Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 8 października 2021

O katastrofie cz. VI - czyli "Superhero"

     Ludzie od wodomierza wciąż się nie odzywali. Nie narzekałem – im dłużej to potrwa, tym mniejszy będę miał rachunek za wodę. Za to odezwał się spec od termy i odwiedził nas w środę po południu.

     Nigdy jeszcze tyle nie zależało od jednego człowieka. Miał coś, czego nie miałem ja – uprawnienia do grzebania przy gazie. A to znaczy, że w moich oczach urósł do rangi superbohatera. Jak Superman, Batman, Birdman, Spiderman, Aquaman, Takie-coś-co-nie-wiem-co-to-jest-man i każdy inny -man w mniej lub bardziej idiotycznym stroju.

     Nadałem mu robocze imię „Terman”.

     Muszę przyznać, że kamuflował się znakomicie. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że ma przed sobą jednego z największych herosów naszego świata. Niespecjalnie wysoki, misiowaty, z krótką bródką i sporą nadwagą. To się nazywa profesjonalny kamuflaż! Clark Kent to przy nim cienias.

     Superbohater sprawnie zdemontował termę, po czym zaczął siłować się ze śrubami.

     Przyznam się, że serce trochę mi zadrżało, gdy przez dłuższy czas nie przynosiło to efektu.

     - Ale zapieczone! – westchnął Terman. – Lepiej, żeby dały się ruszyć, bo inaczej cała terma do wymiany!

Zrobiło mi się słabo. Czyli nie kupię sobie w tym roku nowej karty graficznej!

     Ale po chwili coś cicho zazgrzytało i westchnienie ulgi wyrwało się z ust Termana.

     - Poszło – uśmiechnął się. – To dobrze rokuje!

     Zapewne niepostrzeżenie użył swej tajnej mocy.

     Zdjął jakąś część, i zajął się tą drugą, pod spodem. Tu już kręcił głową i marszczył czoło, po czym stwierdził, że nie potrafi zagwarantować, że to będzie działać. Musi termę zabrać ze sobą do warsztatu i wypróbować na stanowisku testującym. Obiecał skontaktować się za dwie godziny.

     Nie wiem, czy też tak macie. Ja zawsze miewam nie tyle przeczucie, co pewność, że taka niepewna sytuacja skończy się w najgorszy możliwy sposób. I nie pomyliłem się. Nie miał dobrych wiadomości.

     - Wymieniłem uszkodzony zespół – powiedział telefon głosem Termana – Ale ten drugi jest zupełnie skorodowany. Może pofatygowałby się pan do mnie i zerknął na to?

     Co robić? Zbyt ważna sprawa, aby ją zignorować. Wciągnąłem buty i udałem się do kryjówki Termana warsztatu fachowca. Terma tkwiła już zamontowana na stanowisku badawczym.

     - Pan popatrzy…

     Pokazał mi jakąś płaską, aluminiową część, z wystającym bolcem. Domyśliłem się, że to membrana, albo coś zupełnie innego. Dość, że razem z bolcem, wyłaziło z niej całkiem sporo białawego proszku – produktu korozji aluminium.

     - Nie mam tej części na wymianę – pokręcił głową. – Mogę zamówić, ale nie mam pojęcia, kiedy przyjdzie. Producent w ogóle ma kłopoty z częściami. Niby jest zobowiązany produkować je przez co najmniej dziesięć lat, ale przy zamówieniu zawsze kręci. Taka renomowana firma, kto by pomyślał… Nawet jak mają na składzie, to do jutra nie przyjdzie, a nawet wątpię, czy przyjdzie do piątku. A bez tego zamontować jej nie mogę. Jest niebezpieczna.

     Bez ciepłej wody, być może nawet przez weekend… Niby da się wytrzymać, ale tak długo bez prysznica? Zwłaszcza że pogoda trudna do przewidzenia. Rano zimno i trzeba się ciepło ubrać, bo na rowerze mocno wieje, ale po pracy, w drodze powrotnej, jest tak gorąco, że do Nowego Miejsca zawsze dojeżdżam mokry. Już po jednym dniu czuję, jak cuchnę, a po tygodniu?

     A w biurze tyle pięknych pań… Latoś obrodziło jak nigdy! Nie żebym miał jakieś podłe zamiary, ale im piękniejsze towarzystwo, tym bardziej się krępuję emitowania wszelkich zapachów.

     - A można chociaż tak, żeby wyłączać ją przez wyjęcie baterii?

     Kręcił głową, mruczał coś o niezgodności z przepisami, o ciążącej na nim odpowiedzialności w razie wypadku, ale wkrótce uległ i niechętnie się zgodził. Oznajmił, że zdemontuje termę ze stanowiska testowego i za jakiś kwadrans przyjdzie ją założyć.

     Przekonałem superbohatera! Autor tego komiksu powinien mi chyba poświęcić jakieś okienko w następnej części?

     Jak rzekł, przyszedł, zamontował, a potem zawołał mnie, by pokazać mi pewien pstryczek-elektryczek.

     - To jest od innej termy – wskazał na metalową żabkę, podłączoną do jakiegoś przewodu. – Tak na razie to zamontowałem, żeby nie trzeba było za każdym razem wyjmować baterii. Ale nadal będzie włączana i wyłączana ręcznie.

     Urządzenie było sprytne. Żabka przypominała trochę jak ta do wieszania prania, tylko była mniejsza, metalowa i bardziej filigranowa. Po ściśnięciu żabki terma się zapalała, gdy się puściło – gasła. Wystarczyło po ściśnięciu założyć ją na jakiś wystający przedmiot w taki sposób, aby końce pozostawały rozchylone. Na przykład – na dowolną rurkę, lub inny, gruby kabel. Aby zgasić termę, wystarczyło ją z tego kabla ściągnąć.

     Potem kilkakrotnie powtórzył Tymczasowo Obowiązującą Procedurę Korzystania z Termy i kazał mi ją powtórzyć, nauczyć się jej na pamięć, a potem zrobił egzamin. Wyrecytowałem jak musztrowany rekrut:

     1. Odkręcić ciepłą wodę.

     2. Założyć żabkę na kabel (terma się zapala).

     3. Wleźć pod prysznic i dokonać ablucji. Absolutnie nie zakręcać wody!

     4. Wyleźć spod prysznica, ociekając wodą i drżąc z zimna.

     5. Ściągnąć żabkę z kabla (terma gaśnie).

     6. Zakręcić wodę.

     7. Można zacząć się wycierać…

     - Bo inaczej!...

     Tu wykonał gest, przypominający o najgorszym dniu w Hiroszimie.

     I, obiecując zgłosić się, gdy tylko tę część dostanie, wyleciał przez okno, z okrzykiem:

     - Teeeeeermaaaan!

     No, dobra, wyszedł drzwiami. Coś bez wyobraźni ten superhero…


9 komentarzy:

  1. O rany, w zyciu bym sie jie dotknela do tej zaby ani do tej terny, intrukcja pochrzanilaby mi sie jak nic juz nastepnego dnia, albo odruchowo zakrecilabym wode i ... kabum! Absolutnie gdzies mialabym wydalane zapachy, uwazam ze wszystko lepsze od zapachu swiezo pieczonej skory 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skóra byłaby ugotowana. Wybuch polega w tym przypadku na rozerwaniu wężownicy, w której płynąłby przegrzany wrzątek.
      Chociaż, kto wie, może instalacji gazowej też by się dostało...

      Usuń
  2. Oooo, toś już zapomniał, że tak naprawdę można się całkiem porządnie umyć w zwykłej misce, grzejąc w tym celu wodę w dużych garnkach? Nie jest to może najwygodniejsze, ale da się, przećwiczyłam to na wakacjach gdy pierwszy i ostatni raz mieszkałam w tzw. domku kempingowym o standardzie dużej psiej budy.
    A jeśli masz w łazience wannę lub kabinę prysznicową to wcale nie widzę problemu , nawet sobie podłogi nie zachlapiesz.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się tak umyć, ale czy porządnie? Myłem się tak mniej więcej do 15. roku życia i wcale za tym nie tęsknię.

      Usuń
  3. Super, że coś wymyslił! Niby można się umyć "po kociemU', ale tydzień to trochę długo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ile razy zakręciłem przez zapomnienie wodę, po czym z krzykiem biegłem ją odkręcić!

      Usuń
  4. Fachowiec starej szkoły. Mój powiedział, że piec dwufunkcyjny trzeba wymienić a nie naprawiać, bo ma przecie już 10 lat. To nic że stale serwisowany z wymienianymi na bieżąco częściami.
    Ile ci ludzie zarabiają skoro dla nich siedem, osiem dziesięć tysi to jak pstryknąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyglądał na starą szkołę. Raczej młody gość. A ponoć prawdą jest, że termę należy wymieniać co 10 lat, aczkolwiek powód nie jest dla mnie tak zupełnie jasny. Prawdopodobnie dlatego, że starsze trudniej naprawić, bo brak do nich części.

      Usuń
  5. A to coraz ciekawiej się u Ciebie robi, Terman wygląda jednak na odpowiedzialnego fachowca-supermana! :)

    OdpowiedzUsuń