Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 18 kwietnia 2025

O Piekle, poście i rogaciźnie.

    Podobno istnieje dziewięć kręgów Piekła. I są położone koncentrycznie, co nasuwa naturalne skojarzenie z kopalnią odkrywkową. Przy czym środkowy, ten najgłębszy, przeznaczony jest dla najcięższych grzeszników. Logiczne więc, że w zewnętrznym urzędują grzesznicy lajtowi, tacy całkiem w porządku, który zgrzeszyli może jedynie tym, że nie umyli okien na Święta.

     Ponieważ Koleżanka Małżonka do Piekła się nie wybiera, okna wyszorowała tak, że o mało sobie głowy nie rozbiłem, wychodząc na balkon. I to jej właśnie zawdzięczamy dzisiejszy deszcz, akurat wtedy, gdy wybierałem się do pracy. Deszcz jest bowiem naturalną i absolutnie pewną konsekwencją umycia okien przez Koleżankę Małżonkę. Musiałem pojechać samochodem, czego nie znoszę, bo zawsze potem stoję w korku. No i na skutek braku codziennego treningu rowerowego, mam straszne poczucie ociężałości w żołądku.

     - To nie przez okna, tylko przez obżarstwo – stwierdziła bezczelnie. – A dziś jest Wielki Piątek i ścisły post! Masz okazję podreperować zdrowie.

     - Oj, jaki wielki ten piątek! – zgodziłem się odruchowo. – Ogromny!... Zaraz, przecież ja dzisiaj poszczę! Czego się czepiasz?

     Mówiłem szczerą prawdę. Przyznaję, mój post wynikał z czystego lenistwa, bo po otwarciu lodówki okazało się, że na wierzchu leży ser. Gdyby leżała szynka, albo pasztet, to pewnie bym nie pościł, zwłaszcza że rankiem w ogóle nie myślę o tym, co robię. Ale skoro już przypadkiem odkryłem w sobie świątobliwego męża... Każdy przecież wie, że jestem człowiekiem głęboko religijnym i wzrok swój jeno ku niebu kieruję. W nadziei, że ujrzę tam jaskółki, albo jakiś fajny samolot…

     - Barana jeszcze musisz zrobić!

     Zdziwiłem się trochę.

     - Przecież dopiero go rzeźbiłem – bąknąłem niepewnie. – To już rok przeleciał?

     Zadumany chwyciłem drogocenny przedmiot, jakim była sztabka złota kostka masła. Jak ten czas leci! Niby Lando Norris za kierownicą McLarena. A właśnie… W niedzielę mamy iść do Teściowej. Akurat w czasie Grand Prix Arabii Saudyjskiej.

     - A mamusia ma Eleven Sport?

     Piorunujący wzrok Towarzyszki Życia uświadomił mi, że może skończyć się na obejrzeniu skrótu na YouTube. Ech, co za kretyn wymyślił te święta akurat w tym dniu! Ale miałem tu ważnego sojusznika, w postaci Drugorodnego, którego urokowi żadna babcia się nie potrafi oprzeć. Wciąż więc jest nadzieja.

     No, dobra, trzeba się zabrać za tę rogaciznę. Kostka masła miała zamienić się w tradycyjną, wielkanocną rzeźbę. Swoją drogą, ciekawe z czego weganie robią swoje barany. Z tofu? Czy skręcają ze szparagów i wiążą szczypiorkiem? A może oni w ogóle nie obchodzą świąt? Albo obchodzą, ale bez barana. W sumie, trochę mi ich szkoda. Nie lubię tych świąt, ale akurat przygotowywanie baranka sprawia mi przyjemność. Czuję w sobie bowiem artystyczną duszę, która tylko czeka na okazję, by wyrwać się z oków szarości dnia i sprawić, by świat stał się piękniejszy. Tylko przydałoby się do tego coś, bez czego żaden artysta sie nie obejdzie.

     - Może otworzymy sobie jakieś winko?

     - Dzisiaj ścisły post! – padła odpowiedź.

     - No przecież nie chcę kiełbasy, tylko merlota! – zaprotestowałem. – I obiecuję, do winka żadnej szynki, tylko serek.

     - W poście się nie pije – odparła Koleżanka Małżonka.

     Ale już czułem, że mięknie! Też lubi wino, przegryzane serkiem.

     - No przecież Pan Jezus nakazał pić wino! – zagrzmiałem. – Sam powiedział, to czyńcie na moją pamiątkę. I jeszcze nawet wodę w wino zamienił.

     - Przecież to było kiedy indziej – spojrzała na mnie z politowaniem. – Dużo wcześniej.

     - Wiem – zapewniłem ją. – Przecież nawet ja wiem, że wino musi dojrzeć. To on, wszechwiedzący by nie wiedział?

     Spasowała. Korek wydał rozkoszny dźwięk, gdy wyciągałem go z butelki. Deska z serkami pojawiła się na stole. Tryknęliśmy się kielichami.

     Tak to ja mogę świętować!

     I tylko baran patrzył na mnie podejrzliwym, przymrużonym okiem. Może dlatego, że jego zdziwiony, pieprzowy wzrok działa mi na nerwy i tym razem oczy zrobiłem mu z kminku.


     A Wam wszystkim – życzę Wesołych Świąt!


Troszkę śpiący, bo zmęczony sprzątaniem
_____________
P.S. Sprawdziłem. Grand Prix Arabii Saudyjskiej rozpoczyna się dopiero o 19:05. Tak że zdążę wrócić! Górą nasi!

wtorek, 15 kwietnia 2025

Z pamiętnika kosmity - Wyprawa ratunkowa

     Raport nr 39824/50091/ojaciekręcęjakietajne/5893 z planety KKD02

     Autor: podgarnczy Eprol Kabicik XVI z XII Dywizjonu Zwiadowców Wewnątrzgalaktycznych im. Jarka Pampra II

     43. Zychcik/5893

     Nadżłobny Picieru Tutumcik nie zostawił na mnie suchej nitki. Według niego, poprzednią wyprawę spaprałem koncertowo. Nie wykryłem życia na planecie, na której ponoć jest ono powszechne. Dane te uzyskał od innej, niezależnej wyprawy, która przypadkiem zboczyła z kursu i wylądowała tam, po awarii układu nawigacyjnego. Do tej pory tam tkwi, ponieważ bez części zapasowych i kilku specjalistycznych narzędzi, nie jest w stanie naprawić statku.

     44. Zychcik/5893

     Pobrałem części z magazynu. Moim zadaniem jest ich dostarczenie i ewentualna pomoc w usunięciu awarii. Żadnych innych raportów się po mnie nie oczekuje. Nadżłobny chyba stracił do mnie zaufanie. Moja kariera nie przedstawia się różowo. Muszę się tym razem postarać.

     02. Pruk/5893

     Wystartowałem. Czeka mnie dość długi lot, więc z nawiązaniem kontaktu na razie się wstrzymam. Wysłałem im tylko meldunek, że wyprawa ratunkowa jest już w drodze. Spytali jeszcze, kto leci, więc podałem im swoje dane. Odpowiedź przyszła, ale jej nie przytoczę. Kto to widział, żeby w raportach używać takich słów?

     04. Pruk/5893

     W pośpiechu nie zabrałem sobie niczego do czytania. Czas dłuży mi się niemiłosiernie. Z nudów, po kilka razy dziennie czytam listę części zamiennych, jakie ze sobą wiozę. Tylko wciąż nie rozumiem, na co im pozycja, oznaczona jako PTTK (Pięć Ton Toruńskiego Koksu).

     08. Pruk/5893

     Listę części mogę recytować z pamięci na wyrywki. Oprócz PTTK, zawiera jeszcze narzędzia, takie jak JAJO (Jednoobiegowy Automatyczny Jonizator Ozonowy), CMOK (Ciśnieniowy Multiplikator Obiegu Koksowego), BONK (Bimetaliczny Opornik Neutronowo-Kinetyczny) oraz BABOL (Biometryczny Analizator Biologii Otoczenia Lądownika). Do tego laubzega, wihajster, majselek i dwie raszple.

     09. Pruk/5893

     Odezwali się pierwsi. Ustaliliśmy hasło. Zgodnie z wytycznymi, miały to być dźwięki, występujące w tamtym środowisku na tyle często, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Hasło brzmi „Rozliczymy was z każdej złotówki”. Odzew: „Ja panu nie przerywałem”.

     10. Pruk/5893

     Zaczynam hamowanie, przy pomocy tzw. Dysz Dyskretnych. Nie dają płomienia i trudno je wykryć, ale mają słabszy ciąg i trzeba rozpocząć ten manewr o wiele wcześniej. Okazało się, że to właśnie ocaliło mi życie, bowiem o mało nie zderzyłem się z lecącym na kursie kolizyjnym, jakimś dziwnym przedmiotem, do złudzenia przypominającym samochód. Zdążyłem wykonać szybki skan przedmiotu i wrzuciłem go do wyszukiwarki. Ciekawe, co to…

     11. Pruk/5893

     Wyszukiwarka treści znalazła wreszcie opis tego obiektu. To samochód elektryczny, marki Tesla. Zadziwiające, musi być bardzo nieudany, skoro mieszkańcy planety postanowili się go pozbyć w tak spektakularny sposób.

     12.Pruk/5893

     Jestem na orbicie. Nie wiem, gdzie oni to życie znaleźli, ja nic takiego nie dostrzegam. Gdzie niby te żywe istoty? Żadnych lachoców, żadnych pinierun, żadnych capichów i ani jednego sipierunga. Zdaję sobie sprawę, że życie na tej skażonej tlenem planecie może wyglądać inaczej niż u nas, ale przecież nie może aż tak bardzo się różnić! Powinno je chociaż trochę przypominać. A tu podobno jakaś cywilizacja żyje! Bez wycierków!* Przecież każda rozumna istota musi używać dziamdziaka i perudynki, a nie zaobserwowałem ani jednego, ani drugiego!

     13. Pruk//5893

     Kontakt nawiązany. Ustaliliśmy miejsce lądowania. Mam przyziemić w płaskim terenie, obok naszego statku. Statek jest dobrze zakamuflowany, więc przysłali mi zdjęcie, żebym wiedział, czego mam szukać. Ustylizowano go na pospolitą na tym terenie formację, zdaje się skalną. Mam rozglądać się za prostopadłościennym obiektem, z napisem KEBAB.

     14. Pruk/5893

     Bez trudu wylądowałem i po krótkich poszukiwaniach znalazłem właściwy obiekt. Niestety, dopiero później zorientowałem się, że to nie ten. Jakaś istota wręczyła mi jakieś rozpaćkane coś i zaczęła domagać się przyłożenia mojego identyfikatora do jakiegoś czytnika. Zrobiłem, co chciała i nagle okazało się, że mam wyczyszczoną całą kartę pacjenta u doktora Feficika. Ewakuowałem się stamtąd szybko i skutecznie, nie zwracając na siebie uwagi, standardowo robiąc wokół zasłonę dymną. I chyba w porę, bo za chwilę zjawił się tam jakiś czerwony potwór, hałasujący jak oszalała papatka i migający niebieskimi światłami.

     15. Pruk/5893

     Miło było spotkać starych druhów. Przekazałem im narzędzia i materiały. Wprawdzie trochę kręcili nosami i oznajmili, że zapomniałem o MŁOTKU (Mikroskopowy Łukowo-Obrotowy Tłocznik Klepiąco-Ubijający). Pomruczeli trochę, ale stwierdzili, że dadzą sobie radę bez MŁOTKU, tylko dłużej to potrwa. Postanowiłem zostać z nimi aż do chwili, w której uporają się z awarią.

     16. Pruk/5893

     Poradzili sobie szybciej niż przypuszczałem. Znaleźli jakieś stare, zużyte MŁOTKU w swojej ładowni. Szybko przygotowaliśmy się do startu. Musiałem tylko zamrozić pewną atakującą mnie istotę, zdaje się tę samą, która wręczyła mi niedawno owo rozpaćkane coś. Próbowała mnie zaatakować, wydając niezidentyfikowane dźwięki, które po przepuszczeniu przez translator znaczyły: „Nie zapłaciłeś za kebab!” Nie mam pojęcia, co to znaczy. Na wszelki wypadek potraktowałem ją zamrażaczem. Wprawdzie było to naruszenie przepisów, bowiem możliwe, że ta istota była żywa, ale przecież szybko się rozmrozi – za sto trzydzieści lat będzie jak nowa.

     17. Pruk/5893

     Rozdzieliliśmy się. Oni kontynuują misję, ja wracam do domu. Nareszcie zjem coś konkretnego, a nie tylko tę pokładową pastę. Marzą mi się wycierki z majonezem!


________

*Wycierki – sposób rozmnażania się hodowlanych ciparul, na rodzinnej planecie Eprola Kabicika. Ciparule składają wycierki i z tych wycierków wykluwają się młode ciparule.