Pewnie nie wiecie. Albo i wiecie, bo już kiedyś o tym pisałem. Ale na pewno i tak nie pamiętacie. Więc przypomnę.
Moja praca jest bardzo nieregularna. Często roboty mam tyle, że kanapki przynoszę do domu, bo nie mam kiedy ich zjeść. Ale bywa też, i to równie często, że nudzę się jak mops. To skutkuje tym, że czasem, nawet często, skrobnę sobie jakiś tekst w pracy, na firmowym komputerze.
Zalogować się na blog wprawdzie nie mogę, a zabezpieczenia nie pozwalają mi skopiować niczego na pen-drive'a, albo przesłać na prywatny adres. Odkryłem jednak lukę w tych zabezpieczeniach. Otóż, można było zgrać zdjęcia z prywatnego telefonu na firmowy komputer. Nasza inżynierka często bywa bowiem z wizytami w innych zakładach i czasem trzeba tam porobić zdjęcia (np. do reklamacji), czy nawet nakręcić krótkie filmiki, aby porobić odpowiednie instrukcje. Najłatwiej zrobić to własnym telefonem. Ja sam do niedawna robiłem pełno zdjęć przy wysyłkach prototypów i potem zgrywałem je na serwer i dołączałem do dokumentacji jakościowej. Odkryłem, że w drugą stronę też to działa. Wystarczyło zatem zmienić rozszerzenie pliku z xxx.doc na xxx.jpg, by móc go skopiować do telefonu.
Jak widzicie więc, system bezpieczeństwa danych narażony był na spore niebezpieczeństwo, bo przed kradzieżą danych wrażliwych broniła firmę jedynie moja nieskazitelna uczciwość.
No dobra, skazitelna, bo jednak nie należało pisać notek w czasie pracy. Ale co robić, gdy nie ma co robić? Do niedawna, zanim dostałem spory projekt, bywało tak bardzo często. Siedzieć całą szychtę i gapić się w ekran? Nie da się! Dlatego sam sobie ten grzech odpuszczam, w dodatku nie zadając sobie żadnej pokuty.
Niemniej, system zabezpieczeń pozostawał dziurawy. A przypominam, że jako konstruktor, mam dostęp do danych naprawdę wrażliwych, na które konkurencja czeka z ofertami. Wprawdzie, nikt jeszcze nie chciał ode mnie ich odkupić, ale takich jak ja to jest u nas kilkudziesięciu i nie dam głowy, czy któryś z kolegów takiej oferty od jakiegoś szpiega przemysłowego nie dostał.
No i zabezpieczenia uszczelniono. Nie mam już możliwości przeniesienia żadnego pliku z firmowego komputera na jakikolwiek prywatny nośnik danych. Dlatego na zawsze nieopublikowane zostaną moje powieści o podróżniku w czasie, o kierowcy ambulansu, o przygodach Vyvei na Ziemiach Wygnańców, czy o korsarzach z Gwadelupy. Pozostanie mi jedynie kontynuowanie ich dla siebie samego i własnej satysfakcji. A i to dopiero, gdy uporam się z projektem. Żal tylko, że one same znikną bezpowrotnie, gdy tylko przejdę na emeryturę.
Dotyczy to, niestety, również sporej części publikowanej na drugim blogu opowieści ze Skyrim, których kilka rozdziałów będę musiał napisać od nowa, więc przepraszam z góry za opóźnienia. Zwłaszcza, że uważam sam siebie za tzw. "prawdziwego artystę", który pisze pod wpływem chwili, w przeciwieństwie do profesjonalisty, który potrafi to robić zawsze i wszędzie, bez względu na wszystko.
Zatem, moje gratulacje dla naszego działu IT - bo jednak tę dziurę należało uszczelnić. Ale gratulacje te podszyte są obawą, że ludzkość im tego nie wybaczy, gdy tylko jakimś cudem dowie się, co straciła.
Ojej, no trzeba sobie trochę pomaślić! To zresztą teraz modne. I nazywa się to teraz "świadomość własnej wartości" - czy jakoś tak. No, wiecie, to coś, co sprawia, że mamy coraz więcej niczego nie umiejących i zarozumiałych dupków, przekonanych o własnej wyjątkowości.
Cóż oto świat, w jakim żyjemy.
Następnym razem opowiem Wam o tym, jak mnie pewna pani raziła prądem. I to nie raz!
A wyświetlić plik na ekranie możesz ? To i pstryknąć z tego fotkę telefonem też się da. Może potem da się to jakoś sczytać ocr, albo opublikujesz fotki :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem za bardzo, o czym mówisz z tym ocr.
UsuńDobry pomysł, z fotki wprawdzie dość trudno zrobić ocr, lepszy byłby pdf (program do rozpoznawania znaków - potem są one konwertowane do pliku nadającego się do edycji), ale tradycyjnie przepisać już można :)
UsuńJejku, mówcie po ludzku! Please! Nie mam pojęcia, o czym mówicie, a jestem, jakby nie patrzeć, bardzo zainteresowany.
Usuńmam podobnie: nie tworzę postów ani regularnie, ani na zawołanie tylko całkowicie spontanicznie... już dawno odkryłem, że tylko takie właśnie ekspresje artystyczne, do których powstania bardziej używam czucia, niż myślenia, mają wartość, zaś gdy zaczynam za dużo myśleć, efekt końcowy jest wymęczony, przekombinowany, raczej do bani i nie ma sensu go publikować... konsekwencją tego, niejako z definicji spontaniczności jest to, że nie potrafię dziś przewidzieć, czy jutro jakiegoś posta zmajstruję, czy nie...
OdpowiedzUsuńza to ciekawe jest pytanie, czy jestem profesjonalistą, zawodowcem?... odpowiedź zależy od tego, co rozumiemy przez słowo "profesjonalizm"... na pewno nie jestem zawodowcem w tym sensie, że moja twórczość nie przynosi mi żadnych profitów materialnych, to nie jest moja praca... za to jeśli ów profesjonalizm rozumiemy jako wysoką jakość tych postów, to tu w ogóle nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż ocena ich jest kwestią indywidualnego gustu, zaś coś takiego, jak obiektywny i jedyny słuszny gust po prostu nie istnieje...
...
jeśli chodzi o główny temat Twojego posta, to trochę trudno mi uwierzyć, że straciłeś (w pewnym sensie) część swoich prac, że nie ma opcji ich odzyskania, czy też skopiowania... ale ponieważ gorzej od Ciebie znam się na tych sprawach, to chyba nie mam wyboru i muszę przyjąć, że tak właśnie jest...
p.jzns :)
Nie wiem, może da się je odzyskać, ale za słaby jestem w te klocki.
UsuńCo do rozróżnienia artysty i profesjonalisty, świetnym przykładem była postawa obu aktorów, grających główne role w filmie "Sami swoi". Kowalski to był artysta - gdy kręcili coś pierwszy raz, dawał z siebie 100% i wypadało to świetnie. Ale nie daj Bóg, żeby coś wlazło w kadr, albo nawalił sprzęt - powtórzyć już tego nie umiał, a w każdym razie, nie wypadało to przekonująco. Natomiast z Hańczą można było zrobić ze 40 dubli tej samej sceny - i za każdym razem umiał zagrać dokładnie tak samo.
Mnie uczono, że talentem i wiedzą trzeba się chwalić, bo to nie to samo, co chwalić się nowym autem...
OdpowiedzUsuńjotka
Tylko trzeba mieć ten talent i tę wiedzę. Zauważam jednak wokół siebie coraz więcej ludzi, którzy tego nie mają, ale nie przeszkadza im to chwalić się tym na lewo i prawo.
UsuńA może ja już po prostu za stary jestem na życie między ludźmi? Może tak właśnie ma być?
Szukaj po prostu sobie podobnych:-)
Usuńjotka
Nawet jeśli znajdę, to nie znaczy, że będę mógł między nimi przebywać.
UsuńRobisz wielkie postępy, brawo:)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko Twojego twórczego wysiłku.
Oj, ta emerytura, wydaje się, że czasu będzie aż nadto, nic mylnego.
Pozdrawiam:)
Tak, słyszałem, że na emeryturze to już nie jest życie. Człowiek nie wie, co ze sobą zrobić.
UsuńJeśli nadal możesz odczytać to co napisałeś, to jedyny sposób- "obfocić" i wtedy nie będziesz zmuszony do pisania na nowo. Albo - jeśli masz zaufanie do któregoś z kolegów z owego działu zabezpieczeń to skonsultuj się z nim jak to "odzyskać". Bo zapewne jest jakaś metoda której "zwykli użytkownicy" nie znają.
OdpowiedzUsuńObfocenie nie pozwoli mi na edycję tekstu. A musisz wiedzieć, że zanim kolejny rozdział trafi do publikacji, jest przeze mnie najpierw kilkakrotnie przeczytany i poprawiany. To zdanie nie brzmi dobrze - trzeba zmienić. Tu jest niepotrzebna dłużyzna - skrócić. Tu jest niejasność - czy czytelnik się domyśli? Może lepiej dodać jakieś wtrącenie wyjaśniające? Tak mniej więcej tworzę ;)
UsuńA mój komentarz ?
OdpowiedzUsuńJest, jest, spokojnie :) Z niewiadomych dla mnie przyczyn, wylądował w spamie. Zdarza się.
UsuńA pocztę możesz otworzyć? To skopiuj do maila i wyslij na swoje prywatne konto.
OdpowiedzUsuńJesli nie - zawsze jeszcze jest taka opcja, że otwierasz pliki na pracowym kompie i robisz z nich zdjęcia swoim telefonem. Wtedy nic Ci nie zniknie tak na amen, bo bedziesz miał w postaci zdjęć.
To co było jeszcze do druku bedziesz chyba musiał przepisac, ale zawsze to prościej niż sobie przypominać wszystko i pisac od nowa. A w zasadzie to z naciskiem na CHYBA, bo jestem prawie pewna, że istnieje jakiś program, który nawet tekst ze zdjęcia przekonwertuje na worda, tylko ja go po prostu nie znam. Zapytaj jakiegos speca od IT, ale nie w firmie!!!!
Próbowałem, ale ponieważ adres nieznany firmowemu algorytmowi, nie dostarcza poczty na wskazany adres.
UsuńA powiem Ci, że naprawdę szkoda tych wszystkich tekstów, też jestem za jakimś ich ściągnięciem z firmowego kompa. Zrobienie fotki telefonem uważam za dobry sposób :)
OdpowiedzUsuńTelefon nie wchodzi w grę, z wielu przyczyn. A tekstów szkoda, sam to wiem. Nie dlatego, że są jakieś świetne, ale dlatego, że są moje, a do swoich bardzo się przywiązuję.
UsuńPiszesz; ,,Oto Świat, w którymaim zyjemy''.
OdpowiedzUsuńA on codziennie coraz bardziej zboczony się staje. Radość przestępców unikajacych rozliczeń jest przerażajaca. Tak w Świecie, jak i w Polsce. Nie wiem czy nie czas sie zbierać?
Pozdrawiam
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Fakt, nadzieja coraz słabsza, ale tym razem nie pozwolę jej odejsć.
UsuńPiszę posty na telefonie czyli nawet, jak jestem zawalona pracą, mogę sobie zrobić 5 minut przerwy i coś nasmarować, mimo, że oficjalnie nie powinnam😀
OdpowiedzUsuńTo Ci zazdroszczę tej umiejętności. Dla mnie pisanie nawet krótkiego SMS na tym cholernym ekranie dotykowym, to mordęga, która odebrałaby mi całą przyjemność pisania.
UsuńJako nieco mniej, niż jedna ośmiomiliardowa ludzkości, wybaczam, pozostawiając Autorowi wybór, czy zostawić tę część twórczości w pętli firmowej sieci, czy wydobyć ją stamtąd poprzez ręczne przepisanie lub sfotografowanie ekranu i przepisanie w domu.
OdpowiedzUsuń