Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Zrób to sam - Degołębiator

     Każda nowa konstrukcja wymaga rozwiązania jakiegoś problemu i to zwykle w niekonwencjonalny sposób. Zwykle jest to drobiazg, ale bywa że trzeba całkowicie zmienić sposób patrzenia na wyrób. Dlatego ośmielę się stwierdzić, że każda nowa konstrukcja, nawet jeśli nie jest wynalazkiem sama w sobie, z pewnością zawiera elementy wynalazku. A twierdzę tak, oczywiście, dla podbudowania własnego ego, bo miło byłoby stwierdzić, że „z zawodu jestem wynalazcą”.

     W czasie pandemii, gdy człowiek dwadzieścia cztery godziny na dobę siedzi w więzieniu własnych czterech ścianach, różne głupie myśli przychodzą mu do głowy. No po prostu już mi wali na dekiel! Z nudów stworzyłem kilka nowych konstrukcji i pozwolę sobie przedstawić Wam te najbardziej spektakularne.

     Konstrukcja pierwsza, to Dachowy Uniwersalny Degołębiator Aerodynamiczny. Po przeanalizowaniu skrótu, nazwę zmieniono na Wiatrak Przeciwgołębiowy I Ewentualnie Również Do Odpędzania Lelków.

     Jak powszechnie wiadomo, gołębie to stworzenia spod znaku ONZ (Obsrać! Nasrać! Zapaskudzić!). Z tego powodu nie darzę ich zbytnią sympatią, a od kiedy zniszczyły mi moje ukochane drzewka bonsai, pałam do nich uczuciem tyleż niechętnym, co bezsilnym. No, po prostu, mam ochotę wystrzelać je wszystkie w diabły! Gdybym miał czym…

     Nie dość, że paskudzą, to jeszcze od świtu pohukują mi tuż za oknem. Ich ciągłe u-huuu-u-huuu-u-huuu doprowadza mnie do szału. Nie znoszę, gdy ktoś mnie nazywa u-huuu! To jest dla mnie obraźliwe. W dodatku do irytujących synogarlic szybko dołączają jeszcze bardziej irytujące grzywacze, wielkości średniej kaczki, ale co najważniejsze, produkujące guano w ilości, która zawstydziłaby niejednego strusia. Grzywacz grucha trochę inaczej, tak jakby miał zatwardzenie i nie mógł… No, wiecie… Jego gruchanie jest pełne wysiłku i jeszcze bardziej negatywne w tonie. To oczywiście tylko pozory, bo z wypróżnianiem się na mój balkon żaden z nich nie ma najmniejszego problemu.

     Co niektórzy nie sprzątają nawet po własnych psach. Więc nie dziwcie się, że ja nie mam ochoty na sprzątanie po gołębiach, które nie dość, że nie są moje, to jeszcze wcale ich do siebie nie zapraszałem.

     I jak na złość, właśnie grzywacze upodobały sobie nasz balkon i krawędź dachu tuż nad nim. Choć wielokrotnie dawałem im do zrozumienia, że nie życzę sobie ich towarzystwa. Czasem nawet bardzo ekspresyjnymi środkami, jak miotła, celnie rzucona klamerka*, czy pozostawiona u nas przez małego bratanka  żony odpustowa  piłeczka na gumce. Wszystko na nic. Postanowiłem więc skonstruować urządzenie, które będzie je usuwało z gzymsu nad naszym balkonem, skąd jak na razie obsrywają go dokładnie, rzetelnie i systematycznie.

     Problem w tym, że w dobie permanentnego zamknięcia w czterech ścianach, nie tak łatwo o materiały, potrzebne do budowy takiego urządzenia. W zamyśle miało to przypominać obrotowy wieszak na pranie, poruszany siłą wiatru, umieszczony na trzymetrowym maszcie, na tyle wysoko, aby wystawał lekko ponad dach. Miał zamiatać swymi śmigami obszar, położony tuż nad moim balkonem, uniemożliwiając wszelkiej maści obesrusom usadowienie się na gzymsie nad balkonem i upuszczanie nań toksycznych produktów układu pokarmowego.
Rys.1 Widok i rozmieszczenie Degołębiatora, z definicją Strefy Zdegołębiowanej

     Schemat takiego wiatraka naszkicowałem sobie od niechcenia ołówkiem, bo początkowo mi się nie chciało tego modelować, ale w końcu, co ja innego mam do roboty? Zrobiłem i model…
Rys.2 Degołębiator właściwy - szkic wstępny koncepcji

     Do jego wykonania potrzebne są następujące materiały

     - co najmniej 3 metrowy maszt – metalowy lub jeszcze lepiej drewniany

     - 4 listwy o długości ok. półtora metra

     - 4 butelki typu pet

     - bardzo długi gwóźdź

     - gruba żyłka wędkarska na naciągi.

Rys.3 - Degołębiator - model 3D

     Głównym elementem napędowym są plastikowe butelki, z odciętym dnem. To właśnie różnica w stawianym przez nie oporze powietrza, w zależności od tego którą stroną ustawi się ją do wiatru, wytwarza moment obrotowy. Można je jeszcze ponacinać wzdłuż. Dzięki temu, gdy wiatr będzie wiał od strony odciętego denka, butelka będzie się jeszcze bardziej rozcapierzać, dając dodatkowy opór, natomiast poruszając się w przeciwnym kierunku, złoży się, zmniejszając opór. Naciągi usztywniają całą konstrukcję, jak rowerowe szprychy.


Rys. 4 - Zasada działania elementów napędowych degołębiatora


     Wynalazek był genialny w swojej prostocie, ale niemożliwy do wykonania, z braku materiałów. Jedyne co mogłem zrobić, to mały wiatraczek z butelki po wodzie mineralnej, mając nadzieję, że sam ruch i delikatny klekot odstraszą dostawców niezamawianego nawozu. Ale o tym już w następnym odcinku.


_______________
*tak u nas mówi się na to małe coś do wieszania prania – nawet nie wiem, jak to się naprawdę nazywa – no, ten taki spinacz-przypinacz, ze sprężynką w środku, która wiecznie wylatuje

32 komentarze:

  1. Klamerki do bielizny, u nas tez się tak mówi. :)
    Degołębiator od razu bym u Ciebie zamówiła, jak zajmiesz się seryjną produkcją. Pod jednym wszakże warunkiem - aby mi nie odstraszał wróbelków, które przyjemnie ćwierkają, sa pod ochrona i sraja zdecydowanie mniej. ;p
    Popłakałam się ze śmiechu nad Twoimi celnymi skrótami z dzisiejszego wpisu. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niestety, wróble są o wiele bardziej płochliwe niż gołębie, więc coś co odgania gołębie, na pewno nie oszczędzi wróbli. Jak mawiał klasyk: "Natury nie da się oszukać!"

      Usuń
    2. Tego się obawiałam. Trudno, z wróbelków nie zrezygnuję, będę miała obsrany balkon zatem. ;p

      Usuń
  2. Podzielam Twą głęboką niechęć do gołębi, ale mam wrażenie, ze głównie odwiedzają Cię gołębie skalne. Grzywaczy jest niewiele i najchętniej jednak siedzą na drzewach bo to leśne gołębie. Synogarlice tureckie nie są takie namolne jak gołębie skalne, którym bardzo odpowiadają balkony, zwłaszcza nieduże, które im się wydają być półkami skalnymi. Najpopularniejsze i najbardziej liczne są właśnie skalne gołębie.
    Gdyby ludzie w Twoim budynku nie dokarmiali gołębi to one by nie obsiadały budynku.
    To "coś" to się nazywa po prostu "klamerki do bielizny- kiedyś bywały z drewna, teraz głównie z plastiku.
    Na podwórku koło domu, gdzie mieszka moja córka, rośnie olbrzymie drzewo i od 6 lat rok w rok siedzi na nim parka grzywaczy. Jakoś nigdy nie siedzą na skraju dachu ani na którymkolwiek parapecie okiennym ani na balkonie. Znam kogoś, kto zamiast budować degołębiator karmił je grochem namoczonym w spirytusie. Reszty się domyśl. Niestety podkablowali go miłośnicy gołębi i musiał zapłacić mandat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym był w stanie obrazić się na Ciebie, zrobiłbym to właśnie w tej chwili. Podejrzewasz, że nie odróżnię grzywacza od gołębia skalnego? Przecież one nawet nie są podobne! No, może trochę... Ale grzywacza nie da się pomylić z żadnym innym - choćby z powodu jego rozmiarów.
      I jeszcze gwoli wyjaśnienia - grzywacze nie siadają na balkonie, tylko na skraju dachu NAD BALKONEM - i stamtąd mi go obsrywają. A gniazdują normalnie, na drzewie, pod oknem.

      Usuń
  3. Gołębie wielkomiejskie to bezczelne i uodpornione na wszystko chamy. Od kogo przyjęły swe zwyczaje - zamilczę. Skuteczne są przeciwko nim tylko dwie metody:
    1. Kosztowna i niehumanitarna; zamawiamy rzemieślnika, ten przychodzi i osiatkowuje nam balkon, taras - co tam mamy... My mamy spokój - gołębie ograniczoną swobodę i jak się trafi starsza wiekiem "ekolożka", może nam narobić sporo kłopotów, gdy powiadomi kogo trzeba. Znam to z autopsji.
    2. Tania i humanitarna; rozsypujemy ziarno, przykrywamy byle siateczką z dużymi okami, gołąb siada, łapki mu się wplątują,łapiemy, ukręcamy łeb, kładziemy w pobliżu lub wieszamy ale tak, by był dla ekolożki niewidoczny. Gołąb sobie śmierdzi, jego żywi rodacy uciekają... My mamy spokój, a okna są czyste...
    Gołębie grzywacze to wspaniale ptaki. Siadają parami na drzewach, od czasu do czasu oddadzą się czynnościom prokreacyjnym... Gruchają...gruchają... Słucham ich codziennie. Koją wrażliwe serca...
    Kochajmy gołębie...
    Zdrowia życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu wspomniał o jeszcze jednej - nakarmić je grochem, maczanym w spirytusie. I wtedy same się pozabijają.

      Usuń
    2. Wytrzeźwieją. Pewna - dość przygłupia - pani wyrzuciła wiśnie z nastawionego uprzednio wina. Głupota - wyrzucać coś tak dobrego. Wiśnie zjadły jej gąski i popadały z w pijackim widzie.Przygłup popłakał, odżałował, zaczął oskubywać. Przy oskubywanej szóstej - siódmej nastąpiło zmasowane zmartwychwstanie.
      Takiej pornografii nigdy wcześniej ni później nie widziałem. Goła baba przy gołej gęsi to wcielona skromność i niewinność...
      WNIOSKI:
      1. Nie marnować niczego nastawianego...
      2. Pijane nie są do obskubywania...

      Usuń
    3. I tu się nie zgodzę. Gęsi nie latają - przynajmniej te hodowane, utuczone jak wieprzki. Nawet ledwo chodzą. Pijana gęś uwali się na ziemi i śpi. A gołąb? No, właśnie, wzbije się w powietrze i przywali w jakiś mur, drzewo, czy powiesi się na drutach telegraficznych. A nawet jeśli nie, to zawsze może spaść z gałęzi, a ta może przecież być dość wysoko.

      Usuń
  4. a ten projekt, to jakimiś prawami autorskimi jest objęty? pytam dla koleżanki, bo ja, na szczęście, nie mam takiego problemu (w bliskiej okolicy, w parku, mnóstwo tych czarnych latających (kruków czy innych gawronów) ma swoje terytorium i one, podobno, gołębie przepędzają....
    a ja, to nawet przyjemnego śpiewu ptaków w tym roku nie mogę posłuchać, gdyż mi drzewo przy balkonie z gałęzi ogołocono i nic tam nie siada, za to wschodzące słońce bez opamiętania po oczach wali .... ehhhh.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest uwaga pod postem, że licencja jest darmowa. Nie będę zarabiał na ludzkim nieszczęściu. ;)

      Usuń
  5. Co za genialny pomysl! Jednego tylko nie rozumiem - dlaczego butelki i cug? Dlaczego nie cos szeleszczacego i lopoczacego sie? Slyszalam ze ludzie na odstraszenie ptactwa kupuja plastykowe sowy albo sokoly i ze to dziala.
    Niemniej zycze powodzenia jesli w koncu pandemia pozwoli Ci ten wynalazek wprowadzic w zycie - wyglada fajno i pomyslowo. Tym razem opatentuj, nie daj sie wykorzystywac.
    Pomysl teraz, prosze, co mam zrobic na odstraszenie zajaczka ktory mi wyskubuje trawki nowo posadzone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jednak źle to narysowałem, skoro tego nie widać. Degołębiator nie odstrasza, tylko fizycznie odpędza gołębie, zamiatając fragment dachu nad balkonem. Gołąb musi odlecieć, bo inaczej dostanie w łeb listwą - nie ma wyboru!

      Usuń
    2. Sztuczne ptaki nie działają. Ludzie mogą być naiwni - ptaki najwyraźniej nie. Sąsiadka wyznania mohero-rydzykowego obwiesiła balkon - a. Transparentem o treści. "A jednak Jezus jest Królem!"... b. Dwoma czarnymi krukami ze złośliwie wychylonymi do uderzenia dziobami.
      Nigdy jeszcze nie widziałem tak obekskrementowanego balkonu jak u niej. Balkony obok - bezpieczne jak nigdy przedtem. Albo te kawki są niewierzące, albo... nie wiem...

      Usuń
    3. Kombinowałem już, jak zrobić ptaka ruchomego. Wystarczy, żeby ruszał głową. Wyrzeźbiłbym sobie z drewna sokoła, pomalował go na naturalne barwy, a on siedziałby sobie na balkonie i od czasu do czasu rozglądał się wokół i łypał gniewnie okiem. Może chociaż jeden sezon by to zadziałało. A jeśli nie - podobno można adoptować sokoły z hodowli...

      Usuń
  6. A ja mam za to szwendające się po ogródku, a nawet balkonie koty złośliwej sąsiadki z góry i co mam zrobić? nie boją się nawet wody zimnej!
    Do mieszkania także zdarza im się wchodzić!
    Nawet spadały z 2 piętra! nie, nic im się nie stało. Spadały na krzaki moich róż.
    Kotom nic, krzew połamany!
    Ech...mieszkanie w bloku, masakra, a na parterze- podwójna!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam się na kotach, więc nic nie poradzę. Nie wiem, czego one się boją. Wiem, że psów, ale to lekarstwo jest gorsze od choroby. Może ogrodzić siatką, również z góry? Coś na kształt woliery?

      Usuń
    2. W sklepie chemicznym poproś o klej wolnoschnący. Bywają 12 godzinne a nawet dłużej schnące. Posmaruj nim płachty jakiejś gazety. Rozłóż na balkonie. Na środku każdego połóż coś smacznego dla kotów. Czekaj w spokoju... W "Tajemniczej Wyspie" Verne`a jest opis polowania na tygrysy, który by się dał zastosować i na koty. Broni nie wymaga...Mało humanitarny, ale ty przecież nie na ludzi zamierzasz w obronie miru domowego...
      Darz Bór!

      Usuń
    3. Dawno temu w Ameryce... Rosło drzewo, które broniło się przed mastodontami w ten sposób, że wypuszczało na powierzchnię kolczaste korzenie. Gdyby tak rozłożyć wokół płachtę, nabitą gwoździami, to i chwastów byłoby mniej, i koty raczej omijałyby to miejsce.
      A najlepiej po prostu spryskać to czymś, czego one nie lubią. Ale czym? Nie pytaj - nie mam pojęcia.

      Usuń
  7. a listwa z kolczatką /np. ze szprych rowerowych/ da się na tym gzymsie zamontować?... to chyba najprostsze i ponoć działa... kwestia tylko tych szprych, a Ty byś nie miał zbyt wiele zajęcia, bo to się dość szybko robi, a w sumie też chodzi o to, by coś tam dłubać...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to był mój dom, już dawno coś takiego bym zainstalował. Ale to blok spółdzielczy - tam nawet na dach nie możesz wyjść bez pozwolenia. A gdybym nawet spróbował, to przecież "życzliwych" na osiedlu nie brak - zaraz byłyby ze trzy-cztery donosy na policję.

      Usuń
  8. Z tymi gołębiami... Jest takie powiedzenie: Jak nie możesz kogoś pokonać, to się do niego przyłącz. Jest jeszcze metoda zgoła odwrotna, ładnie przedstawiona w "Dniu świra" (musisz tylko odnaleźć gołębnik):
    Kliknij tu by obejrzeć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczy co?... Nit ma kakać do gołębników?... dobre :)
      i teraz niech się gołębie martwią konstruowaniem denitageratora... lol

      Usuń
    2. A jak wiesz, gołębie choć latać potrafią, to umysłów przesadnie lotnych nie posiadają, więc i konstruowanie denitageratora może im zająć czas aż do gołębiej emerytury.

      Usuń
    3. No widzisz, i tu jest problem, bo to są dzikie gołębie. Jakoś nie wyobrażam sobie siebie samego, wspinającego się na drzewa, w dodatku po bardzo cienkich gałązkach, żeby in nafefrać do gniazda. Nawet kot nie daje rady.
      Zresztą, czy one zrozumieją wymowę tego gestu? Obawiam się, że ani one, ani żaden z mieszkańców osiedla, z których większość siedzi w domu i co chwilę wychodzi na balkon. Na You Tube znalazłbym się jak nic.

      Usuń
    4. gołąb dla kota to raczej za duży kaliber... aczkolwiek kiedyś nasze dwie kocice działając w zespole upolowały na ogrodzie i przywlokły do domu kuropatwę, więc stąd to "raczej" :)
      ale za to widziałem niedawno jak wrona skasowała gołębia, który nietomnie odbił od grupy, wystarczył jeden strzał dziobem i mało mu głowa nie odpadła...

      Usuń
  9. Tak, Babcia Ania też nazywała TO klamerką, a, że Ona była Babcią najważniejszą, ja też używam tej nazwy. Degołębiator- cudna nazwa oraz czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstrzeliłam się trochę w Twój wpis 😁. Choć ja mam ogólnie, w kwestii tych mniejszych, miłych ptaszków.
    Mieszkam "na dachu", a dach za moim tarasem jest ogrodzony murkiem wyłożonym blachą... Więc sam rozumiesz... Gdy naszła mnie migrena, to nie było taneczne tupanie z gruchaniem, tylko najazd wojsk pancernych, które bombardowały ciężką amunicją "mój" dach za tarasem. Ataki tych sił pancernych zminimalizowały się od czasu gdy na dachu "końcowym", czyli nad moją głową, uwiły sobie gniazdo czarne kruki, czy cóś. Przed tymi czarnymi miałam respekt, szczególnie gdy były na tle czerwieniejącego nieba... Ale 1. gonią gołębie 2. srają mniej i poza moimi włościami 3. akceptują moje sikoreczki samby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli ktoś, o paskudnym wyglądzie, wcale nie musi być zły! :)))

      Usuń
    2. Nareszcie ktoś to powiedział... ;-)

      Usuń