Podobno istnieje dziewięć kręgów Piekła. I są położone koncentrycznie, co nasuwa naturalne skojarzenie z kopalnią odkrywkową. Przy czym środkowy, ten najgłębszy, przeznaczony jest dla najcięższych grzeszników. Logiczne więc, że w zewnętrznym urzędują grzesznicy lajtowi, tacy całkiem w porządku, który zgrzeszyli może jedynie tym, że nie umyli okien na Święta.
Ponieważ Koleżanka Małżonka do Piekła się nie wybiera, okna wyszorowała tak, że o mało sobie głowy nie rozbiłem, wychodząc na balkon. I to jej właśnie zawdzięczamy dzisiejszy deszcz, akurat wtedy, gdy wybierałem się do pracy. Deszcz jest bowiem naturalną i absolutnie pewną konsekwencją umycia okien przez Koleżankę Małżonkę. Musiałem pojechać samochodem, czego nie znoszę, bo zawsze potem stoję w korku. No i na skutek braku codziennego treningu rowerowego, mam straszne poczucie ociężałości w żołądku.
- To nie przez okna, tylko przez obżarstwo – stwierdziła bezczelnie. – A dziś jest Wielki Piątek i ścisły post! Masz okazję podreperować zdrowie.
- Oj, jaki wielki ten piątek! – zgodziłem się odruchowo. – Ogromny!... Zaraz, przecież ja dzisiaj poszczę! Czego się czepiasz?
Mówiłem szczerą prawdę. Przyznaję, mój post wynikał z czystego lenistwa, bo po otwarciu lodówki okazało się, że na wierzchu leży ser. Gdyby leżała szynka, albo pasztet, to pewnie bym nie pościł, zwłaszcza że rankiem w ogóle nie myślę o tym, co robię. Ale skoro już przypadkiem odkryłem w sobie świątobliwego męża... Każdy przecież wie, że jestem człowiekiem głęboko religijnym i wzrok swój jeno ku niebu kieruję. W nadziei, że ujrzę tam jaskółki, albo jakiś fajny samolot…
- Barana jeszcze musisz zrobić!
Zdziwiłem się trochę.
- Przecież dopiero go rzeźbiłem – bąknąłem niepewnie. – To już rok przeleciał?
Zadumany chwyciłem drogocenny przedmiot, jakim była sztabka złota kostka masła. Jak ten czas leci! Niby Lando Norris za kierownicą McLarena. A właśnie… W niedzielę mamy iść do Teściowej. Akurat w czasie Grand Prix Arabii Saudyjskiej.
- A mamusia ma Eleven Sport?
Piorunujący wzrok Towarzyszki Życia uświadomił mi, że może skończyć się na obejrzeniu skrótu na YouTube. Ech, co za kretyn wymyślił te święta akurat w tym dniu! Ale miałem tu ważnego sojusznika, w postaci Drugorodnego, którego urokowi żadna babcia się nie potrafi oprzeć. Wciąż więc jest nadzieja.
No, dobra, trzeba się zabrać za tę rogaciznę. Kostka masła miała zamienić się w tradycyjną, wielkanocną rzeźbę. Swoją drogą, ciekawe z czego weganie robią swoje barany. Z tofu? Czy skręcają ze szparagów i wiążą szczypiorkiem? A może oni w ogóle nie obchodzą świąt? Albo obchodzą, ale bez barana. W sumie, trochę mi ich szkoda. Nie lubię tych świąt, ale akurat przygotowywanie baranka sprawia mi przyjemność. Czuję w sobie bowiem artystyczną duszę, która tylko czeka na okazję, by wyrwać się z oków szarości dnia i sprawić, by świat stał się piękniejszy. Tylko przydałoby się do tego coś, bez czego żaden artysta sie nie obejdzie.
- Może otworzymy sobie jakieś winko?
- Dzisiaj ścisły post! – padła odpowiedź.
- No przecież nie chcę kiełbasy, tylko merlota! – zaprotestowałem. – I obiecuję, do winka żadnej szynki, tylko serek.
- W poście się nie pije – odparła Koleżanka Małżonka.
Ale już czułem, że mięknie! Też lubi wino, przegryzane serkiem.
- No przecież Pan Jezus nakazał pić wino! – zagrzmiałem. – Sam powiedział, to czyńcie na moją pamiątkę. I jeszcze nawet wodę w wino zamienił.
- Przecież to było kiedy indziej – spojrzała na mnie z politowaniem. – Dużo wcześniej.
- Wiem – zapewniłem ją. – Przecież nawet ja wiem, że wino musi dojrzeć. To on, wszechwiedzący by nie wiedział?
Spasowała. Korek wydał rozkoszny dźwięk, gdy wyciągałem go z butelki. Deska z serkami pojawiła się na stole. Tryknęliśmy się kielichami.
Tak to ja mogę świętować!
I tylko baran patrzył na mnie podejrzliwym, przymrużonym okiem. Może dlatego, że jego zdziwiony, pieprzowy wzrok działa mi na nerwy i tym razem oczy zrobiłem mu z kminku.
A Wam wszystkim – życzę Wesołych Świąt!
![]() |
Troszkę śpiący, bo zmęczony sprzątaniem |
P.S. Sprawdziłem. Grand Prix Arabii Saudyjskiej rozpoczyna się dopiero o 19:05. Tak że zdążę wrócić! Górą nasi!
Baranek przecudny.o!
OdpowiedzUsuńBył... :(
UsuńKobiety są strażniczkami domowego ogniska i jak dotarło do mnie jakiś czas temu, również tradycji. Bez ich troski nasz świat byłby tak prosty, że nawet prostacki. Chwała im za to. Hej czy żony nas słyszą?!
OdpowiedzUsuńSlysza. Juz ja dbam o to, aby w domu nie bylo za prosto, a tym bardziej prostacko, trzeba sie postarac. Kitty
UsuńNie mów tego głośno, bo już nic nie będziemy mieli do powiedzenia - nawet w sprawie wymiany żarówki w samochodzie!
UsuńBaranek jak zawsze - super! Okna u mnie czekają aż przyjdzie do nich fachowa siła by je umyć, bo ja mam olbrzymie okna (mieszkanie jest w budynku z 1900 r gdy wysokość mieszkań wynosiła minimum 3 m, no a u mnie to wynosi 3,5m (przedtem była 4 m, ale w trakcie rewitalizacji budynku obniżyli nieco sufity), no i dobrze, że okna nie myte bo już wczoraj zaczęło padać i dziś z przerwami nadal pada. A poza tym to u mnie wszelakie święta polegają na tym, że każdy robi to na co ma ochotę a nie to co wypada. Bo przecież święta są dla nas a nie my dla świąt.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej wysokości. W Starym Domu też miałem wysokie pokoje. I przynajmniej tlenu starczało na całą noc, nie trzeba było co kilka godzin wstawać i wietrzyć!
UsuńBaranek wspanialy! W tym roku wyglada jak model , jak przywodca redyku , jakby dopiero co zszedl z zakopianskich hal ... przepiekny jest😍 To Malzonka dala sie tak zlamac? Tego bym sie po jej silnej woli nie spodziewala, ale widocznie widok baranka tak ja zmiekczyl ... Przyznaje, ze wczoraj tez poleglam. Caly dzien nie tknelam ani kawaleczka miesa , ale kolo 23.00 pochlonelam trzy ( albo i cztery 🤔) wisnie w likierze i czekoladzie, tlumaczac sobie, ze w Polsce jest juz po 24.00 czyli post sie skonczyl... 🍒Dziekuje za przypomnienie o Arabii Saudyjskiej , o maly wlos bym przegapila. Tez mamy szanse zdazyc , problem w tym, ze w tym roku nie mam zadnego faworyta...Zaden nie porywa, ale Maclaren zawsze mi sie podobal. Z nazwy :) Kitty
OdpowiedzUsuńTak naprawdę, to ona sama już zaczyna dawać sobie spokój z tą instytucją i jej nakazami. Robi to bardziej dla zachowania tradycji, żeby Święta czymś różniły się od zwyczajnych dni.
UsuńCudnie Ci wyszedl baranek! Az szkoda bedzie go zjesc :)
OdpowiedzUsuńTyle co na moim blogu zamiescilam zyczenia i jest w nich o Tobie.
Milych i smacznych Swiat zycze.
Za życzenia dziękuję, a i za wzmiankę o baraninie. Szkoda, że wcześniej nie miałem okazji usiąść do bloga, bo ujrzałbym ją na czas :)
UsuńTo ja na pewno do piekła trafie, bo okna wprawdzie umyłam, ale wino piłam i szynkę jadłam, ale jak grzeszyć, to z kretesem!
OdpowiedzUsuńSzacun za barana, jak żywy!
Smacznych świąt:-)
Oj, to nie wiem, czy załapiesz się na Pierwszy Krąg! Szynka kwalifikuje Cię na Drugi, albo nawet Trzeci! I tam się pewnie spotkamy ;)
Usuńkolejna, doroczna inkarnacja mruży oczy w świetle jupiterów zasłużonej sławy, wiecznie żywa, nigdy nie zjełczała...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Ćwiczy powłóczyste. Tak mi się zdaje...
UsuńA jak ktoś umył okna ale sa smugi, to w którym kręgu piekła wyląduje? :D :D :D
OdpowiedzUsuńJa mam baranka z cukru na przykład. Jest przynajmniej biały. :p
Piekny Ci wyszedł, a oczka z kminku mi sie strasznie podobają. :)
Jak są smugi, to go zatrzymają w bramie Piekieł i ani w tę, ani we wtę!
UsuńU nas baranek z cukru, wino będzie do świątecznej kolacji ale… tradycyjnie dla mnie w ilościach raczej do powąchania. Twój baranek, jak zawsze, piękny, pewnie przez te sery i wino😉
OdpowiedzUsuńAle cukrowy, bo taka w Twoich stronach tradycja, czy po prostu innych dostać nie można? Bo u nas cukrowe też się zdarzają, ale to raczej jako ozdoby, albo prezenty dla dzieci.
UsuńJa jestem tak najedzona, że marzę teraz o wielkim piątku. Pozdrawiam ciebie i baranka.
OdpowiedzUsuńJA też jestem najedzony - również barankiem - i też miałem dość już tych świąt.
UsuńJadłam, piłam, okien nie myłam, w najgłębszym kręgu wyląduję na bank...
OdpowiedzUsuńAle ten baranek nieco złowieszczo spogląda przymrużonym, kminkowym okiem. Wytrzeszczone, lekko głupawe spojrzenie baranka z oczkami z czarnego pieprzu mniej mnie jednak stresowało.
Przynajmniej poczuł się mężczyzną! Znaczy, tym, no, trykiem! I zmrużył oczy w niemej groźbie... I teraz rozlega się taka niepokojąca muzyczka...
UsuńGdybym miał taki talent jak Ty w rękach, to korciłoby mnie, by dorobić Barankowi jakieś fajne towarzystwo: Godzillę, Supermana, Shreka.
OdpowiedzUsuńA kogo dziś stać na tyle kostek masła?
Usuń