Niedawno projektowałem degołębiator, teraz musiałbym zaprojektować coś, co odstrasza wróble. Ech, ciężkie jest życie wynalazcy!
Nie żebym miał coś przeciwko wróblom. Absolutnie nie! Przeciwnie, bardzo lubię te ptaszki i cieszy mnie niezmiernie ich ćwierkanie między blokami. W moim mieście zawsze było ich dużo. Od rana hałasowały w koronach drzew, ożywiając okolicę i oznajmiając, że właśnie zaczął się nowy dzień.
Generalnie, nie chodzi mi o wróble – tylko jednego wróbla.
Mieszkam na czwartym piętrze. Nade mną już tylko dach. A pod dachem rynna. Gdy śpię, rynna jest mniej więcej dwa metry nad moją głową, a rura odprowadzająca z niej deszczówkę – około metra, ponieważ przebiega tuż obok mojego okna. Nawet nie muszę się wychylać, by jej dotknąć.
To miejsce upatrzył sobie jeden z miejscowych wróbli. Zapewne odkrył jakimś tajemniczym, ptasim sposobem, że gdy ćwierka tuż nad wylotem rynny, jego głos ulega wzmocnieniu. Tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że nie uwił tam gniazda, bo pierwszy większy deszcz zmyje mu całą rodzinę do kanałów i biedak przeżyje traumę, na jaką nie zasłużył. Cokolwiek jest przyczyną, skutek jest taki, że skoro świt muszę ruszyć swoje zaspane zwłoki i zamknąć okno, bo nie da się spać w tym hałasie. A i tak niewiele to daje – tej częstotliwości tak łatwo się nie wygłuszy.
Ja nie wiem, takie małe stworzenie, a potrafi narobić tyle rabanu!No, po prostu drze tę japę na całe gardło i jest skuteczniejsze od budzika, bo nie da się wcisnąć mu guziczka drzemki. A głos ma przenikliwy i od razu stawiający na nogi.
A tu dni coraz dłuższe, świt coraz wcześniej. Niedługo będę zmuszony wstawać przed czwartą, bo spać się nie da, a wróbel jest uparty i raz przegoniony, po chwili wraca na swoje ulubione miejsce i dalej drze japę. Jak go do tego zniechęcić?
Myślałem cały ranek i wymyśliłem ONUCE (Odstraszacz Naskokowy Upierdliwie Ćwierkających Elemelków). Działa on na zasadzie pantografu, a jego schemat przedstawia obrazek poniżej.
Na rurę odpływową z rynny nałożyłbym metalowe obejmy. Do nich obrotowo przymocowałbym dwie krótkie listwy. Na zewnętrznych końcach listew, również obrotowo, zamocowałbym GMO (Główny Maszt Odstraszacza). Na wewnętrznych – metalowe obciążniki, które równoważyłyby ciężar pozostałych części. Na czubku GMO znajdowałby się POGO (Portret Okropnej Gęby Odstraszającej) - niewielka tablica, na której wymalowałbym, albo nakleił jakąś wyjątkowo wredną facjatę. Myślę, że nie miałbym kłopotu z owym wrednym portretem – pożyczyłbym sobie któryś z plakatów wyborczych.
Po pociągnięciu za sznurek (niewidoczny na obrazku, bo nie chciało mi się go modelować), GMO wraz z POGO podskakuje do góry i niespodziewanie wychyla się spod rynny , strasząc natrętnego ćwierkacza. Wróble są płochliwe, więc na pewno by się przestraszył – a jeśli nie, wredność przedstawionej na tablicy gęby powinna go ostatecznie przekonać, że nie ma tu nic do roboty.
Wspomniałem o obciążnikach. Obciążniki mają za zadanie niwelować ciężar UW (Urządzenia Wyskokowego – jak pamiętamy, składającego się z GMO i z POGO), aby nie trzeba było ciągnąć za ten sznurek zbyt mocno. Wiadomo, szarpanie się ze sznurkiem potrafi wybić ze snu na kilka godzin, więc musi to chodzić lekko i bez zacięć. WD-40 w domu jest, jakby co.
W dalszej perspektywie przewiduje się pracę nad wersją półautomatyczną, uruchamianą przyciskiem, leżącym pod moją poduszką. Musiałbym zastosować tutaj jakiś siłownik pneumatyczny, albo elektryczny aktuator. A w jeszcze dalszej – całkowicie automatyczną, która wychylałaby się już po pierwszym ćwierknięciu. Ale tu już trzeba zaprząc elektronikę, więc bez kooperacji się nie obędzie.
Jakby co, temat jest rozwojowy.
Kaczy śrut jest zdecydowanie skuteczniejszy, a poza tym Waszmość byś wreszcie co pożytecznego obmyślił dla ludu spragnionego... Jaką maskę z rewolwerowo zmiennymi wylotami na kufel, szklanicę i kieliszek chociażby...najlepiej z zaworem zwrotnym, by trunków nie marnować. Cóż to jest dla Waszej Miłości a naród i restauratorzy wielbić Cię będą do siódmego pokolenia, a może i dłużej...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Alboż to frajda pić na ulicy? A że wolnoć Tomku w swoim domku, tam maseczka żadna niepotrzebna i można do woli delektować się likworem z takiego szkła, jakie do niego stworzono. Zali tak nie jest piękniej?
Usuń"Bądźmy jak stare wróble, które stracha sie nie boją".
OdpowiedzUsuńNic Ci to urządzenie nie da. Moje wróble nie boja sie juz nawet jak siedze w śpiworze na balkonie pół metra od ich karmnika. Kwestia przyzwyczajenia. Po paru dniach POGO byłoby dogłębnie lekceważone. Może nawet obsrane. ;p
Nie wróble. Ruch je płoszy. Jak facjata wyskoczy 20 cm od niego, na bank się przestraszy. Potem wróci, ale przecież ONUCE nie są jednorazowego użytku.
UsuńWróbelek jest mała ptaszyna,
OdpowiedzUsuńwróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
Lecz nikt nie popiera wróbelka
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
[Dotąd to był K.I.Gałczyński]...
-----------------------------
[A teraz będę ja]...
-Nitager! Masz kochać wróbelka!
Rozumiesz? - Do do jasnej cholery?
- Nie zechcesz? - To przyjdzie ta pora,
że ci zainstalują kaczora!
Kochałem wróbelki - a przed kaczorem i tak się nie obroniłem. Zresztą, nadal je kocham - tylko tego jednego, upierdliwego, hałaśliwego, bezczelnego chcę przestraszyć. Krzywdy mu przecież nie zrobię - nie miałbym sumienia.
UsuńMuszę przyznać, że zaintrygowałeś mnie już samym tytułem. Różne rzeczy można projektować, nawet młotek lub cep, ale chciałem zobaczyć, jak projektujesz onuce, robiąc z tego pasjonującą opowieść. No i wykpiłeś się skrótem, Nie znaczy to, że umniejszam znaczenie Twojego projektu. Zdradzę Ci tylko, że mój komin upodobały sobie ptaki wszelkiej maści i gatunku, rozmiaru i siły głosu - z prostej przyczyny - nie palę w kominku. W każdym razie głosy mew i gawronów nieźle rezonują w kominie i znalazłem na nie świetny sposób: ignoruję je tak, jak ignoruję wszystko, co zaokienne (odgłosy deszczu, kosiarki, śmieciarki, marcujące kocice, a nawet rzadko się w mojej wsi pojawiających dawców narządów na swych szlifierkach oraz niewyłączone alarmy antyczadowe).
OdpowiedzUsuńZazdroszczę każdemu, kto potrafi to ignorować. Ja, niestety, od razu się budzę i już nie potrafię zasnąć. A gdy jestem niewyspany, to właściwie cały dzień w pracy mogę spisać na straty - nie dam rady zrobić nic. A nawet jeśli coś zrobię, to i tak muszę to poprawiać, gdy tylko się wyśpię.
UsuńTo we wsiach pojawiają się prostytutki "dawcy narządów]? Co na taką konkurencję proboszcz i gospodynie?
UsuńJak dają na tacę, to mogą sobie łazić po wsiach.
UsuńSwoją drogą, jeszcze niedawno przeszczep narządów był "policzkiem wymierzonym w Stwórcę" i "grzechem śmiertelnym". Dziś jakby przestał. Jeszcze jakieś Zera próbują zniszczyć w Polsce transplantologię, wykorzystując stanowisko do prywatnych porachunków, ale jednak na świecie nie widać takich tendencji. Widać, Bóg przeczytał jakiś artykuł Religi i zmienił zdanie.
Gdybyś był przesłużył 2 lata "we wojsku", wiedziałbyś, że TO lekarstwo przepłoszyłoby nawet pterodaktyla...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=tROUEL_iWMQ&t=19s
Ale mnie tez by przepłoszyło - więc co za korzyść?
UsuńA zwycięstwo nad wróblem, Pyrrusie? O - przepraszam, Nitagerze...
UsuńNawet Putin zrezygnował już z onuc w rosyjskiej armii - znaczy, totalny przeżytek. Przypadkiem dziś czytałem o tym artykuł.
UsuńBidnys Ty!
OdpowiedzUsuńZamiast ten niespodziewany pobyt w domu wykorzystac relaksyjnie i na wlasne potrzeby to rzeczywistosc i natura wciaz Cie zmusza do myslenia nad wynalazkami.
Do kitu z takim odpoczynkiem!!!!
Dobra strona (dla nas) jest fakt ze piszesz wiecej niz zwykle i bardzo ciekawie a wynalazki sa cudowne.
Dzisiaj bede dzwonic do Wildlife Control by przyszli i usuneli z mego tylnego trawnika chorego mlodego golebia ktory mi tu siedzi juz ze cztery dni. Nie chce sie go tykac bojac sie ze moze chory nie wiadomo na co - zal mi go ale chyba jego los wiadomy.
To nie do końca odpoczynek. Pracuję zdalnie. Ledwo oczy otworzę, już jestem w biurze.
UsuńGdyby na Twoim trawniku siedział jerzyk, sam bym się udał do USA, żeby go ratować. Ale gołąb? Obcasem obesrusa, a nie żadne Wildlife Control!
Fakt, dra dzioby niemiłosiernie. I wcale takie strachliwe nie są.Wzdłuż jednej z ulic, którą codziennie chodzę, na przydomowych trawnikach rosną spore i gęste krzewy- ostoja wróbli. Gdy się koło tych krzewów przechodzi to można ogłuchnąć, tak wściekle ćwierkolą. Z dodatkowych ptasich atrakcji niektóre kosy (też ich tu pełno) mają zwyczaj towarzyszyć przechodniom skacząc na trawniku; one skaczą w takim tempie w jakim człowiek idzie chodnikiem. Wrażenie niesamowite. Poza tym kosy teraz uwodzą swe partnerki i tak się drą oznaczając swój teren, że słychać je w domu nawet przez zamknięte okna. A mieszkam nad całkiem ruchliwą ulicą, wzdłuż której po obu stronach rosną po 2 rzędy drzew.Ale wolę te kosy i wróble niż sroki, których na warszawskim osiedlu było zatrzęsienie. Ciesz się ,że nie nawiedza Cię skrzecząca sroka.Świergot wróbla to przy jej wrzasku
OdpowiedzUsuńniemal cisza.
Kos koncertuje u nas codziennie. A w nocy, o ile nie leje, śpiewają słowiki. I wcale mi to nie przeszkadza. Ćwierkanie wróbli też mi nie przeszkadza - wkurza mnie tylko ten jeden, co rano drze mi się nad uchem. Nawet mój budzik nie piszczy tak głośno i tak natarczywie. Gdyby sobie ćwierkał na drzewie - pewnie nawet bym go nie zauważył w tym ptasim chórze. Ale on zachowuje się tak, jakby mi robił na złość. A tyle razy go już przeganiałem - jeszcze nie dotarło do niego, że nie jest mile słyszany.
Usuńprzeczytawszy tytuł uznałam, że szykujesz ekwipunek na wyprawę wojenną (bo turystyka, póki co, nie wchodzi w grę...), co, biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie byłoby takie całkiem bez sensu.... :))))
OdpowiedzUsuńWojenną przeciwko komu? Bo wybór latoś mamy spory.
UsuńJak dasz facjatę z plakatu wyborczego to wróbelek na zawał padnie szybciej niż jakby mu deszcz gniazdko zmył :( brutalny jesteś
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj. Te najbardziej zakazane facjaty akurat nie kandydują. Ale i tak jest z kogo wybierać.
UsuńPowiem Ci, że temat jest nie tylko rozwojowy, ale i porządnie rozpracowany! Szacun naprawdę za doskonałe rysunki techniczne. Jestem pewna, że wykonanie również nie nastręczałoby wielkiego kłopotu komuś tak obeznanemu z majsterkowaniem i różnymi remontami.
OdpowiedzUsuńCzekam na model rzeczywisty i relację live na blogu! To teraz bardzo modne w czasach zarazy, każdy robi live. A ten byłby naprawdę emocjonujący (jako jeden z niewielu!).
Ale to dopiero po wyborach, bo POGO mogłoby zostać odebrane jako część kampanii wyborczej.
UsuńDla mnie bomba! Tylko jeszcze jakaś wizualizacja POGO by się przydała :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaj się, że chcesz poznać moje sympatie polityczne. A raczej antypatie w tym przypadku. No cóż, nie ukrywam, że zawsze wolałem pióro od długopisu.
UsuńPtaszki kocham (z wyjatkiem zapluskwionych obsrancow dachowych), wiec prosze cie nie strasz wrobelka!
OdpowiedzUsuńWiem co one potrafia, wiem jak cierpisz, budza cholery od 4-tej rano, u nas kosy, gwizdza i swiszcza jak czajniki, albo nasladuja dzwiek alarmu samochodowego i mozna od tego ocipiec!
Ale zeby zaraz straszyc wrobelka Onuca?
No wiesz Nitager, jak mozna.
Jak tylko wyniesie się na pobliskie drzewo, dam mu spokój. Ale na to, żeby budził mnie w odległości metra ode mnie, nie ma zgody!
UsuńFaktycznie wróble potrafią być uciążliwe, ale jest ich coraz mniej i raczej powinieneś "pokochać wróbelka". Nawet takiego, co to drze Ci się nad uchem. Niezmiennie podziwiam Twoje wynalazki:)
OdpowiedzUsuńToteż ja go kocham całym sercem! Ale nie na moim parapecie.
Usuń