Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


niedziela, 26 kwietnia 2020

Zrób to sam - Symulator Pracy Zdalnej

     Witam na kolejnym programie z cyklu „Zrób to sam”.

     Dziś zbudujemy sobie coś bardzo przydatnego w dobie pandemii, a mianowicie Symulator Pracy Zdalnej.

     Wielu z Was zapewne pracuje teraz w domu, co jest ze wszech miar słuszne i zbawienne. Można sobie przyjść do biura w piżamie, nieogolonym (panie bez makijażu), a jak nas ochota weźmie, to i piwo sobie przy biurku postawić. Choćby po to, żeby zagrać na nosie nielubianemu kierownikowi, mającemu fioła na punkcie przepisów i dyscypliny pracy.

     Nie wiem, jakie macie systemy pracy. Ja mam, niestety, nieco upierdliwy. Problem polega na tym, że pracuję w wielkiej korporacji, która ostatnio mocno przystopowała z produkcją i wciąż jeszcze nie ruszyła nawet jedną czwartą pary. Wielu ludzi wciąż jest nieobecnych – albo na urlopie, albo na postoju. Wskutek tego, wszystko trwa kilka razy dłużej niż normalnie. I choć człowiek, po wielu dniach nudy, chciałby wreszcie popracować, to często nie ma takiej możliwości. Albo mu nie wyrobiono do czegoś dostępu, albo ktoś, kto miał coś zdecydować, nie dał jeszcze odpowiedzi i nie wiadomo, kiedy jej udzieli, albo zwyczajnie coś nie działa, bo sieć domowa, choć niby niezła, światłowodowa, nawet nie umywa się do firmowej, a my wszystkie dane wymieniamy z serwerami, a nie z twardymi dyskami swoich stacji.

     Rezultat jest taki, że człowiek często nie ma co robić. I czeka, czeka, czeka…

     Ale jest jeszcze inna strona tego medalu. Otóż, kierownictwo wymaga, aby na czas pracy być zalogowanym w pewnym komunikatorze, który automatycznie pokazuje, czy dana osoba jest dostępna, czy też uczestniczy w konferencji, spotkaniu, czy też odeszła od biurka i szlaja się gdzieś po zakładzie, albo w ogóle nie pracuje. Praca w domu, jak wiadomo, nie sprzyja szlajaniu się po hali produkcyjnej, więc  w zasadzie przez cały czas pracy, w komunikatorze przy moim nazwisku powinno widnieć zielone kółeczko – „dostępny”. Jeśli jednak przestanę uderzać w klawisze, czy poruszać myszką, po kilku minutach włączy mi się automatyczny wygaszacz. I nie da się tego zmienić, bowiem zarządzane jest to centralnie, przez administratora. Wtedy mój komunikator zmienia sygnał na „nieobecny”.

     Wiadomo, że kiedy nie ma co robić, głupotą  jest wpatrywanie się w ekran, na którym nic się nie dzieje i co chwilę trącanie myszki, żeby maszyna nie przeszła w stan uśpienia. Zwłaszcza, że prywatne krzesło niewygodne, krzyż boli, i w ogóle wygodniej byłoby uwalić się na kanapie. 
     
     Kierownictwo niższego szczebla doskonale to rozumie.

     - No pewnie, że to nie mam sensu. Tylko sprawdzaj co jakiś czas, czy masz już odpowiedź!

     Ale nie ma tak łatwo! Ponieważ kierownictwo WYŻSZEGO szczebla już takie liberalne nie jest i jeśli przy czyimś nazwisku zauważy status „nieobecny”, dostaje szału. Oczy robią mu się czerwone, z ust zaczyna toczyć pianę, a odgłosy zaczyna wydawać takie, że gołębie same uciekają, i to bez zastosowania mojego genialnego degołębiatora. Nieważne, że tak naprawdę nie wie, co robimy, nie wie po co to robimy, nie wie jak i nie wie, kim my właściwie jesteśmy. Mamy „pracować” i już! Nie masz co robić? To znaczy że jesteś niepotrzebny i pierwszy w kolejce do zwolnienia!

     I tym wszystkim, zgnębionym przez wiadomego managera, dedykuję tę właśnie konstrukcję.

     Składa się ona z UNESCO (Urządzenia Napędowego Elektrycznego Samoczynnie Ciągnąco-Owiewającego), zwanego dalej wentylatorem oraz z myszołapki. Myszołapka nie jest w tym przypadku sprężynową pułapką na sympatyczne, choć nieco cuchnące gryzonie. To kawałek drutu, o długości około 25 cm, odpowiednio wygiętego, choć może to być również dowolny pręcik, na przykład drewniany, tylko zaopatrzony w pętle na końcu. Moją myszołapkę przedstawia poniższe zdjęcie. Prawda, że łatwa do wykonania? Użyłem miedzianego drutu, którym zwykle drutuję drzewka bonsai. O ile mi ich gołębie znowu nie wyprawią na tamten świat…

MDM - Myszołapka Druciana Miedziana

     Ponieważ jeden obraz daje więcej informacji niż tysiąc słów, zasadę jego działania demonstruję na filmiku poniżej. Konstrukcja jest bardzo prosta, łatwa do wykonania i skutecznie ochroni nas przed wyrzutami ze strony wszystkowiedzącego, choć nic nie rozumiejącego kierownictwa, co przecież dla nikogo przyjemne nie jest.

     Jedynie zwracam uwagę, aby porządnie przymocować myszołapkę od strony napędu, żeby nam się nie wysunęła i nie zmasakrowała śmigieł.

     Wynalazek udostępniam na zasadzie darmowej licencji. Inni pracują jako wolontariusze, narażają życie – niechże i ja mam jakiś wkład w uszczęśliwianie ludzkości.



17 komentarzy:

  1. Genialne! Mam juz co prawda za soba okres pracy przymusowo zdalnej , teraz sie bycze na przymusowym urlopie ( i tak nie wolno nam wrecz sie logowac na komputer pracowy , absolutnie zabronione!) , mamy sie byczyc, ale wynalazek wykorzystam niechybnie w drugiej turze : no przeciez oni juz wiedza, ze jesienia bedzie druga tura , prawda? Przyda sie jak nic - Nitager, ty powinienes tantiemy pobierac ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezinteresowna pomoc, niesiona uciemiężonej ludzkości. cieszy mnie o wiele bardziej.

      Usuń
    2. Jestes jak Doktor Judym!
      Dziekuje w imieniu uciemiezonej ludzkosci. I wlasnym.
      Dzis przy okazji zakupow w markecie zlapalam piekny zwiniety w klebek kawal drucika - od razu pomyslalam, ze przyda sie do nastepnych wynalazkow.

      Usuń
  2. Rozwiązanie może i nowe... Nie znam się... Tantiemy BRAĆ!!! Idea przedwczorajsza... Znam się - miałem klasy "kolejowe" w swojej szkole. Maszyniści kolejowi dosiadający "tiereszkowych" lub "gagarinów" [doskonale lokomotywy ; wycofane z powodów ideologicznyh] mieli obowiązek wciskania podczas jazdy specjalnego "knapika" n.i.e rz.a.dz.i.e.j niż co 40 sekund, by udowodnić kontrolerom, że nie śpią podczas prowadzenia! Brali - a. szpagat;b. cegłę... Zawieszali cegłę na szpagacie na styk z "knapikiem". Trasa nie jest idealnie równa. Drgania następują. Cegła uderza. Komorka kontrola odbiera sygnał - Maszynista czuwa! PREMIA za solidność!!!
    Ustroje i technologie się zmieniają. Cegła i szpagat wciąż te same.
    Nihil novi sub sole....
    J.K.N.
    P.S.
    Mój szef [były członek Plenum KM PZPR, do niedawna aktywista jakiejś tam sodalicji, rzekł mi w chwili szczerości, że będzie w kłopocie, co ma powiedzieć nad moim grobem, zważywszy,że jestem jawnym "bezbożnikiem"...
    Zmarł niedwno... Ot i kłopot... Co powiedzieć?
    - Będę milczał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innymi słowy, nie należy jeździć pociągami, bo nikt nie zagwarantuje, że w kabinie siedzi maszynista. Swoją drogą, znałem kiedyś maszynistę, który nazywał się Cegiełka.
      O czym ma być przemowa nad moim grobem, to już wszyscy znajomi wiedzą. Wiadomo, że wychwala się nieboszczyka za to wszystko, co wcale nie było jego zasługą. Dlatego u mnie wszyscy mają się zachwycać, jaki to ja za życia byłem wysoki.

      Usuń
  3. Genialne, Nitagerze. I faktycznie pracuje. W jaki sposob przymocowales drucik do myszy?
    Oby tylko nie podgladali poprzez kamere.
    Jesli siedzenie w domu potrwa dluzej to stworzysz duza kolekcje pozytecznych wynalazkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamery nie mam, więc nie bardzo mają przez co podglądać. A myszka jest wplątana w drucik, za przewód. I pomyśleć, że byłem taki niezadowolony, gdy dostałem myszkę z kablem! A teraz się z tego cieszę.

      Usuń
  4. Genialne w swej prostocie. :)))
    Mnie się nie przyda, ale koledze polecę. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko niech nikomu nie mówi, skąd to zna, bo wiesz, kierownictwo też się nudzi i może nas z nudów śledzić ;)

      Usuń
  5. Ale się uśmiałam. Super pomysł. Mam nadzieję, że kierownictwo jednak nie czyta blogów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie, trudno mi sobie nawet wyobrazić, żeby Kierownictwo Wyższego Szczebla - chodzący "profesjonalizm" (czytaj: produkt korporacyjnych szkoleń menadżerskich) zniżyło się do wejścia na coś tak amatorskiego jak blog.
      Ale z drugiej strony, w czasie pandemii niejednemu wali na dekiel, więc ten dreszczyk emocji pozostaje.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Wystarczy paragon, czy potrzebna faktura? Jak trzeba to wypiszę. Należność 0 PLN, w tym 22% VAT.

      Usuń
  7. Działaj konstrukcyjnie, baw się 🤗
    Zdrówka życząc, pozdrawiam serdecznie 🍓☕🙋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Vice Versa, Czarodziejko :)
      Jak Ty to robisz, że u Ciebie w komentarzu pojawiają się emotki? Ja jeszcze tego nie rozpracowałem.

      Usuń
  8. I to jest to, na co czekały miliony :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwoli ścisłości, symulator pracy zdalnej istnieje od lat - ale to jest program, który wystarczy uruchomić, żeby nie włączał się wygaszacz. No i on dodatkowo symuluje jakąś aktywność.
      Mój wynalazek ma jednak tę wyższość, że można go zastosować na korporacyjnych komputerach, na których nic samemu nie zainstalujesz - chyba, że masz zdolności hakerskie, a i wtedy jedynie odwleczesz wyrok na siebie,bo prędzej czy później dział IT to wykryje. A tu? Czysta sprawa!

      Usuń