- A może w tym roku być zając?
Koleżanka Małżonka zbyła moje pytanie wymownym milczeniem, ale ja udałem, że niewystarczająco wymownym.
- Czyli rozumiem, że może?
- Jak chcesz to robić dwa razy…
Czyli jednak nie może.
- Ale skarbie, znowu ten baran – jęknąłem. – Co roku muszę robić to samo. Już mi się znudziło! Chciałbym chociaż raz zrobić coś innego.
- To nie rób, kupię w sklepie – westchnęła Koleżanka Małżonka.
Powinna dostać dyplom z psychologii. Już ona wie, jak mnie zmobilizować. Przecież za nic w świecie nie zgodzę się, żeby na moim stole stał ślimak bez muszli, udający barana!
Ale i tak postanowiłem coś zmienić.
Najpierw sprawdziłem, jak wygląda baran po strzyżeniu – żeby mi znowu nie wyszedł taki gruby jak co roku. Wyrzeźbi się ostrzyżonego, a potem doda mu się szubę i będzie proporcjonalnie.
Tylko że ostrzyżony baran wyglądał jak mały koń z rogami. Z plasteliny dam radę, ale z masła? W życiu! Za wiotka konstrukcja.
Skończyło się na tym, że zrobiłem go prawie tak samo jak co roku. Ale uparłem się, że oczu z ziarenek pieprzu nie zrobię i już!
- No, ale co on taki bez oczu?
- Ma zamknięte – uciąłem. – Nie będzie oczu z pieprzu, bo potem baran wychodzi mi taki zdziwiony i nie mam serca odkroić mu tyłka, żeby posmarować nim chleb!
Ale Koleżanka Małżonka spojrzała na mnie takim wzrokiem, że już wiedziałem, co mnie czeka. Oczy muszą być i już. Mój bunt był więc połowiczny. Nie z pieprzu, a z kminku.
- Wygląda, jakby się upalił – jęknąłem. – Albo jakby się nażarł sfermentowanej paszy!
Baran przesadził |
Ale postanowiłem niczego nie zmieniać. W tym roku będzie baran hippisowski.
A Wam życzę spokojnych Świąt, miłego odpoczynku i z dyngusem dajcie sobie spokój – bo to dość głupie w temperaturze, jaka zawitała do naszego kraju.
Podoba mi się ta łysiejąca chudzina o maślanym wzroku... Jestem jednak prawie pewien, żę gołąbek wyszedł by Ci, Zacny Nitagerze, lepiej.
OdpowiedzUsuńZdrowia...zdrowia...zdrowia... Obyś wraz ze swoją Głową Domu bez kłopotów przeżył trzy wirusy - żoliborsko-smoleński, toruński i kowidowy.
To jest baran niestrzyżony 😀 Dobrych, spokojnych Nit🐇
OdpowiedzUsuńPrzecież fryzjerów znów pozamykano. Poza tym barany strzyżę władza.
Usuń...strzyże"...
UsuńJaki słodki, z oczętami zmrużonymi... Dwa ziarenka kminku, a jaka różnica wyrazu...
OdpowiedzUsuńNajlepszych!
upalony, nie upalony, niemniej jednak chudy, znaczy gruby inaczej jakoś czemuś, aż tak masło podrożało przez ostatni rok?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Też bym wolała zająca! Ale skoro już jest baran- to trudno;))))
OdpowiedzUsuńMiłych i spokojnych Świąt. A u mnie pogoda w porządku, nawet słońce jest , jutro będzie +11 a w poniedziałek może być deszcz.
No teraz to wiem, że mamy święta - święta bez Twojego barana, to nie święta. Zdrowych i pogodnych, Nitagerze :-)
OdpowiedzUsuńZdrowychi i milych Swiat Nitagerze, zasluzonego odpoczynku . A baran w tym roku cudny, zgrabny, z wcieta talia i skromnie opuszczonymi oczetami ...Ale to mu i tak nic nie pomoze , jego los i tak przesadzony... Ja jednak zaczelabym od glowy... tylek mi sie gorzej kojarzy :)) Kitty
OdpowiedzUsuńBaran, "jak ta lala", jak mawią mój lwowski sąsiad. Czy "upalenie" barana może mieć skutek odpowiedni dla jego konsumenta?
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!!! :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że z historii wielkanocnych cyklicznie powtarzanych w tym okresie, Twoja o przygotowaniu baranka jest moją zdecydowaną faworytką i o niebo przebija historię ukrzyżowanego Nazarejczyka. Ma przynajmniej ręce i nogi oraz logiczny ciąg przyczynowo skutkowy, a w dodatku jest optymistyczna w całości, nawet trudności w wykonaniu brzmią tak, że miło by było mieć tylko takie problemy.
OdpowiedzUsuńja czekam na jakieś wydanie specjalne, taki album zbiorczy wszystkich baranków, po jednej fotce z każdego roku... niby sam mogę to zrobić na bazie archiwum bloga, ale nie moje to baranki, więc podrzucam tylko pomysł, zaś przywilej realizacji pozostawiam Autorowi, jakoś nie wypada inaczej :D
UsuńTuż przed świętami i w zasadzie do teraz byłam dość mocno zajęta, stąd umknął mi Twój upalony baran z masła.
OdpowiedzUsuńJak zwykle podziwiam Twój kunszt i zdolności artystyczne i Wasze dyskusje. :)
Fajny ten baranek na baranku.
A oczy może w następnym rok zrobiłbyś z dwóch nasionek kminku, to będą otwarte! :)))
Pozdrowienia poświąteczne!
IW
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńOczy z kminku podobają mi się bardziej, niż "wyłupiaste" z pieprzu.
To najlepsza na świecie opowiastka o świątecznych przygotowaniach.
A może następnym razem kura siedząca na jajkach? Do smarowania podbierać można jajka, bez ucinania kurzego kupra.
Pozdrawiam serdecznie.
I po co tan seksizm? Czy baran lub zajączek nie może siedzieć na jajkach?
UsuńZapraszam do mnie w celu udzielenia zadowalającej odpowiedzi.
P.S. Wyłupiaste gały baranka przypominają mi wyłupiaste gały niejakiego Bielana z kanapowej partyjki św. Gowina.
Hi, hi... Aż takiej wyobraźni nie mam, aby we wszystkim widzieć seksizm, a w pieprzu widzieć oczy Bielana. Nijak nie udaje mi się przejść od baranka do kanapowej partyjki Gowina, choćby nie wiem, jakie miał oczy. ;) :)))
UsuńCzyżbyś nie słyszała nigdy pieprzącego Bielana i nie widziała jego oczu? - "Czy te oczy mogą kłamać? - Ależ tak!'... I odpowiedz-że, proszę, na drugie pytanie.
Usuń