Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 18 marca 2022

O związkach hardware'u z dyktaturą

     Coś ostatnio nie potrafię się zabrać za pisanie. I absolutnie nie jest prawdą pogłoska, że winę za to ponosi Drugorodny, który kupił mi nową kartę graficzną, w związku z czym całe wieczory spędzam na grze w Wiedźmina.

     Ale prawdą jest, że ostatnio coś ciężko mi wymyślić jakiś oryginalny tekst. I jakby trochę mniej mnie ciągnie do sieci.

     Z dobrych wiadomości: przyleciały szpaki, a to znaczy, że wiosna już blisko. Kilka dni temu widziałem całe stadko biegające po trawniku w parku.

     Z gorszych wiadomości: grzywacze też przyleciały. Trzeba odkurzyć szpachelkę i drucianą szczotę do szorowania balkonu.

     Nie wiem, co za debil uznał, że to właśnie gołąb ma zostać symbolem pokoju. Mnie one zdecydowanie bardziej kojarzą się z bombowcami. I próbuję się przed nimi bronić – równie bezskutecznie jak zacofana, wyposażona jedynie w kaemy obrona przeciwlotnicza przed nalotem Heinkli-111. Czasami do głowy przychodzą mi iście diabelskie plany. Na przykład, gdybym tak na balkonie postawił talerzyk z wiśniami ze spirytusu, które zostały od ostatniej nalewki? Po co? No przecież nie dla gołębi, których, jak wszyscy doskonale wiedzą, nie znoszę i dokarmiać nie mam zamiaru. I wciąż je z balkonu odganiam, co wszyscy sąsiedzi widzą i w razie czego poświadczą. Wystawiłem je po to, żeby… No, tego… Żeby alkohol z nich odparował! Bo wiecie, alkohol jest bardzo niezdrowy i jest przyczyną wielu wypadków, chorób, a także rozpadu więzi rodzinnych i społecznych. Nie moja wina, że w chwili mojej nieuwagi, gołębie przyleciały, dorwały się do tych wiśni, pojadły, czknęło im się, a potem próbując latać po pijaku, same się pozabijały! Ja ich do siebie nie zapraszałem, a już na pewno nie na przekąskę. Przeciwnie, wygrażałem im potem z balkonu pięścią za to, że zżarły moje wiśnie. A ten uśmiech na mojej twarzy to taki nerwowy grymas. Nie, Wysoki Sądzie, nie przyszło mi do głowy, że te zadziwiające ewolucje w powietrzu mogą mieć cokolwiek wspólnego z moimi wiśniami. Myślałem, że to jakiś nowy, modny taniec godowy. 

     Istnieje jednak jeszcze jedna niepokojąca możliwość. Otóż, jak wspominałem już kiedyś, przy wejściu do czwartej klatki schodowej znajduje się coś na kształt posterunku wartowniczego. Nieustanną wartę pełnią tam specyficzni wartownicy. Znakiem rozpoznawczym tej formacji jest fioletowy nos. Trudnią się oni pracowitym, dokładnym i systematycznym osuszaniem opakowań szklanych, najczęściej o pojemnościach nie przekraczających stu mililitrów. Przy czym ich służba trwa od świtu do późnych godzin nocnych, niezależnie od pogody, a proces osuszania ma charakter wielkoseryjny, w porywach zahaczający o masowy. I oni mogą zwąchać te wiśnie. To nic, że byłyby na czwartym piętrze i z drugiej strony budynku. Oni na alkohol mają węch tak wyczulony jak komar na ciepłą krew – zwęszą go wszędzie i z każdej odległości. A jak już złapią wiatr w nozdrza, szybko znajdą sposób, by się do niego dostać, nawet nie próbuję sobie wyobrazić jaki*. Mogą mi się dobrać do tych wiśni jako pierwsi, a ich już tak łatwo z balkonu nie odegnam. Trzech z nich to dość spore chłopiska, a czwarty, choć mniejszy, to jednak w miejscu w którym kiedyś znajdowała się wątroba, ma sporą wypukłość i może swoje ważyć. Poza tym, skrzydeł nie mają, a zrzucenie ich z czwartego piętra może już podpadać pod inny paragraf – i sąd może mnie na długo odciąć od dostępu do mojej nowej karty graficznej i przygód Geralta z Rivii. Tego bym nie przeżył!

     A przecież Wiedźmin to nie jedyna radość mojego życia! Istnieje przecież także Skyrim**, z którego wciąż się nie wyleczyłem. I niedawno odkryta Conan Exiles, w której po zmianie karty graficznej, na mojej wyspie pojawiła się trawa! I palmy mają teraz liście, a nie są po prostu zielone. I gdy zaczyna tam padać deszcz, to gra już nie tnie w sposób uniemożliwiający poruszanie – można biegać w deszczu! I moje wyprawy na północ, po gwiezdny metal, nie muszą być więcej przerywane z powodu pogody.

     A ja się zastanawiałem, czego te głupie antylopy pasą się na piachu. Po prostu przed zakupem tej karty graficznej, trawa była niewidoczna. Taki trick!

     I myślę, że gdyby Putin miał lepszą kartę graficzną, to do wojny by nie doszło – bo miałby się czym zająć i głupie pomysły nie przychodziłyby mu do głowy.


_________________

*Mogliby wleźć na dach i z dachu skoczyć na mój balkon. Muszę tam poustawiać jakieś kolczatki.

**Niestety, w bardzo ograniczonym zakresie, jako że gra jest własnością Pierworodnego i mogę w nią grać tylko wtedy, gdy on nie siedzi na Steamie – co zdarza się niezmiernie rzadko.


20 komentarzy:

  1. Najprościej jest zabiezpieczyć balkon, czym? - to zalezy co komu mniej przeszkadza. Najlepsza byłaby siatka na całej wysokości. Ja tak nie chciałam, więc mam tylko od poręczy w dół zasłonięte takimi liścmi plastikowymi na stelażu (brzmi gorzej niż wyglada, z rolki z OBI), a na samej poręczy trytytkami przymocowałm sztuczne gałęsie sosnowe - długasne igły mocno utrudniają siadanie. Dół od zewnątrz - przykleiłam na klej silikonowy spirale antygołebie (kupiłam na alledrogo). Praktycznie mi nic gołębiastego nie wlatuje na balkon, czasem sie zapędzi, ale generalnie nie odpowiada im taki zamkniety teren chyba. Za to wiszą sobie karmniki dla wróbli i te przylatują i konsumują, a ja mam radochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę zabezpieczyć musiałbym nie sam balkon, a kawałek dachu, bo właśnie tam siadają obesrusy. Tam wystarczyłoby przykręcić deskę nabitą gwoździami. Problem w tym, że nie ma szans, aby tam dosięgnąć. No i dach nie jest mój, tylko stanowi własność spółdzielni.

      Usuń
  2. Jedno proste i skuteczne rozwiązanie, nazywa się kot w domu. To na gołębie oczywiście, bo na fioletowonosych, to raczej nasączyć szmatkę alkoholem i powiesić w głębi lasu, by ich wywabić. Pozostają brązowonosi, których przeoczyłeś, a siedzą na Nowogrodzkiej, Kremlu, niektórzy w Budapeszcie.
    Putin ma, zdaje się, złe dane wyjściowe. Trzeba sformatować procesor i rozpocząć kurację: Dwa razy dziennie lewatywa i płukanie żołądka. Najlepiej na stadionie podczas wiecu poparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dach znajduje się jakieś cztery metry nad balkonem i tam właśnie siadają obesrusy. Wątpię, czy istnieje kot, który dałby radę skoczyć tak wysoko.

      Usuń
    2. Nie miałem na myśli terminacji gołębi, tylko odstraszenie ich od balkonu. Choć oczywiście przy kocie nie byłoby siadania gołębi na balkonie także z innego powodu, bo kot potrzebowałby siatki.

      Usuń
  3. Już zazdraszczam tej karty graficznej. Moja na Wieśka w ogóle nie chce reagować i system zgłasza jakieś wydumane problemy z czymś tam. Czy możesz zdradzić w sekrecie cóż to za karta?? Może i w moim zabytkowym kompie coś by to poprawiło ;) A co do gołębi to cieżki problem. One takie nachalne są, żę nijak się ich pozbyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karta na pudełku ma napisane: GEFORCE GTX 1050 Ti. Ale nie pytaj mnie, co to znaczy! Wiem tylko, że karta musi być kompabity... Komtabipi... kontambila... Coś tam coś tam z płytą główną i nie każda do każdej się nadaje. Podobno najlepiej sprawdzić, jaka jest płyta główna i potem sprawdzić w necie, jaka karta pasuje, aczkolwiek nie wiem, gdzie.

      Usuń
  4. W Olsztynie za przeciw gołębie odstraszacze używane są "figury" ptaków drapieżnych mocowanych do poręczy balkonów. To działa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja widziałam gołębia siedzącego sobie na kruku przymocowanym do poręczy balkonu.

      Usuń
    2. Gołębie bardzo szybko się do nich przyzwyczajają i figura tak stanowi jeszcze jeden element do ofefrania. Nie zapominajmy że ptaki mają znakomity wzrok.

      Usuń
  5. Z tą kartą dla Putina to jakiś pomysł jest. Odnoszę jednak wrażenie, że w wielu krajach rządzą już ludzie z dobrą kartą graficzną bo ich pomysły tak mocno oderwane są od rzeczywistośći

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko on zapewne nie gra w żadne gry, bo gdyby grał, nie popełniłby tylu błędów w swej osobistej wojnie. Nawet ja bym ich nie popełnił a z takich strategicznych gierek grałem tylko w Age of Empires.

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Choć serce podobno mam gołębie, to jestem w koalicji antygołębiowej. Uważam je za latające szczury.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% zgody! Latające szczury, a kotem na nich jest sokół! Hej, hej, hej sokoły! I podobno ich populacja zaczyna się odradzać. Nie dziwię, się, skoro tyle tłustych gołębi wokół.

      Usuń
  7. Właśnie wyobraziłam sobie, jak ci a czerwonymi nosami organizują linę, żeby spuścić się na Twój balkon po wiśnie w alkoholu i jak trzech nie może utrzymać czwartego, a on dynda tam nad balkonem, po czym w ostatniej chwili dostrzega szpikulce, na które się na pewno nadzieje, jeśli będzie próbował wylądować na barierce! :)))
    W gry nie gram, nigdy nie grałam, z wyjątkiem tych bardzo prostych, więc tej przyjemności nie umiem tak naprawdę docenić, ale życzę Ci jak najwięcej radości i ciekawych przygód także tam!
    pozdrowienia wiosenne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój balkon jest na tyle wąski, że skacząc z dachu można bardzo łatwo się z nim rozminąć, więc słusznie postąpili, że skorzystali z liny :)

      Usuń
  8. A u nas są inne "obsrajtusy", czyli psy!
    A jakże-mają właścicielkę, ale ona je na trawnik przed blok, pod moim oknem wypuszcza!
    Zawsze znajdzie się ktoś, kto uprzykrza życie innym- masakra!
    Mimo wszystko- miłych wiosennych dni💚🍀😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równie nieprzyjemne - bo produkt psiego podogonia cuchnie o wiele mocniej. Za to pies ma bez porównania lepszy węch i podobno można je odstraszyć odpowiednio spryskując teren. Tak słyszałem.

      Usuń
  9. Powtarzanie wciaz i wciaz tej samej metody i oczekiwanie innego rezultatu to szalenstwo. Albert Einstein 😉

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie na wsi z gołębiowatych pojawiają się synogarlice, ale w umiarkowanych ilościach. Gołębie występują jedynie hodowlane, stanowiąc podczas wylotów akcent wizualny na horyzoncie.
    Zagrożeniem są dwa kosy, które upodobały sobie mój skalniak. Brutalnie rozgrzebują łapami delikatne rośliny i rozrzucają wszystko. Nie wiem jak im to wyperswadować.

    OdpowiedzUsuń