Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 27 września 2023

I pozostały tylko fale

     No i złożyliśmy w ziemi prochy kochanego wujka. Wciąż jeszcze cisną mi się łzy do oczu.

     Wybaczcie, że zanudzam Was takimi smutnymi wydarzeniami, które przecież w żadnym razie Was nie dotyczą, ale w ten sposób sam jakoś próbuję się z tym pogodzić. I sam nie rozumiem, dlaczego wciąż tego nie potrafię. W końcu, był już stary, schorowany, nie wiedział, co się wokół niego dzieje i właściwie należałoby się cieszyć, że już nie cierpi. Nie zginął nagle, niespodziewanie, w wypadku. Nie umarł też przedwcześnie, przeciwnie, dożył sędziwego wieku. Zniknął – jak każdy z nas kiedyś zniknie. Ale są na świecie tacy ludzie, którzy po swoim zniknięciu zostawiają niesamowita pustkę. Ludzie, którzy zawsze byli ważną, bliską i wyrazistą częścią naszego świata. Taką pustkę trudno zapełnić. A na pewno nie stanie się to szybko.

     Wychował się w czasach, w których przynależność do Kościoła była czymś oczywistym. Dopiero w późniejszym wieku, rozczarowany tym, co dzieje się w tej organizacji, zaczął najpierw wątpić, potem obojętnieć aż w końcu działalność Kościoła zaczęła budzić w nim obrzydzenie. Kilka lat temu, gdy jeszcze był pełen życia, oświadczył, że chce świeckiego pogrzebu. Wtedy nikt z nas nie potrafił sobie wyobrazić świata bez niego. Zaczęły się zapewnienia, że on i sto lat jeszcze pociągnie. Nie przyjmowaliśmy do wiadomości że możemy go stracić. Ale stało się. 

     Posłuchaliśmy jego życzenia. I wiecie co? Po raz pierwszy w życiu pomyślałem sobie, że to był naprawdę piękny pogrzeb. Tak, dotarło do mnie, że pogrzeb może być piękny. Smutny, rozdzierający, przepełniający rozpaczą, ale na swój sposób piękny.

     Była to uroczystość poświęcona jemu i tylko jemu. Bez żadnych patetycznych banałów, irytujących śpiewów na fałszywą nutę, czy bezmyślnego klepania zdrowasiek. Mistrz ceremonii wygłosił nad grobem mowę, w której opowiedział o wujku, przypomniał jego życiorys, opowiedział o jego pasjach i jakim był człowiekiem. Skupił się na nim, tak jak należało. Wszystko w oprawie muzycznej, którą wujek pewnie sam by sobie wybrał. „Aria na strunie G” Bacha wciąż brzmi w moich uszach i wciąż mgli mi się przed oczami, gdy o tym pomyślę.

     A potem mała, bezgłośna, elektryczna winda opuściła urnę do grobu i przykryto go kwiatami od wielu, wielu ludzi – tak wielu miał przyjaciół.

     I tak właśnie zniknął – jak upuszczony do wody kamyk, który jeszcze przez kilka chwil majaczy pod falami, a potem znika gdzieś w głębinach. I tylko te kwiaty – jak rozchodzące się na wodzie fale – jeszcze przez chwilę przypominają, że był nie damo między nami wesoły i dobry człowiek, którego już nie ma.


16 komentarzy:

  1. Ja też bym chciała świecki pogrzeb. A jeszcze na dodatek "zielony".
    Trzymaj się, wiem, że Ci smutno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam się, dziękuję za miłe słowa. Tylko jak sobie to wszystko przypomnę, to dopada mnie smutek.

      Usuń
  2. Pięknie to opisałeś.
    --------------------------------
    Pytanie: - Czy Zmarły miał poczucie humoru?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za życia miał niesamowite poczucie humoru. Był jak jednoosobowy kabaret. Jego pojawienie się zawsze oznaczało śmiech.

      Usuń
    2. https://kinomanomonomaniak.blogspot.com/2023/09/wspomnienie-wspomnienia-recenzja.html

      Usuń
    3. Sir Absurd z K-Lechistanu28 września 2023 10:31

      "Za życia"... Ważne zastrzeżenie...

      Usuń
  3. Jak zapewne pamiętasz, w 2019r zmarł niespodziewanie mój mąż- o północy żył, a rano był już w innym wymiarze. Pogrzeb był świecki, bo tak się kiedyś umawialiśmy, że chcemy świeckich pogrzebów.Muzykę wybierałyśmy z córą same i była to kompozycja "Oblivion" Piazzoli. Przedstawiciele rodziny, zagorzali katolicy, do dziś ze mną nie rozmawiają, ale mnie to wcale nie boli. Jestem zdania, że najważniejsze to jednak spełnienie życzenia osoby, która odeszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy pamiętam? Pewnie, że pamiętam. Tylko ten czas tak szybko przeleciał - nie zdawałem sobie sprawy, że to już cztery lata.
      Co do pogrzebu - uważam dokładnie tak samo jak Ty. I dziwi mnie postawa katolików, którzy nawet powagi śmierci nie potrafią uszanować, pokazując swoje "ja".

      Usuń
  4. Sir Absurd z K-Lechistanu28 września 2023 20:41

    "Zagorzali katolicy" prędzej zostaną czcicielami bogini Kali niż przebaczą cokolwiek "bliźniemu swemu". Mam to w - na szczęście dalekiej - rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo ważne co teraz robisz, dla Wujka, ale przede wszystkim dla Ciebie. W żałobie trzeba się wysmucić. Płacz, jeżeli tego potrzebujesz. Potem przyjdzie czas, na pielęgnowanie dobrych wspomnień.
    Przytulam Cię mocno❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Wujka już nic nie mogę zrobić. I choć często o nim myślę, to już inaczej, bez tego dławiącego żalu. Żałuję tylko, ze nie zdążyłem się z nim pożegnać.

      Usuń
  6. Przytulam... wiem, znam... 5 lat minęło od śmierci mojej Big Zus. A ja wciąż z nią rozmawiam, kłócę się i śmieję przez łzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żartujesz! To już pięć lat?
      A ja wciąż przechowuję w skrzynce jej maile...

      Usuń
  7. Rozumiem, sercem jestem z Tobą💜

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuję straty takiego człowieka i też bym doceniła taki pogrzeb i właśnie taki pewnie kiedyś będzie...
    W moim otoczeniu też ostatnio zdarzyła się śmierć, ale ja nadal nie umiem o tym mówić ani pisać.
    Ale pewnie niedługo to zrobię.

    OdpowiedzUsuń