Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 28 lutego 2022

O tym, jak dyktatura gnije

     Nie da się milczeć w takiej sytuacji. Znów przerośnięte ego jednego człowieka niszczy marzenia milionów ludzi o życiu w spokoju. Gdy to się zaczęło, byłem pewien, że Ukraina padnie w ciągu kilku godzin. Tak się jednak nie stało, a nawet wydaje się, że to Rosjanie dostają cięgi. Jak to możliwe? Dlaczego wielka i dysponująca potężną armią Rosja nie potrafi sobie poradzić ze znacznie słabszą Ukrainą?

     Przyczyn jest oczywiście kilka.

     Po pierwsze, nie jest to pierwszy najazd Rosji na Ukrainę. Nasi sąsiedzi odrobili lekcje od ostatniego ataku. Przeanalizowali taktykę Rosjan, stworzyli własną, obronną, przeszkolili odpowiednio swoich żołnierzy, zadbali o odpowiedni sprzęt, sposób zarządzania, plany awaryjne na wypadek problemów…

     Po drugie – motywacja. 90% każdego działania to motywacja, umiejętności to zaledwie 10%. Jeśli bardzo człowiekowi na czymś zależy, znajdzie sposób, aby tego dokonać. Jeśli nie – znajdzie jedynie wymówkę. Ukraińcy walczą o swoje być albo nie być, więc nie ma się co dziwić, że znajdują w sobie tyle sił.

     No i po trzecie – słabość Rosji, a ta wynika już z jej charakteru politycznego. Każdą dyktaturę wcześniej czy później dopada ta sama choroba. Dokładnie ten sam błąd popełnił Stalin w latach 30. Ten sam błąd popełnił później Hitler, gdy przestał ufać dowódcom i sam uznał się za wodza naczelnego.

     Dyktatura ma bowiem pewien skutek uboczny. Choć wszystko wokół wydaje się dziać według woli jedynowładcy, jest to tylko pozór. Każdemu człowiekowi z jego otoczenia zależy bowiem na wywołaniu jak najlepszego wrażenia na wodzu – i w zasadzie na niczym innym. Ważne, co wódz o mnie myśli. Dlatego mówię mu to, co on chce usłyszeć, a co niekoniecznie musi być prawdą. Bo gdybym powiedział mu prawdę, wódz skrzywiłby swe oblicze, nie czułby się już dobrze w moim towarzystwie i z pewnością by mnie wykluczył ze swego otoczenia. I tak stopniowo odsuwa się od władzy fachowców, którzy znają się na swej robocie i w wielu sprawach niekoniecznie zgadzają się z satrapą. Następuje ich naturalna wymiana na klakierów i potakiwaczy, którzy zamiast wytknąć błąd w rozumowaniu, bezustannie pieją z zachwytu nad mądrością wodza. Jeśli trwa to dostatecznie długo – a przypominam że Putin rządzi już 22 lata - po pewnym czasie u władzy znajdują się już tylko kolorowe, przytakujące pacynki i ani jednego człowieka z umiejętnościami rządzenia. 

     To prowadzi do utracenia kontaktu z rzeczywistością. A więc również z rzeczywistą armią. Zamiast niej, na znaczeniu zyskuje inna armia - papierowa, ta, która znajduje się w umyśle satrapy.

     Najpierw wódz przestaje słuchać tych, którzy podnoszą alarmujące głosy o stanie wojska, a nadstawia ucha tym, którzy zapewniają go o sile i znakomitym morale w armii. Potem głosy sprzeciwu milkną, bowiem spotykają się z mniej lub bardziej dotkliwymi sankcjami. Armia na papierze jest przecież czymś zupełnie innym niż ta sama armia w rzeczywistości. Nikt nie poprawia błędów (bo ich nie ma, mój wodzu!), nikt nie troszczy się o morale (bo jest znakomite, mój wodzu!), nikt nie szkoli należycie żołnierzy, bo to kosztuje dużo wysiłku, a przecież ważniejsze jest kadzenie wodzowi. Człowiek, który stworzy dobrą jednostkę, nie awansuje – ale ten, który przypochlebi się autokracie, może liczyć na najwyższe stanowiska. Po co więc się męczyć, użerać z przełożonymi, narażać się na nieprzyjemności? W efekcie wódz zaczyna sam decydować o wszystkim, chociaż nie ma o tym wszystkim zielonego pojęcia. A nawet gdyby miał, to i tak nie jest w stanie należycie ocenić sytuacji, bo zamiast prawdziwych, dostaje wyłącznie dobre wiadomości.

     Ryba psuje się od głowy. Ten sam sposób podejmowania decyzji personalnych stopniowo ogarnia coraz niższe gałęzie hierarchii i zaczyna dotykać nawet podoficerów.

     Widać to wyraźnie po błędach taktycznych, jakie popełniają rosyjscy dowódcy. Błędów, jakich nie popełniłbym nawet ja, który nigdy w wojsku nie byłem. Widać wyraźnie, że ci dowódcy nie mają pojęcia o swej robocie – bo awansowali nie ze względu na umiejętności dowodzenia, tylko kadzenia swym przełożonym. Żołnierze wydają się być zdani sami na siebie, nie wiedzą co mają robić, są zdezorientowani.



     To już przecież kiedyś było i to nieraz. Na przykład, dlaczego Hitler przegrał Bitwę o Anglię? Luftwaffe była nieporównanie silniejsza od RAF-u. Dlaczego więc RAF wygrał to starcie?

     Odpowiedź jest niezwykle prosta – był mądrze dowodzony. W RAF podejmowano nie zawsze trafne, ale zawsze racjonalne decyzje, a nie takie, które spodobałyby się wodzowi. Dowódcą RAF był doświadczony i rozsądny marszałek Hugh Dowding, podczas gdy Luftwaffe oddano próżnemu zarozumiałemu i w zasadzie nie mającemu pojęcia o dowodzeniu tak wielką formacją Hermannowi Goeringowi.

     Ale Goering cieszył się łaskami wodza i otrzymał to stanowisko, mimo braku kompetencji, które kończyły się na dowodzeniu eskadrą dwupłatowców z czasów I wojny. Skutek? Podejmował irracjonalne decyzje, tracąc dywizjon za dywizjonem.



     I tylko jedno spędza mi sen z powiek. Czy Putin wysadzi tę planetę w akcie desperacji? Po co mu Ziemia, skoro nie będzie na niej dla niego żadnego zaszczytnego miejsca? Skoro jego legenda ginie, niech zginie też każdy, kto mógłby o tym pamiętać.

     Po dwudziestu dwóch latach bezustannego wysłuchiwania peanów na swoją cześć, niestety, jest do tego zdolny. Jego ego nie mieści się nawet w granicach największego państwa na świecie. Rosja - to on i tylko on! I jeśli on ma zginąć, niech zginie też Rosja. A przy okazji reszta świata. Na co mu ona, skoro jego już nie będzie?

     I tego się boję.

26 komentarzy:

  1. 1. Rosja NIE MA silnej armii. Rosja ma DUŻĄ armię. To jednak jakaś różnica.
    2. Rosja ma dużo broni. Tę broń muszą obsługiwać ludzie, którzy CHCĄ oraz UMIEJĄ to robić. Wynikiem jest efektywność i skuteczność. Tu chyba śmierdzi pewien problem.
    3. Rosja ma historię i tradycję wojskową [ponadustrojową]- bezwzględnych, okradających wojsko i zarozumiałych dowódców oraz niedożywionych, "niedoumundurowanych", przealkoholizowanych sołdatów - na ogół ostatnio"kołchoznych dżentielmienow", nie grzeszących zbędnym myśleniem. Od tego był zawsze dobry batiuszka car`, batiuszka Stalin, jakiś Rasputin, jakiś Putin...
    4. "Ura! Umrzem, rozweselim cara!"... [A. Mickiewicz].
    No i ostatnio z tą chęcią umierania za "carja" coś tam chyba nie wychodzi... Ale porabować, pogwałcić, POPIĆ!!!, pozabijać... czemu nie...
    Jest taka ładna postradziecka piosenka - "Chociat -li russkije wojny?" - Nie chociat! Ni za czto nie chociat! U siebie. U innych? Czemu by nie? NRD - 48, Węgry - 56, Czechosłowacja - 68, Afganistan, Gruzja, Ukraina... Wszędzie "nieśli wolność i pokój na ostrzach bagnetów"...

    Ja tam przesłużyłem 2 lata w jednostce rakietowej we wczesnych latach sześćdziesiątych XX wieku i owych sołdatów znałem osobiście, a że w historii siedziałem/siedzę całe życie, więc nie muszę mieć racji, bo nie jest to historia a la IPN czy Czarnek...
    Zdrowia życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T-34, choć pod wieloma względami była to znakomita konstrukcja, też nie mógł mierzyć się z PzKpfw VI Tiger. Ustępował mu pod każdym względem - z wyjątkiem liczby. Choćby jeden ukraiński żołnierz starczał na 10 Rosjan, to Rosjanie są w stanie przytłoczyć ich samą liczbą żołnierzy. Może i mających pełne gacie strachu - ale jednak w kupie raźniej.

      Usuń
    2. Jeden o byku - drugi o indyku. Ech , ten stary świńtuch hrabia Fredro - zawsze aktualny.

      Usuń
    3. Miałem na myśli to, że duża armia może w tym konkretnym przypadku oznaczać silna.

      Usuń
  2. Bardzo dobrze to wszystko napisałaś, ja dalej nie rozumiem jak przez jednego takiego człowieka może cierpieć tyle niewinnych ludzi ale i zwierząt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bliższa ciału koszula. Gdy zabijani są ludzie, jakoś trudno mi myśleć o zwierzętach.

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że my też uleglismy złudzeniom tworzonym na potrzeby Putina. No bo gdzie ta wielka armia? Gdzie ci dzielny żołnierze? Na razie widzimy jak dostają w dooopę i to czasem od CYWILÓW. Dziś mieszkańcy (nieuzbrojeni) skutecznie zatrzymali wojskowy konwój w swojej miejscowości. Nie mówiąc juz o tym, że paliwo im sie konczy i na pieszo wracają skąd przyszli. Mnie bardzo cieszą ci, którzy sie poddają albo po prostu nie chca walczyć i tyle. I śmieję się z tych wszystkich super historii typu "To se weź wiosła". To bardzo podtrzymuje na duchu.
    Natomiast co do ostatniego kawałka Twojego posta - dziś czytałam, że Putin sam nie może podjąc decyzji o użyciu broni atomowej. Potrzeba trzech osób do tego. Jeden z nich bardzo juz sie krzywił jak Putin ogłaszał "obudzenie" arsenału nuklearnego. Oczywiście - może ich zdymisjonować i wziąć nowych. Ale to już sie wszystko coraz bardziej komplikuje, no i czy znajdzie kogoś, kto weźmie na swoje sumienie zagładę ludzkości tak naprawde? Poza tym zachód ma w tej chwili niewielka przewagę w zasobach broni nuklearnej, to tez troche odstraszac może od tej decyzji. To tak w kwestii pocieszania się, bo wiadomo, że Putler nie jest racjonalny już od dawna i może się to jednak skonczyć źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armia Putina JEST wielka - tu nie ma żadnych wątpliwości. Słabo wyszkolona, niedostatecznie wyekwipowana i źle dowodzona, ale liczby nie kłamią. Kilkadziesiąt słabych pszczółek jest w stanie zabić człowieka, jeśli zaatakują kupą. Putin nie rzucił na front całych swoich sił, bo nie docenił przeciwnika. Ale teraz przekonał się, że Ukraina jest silniejsza niż przypuszczał. I nie popełni znów tego samego błędu. Chyba...

      Usuń
  4. Boję się psychopatów i socjopatów, bo ich umysły nie funkcjonują tak, jak zwykłych ludzi. Mam nadzieję, że sankcje utrudnią na tyle życie oligarchom i wierchuszce, że to oni strącą cara. Na zwykłych Rosjan bym nie liczyła.
    Twój opis schyłkowej (oby !) fazy dyktatury wydaje mi się bardzo trafnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepotrzebnie straszy się go Trybunałem Haskim. Przecież teraz wiadomo już, że nie odpuści, bo chodzi o jego głowę! On woli poświęcić życie milionów ludzi niż własną pychę.

      Usuń
  5. Mówią że historia jest nauczycielką życia, ale co rusz pokazuje że jest niedouczony.

    OdpowiedzUsuń
  6. ... ale co rusz ktoś z rządzących pokazuje. że jest niedouczony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo że wybiera z niej tylko te fragmenty, które pasują do jego poglądów.

      Usuń
  7. Twój opis mechanizmów dyktatury nad wyraz trafny.
    Bardzo dokładnie śledzę sytuację na Ukrainie od pierwszych godzin inwazji, mimo mnóstwo własnych spraw biegnących równolegle w tym samym czasie i potwierdza się wszystko to, o czym piszesz.
    Myślę jednak, że rosyjska armia popełnia jeszcze więcej błędów, niż nam się wydaje i tylko brak jeszcze lepszego przepływu informacji nie pozwala nam w pełni docenić rozmiaru tych błędów.

    Co do mnie: staram się od kilku dni wyobrazić sobie, jak może się zakończyć ta wojna, nie wchodząc w scenariusz z bombą atomową, bo wtedy to i tak wszystkim nam będzie wszystko jedno.
    Trudno się dziwić, że straszą Putina Trybunałem w Hadze. Większość sanckji nie dotknie go przecież osobiście przy majątku uzbieranym przez 22 lata kosztem grażdan...
    Wydaje mi się, że jedyne, na co liczył, to że okaże się największym przywódcą Rosji we współczesnych czasach i że będą w książkach o nim pisać, że z powrotem odzyskał ruskie republiki, tj. "zjednoczył Rosję".
    Jego postępowanie od dawna wskazuje na utratę kontaktu z rzeczywistością i poważne zaburzenia psychiczne, moim zdaniem jego niesamowita chęć ochrony przed wszystkimi z własnego otoczenia może być objawem schizofrenii, ale nie jestem psychiatrą, żeby takie diagnozy stawiać, chociaż chyba teraz już cały świat zadaje sobie pytanie:
    Putin, na ch**j Ci to było?!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ten scenariusz zakończenia wojny ... chyba ktoś musiałby go przekonać, że jest w stanie zakończyć ten konflikt wychodząc z twarzą, jeśli zrobi coś nieoczekiwanego. Ale kto by to miał zrobić, jeśli obecnie po latach sami słabi ludzie, kadzący wodzowi przy każdej okazji.
    Próbował Macron, próbował przywódca Chin, chociaż każdy na pewno pod kątem interesów własnego kraju.
    Kto jeszcze miałby spróbować?
    Nie znamy najbliższego otoczenia Putina, ani jego przyjaciół czy rodziny. Postarał się na tyle ukryć swoje życie prywatne przed światem, że tak naprawdę nikt go nie zna i niewielu ludzi cokolwiek o nim wie.
    Oprócz niepochamowanego apetytu na Krym, a potem na całą Ukrainę, z pewnością ma w zanadrzu jeszcze kolejne plany, Hitler też miał.
    A tacy się nie zatrzymują w razie zwycięstwa, tylko idą dalej.
    Tak więc jeśli armia Ukrainy nie dostanie dostatecznego i bardzo szybkiego wsparcia od reszty świata, ta batalia pochłonie jeszcze wiele ofiar i może się skończyć mimo wszystko jakimś zwycięstwem dyktatora.
    Mam nadzieję, że myślą nad tym umysły lepsze od naszych i że wymyślą coś, co skutecznie pokrzyżuje plany tego szaleńca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie może się cofnąć. Sam siebie postawił pod ścianą i teraz MUSI wygrać, bo inaczej jest w Rosji skończony, tak jak jest już skończony dla reszty świata. Okopie się tam i będzie do końca życia zaprzeczał rzeczywistości.
      Jedyną siłą, która może go obalić są sami Rosjanie. Ale oni są zdezorientowani i niedoinformowani. Nie wychylą się masowo. Może jakiś mały zamach stanu? Rosja ma spore tradycje w tej dziedzinie.

      Usuń
  9. Niewiele dyktatur przetrwało, te które jeszcze istnieją to jakby wyjątki mające potwierdzać prymat demokratycznych ustrojów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przyznasz, że ta dyktatura jest szczególna. Nie dość, że bardzo głęboko zakorzeniona w rosyjskiej mentalności, to jeszcze poparta sporą groźbą.

      Usuń
  10. Nitagerze, pytasz, czy Putin wysadzi tę planetę w akcie desperacji? Notkę pisałeś wcześniej, więc jeszcze nie wysadzał, ale już zaczyna wysadzać. Jak bowiem nazwać ostrzał wielkiej elektrowni jądrowej? Tymczasem Europa i świat uruchamia kolejne artykuły wzywające, nawołujące, pozwalające na nawoływanie, rozmawianie oraz potępianie i nad nimi głosuje. Nie wierzę, że w obecnych czasach jest niemożliwe usadzenie jednego szaleńca. Jeśli niemożliwe, to - po mojemu - oznacza, że Putin przechytrzył cały świat we wszystkim.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że on tę Ukrainę zniszczy, choćby to miało być ostatnie, co zrobi w życiu. Na nic więcej już nie będzie miał siły. Stanie się drugim Kimem, który będzie szantażował świat wojną jądrową, a swoich ludzi będzie trzymał za mordę żelazną ręką.

      Usuń
    2. Jakiś analityk podaje, że że popularność w rosyjskich wyszukiwarkach zdobywa hasło: "jak się żyje w Korei Północnej". Chyba więc Rosjanie też tak przewidują.

      Usuń
  11. Rosjanie nie docenili przeciwnika, wysłali wojsko jak na piknik, który miał zakończyć się szybkim i komfortowym przejęciem władzy. Kolumny pojazdów jechały wygodnie drogami, zamiast brnąć przez lasy, bagna i stepy.
    Kiedy to się nie udało, wracają do swojej klasycznej taktyki - wykończenie przeciwnika, nieważne żołnierzy czy cywili morderczym ogniem artylerii a potem wkroczenie mas własnych sołdatów.
    Ukraińcy niestety nie mają szans przy tak ostrożnej postawie Zachodu. Biden uznał za stosowne kilkakrotnie zapewniać Putina, że żołnierze NATO nie wkroczą, żeby ten miał komfort działania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, odbyła się konferencja wstydu.
      Jedyny plus, to drakońskie kary dla samych Rosjan za "szerzenie defetyzmu". Mogą nie oglądać zachodnich telewizji, ale przecież choćby po tym zorientują się, że są oszukiwani.

      Usuń
    2. Nie zorientują się. Rosja jest tak rozległa, że tam niektórzy jeszcze nie wiedzą, że cara nie mają. Tylko... czy rzeczywiście nie mają?

      Usuń
  12. Przekonanie o sile rosyjskiej armii miało źródło w wielu czynnikach. Sprawna armia, to nie tylko liczby i parametry na papierze, ale także komunikacja, dowodzenie, morale, zaplecze gospodarcze. Miłośnicy uzbrojenia jarający się parametrami Migów-29, czy jakichśtam nowoczesnych czołgów rzekomo będących w służbie rosyjskich sił zbrojnych, bardziej polegali na własnej fantazji, niż na wiedzy faktycznej. Oczywiście dowodzenie może się zmienić, komunikacja również, ale na razie jest jak jest. Mnie najbardziej irytuje, że jako obserwatorzy zaczynamy podchodzić do wywołanej przez Putina wojny, jak do igrzysk olimpijskich, podczas gdy jest to ich dokładna odwrotność. To nie jest gra, tam giną ludzie, marzenia, szanse i nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, zachowujemy się czasem jak kibice. Ale zapewniam Cię, że nie po to przeglądam wszelkie artykuły na ten temat. Zawsze gdzieś tam, w głębi serca tli się nadzieja, że może akurat ten dzień będzie przełomem.

      Usuń