Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


czwartek, 30 kwietnia 2020

Zrób to sam - Kawałek drutu

     Witam Państwa w kolejnym programie z cyklu „Zrób to sam”.

     Dziś zajmiemy się gorącym tematem masek, jakie od pewnego czasu mamy obowiązek nosić. Ale nie o tym, jak ją zrobić – to już po wielokroć pokazali inni.

     Osobiście bardzo wątpię w skuteczność tego typu  środków, ale obowiązek to obowiązek. Nie każdego stać na pięciotysięczny mandat, zwłaszcza gdy dostaje połowę pensji. Zresztą, nie znam się na medycynie, więc nie mam predyspozycji do negowania stanowiska dyplomowanych lekarzy. Generalnie, uważam, że zaleceniom lekarzy należy się poddawać bez szemrania - ale gdzieś tam ta nutka przekory mi gra, zwłaszcza jeśli lekarz jest jednocześnie politykiem, w dodatku z ugrupowania, w którym nie wolno mu mieć własnego zdania.

     Ale zawsze można taką maseczkę usprawnić.

     Nie, nie chodzi mi o skuteczność! Szczerze mówiąc, w ogóle nie wydaje mi się, żeby taka maseczka kogokolwiek ochroniła przed naszymi wyziewami. Jeśli damy radę przez nią oddychać, to i wirus znajdzie drogę. W końcu, niektóre wirusy są tak małe, że potrafią przejść nawet przez gumę. Ale jej nieszczelność stwarza inną uciążliwość, o której wie każdy, kto na co dzień nosi okulary.

     Sam nie noszę, ale mam oczy wrażliwe na światło. W pogodny dzień, jak w ostatnim tygodniu, nie dam rady wyjść na zewnątrz bez ciemnych okularów. Więc zakładam swoje polaroidy i już po drugim wydechu nic nie widzę, bo szkła zachodzą parą. Jadąc rowerem na ślepo, podejmuję spore ryzyko. Kto wie, czy nie większe niż poruszanie się bez maski. I dlatego właśnie postanowiłem swoją maskę wyposażyć w przystawkę typu SZOPEN.

     SZOPEN (System Zapobiegania Osadzaniu Pary Emitowanej Nosem) jest konstrukcją niezwykle prostą. Składa się z odpowiednio wygiętego drutu, najlepiej ze stali nierdzewnej, ale można też użyć miedzianego, aluminiowego, albo nawet zwykłego stalowego, tylko wtedy koniecznie w otulinie, bo inaczej będzie rdzewiał. Drutu wokół dostatek. Można rozebrać jakąś maszynę elektryczną i obciąć kawałek uzwojenia, można nielubianemu sąsiadowi wyciągnąć ze ściany kawałek aluminiowego kabla – a, niech ma, przynajmniej nie będzie tak hałasował tym disco-polo – można też kupić formowane właśnie drzewko bonsai i zdjąć z niego drut, którym owinięta jest gałązka. Drzewka nie wyrzucać! Można przesłać do mnie…

     Nie ulega jednak wątpliwości, że najlepszy jest drut ze stali nierdzewnej (niestety, trudno dostępny) albo aluminiowy. Można taką maseczkę wrzucić do pralki i nic się z nią nie stanie. Ten drugi możemy zdobyć, kupując kawałek kabla natynkowego. Nawet miedź może pokryć się nalotem – a wraz z nim nasza maseczka. Drut ze zwykłej stali jest w zasadzie jednorazowego użytku, ale na upartego, zwykłego spinacza biurowego też możemy użyć.

     Drut wyginamy w sposób pokazany na zdjęciu.


     I tak – to właśnie jest ważne, żeby zrobić to DOKŁADNIE tak jak na zdjęciu. I naprawdę, choć dziwnie to wygląda, radzę zastosować te pętelki na obu końcach. Jeśli drut jest miedziany, a przez to nieco giętki, to nawet proponuję zalutować te pętelki, aby się nie rozlazły. Inaczej poważnie ryzykujemy poharatanie nosa końcówką drutu – a to jest w pobliżu oczu, więc nie warto ryzykować. Drut bowiem ma przykrą właściwość – lubi się przekręcać, wyłazić, przebijać materiał – i zawsze robi to w nieodpowiednim momencie. Panie coś o tym wiedzą - fiszbiny w stanikach nie zawsze były plastikowe. A mój młodszy syn, kiedy był jeszcze bardzo mały, siedząc na kolanach Koleżanki Małżonki, zaczął nagle płakać - okazało się, że fiszbina wysunęła jej się ze stanika i skaleczyła go w plecy. Powierzchownie, ale takie mało dziecko ma skórę bardzo wrażliwą.

     Te pętelki też pozwalają na skuteczniejsze unieruchomienie go – mamy za co go przyszyć i zyskujemy pewność, że nam się nie wysunie. Drut po prostu przyszywamy na okrętkę – niekoniecznie na całej długości, jeśli komuś się nie chce. Mnie się nie chciało. Można go też zaszyć między dwiema warstwami płótna - jeśli komuś się chce.

     A potem zakładamy maskę i używając własnego nosa jak formy (dobrze podłożyć między maskę i nos zgiętą tekturkę, żeby sobie nie narobić siniaków - zwłaszcza przy stalowym drucie) dopasowujemy kształt drutu do naszej twarzy. 

     Zauważymy od razu, że maseczka lepiej przylega w górnej części. Ale prawdziwa radość czeka nas dopiero po nałożeniu okularów. Robimy kilka wdechów i wydechów – i nic się nie dzieje! Nadal widzimy ostro. A jeśli nie, poprawiamy drucik tak, aby lepiej przylegał do twarzy i próbujemy znowu – aż do skutku.

     Nie powiem „miłego używania” – bo co w tym może być miłego. Ale przynajmniej niech Wam wyjdzie na zdrowie.

     Oczywiście, jak zwykle, licencji udzielam za darmo - warunkiem jest jedynie Wasz uśmiech, po przeczytaniu tej notki.

     A teraz, jak postanowiłem po wizycie u Dreamu, spróbuję znaleźć dziesięć jasnych stron używania maseczki. Jeśli komuś przyjdą do głowy następne, proszę Was o dodanie ich w komentarzach.

     Uwaga, zaczynam!

1. Można wyjść na miasto nie ogolonym.
2. Panie mogą swoją ulubioną szminkę zaoszczędzić na lepsze czasy.
3. Pomaga rzucić palenie - bo każda dodatkowa czynność, w tym wypadku zdjęcie maseczki, powoduje, że człowiek zaczyna się zastanawiać. A gdy się zastanawia, może sobie przypomnieć, że przecież miał rzucić.
4. W moim przypadku - dopiero teraz w pełni zauważyłem, jak bardzo powabne mogą być brwi u Pań.
5. Można bardzo łatwo zdefiniować zapachy wiosny - wiosna pachnie świeżo wypranym płótnem i tym, co ostatnio zjedliśmy, lub naszą ulubioną pastą do zębów.
6. Chłopcy nie muszą wyciskać pryszczy.
7. A jak już bardzo chcą, to po spacerze w maseczce skóra jest tak upocona i rozgrzana, że te ostatnie o wiele łatwiej wychodzą.
8. Dobrze zaprojektowana maseczka nadaje naprawdę MHROCZNY wygląd - brakuje tylko pelerynki, ale kto nam zabroni ją włożyć?
9. Dopiero teraz widać, która z Pań naprawdę ma w sobie to "coś". Może powstanie kilka nowych, szczęśliwych związków? Albo któraś z nich wpadnie w oko jakiemuś łowcy talentów i będziemy mieli nową supermodelkę?
10. No i niektórzy z nas dopiero teraz mają jakieś szanse u Pań. Panowie, oczarujcie je własną osobowością! A potem, to już nawet to zakazane ryło nie będzie jej przeszkadzać.

21 komentarzy:

  1. Patent - brawo, skorzystam, bo też jestem okularnicą.
    Lista zalet tak rzeczowa, że mnie zatkało. Może jeszcze coś wymyślę i odezwę się. Pozdrawiam.
    OlaG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, żeby człowiek miał pieniądze na ochronę patentową... Niestety, wszystko kosztuje i to niemało. Nie mówię, oczywiście, o tym kawałku drutu - to zresztą nic nowego - ale tyle mam teraz pomysłów!

      Usuń
  2. Właśnie dziś zakupiłam w tutejszej aptece chińską maseczkę- ma wkomponowany w górny brzeg cienki paseczek, który każdy dostosowuje do kształtu i wielkości własnego nosa. A szkła okularów należy przetrzeć lnianą szmatką zwilżoną zwykłym szamponem do mycia włosów. Tak samo warto potraktować lustro w łazience, by nie "zaparowało".
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być i blaszka, ale jednak drut łatwiej dostępny - czyli moje rozwiązanie lepsze! ;)

      Usuń
  3. - Można nie nosić sztucznej szczęki!To moje zdanie.
    - Można nie mówić "Dzień dobry" starej chamicy, które swoją "sunię" wyprowadza na trawnik, żeby się miała gdzie ****** [sunia nie wiedźma].
    - Można nie myć ząbków. To zdanie córeczki sąsiada.
    - Można by wpaść z odpowiednim okrzykiem do filii Banku; kamery nie rozpoznają, linii papilarnych nie zostawi się, bo tam tylko w rękawiczkach... Tylko kolejka codziennie, a ludzie w niej grzeczni jak nigdy, głupio więc poza... Chyba gdyby między 10.00 a 12.00 [emeritus sum].
    Prawie same plusy i na ogół dodatne...
    A okulary wystarczy przetrzeć talkiem, następnie wytrzeć irchą lub czyś do tego przeznaczonym do odzyskania przez nie przejrzystości; nawyk i umiejętność wyniesione z dwuletniej służby "we wojsku" - tym podobno niesłusznym, niepatriotycznym, nieukapelanowionym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talkiem? Przecież po talku nie widać nic! Nawet jeśli się później przetrze.
      Talku używam tylko do gumowych rękawiczek i dętek rowerowych. Żeby nie skłamać - tego samego.

      Usuń
  4. Jak maska dobrze przylega, to okulary nie parują. To może byc taki test. Bo jak nie przylega, to nie chroni. Więc ma przylegać, ma chronic i ma nie parowac.
    A żołnierz pod łózkiem ma mieć porządek. ;p
    Ja sobie kupiłam takie przylegające maski. Jak wracam ze spaceru, to mam wbitą w policzki dosłownie. A na nosi była już oryginalnie taka zaciskarka.
    Przy moim stanie zdrowia uznałam, że warto zainwestowac w takie lepsze.
    A na wierzch zakładam jeszcze ozdobną. Dziś z napisem #TRZYMAJDYSTANS :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosisz dwie maseczki? No, szacun! Ja w jednej jestem upocony jak mysz. I dlatego przed wyjściem się nie golę - bo jak się spocę pod tą maską, to mnie potem ryło szczypie.

      Usuń
  5. Zrobiłam z wszytym drucikiem i... do..niczego, bo drucik się w tunelu okręca i załamuje. To dobry drucik jubilerski. Najlepiej nosić takie osłony z pleksi, a pod spód normalną maseczkę tylko na ustach. Nos wolny, okulary nie parują- przetestowane na mężu okularniku.
    Dobra strona maseczki
    - można pokazać język staremu zgredowi, co to przed sklepem pyskuje i ustawia kolejkę według widzi mi się, albo policjantowi, który nas legitymuje;
    - ukrywa nieładne zmarszczki wokół ust;
    - uwagę przyciągają piękne oczy (albo oryginalna maseczka), reszta niekoniecznie piękna, schowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zrobiłaś DOKŁADNIE tak jak na zdjęciu? Bo te pętelki są właśnie po to, żeby się nie okręcał i nie załamywał. To właśnie jest istotą tego wynalazku - nie sam drut.

      Usuń
    2. Nie, inaczej zrobiłam. Skończyłam już szyć maseczki, ale jak będzie trzeba, to tu wrócę i skorzystam z rady:)

      Usuń
  6. nie noszę okularów, czyli nie mój problem...
    za to mieliśmy nieco inny kłopot, bo poszyliśmy zbyt szczelne maski, "za dobrze" wymodelowane, ale to się ogarnęło migiem, wystarczyło doszyć dwa wałeczki od spodu, aby maska odstawała na dole, a skuteczność /jaka by nie była/ pozostała bez zmian...
    ...
    co do palenia, to widziałem gościa w masce z dziurką do tego celu... co prawda nie palił papierosa, tylko wapował "elektryka", ale w tym wypadku było to bez znaczenia, bo obie czynności polegają na wtykaniu czegoś do dzioba...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie można palić przez maseczkę. Zawsze to trochę smoły zostanie na płótnie, zamiast w płucach.

      Usuń
  7. Nie nosze wiec nie mam doswiadczenia maskowego ale slysze zazalenia innych wiec jak to dobrze ze Twoj wynalazek moze im pomoc - wspaniale ze czas spedzony w domu wykorzystujesz bardzo tworczo i pozytecznie, nie jak moja corka pracujaca z domu - dopoki zmaga sie nad forsa i tabelami, ta "papierowa" czescia pracy to ok ale gdy maja video spotkanie zespolu to sie do tego przebieraja, za kazdym razem inaczej - wczoraj panie musialy miec fikusne kapelusiki jako ze normalnie bylby dzien konskiego Kentucky Derby. Wiec widzisz jak to niektorym figle w glowie a Ty musisz za wszystkich myslec......
    Co idzie Ci bardzo dobrze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma u Was takiego obowiązku? U nas jest - i wszyscy go olewają. Albo maseczki noszą pod nosem, albo pod brodą (w sumie, nie mam pojęcia po co), albo w ogóle nie noszą. Jestem jednym z nielicznych praworządnych obywateli.

      Usuń
  8. W kwestii maseczki: Noszenie ma sens, wiedzą to chirurdzy podczas operacji. Jak zdławisz zawór wylotowy wody (potocznie "kran" prawie do zera, to będzie jej ciekło:
    a) więcej
    b) tyle samo
    c) niewiele mniej
    d) znacząco mniej
    e) nie będzie się przedostawać prawie nic
    Świat taki jest, że najchętniej przemieszcza się tam, gdzie jest mniejszy opór, a system odpornościowy lepiej radzi sobie z mniejszą ilością drobnoustrojów, niż z większą, przy czym "lepiej radzi" znaczy "unicestwia".
    To samo kościelni znawcy prezerwatyw twierdzą o antykoncepcji i chorobach przenoszonych drogą płciową (że niby plemniki i drobnoustroje przechodzą przez gumę), a jednak w moim akademiku "wpadki" zaliczali ci, którzy nie mieli zapasu prezerwatyw na półce podręcznej (na temat ewentualnych chorób niewiele wiem, bo nie poznałem nikogo, kto by się pochwalił).
    W kwestii dodatkowych pozytywów noszenia maseczek:
    1) Można śmiać się z idiotyzmów wypowiadanych przez przełożonego (przydatne zwłaszcza dla polityków PiS) - nikt nie wie, czy się śmiejesz, czy doznajesz ekstazy pod wpływem przemówienia wodza. Przydatne też w miejscach kultu religijnego, na uroczystościach propagandowych, pseudożałobnych (rocznica śmierci brata szefa), audiencji u guru sekty, etc...
    2) Można na maseczce wypisać hasło po chińsku i dostrzegać zdziwione spojrzenia Chińczyków zastanawiających się, co chciałeś przekazać hasłem "wędliny z psów dziś o połowę taniej". Zresztą można napisać na maseczce hasło po polsku, n.p. "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci" i również obserwować zdumione reakcje, tym razem Rodaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do prezerwatyw - my tu mówimy o wirusach, nie o plemnikach, które jednak swoje rozmiary mają. Co do uwiciowionych komórek chyba nikt nie ma wątpliwości. Nawet Kościół - bo inaczej po co zakazywałby ich stosowania? Chociaż, po nich trudno oczekiwać jakiejkolwiek logiki...

      Usuń
    2. co do przenikania wirusów /konkretnie HIV/ przez prezerwatywy, to kiedyś nieopatrznie wkręciłem się w dyskusję z takim mądralińskim...
      never more!... czegóż on nie wykonfabulował, całą fizykę stawiając do góry kołami, aby wykazać, że ma rację...

      Usuń
    3. Prezerwatywy to szczególny rodzaj gumy, co do którego normy są bardziej restrykcyjne, iż na przykład dla kuchennych rękawiczek. Nie przytoczę liczb, bo nie pamiętam, ale jestem niemal pewien, że pory w nich nie są wystarczająco wielkie, aby przepuszczały wirusy. Zwłaszcza, że po pojawieniu się HIV z pewnością te normy zaostrzono. Może, jeśli są kupione gdzieś na bazarze, jakiś przemyt z państw III świata.
      Co do przepuszczania plemników, to już wolna i radosna twórczość polskiego kleru i zapatrzonych w niego bigotów. Ta komórka ma jednak spore rozmiary, w porównaniu do rozmiarów cząsteczek i odstępów między nimi.
      W każdym razie, chodziło mi o to, że aby zatrzymać wirus, trzeba czegoś o przepuszczalności na tyle niewielkiej, że można to porównać do gumy - i cokolwiek to miałoby być, oddychać przez to byłoby ciężko.

      Usuń
  9. Nie, nie ma obowiazku, podobnie jak nie musielismy byc uwiezieni w domach, mogac spacerowac czy jezdzic choc za bardzo nie bylo gdzie.
    Zle sie zlozylo bo akurat tak cudnej wiosny to jeszcze nie widzialam jak dlugo tu jestem, plus benzyna tak tania ze wnet bedzie za darmo.
    Pomalu nasze miasto i stan beda sie "otwierac", czyli pewne miejsca wracac do dzialalnosci, troche ograniczonej i z zastosowaniem pewnych przepisow ale jednak....
    Pierwsze miejsca gdzie pojade to biblioteka i fryzjer choc do niego sie dostac to sprawa 2-3 tyg bo paniusie juz w kazdym zajely wczesne terminy.
    Jeszcze jedno mi przyszlo do glowy jesli chodzi o Twa wersje maski - one powinny byc jednorazowe czyli czyli kazdej nastepnej trzeba ten drucik wszywac? Codziennie od nowa?
    Bardzo dobrze ze jestes praworzadnym obywatelem - jak mowia lepiej byc ostroznym niz pozniej plakac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akurat jest z płótna, więc można ją wyprać. A nawet można zanurzyć we wrzątku i nic się nie stanie. Ale prać trzeba po każdym użyciu.

      Usuń