Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 15 marca 2023

Blaski i cienie (głównie cienie) wiosny

     Jeszcze chłodno, jeszcze wieje, jeszcze gdzieniegdzie prószy śnieg – ale nie ulega wątpliwości, że wreszcie zbliża się moja ulubiona pora roku. Więc teoretycznie powinienem się cieszyć. No, ale zawodowy maruda (dobra, nie zawodowy, ale wśród amatorów w klasie mistrzowskiej) jak ja, nie może nie dostrzec straszliwych konsekwencji nadejścia wiosny. Temat do narzekania znajdzie się zawsze, zwłaszcza jeśli się go starannie poszuka. 

     Wiosną przylatują ptaki. I byłoby to piękne, gdyby nie fakt, że gołąb to też ptak. Już od kilku dni z rana słyszę to irytujące pohukiwanie sierpówek, choć akurat ten gatunek obesrusa jest z nami cały rok. Ale to oznacza, że niedługo usłyszę również inne pohukiwania, brzmiące inaczej, z wysiłkiem, jakby gołąb miał zatwardzenie. To oczywiście tylko pozór, bo akurat z produkcją i wydalaniem guana osobnik ten nie ma najmniejszych problemów. Tak, niestety, niedługo przylecą wielkie, głupie jak but, tępe, obleśne i namolne grzywacze! Pewnie w niektóre miejsca już przyleciały. Z niecierpliwością czekam, aż w sklepach pojawią się karabiny na wodę (pistolet, to za mały kaliber na grzywacza), bo jakoś przecież muszę je odpędzać z gzymsu nad moim balkonem. Miotłą nie dosięgnę, a z wiatrówki strzelać do nich nie wolno. I znowu czeka mnie skrobanie ich guana z balkonu. I jak ja mam wyhodować sobie na balkonie jakąkolwiek roślinkę, jak ten latający rozrzutnik obornika natychmiast ją zapaskudzi? Doniczki przyciągają je jak magnes. Nawet mocniej, bo magnes działa tylko z bardzo małej odległości – dlatego włóżcie proszę między bajki wszelkie opowieści o ściąganiu samolotów na ziemię, przy użyciu „niezwykle silnych” magnesów. Najsilniejsze istniejące tego typu urządzenia są w stanie przyciągnąć coś z odległości mniejszej niż metr. Za to jak złapią, to już nie puszczą

     Czy to jedyna wada wiosny? No cóż, nie…

     Robi się coraz cieplej, okna chętniej się otwiera (zwłaszcza w mojej ciasnej i dusznej sypialni) i chętnie poczytałoby się jakąś książczynę przed snem. Tylko do tego trzeba zamknąć okno, bo inaczej nawlatuje mi pełno robactwa, zwabionego światłem lampki. A wśród insektów również te najbardziej wkurzające, które atakują akurat wtedy, gdy zamyka mi się oko. Komary – krwiopijcy gorsi od wampirów! Gorsi, bo prawdziwi.

     Zwykle chcąc – nie chcąc zakładam sobie wtedy w okno siatkę przeciw owadom. Ale to też broń obosieczna. Bo obok mojego okna znajduje się rura ściekowa, odprowadzająca wodę z rynny. I gołębie – tak, znów te zasmarkane gołębie – umiłowały sobie to miejsce akurat nad moim oknem, rozpoczynając swoje „u-huuu-hu!”, gdy tylko niebo na wschodzie trochę poszarzeje. Przypominam, że latem dzieje się to około trzeciej nad ranem. W dodatku, wlot do rury jest całkiem szeroki i rezonuje jak pudło gitary. Głuchego obudzą!

     Siatka przeciw owadom uniemożliwia niestety wychylenie się przez okno i pacnięcie w rurę, co zwykle je odpędzało. Na chwilę, bo na chwilę, ale każda minuta snu jest na wagę złota – przynajmniej u mnie, bo mam straszne kłopoty ze snem. Niestety, permanentne niewyspanie jest jednym ze skutków ubocznych ciepłej pory roku.

     Z tym wiąże się kolejna wada wiosny. Wystarczy, że temperatura podniesie się o kilka stopni, a szosa wysuszy – od razu wyruszają na nią ścigacze, które rozpędzają mi się akurat pod oknem, bowiem mieszkam przy wyjeździe na obwodnicę. Oczywiście, tłumik to dla motocyklisty coś niezwykle obciachowego! Jeśli motocykl nie powoduje drżenia ścian w odległości dwustu metrów, to taki motocykl do niczego się nie nadaje. No bo przecież gość jakieś trzydzieści kilometrów dalej mógłby go nie usłyszeć i nie dowiedziałby się, że nasz motocyklista ma takie cudo! Ale by się narobiło… W żadnym razie nie można do tego dopuścić.

     O ile motocykliści też kiedyś muszą spać – zwykle kończą dokładnie wtedy, gdy pałeczkę przejmują wróble i gołębie – o tyle małpkiewicze w ciepłe noce nie śpią w ogóle. Ich głośne dyskusje potrafią brzmieć między blokami w zasadzie cały czas, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Przerywane są jedynie krótkimi momentami na głośny huk, gdy osuszona małpka ląduje w koszu na śmieci. Cóż, trzeba się cieszyć, że nie jest po prostu rozbijana o ścianę.

     Noc to również pora, kiedy młodzież zapomina o smartfonach i przypomina sobie, że istnieje coś takiego jak mowa.  Jednakże dzisiejsza młodzież, zwykle wpatrzona w ekrany, nie ma wielkiego doświadczenia w tej dziedzinie komunikacji. Może dlatego nie wie, że gdy dwie osoby stoją pół metra od siebie, to wcale nie muszą drzeć ryja tak, że słychać ich w sąsiedniej gminie. Pomijam już fakt, że nie rozumiem zupełnie ich języka, co skutkuje dodatkowym napadem deprechy (jejku, jaki ja jestem stary!). O ile z mowy małpkiewiczów coś jeszcze kumam, o tyle młodzież rozumiem wyłącznie, gdy wypowiadają słowa typu „ja”, „ty”, „się” i jeszcze wiem, co oznacza słowo „apka”.

     Nie wynaleziono jeszcze zatyczek do uszu o takiej skuteczności, żeby umożliwiły mi drzemkę w tym hałasie. Ale jeśli słyszeliście o czymś takim, proszę dajcie mi znać. Kilka godzin snu na tydzień dobrze mi zrobi.


P.S. Z ostatniej chwili: grzywacz wylądował!


36 komentarzy:

  1. Rozumiem wszystkie Twoje argumenty na nie...
    Motocyklisci tak. Znaczy u mnie to chyba sa bardziej wyscigi samochodów. Nocne oczywiście.
    Nocne gadania młodziezy starszej i młodszej - jak najbardziej, ale z jednej strony bloku zdecydowanie rzadziej - szczęsliwie od tej strony akurat mam balkon, więc w sumie śpi się niexle (już tęsknię bardzo za spaniem na balkonie, ale jeszcze ciut za zimno).
    Gołębie przestały przychodzić, a raczej przychodzą bardzo rzadko, Jakas jedna kupa na tydzień sie zdarza. Może dlatego, że mam zasłonięty balkon na całej długosci balustrady, a na samej balustradzie też nie mają jak usiąść bo wyłozyłam dużą ilością nastroszonych sztucznych gałęzi sosnowych.
    Komarów jest mało. Bardzo mało. Poziom wód gruntowych opadł, mokradła lesne powysychały. Nawet w lesie mało komarów.
    Także - rozumiem, choć troche chyba mam lepiej... zwłaszcza tej rynny nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zasłonięty balkon, to można się gołębi nie bać. Na prawdę śpisz na balkonie?

      Usuń
  2. Oj Nitagerze Drogi! więcej optymizmu😉🌞🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie był wpis optymistyczny - bo przecież idzie wiosna :)

      Usuń
    2. Jest radość?🍀🌞🌷😃

      Usuń
  3. Już siatki na okna zakładasz, a w Olsztynie znowu piękna zima i -2.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale jak się zrobi cieplej, będę musiał.

      Usuń
  4. To schorzenie nazywa się "miastoza". Można się wyprowadzić z miasta na wieś, ale tam po paru latach dopadnie cię "wsioza". Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. A może by postąpić zgodnie z radą Jana Kaczmarka :Do serca przytul psa
    Weź na kolana kota
    Weź lupę popatrz - pchła!
    Daj spokój, pchła to też istota
    Za oknem zasadź bluszcz
    Niech się gadzina wije
    A kiedy ciemno już i wszyscy śpią
    I matka śpi, ojciec śpi, babcia śpi, córka śpi, żona śpi
    Zapylaj georginie
    PS mój cruiser posiadając oryginalne wydechy, nie emituje więcej niż dopuszcza w tej dziedzinie norma, ale ja jestem starej daty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie posiadam żadnych zwierzaków. Chcę się wyspać chociaż w sobotę i naprawdę nie zniósłbym, gdyby o piątej rano budził mnie zimny nos, wsuwający się pod kołdrę.

      Usuń
  5. Ponieważ w mieście, w którym mieszkam nie wolno karmić ptaków na parapetach, żadne gołębie, wróble lub inne ptaszory nie wpadają na pomysł by urzędować na balkonach lub nad oknami. Za to na każdym przydomowym trawniku lub podwórku są rozwieszone karmidełka i poidełka dla ptaków. Poza tym w mieście jest niesamowita ilość drzew- np. moja ulica ma na każdej stronie dwa rzędy drzew i ptaki na nich "urzędują". Jest bardzo dużo kosów, ale jak na razie jeszcze się nie wydzierają. Gdy będzie wiosna to zaczną śpiewać- bo kos śpiewa a pani kosowa gniazdo buduje. Za to chodnik wąski, bo jego kawałek zajmuje ścieżka rowerowa. Ostatnio na czubku podwórkowej brzozy siedział ....sokół wędrowny. Podobno lubi gołębie mięsko. Więc może byś jakiegoś sokoła wędrownego "poderwał"?A w podwórkowym żywopłocie urzędują już drozdy i wczoraj głupia śliwka zaczęła kwiatkami pączkować. Tu czasem jest +6 i .....pada deszcz ze śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołębi chyba w ogóle nie można karmić. Nawet karmniki buduje się tak, że dostaną się do niego tylko małe ptaszki. A kosów u nas też kilka jest. Niewiele, bo to ptak terytorialny - ze dwa, trzy. Za to są cały rok, choć tylko wiosną i latem słychać ich koncerty.
      Ja sokoła chętnie hodowałbym na balkonie. Ale Koleżanka Małżonka panicznie boi się ptaków.

      Usuń
  6. Mieszkając na wsi mogę cieszyć się ciszą i spokojem. Może z wyjątkiem uporczywych odgłosów piły tarczowej od tnących drewno sąsiadów, najchętniej w weekend. Z wyjątkiem łomotu od trasy szybkiego ruchu i czasem wycia sprężarek w pobliskiej fabryce. Odgłos szczekania psów jest właściwie przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie do szosy jest wystarczająco daleko, do trasy szybkiego ruchu jeszcze dalej, tylko nieopodal jest linia kolejowa, która hałasuje rzadko i wręcz przyjaźnie... za to mam inna ciekawostkę, aczkolwiek też niezbyt hałaśliwą, pod postaci strzelnicy w sąsiedniej wsi... kanonada jest zwykle w weekendy, pamiętam, gdy odezwała się po raz pierwszy rok temu, a nieco wcześniej wybuchła wojna na Ukrainie... pierwsze skojarzenia miałem dziwne, dopiero po chwili przyszło mi do głowy zajrzeć do mapy w necie, aby potwierdzić swoje drugie przypuszczenia...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Możesz być spokojny, bo w razie czego przeszkolona sąsiednia wieś nie przepuści wroga...

      Usuń
    3. Szczekanie nie jest tak wkurzające, jak nieustanny jazgot jakiegoś yorka, który brzmi, jakby ktoś ciął drewno piłą tarczową i mu się ta tarcza mocno wyszczerbiła.

      Usuń
  7. chyba jednym z kluczowych momentów było, gdy wczoraj rano jadąc na rowerze do miasta skonstatowałem, że wcale nie przemarzają mi palce dłoni, a co więcej, nie ma żadnego powodu, abym miał na tych dłoniach podwójne rękawiczki, które zresztą i tak wcześniej były niewystarczające...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziś zerkam na termometr - świetnie, biorę rower i lżejszą kurtkę! Wyciągam rower, wyłażę na zewnątrz, a tu: zaczyna padać deszcz... Patrzę w to niebo, patrzę - może przejdzie? Ale nie przechodzi. Co było robić? Rower z powrotem do piwnicy i idę na parking po samochód.

      Usuń
  8. Ja nowy...
    Pohukiwanie gołębi lubię, choć przed rokiem wydziobały mi połowę nasadzonych aloesów ze skrzynki. balkonowej.. Para [chyba synogarlic] znów zajęła gniazdo na wprost mego balkonu, teraz zajmuje się czymś tak niesakramentalnym [jak sądzę], że nie chcę opisem nikogo gorszyć. Inna dzika ptaszarnia bazuje w koronach drzew między blokami.
    Czekam na jeżyki.
    Prawdziwy dopust to:
    a. ksiądz dziekan puszczający z wieży dzwonnicy swoje elektroniczne zawodząco-pojękliwe bąki od szóstej rano do 22.00 średnio co godzinę...
    b. wrzaskliwe kawki - sr***ce gdzie popadnie; a jest ich co najmniej kilkanaście setek i najchętniej bazują rano i wieczorem na dachach bloków....
    Cholery nie ma na to czarne paskudztwo coraz bezczelniejsze....
    Kosy - jazgotliwe dranie i przelatujące przez miasteczko pociągi nie czynią już wrażenia. Stały się normalnym tłem jak i kłócąca się od lat przy otartych oknach regularnie para z mieszkania, na którego balkonie pyszni się ponad chyba metrową czcionką napis - A Jednak Chrystus Jest Królem.
    Niebo tną pasy zmierzających do lądowania na Okęciu aerostatków...
    Boję się otworzyć lodówkę, by nie wyskoczył z niej "nasz największy polski święty"..
    "Odgłos szczekania"... w TVP1 jest właściwie mało przyjemny.
    Wymierają m coraz nowi starzy znajomi...
    Dzień jak co dzień...
    (-) Starszy Pan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyklaskuję wszystkim punktom - oprócz kosów. Ja kosy wręcz uwielbiam. Jak sobie latem siądzie taki na szczycie bloku i daje koncert! Trochę pomarudzę, że musze pogłośnić telewizor, ale bez złości.
      Ale te gołębie...

      Usuń
    2. "Kosy - jazgotliwe dranie"... To z sympatią było... Coś a la klasa na pauzie, bez ciemnej chmury Czarnkowszczyzny nad głowami i grozy klasówki z zyciorysu JPnr2....

      Usuń
    3. Kosy nie żyją w stadach, to samotniki, więc nawet jeśli taki śpiewa, to nie da się powiedzieć o nim, że jazgocze. Zwłaszcza, że to najlepszy kompozytor pośród ptaków.

      Usuń
  9. https://www.youtube.com/channel/UC_XTcn12GWJP-0hXOCcphig/videos18 marca 2023 17:16

    Komputer zachował się niebyt elegancko i wysłał moją notkę zanim wpisałem adres zwrotny. Czynię to teraz...
    https://www.youtube.com/channel/UC_XTcn12GWJP-0hXOCcphig/videos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzałem sobie kilka. Niektóre mi się podobały, ale chyba jeszcze nie jestem na nie gotowy. Zdaje się, ze nie odgadłem jeszcze właściwego klucza. Ale będę próbował.

      Usuń
  10. Rozumiem Twój bol w całej rozciągłości, mam tu wszystko to samo, łącznie z motocyklista , tyle ze tych małpiatek jakby nie było, za to są amatorzy picia wszystkiego co w puszce i rzucania jej w żywopłoty sąsiadów ... Co do obsrancow - tez drżałam na myśl o tym pohukiwaniu od środka nocy , sezon już się zaczął, ale chyba stal się cud - tych okropnych wstrętnych paskudnych ptaszydle w tym roku jakby mniej??? Coś mi się kojarzy, ze ponoć w zeszłym roku ktoś tu widział jastrzębia, który ponoć przerzedzal szeregi ... Jeśli to prawda to chyba mu tu wystrugam pomnik jakis czy coś, podkarmiac nie mogę, bo cale clue w tym, żeby sobie to pożywne pożywienie sam upolował. W każdym razie rano nie huczy, a tfu , obym nie zapeszyła....Wiosna jest jednak piękna , co by nie było :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech żyją jastrzębie! Na naszym osiedlu jastrząb wprawdzie jeszcze się nie pokazał, ale na własne oczy widziałem kiedyś krogulca i sokoła - chyba była to pustułka. A reakcja gołębi - bezcenna!

      Usuń
  11. A ja nawet wdzięczny jestem Twoim gołębiom, bo ciekawe posty piszesz, choć ja akurat jestem z tych, któym gołębie nie przeszkadzają. Parafrazując brata Zdrówko z "Jasminum" Kolskiego: "Gołąb, to sra"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pech polega na tym, że mam balkon na samej górze. Więc jak gołąb sra, to prosto na mój balkon i najczęściej trafia w skrzynki z roślinkami.

      Usuń
  12. Klik dobry:)
    Ja narzekam na młodzież z internatu, ale ta urzęduje pod moimi oknami tylko w dzień. Głównie chłopcy. Faktycznie krzyczą do siebie, jakby wszyscy byli niedosłyszący.
    Na szczęście moje okna wychodzą na trzy strony świata, więc mam możliwość ucieczki do pomieszczenia, pod oknami którego akurat nie hałasują.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Ja mam okna tylko na dwie strony świata, więc mam jedynie wybór pomiędzy rozwrzeszczaną młodzieżą a małpkiewiczami.

      Usuń
  13. Klik dobry:)
    Te latające szczury, jak są nazywane gołębie, wielu mieszkańcom miast uprzykrzają życie. Z nimi jest jednak trudniej, niż ze szczurami, bo nie wolno tępić.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ma mich komentarzy. :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wprowadzona przeze mnie moderacja komentarzy do postów starszych niż tydzień - wybacz. Ale do szału doprowadzał mnie spam, pojawiający się gdzieś w historii bloga. A że długo nie wchodziłem na swoją stronkę - to się nie pokazały od razu.

      Usuń
  15. Troche pozno sie wpisuje ale to lepiej niz wcale !
    Wiosne mam ale wolna od Twoich udrek poza owadami. Z nimi tez nie byloby klopotu gdyby nie kot. Pozwolilam jej wychodzic na ogrod i na nim wciaz przebywa co pare minut wpadajac do domu czyli musze drzwi trzymac uchylone wpuszczajac do srodka cmy i komary. Wybrnelismy z tego tak ze przy drzwiach trzymamy elektroniczny odganiacz - dziala, odstrasza owady. Obecnosc kota w ogrodzie spowodowala to iz teraz nie uswiadczy ani chipmunkow, ani wiewiorek ani ptakow, co najwyzej jaszczurke.
    Mamy cichutkie osiedle ale kilka lat wczesniej mielismy sasiada z baaaardzo glosnym motocyklem ktorym jezdzil do pracy czyli pierwszy huk slyszelismy o 6tej rano. Oczywiscie ze nikt tego nie lubil a nie mozna mu bylo zabronic. Pozniej stal sie cud bo facet sie wyprowadzil czyli wszyscy odetchneli z ulga.
    Nie rozumiem fascynacji motocyklowej jesli jest on glosny, podobnie z samochodami bo istnieja tacy ktorzy cos w nich modyfikuja by otrzymac to okropne warczenie.
    Dobrej wiosny Nitagerze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałem kiedyś program o zadymiarzach, którzy celowo ustawiają swoje wielkie samochody tak, aby jak najmocniej kopciły. A gdy ktoś zwracał im uwagę, że w ten sposób trują wszystkich wokół, stukali się w głowę, albo protestowali przeciwko odbieraniu im wolności. Ludzie mają różne dziwne zainteresowania.

      Usuń