Skierowanie dostałem od ortopedy, któremu kiedyś poskarżyłem się na bolące kolano. Pół roku temu, ale dopiero teraz mieli wolny termin. Nie wiedząc, co mnie czeka, zaraz po pracy udałem się do wiadomej placówki i pełen obaw stanąłem w progu.
Do tej pory rehabilitację oglądałem tylko na ekranie i widziałem, jak tam pastwią się nad człowiekiem. Każą zginać nogę pod niemożliwym kątem, a rehabilitant, o postawie Arnolda Schwarzeneggera, jeszcze dociska to kolano swoim ciężarem! Potworny ból, pot i łzy, nierzadko lejąca się krew - tak to widziałem w swojej wyobraźni.
Drżącym głosem podałem swoje dane personalne miłej pani, która nawet by mi się spodobała, gdyby nie miała tatuażu na dekolcie. Pani zapisała, spojrzała na mnie i stwierdziła krótko:
- Proszę na lasery.
Nogi się pode mną ugięły. Lasery? Spodziewałem się wprawdzie, że nie będzie łatwo, ale aż tak grubego kalibru nie przewidziałem w najgorszych snach. Laserem będą do mnie strzelać!
Przed oczami wyobraźni stanął mi ten śmieszny typek, którego Han Solo potraktował laserowym miotaczem. A raczej to, co z niego zostało. Tymczasem oprawca... Znaczy, ta miła pani, zaprowadziła mnie pod okno, kazała zdjąć koszulkę, usiąść i odwrócić się do niej tyłem.
- No tak - pomyślałem zrezygnowany. - Nie ma odwagi, ubecka morda, patrzeć mi w oczy. Wykończy mnie strzałem w potylicę!
Gdzieś jednak jakiś głos, głęboko w mózgu, nie pozwalał mi uciec gdzie pieprz rośnie, tylko cierpliwie tłumaczył mi, że inni przeżyli, to i mnie się uda. Zaryzykowałem.
A pani? No cóż, zamiast sięgnąć po miotacz laserowy, chwyciła coś, co przypominało... No właśnie, niczego nie przypominało! Nie kojarzyło mi się zupełnie z niczym! No, może trochę jak mikrofon do magnetofonu szpulowego, z późnych lat siedemdziesiątych. Dotknęła mnie nim w krzyżu i... No właśnie, że nic nie poczułem! Spodziewałem się jakiegoś wstrząsu, jakiejś wibracji, chociaż czegoś ciepłego. Nic. Poodtykała mnie tylko po plecach i nagle przyrząd zapiszczał i zabieg się skończył.
- Nie było tak źle - pomyślałem, wstając.
Ale myliłem się, sądząc że to koniec. Bowiem teraz stała się rzecz straszna. Pani kazała mi się odwrócić i odsłonić kolano.
Aż się spociłem z emocji. Jak to, odsłonić kolano? Nie da się! O, widzi pani?
Zacząłem szarpać się z nogawką, ale ta dała się podciągnąć tylko na łydkę, dalej ani rusz. No, niestety, natura obdarzyła mnie bardzo masywnymi kończynami dolnymi, co sprawia, że wszystkie spodnie leżą na mnie jak rajtuzy. Zapewne moje zamiłowanie do długich, pieszych wycieczek też swoje dołożyło. Dość, że nogawki nie zdołałem podnieść wystarczająco wysoko.
- Niech pani je po prostu opuści - zaproponowała pani.
Oblałem się potem. Opuścić spodnie? I to przed kobietą?
Możecie się dziwić mojej reakcji ale zapewniam Was, że facet z opuszczonymi portkami traci -50 do atrakcyjności, a przecież i tak nie pozostało mi jej już zbyt wiele. Choćby nie wiem kim był, z chwilą gdy opuści spodnie, staje się tylko nędznym i żałosnym osobnikiem z opuszczonymi porami. Nikomu już nie jest w stanie podskoczyć. Nawet słowa, które normalnie wywołują popłoch, typu "Pan nie ma pojęcia, z kim ma do czynienia!", czy "Pan wie, kim ja jestem?", w takiej sytuacji wywołują jedynie uśmiech politowania. Wyobrażacie sobie premiera - czy to obecnego, czy poprzedniego - jak prawi swoje mądrości z opuszczonymi spodniami? Albo takiego Bocellego, jak śpiewa "Che gelida manina", a pasek przy spodniach obija mu się o łydki? Albo Dudę, jak... No, temu akurat nic już nie jest w stanie zaszkodzić, ale wyobraźcie sobie na przykład takiego Muska, czy zawojowałby świat, gdyby spodnie miał opuszczone poniżej kolan?
Jak się na to zdobyłem, nie wiem sam. Po prostu uznałem, że jestem na dnie i zrezygnowany usiadłem naprzeciwko pani, jedynie skromnie zasłaniając krocze dłonią. Gdybym chociaż miał na sobie bokserki - ale uznałem, że za gorąco i wystąpiłem w tych skąpych "bogdankach"... Hańba, hańba, po trzykroć hańba!
Zabieg wyglądał identycznie, jak poprzedni. Pani podotykała, podotykała i skończyła.
Oj, wiem, jak to zabrzmiało! No, tym czymś, co mi przykładała do kolana! Ech świntuchy z Was...
O tym, co było dalej, opowiem następnym razem, jak pąs zejdzie mi z zawstydzonego lica.
akurat laser polega na tym, że siadasz, dostajesz na nos takie okulary ochronne, nawet wtedy, gdy zabieg jest na plecy, pani zostawia klienta na trzy minuty i ma się nie wiercić... więc mnie się wydaje, że nie miałeś lasera, tylko ultradźwięki, ale rozumiem, że przy nadmiarze wrażeń mogło Ci się to jakoś zacząć wspominać inaczej...
OdpowiedzUsuńdruga sprawa, że jak ta cała zabawa Ci się spodobała, to skierowanie na kolejny cykl może wystawić już lekarz pierwszego kontaktu, czy rodzinny...
no, i współczuję terminów, poznałem to kiedyś, ale w moim obecnym "u nas" czeka się góra trzy tygodnie, w porywach do czterech...
...
a tak poza tym, to mam niedyskretne pytanie:
czy miałbyś mniejsze opory opuścić portki przed mężczyzną?...
pytanie jest retoryczne...
a może jeszcze lepiej umówmy się, że w ogóle go nie zadałem? LOL...
p.jzns :)
Nie zawsze, są dwa rodzanie lasera, skaner (taki jak opisałeś) i punktowy (to co miał Nit)
UsuńAle fakt, powinien był dostac okulary!!!!
Usuńtaki?:
Usuńhttps://www.bardomed.pl/blog/porady-eksperta/laseroterapia-punktowa-na-czym-polega-i-jakie-ma-zastosowanie/
to faktycznie, bo tego akurat nigdzie nie widziałem, tylko zawsze takie stacjonarne...
Przed facetem byłoby mi łatwiej, bo z definicji, mam totalnie gdzieś, co on o mnie myśli. Ja wiem, że terapeutka też patrzy na mnie wyłącznie jak na pacjenta i w ogóle o mnie nie myśli, ale to za głęboko w człowieku tkwi.
Usuńto jest w ogóle ciekawy temat, bardzo szeroki do rozważań, przed kim mamy mniejsze opory do obnażania się, ujawniania bardziej wrażliwych rejonów, tak w sensie cielesnym, jak też psychologicznym...
UsuńLasery odbierałam w szpitalnej przychodni i nie tylko lasery,
OdpowiedzUsuńdla mnie te zabiegi to pic na wodę, taśma, bylejakość i tyle!
Ale twoja relacja prowadzona po mistrzowsku!
jotka
Nie potrafię ocenić. Różnicy nie widzę, to fakt, ale podobno potrzeba czasu, żeby dostrzec wyniki.
UsuńNo fakt, to nie był zabieg laserem.Mnie od dziecka uczono, że lekarze i pielęgniarki to osoby przy których kwestia płci nie jest istotna i należy wykonywać jej/jego polecenia. A poza tym czy znasz diagnozę co Ci nawaliło? Jakby na to nie spojrzeć ból kolana ma niestety kilka przyczyn w tym również i nadwaga jest przyczyną. W Warszawie, lekarka -ortopeda z Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, jeszcze nim mnie wysłała na rtg i USG to mnie zważyła, zmierzyła, przepytała o to co jem, od razu zaznaczyła, że powinnam koniecznie włączyć do swojej diety fasolę i groszek oraz przyprawę zwaną kurkumą (ona jest bez smaku, za to w intensywnym żółtym kolorze) i spożywać te składniki 2-3 razy w tygodniu. Poza tym brałam i nadal biorę lek o nazwie Glukozamina (dostępna nawet bez recepty i nie jest droga). O glukozaminie i jej działaniu możesz poczytać w sieci, na pewno o niej napisali. A żeby Cię zachęcić to zdradzę Ci pewien sekret - nasze organizmy do 25 roku życia same produkują na swój użytek glukozaminę i jeśli jej w tym czasie zbyt mało wyprodukują na zapas, to w dorosłym życiu musimy ją potem uzupełniać by nasze kości zniosły trudy życia. I jeszcze jedno - rtg kolana może niczego nie wykazać - bo w stawie jest sporo chrząstek i dlatego trzeba oprócz rtg zrobić i USG stawu kolanowego. I to u takiego lekarza, który robi często USG stawów i kości.
OdpowiedzUsuńMiałem robione RTG. Lekarz powiedział mi, że jest jakieś zwyrodnienie stawu. Tyle wiem. USG zrobił mi osobiście.
UsuńA to był laser - pytałem. Ponoć chodzi o to, że on jakoś zabija zarazki pod skórą, żeby nie tworzył się stan zapalny.
Rehabilitacja jest fajna i jak dobrze dobrana, to pomaga. Nastepnym razem poszukaj takiego miejsca, gdzie możesz przyjśc z "pustym" skierowaniem bo mają fizjoterapeutę uprawnionego do doboru zabiegów. Skierowanie możesz dostac też od rodzinnego.
OdpowiedzUsuńKomentarz odnaleziony! Zgadnij, gdzie...
UsuńAcha, przy laserze powinieneś dostac okulary. Dopytaj. Wzrok trzeba chronić.
OdpowiedzUsuńDostałem, takie ciemne, zielone, przez które wydawało mi się, że zaraz przyjdzie burza.
UsuńNo i zaginął poprzedni komentarz, został tylko dopisek...
OdpowiedzUsuńPisałam, żebyś znalazł do rehabu takie miejsce, w ktorym mają fizjoterapeutę uprawnionego do ustalania/zmieniania zabiegów. Wtedy możesz przyjśc z "pustym" skierowaniem i oni Ci dobiorą, zazwyczaj lepiej niż lekarz. Skierowanie możesz wziąc od rodzinnego. Laserek dobrze działa przeciwbólowo.
O, to nie wiedziałem o tym. Dzięki - ta wiedza może się przydać.
UsuńGłowa do góry, nie stoisz wcale na straconej pozycji. Po prostu następnym razem, gdy pani poprosi o odsłonienie kolana, zrób to w stylu artystów z "Chippendales". Ściągnij portki całkowicie, powywijaj nimi nad głową strojąc seksowne miny do pani fizjoterapeutki i ani przez chwilę nie daj się ogarnąć zwątpieniu: Taka akcja wymaga niezachwianej wiary w siebie!!! Bądź jak Travolta w Grease i Swayze w Dirty Dancing!
OdpowiedzUsuńTrzeba jeszcze umieć ruszać się jak Travolta. Ja już pogodziłem się z faktem, że w swoim życiu nie nauczę się trzech rzeczy, które totalnie mi nie wychodzą: tańczyć, grać w tysiąca i obsługiwać ekran dotykowy.
Usuń@Nit...
Usuńnajbardziej seksownie poruszał się Hackman w filmie "Strach na wróble", co prawda gatek nie ściągał, tylko liczne koszule, ale tys było piknie... a tysiąc jest grą prymitywną, są ambitniejsze, ale w obecnych czasach to żaden krindż nie umieć w nią grać, skoro większość nagich małp nawet drwala nie umie porządnie pokolorować...
Mnie usuwano zacme dajac nowe soczewki i tez sie balam bo choc to zabieg znany od lat i prosty to jednak balam sie tego usuwania soczewek . Pozniej musiano robic dodatkowe czyszczenie i wlasnie usuwajac "brudy"laserem. Oj, tez sie balam myslac ze mi wypala oczy!!!! Wyobraz sobie - laser bijacy w oczy ktorych sie ma jedynie sztuk dwie! Ale zrobili i jakos skonczylo sie dobrze. Po tym doswiadczeniu nie balabym sie laserowania kolana a przydaloby mi sie tylko nienawidze chodzic po lekarzach.
OdpowiedzUsuńZycze by Ci kolano naprawili.
No właśnie, jakieś tam zarazki podobno tym zabijają. Naprawić raczej mi nie naprawią, tylko sprawią, że będzie znośnie.
UsuńOj Nitagerze!
OdpowiedzUsuńFala uderzeniowa, to jest to, ból przechodzi, ale...
Dasz radę, bo kto, jak nie TY!
Kto jak nie ja? Proste - każdy! Prześcignąć taką popierdółkę jak ja to nie sztuka.
UsuńNigdy jeszcze nie miałam zabiegów laserowych, chociaż moje kolana też nie są w tak dobrym stanie, jakbym sobie tego życzyła. W sumie najbardziej zaskoczyło mnie to, że niczego nie poczułeś.
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej!
Ja nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest!
Usuń