoś racjonalizowało jego upór w tej kwestii. Tak tylko zgaduję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, ze nie rozumie, to rzecz pewna. Ale skoro nie potrafi tego zrozumieć, to znaczy, że nikt nie jest w stanie mu tego wytłumaczyć. Bo przecież widzi, ćwok jeden, że miejsce dla niepełnosprawnych stoi puste.

      Usuń
  9. Ciekawy? Wolałbym go nigdy nie napisać, a mieć gdzie parkować.

    OdpowiedzUsuń