Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 2 sierpnia 2024

Wiele hałasu o nic

      No, zapomniałem! No zdarza się! O co ten cały raban?

     - Jak można zapomnieć? - dziwi się Koleżanka Małżonka.

     - Niemożliwe - stwierdził Drugorodny.

     Aż mnie wgrzali. No przecież, kiedy rano w pośpiechu człowiek szykuje się do pracy, to może zapomnieć. Tyle spraw na głowie. Trzeba skorzystać z toalety, obmyć trochę twarz, żeby się rozbudzić, przyczesać owłosienie głowowe, skołtunione od poduszki... A potem trzeba iść do kuchni, zrobić sobie parę kanapek. Trzeba się ubrać - a nie mam kamerdynera! Trzeba się ogolić - bo jak ktoś ma zarost jak agrest, to musi, bo inaczej głupio wygląda.

     Dość, że zapomniałem zabrać komórki. Została na łóżku, przy poduszce, tak jak ja zostawiłem, gdy wyłączyłem Axla przed Slashem.

     Tak, ta piosenka budzi mnie co rano. Najpierw Axl szepce mi cicho do uszka i zwykle otwierają mi się już oczy. Ale bywa - choć rzadko - że śpię naprawdę mocno i Axl nie daje rady. Wtedy Slash wchodzi z taką solówą, że obudzi umarłego. Dość, że budzik wyłączyłem, odłożyłem komórkę i... Nie wiem, co zrobiłem, bo zwykle biorę ją ze sobą i po drodze do łazienki umieszczam w kieszeni plecaka. Tym razem coś mi się pokiełbasiło i zapomniałem.

     - To mi się jeszcze nie zdarzyło - skłamał Drugorodny - bo przecież doskonale pamiętam, jak kiedyś cała rodzina szukała jego telefonu.

     - No przecież - prychnąłem. - Ty z tego pokolenia, co prędzej spodni zapomni, niż komórki. Ja trzydzieści parę lat nie miałem komórki i dawałem radę. Kilka godzin też potrafię bez niej przezyć.

     - Ale przecież u mnie to już jest odruch - odrzekła Koleżanka Małżonka. - Zawsze pakuję do torebki.

     - A ja torebki nie noszę i nie pakuję - warknąłem. - Zresztą, przecież nic wielkiego się nie stało.

     Zmieniłem zdanie, gdy wreszcie podniosłem telefon, wciąż leżący obok poduszki i ujrzałem kilkanaście nieodebranych połączeń, kilka SMS-ów i kilka wiadomości na WhatsAppie.

     - Chciałam, żebyś po mnie przyjechał i poszlibyśmy na zakupy do galerii - jęknęła Koleżanka Małżonka. - Trzeba cię obkupić przed urlopem.

     Potrząsnąłem głową.

     - W co? Przecież ja wszystko mam!

     Aż ją zatrzęsło.

     - A choćby kilka nowych koszulek - rzuciła obrażona. - Te twoje to już takie zmęczone, że wstyd nosić. Trzy czwarte przerobiłeś na biegawcze. No, ale ty "zawsze wszystko masz"

     Muszę tu nadmienić, że jeśli jakaś koszulka uzyska defekt, który - zdaniem Koleżanki Małżonki - dyskwalifikuje ją ze statusu "do pracy", taka koszulka zyskuje status "biegawczej" - czyli używam jej tylko do biegania, a do pracy jedynie wtedy, gdy Koleżanka Małżonka nie widzi.

     Niestety, nawet ja to zauważyłem, że jeśli chodzi o moje własne potrzeby, stałem się niezwykle skąpy. Przez całe życie musiałem oszczędzać i czułem wyrzuty sumienia, gdy kupowałem cokolwiek tylko dla siebie - bo przecież tyle jest innych wydatków. Już się nie zmienię. Nadal będę łaził w starych, spranych koszulkach, dopóki ze mnie nie spadną.

     Więc w sumie, na dobre wyszło. Nowe ciuchy zawsze są niewygodne, jakieś takie obce i dziwnie się w nich czuję. Wolę te stare, które przeszły już trochę moją osobowością. Niestety, nigdy nie nauczyłem się przebierać do różnych robót, wskutek czego nieraz zupełnie nowe rzeczy przez nieuwagę zostają przerobione na robocze, lub biegawcze, w zależności od stopnia uszkodzenia. Trzy czwarte mojej szafy - to właśnie takie ciuchy. Sami widzicie, że jest ich sporo. Po co kupować nowe?

     - A choćby po to, żebyś nad morzem nie wyglądał jak ostatnia łachudra!

     Ot, wymyśliła. A kto tam będzie na to zwracał uwagę? Gdybym miał ze trzydzieści lat mniej, to może, ale teraz?

17 komentarzy:

  1. Taaaa, mój brat od lat przywozi do mnie te same koszulki, bo
    lubi, bo fajne, bo wygodne. Na jego usprawiedliwienie mogę dodać jedynie, że do pracy musi w koszuli. Jego córki mówią, że ojciec przyjechał pobyć żulem nad morzem. Jego żona i ja już nic nie mówimy😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bratnia dusza, jednym słowem. Chociaż ja nie muszę do pracy w koszuli. Mogę jak żul. I często - tak przynajmniej twierdzi Koleżanka Małżonka - wychodzę do pracy ubrany jak żul. Ona wychodzi godzinę przede mną i nie ma wpływu na to, jak się ubiorę - a chciałaby, oj, chciałaby!

      Usuń
    2. Niech marzy, podobno marzenia czasami się spełniają😂

      Usuń
  2. kilka dni temu faktycznie zapomniałem wziąć komóry z domu i zorientowałem się dopiero w autobusie... ale sprawy nie było, bo wyskoczyłem tylko na dwie godziny na drobne zakupy do miasta, miałem zapas czasu, więc zegarek był zbędny... za to już czekając na powrotny autobus coś mi zamiauczało w kieszeni... jak to się stało, że włożyłem ten sprzęt do innej kieszeni co zawsze?... nie wiem...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a ja zapomniałem tak naprawdę, na 100%, tak nieodwołalnie, definitywnie i beż pardonu. Czyli osiągnąłem wyższy poziom sklerozy, niż Ty. chociaż nie wiem, czy jest się czym chwalić.

      Usuń
  3. Zdarzyło mi się zapomnieć komórki, ale to chyba dobry znak, ze nie jestem uzależniona, bo jakoś przeżyłam.
    Mężczyźni chyba mają alergię na zakupy ubraniowe, mój zamawia w Internecie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że możesz bez niej żyć. Ja prawie jej nie używam - tylko jako zegarka. Częściej odbieram niż dzwonię. A wiadomości z tych wszystkich łocapów, to sprawdzam raz na tydzień.

      Usuń
  4. No właśnie - odłączenie się od komórki w dzisiejszych czasach to niemal zbrodnia! Znam taką osobę, która nawet w trakcie kąpieli w wannie ma komórkę w zasięgu ręki. Ja, z uwagi na brak znajomości języka kraju w którym mieszkam, zapewne zginęłabym marnie bez smartfona, bo korzystam z "tłumaczenia na żywo" gdy muszę coś wyćwierkać w bardzo obcym języku lub po prostu sprawdzić czy aby na pewno idę właściwą ulicą. Trochę mnie to męczy, no ale jest jak jest. Mój osobisty mąż miał z kolei zwyczaj, że zaraz po powrocie z pracy zmieniał ciuchy na "domowe", jako że był typem garniturowca, a wiadomo, że to mało wygodny strój zwłaszcza na spacer z psem lub do poobiedniej drzemki (pomyłka, to miało nazwę oglądanie programu w TV). Serdecznośći;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakby Ci tak komórka owa wpadła do wanny, to co?
      Ja nie mam wanny, tylko prysznic. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić człowieka tak uzależnionego, że używa komórki nawet pod prysznicem. Ale może gdzieś tam tacy są?

      Usuń
    2. Nie mam wanny tylko prysznic, a komórki nie biorę ze sobą do łazienki

      Usuń
  5. Mam to samo w kwestii zakupów ubrań. Po zakupie dla siebie mam wyrzuty. Tylko w kwestii narzędzi potrafię ich nie mieć. Przecież to potrzebujesz - potrafię sobie wytłumaczyć. Lekko sprany podkoszulek jest jak druga skóra. Po co to zmieniać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie! Narzędzia! To jest to! Też mam to zboczenie. Dwa lata temu kupiłem sobie nawet tokarkę, której do tej pory nie miałem okazji użyć. Ale pozostałych używa, na okrągło. Zawsze w domu jest coś, co trzeba naprawić.

      Usuń
  6. Oczywiscie ze zapomnienie wziecia komorki to nie zbrodnia i kazdemu wczesniej czy pozniej sie przydazy, nawet tym co mowia ze niemozliwe. Najgorsze ze najczesciej akurat wtedy otrzymuje sie ten wazny telefon i okazyjny opieprz ze nie odbieramy.
    Przespales Axla i Slasha??!! TO jest grzech a nawet zbrodnia, gorsze niz zapomnienie telefonu. Doprawdy Nitager, jak mogles....
    Nawiasem mowic wszystkie zmiany w moim zyciu znacza ze chyba juz skonczyly sie dla mnie pojscia na koncerty :(
    Mnie tez nie przeszkadza noszenie zmeczonych a wygodnych ciuchow, prawde mowiac tylko takie nosze na "po domu".
    Anabell chyba mowi o mnie bo ja gdy sie kapie trzymam telefon przy wannie i nawet otrzymuje wtedy poranne telefony od dzieci. Zupelnie dobra sprawa - leze, mocze sie i gadam z dziecmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym przespał Axla i Slasha? O co Ty mnie posądzasz? Oni mnie budzą każdego dnia. Tylko czasem zdarzy się, że po wyłączeniu budzika jeszcze "na chwileczkę" przyłożę głowę do poduszki - i ta chwileczka potrafi się nieco rozciągnąć.

      Usuń
  7. Ja mam z ciuchami tak samo i z butami też. Najpierw na imprezę, potem do pracy, potem po domu, potem do ćwiczeń, potem do sprzątania, potem jak ide zbierac śmieci w lesie. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momencik, bo ni rozumiem. Chcesz powiedzieć, że przebierasz się za każdym razem?

      Usuń
  8. Nitager, jak bylismy dziećmi to mamy przebierały nas kilka razy dziennie, te wszystkie ulane obiadki i oranżady, lody spływające po brodzie w dół do majtek, rozwalone rajstopy , szczególnie na kolanach wielkie dziury , błotko i brudek z podwórka rozmazane po całości, no a potem siadanie do stołu w tym stroju ? U mnie w domu nie wchodziło w rachubę, przebieranki były non stop, mimo moich gorących protestów. A teraz? Sama przebieram się dobrowolnie, bo po pracy trzeba uwolnić się z ciuchów pracowych, potem wskoczyć w ciuchy ogrodowe, potem domowe, miedzy czasie pojechać na zakupy , więc znowu ciuchy miastowe, a na końcu te do spania...Doskonale rozumiem koszulki biegawcze, malawcze, naprawcze , itp. , u nas tez stanowią 80% zasobów męskiej połówki, jakoś tak mu wychodzi. Radośnie bywa zulem nad morzem czy gdzie indziej , bo te sprane i znoszone to są te jego najwartościowsze . Zgadza się tylko ubrać w coś porządniejszego na okazje typu czyjś ślub , święta, urodziny bądź uroczysty obiad. Jego najbardziej ulubiona koszulka z reklama ukochanego piwa Perła niestety poległa po chyba 30 latach, rozlazła się w rękach. Nawet ja jej żałowałam , bo fajna była. Życzę ci fajnego zulowego i super wygodnego wypoczynku nad morzem . Ciekawe ile koszulek wróci z niego jako biegawcze ? :))) Ahoj Kitty

    OdpowiedzUsuń