Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 11 października 2021

O katastrofie cz. VII - czyli potencjał elektrochemiczny

     Terman dość długo się nie odzywał. Zacząłem się obawiać, że zapomniał, albo uznał że nie warto się z tym męczyć. Ale okazało się, że się myliłem. Odezwał się pewnego dnia wieczorem i poinformował, że wreszcie udało mu się zdobyć tę część. Widać, nie tylko branża samochodowa przeżywa kryzys zerwanych łańcuchów dostaw. Ciepłownicza również.

     Umówiliśmy się na termin wizyty. Tu też były trudności, bowiem możliwe to było dopiero po naszym powrocie z pracy, a więc mniej więcej po godzinie 16:00. Na szczęście, skończyły się czasy, w których musiałem wypruwać z siebie żyły do późnego wieczora, również w sobotę i niedzielę.

     Terman zjawił się o umówionej godzinie. Znów wszedł normalnie, drzwiami. I wiecie co? Uwinął się z robotą tak szybko i sprawnie, że w sumie nie bardzo o czym mam pisać!

      - Jakby pojawił się kiedyś jakiś przeciek, proszę tego nie lekceważyć – powiedział na odchodnym. – Aluminiowe części momentalnie wtedy zachodzą korozją i zaczynają się zacinać. A jak to się zacina, to robi się niebezpiecznie.

     Wiedziałem dobrze, o czym mówi, bo sam pracuję z tymi metalami. Gotowi na wykład z chemii? Nieważne, i tak go wygłoszę, bo mi jeszcze sporo brakuje do końca strony. Notka na tych kilka linijek wygląda po prostu niepoważnie! Postaram się to zrobić w prosty i przystępny sposób.

     Tymczasem Terman pożegnał się i wyfrunął przez okno wyszedł.

     - To jeszcze tylko wodomierz – mruknąłem do siebie. – Jak go wymienią, mogę zabierać się za zabudowywanie tej okropnej dziury.

     Płyta kartonowo-gipsowa stała w pokoju, czekając na swą kolej. Ale to dopiero po wymianie wodomierza. A teraz czas na wykład! Potrafię być okrutny, prawda?

     Generalnie, słabością termy jest fakt, że składa się ona głównie z miedzi i aluminium. Otóż, każdy metal – mówię tu o pierwiastkach – ma inną budowę atomu. Każdy różni się od innych choćby liczbą atomową – czyli liczbą protonów i neutronów, tworzących jego jądro i krążących wokół jądra elektronów. Nie wchodząc w szczegóły (których już zresztą nie pamiętam), to właśnie sprawia, że każdy z metali ma inny tzw. potencjał elektrochemiczny. Co to daje? Otóż, gdy zbliżymy do siebie dwie blaszki, każdą z innego metalu, a jeszcze dodamy między nie trochę wody – twardej, w której rozpuszczono różne minerały – na końcach blaszek pojawi się wyższe lub niższe napięcie elektryczne. Niekiedy tak małe, że nie sposób nawet go zmierzyć – ale na pewno się pojawi. Stworzymy po prostu baterię – mokre ogniwo elektryczne, podobne do akumulatora w naszym samochodzie, a przynajmniej działające na tej samej zasadzie. Napięcie jest tym większe, im większa różnica owego potencjału (między innymi – bo bardzo dużo zależy też od rodzaju użytego elektrolitu). Jony, krążące w naszej twardej wodzie, pełniącej w tym momencie rolę elektrolitu, szybko utlenią nam anodę (elektrodę ujemną). I tą elektrodą jest zawsze blaszka z metalu o niższym potencjale elektrochemicznym.

     Upraszczając – na styku dwóch różnych metali, koroduje zawsze ten, który ma NIŻSZY potencjał elektrochemiczny. Dlatego stalowe elementy (składające się w 98% z żelaza) pokrywa się cynkiem, o niższym od żelaza elektropotencjale, aby w przypadku nieszczelnej powłoki skorodował najpierw on, a dopiero potem żelazo. Albo odwrotnie - błyszcząca powłoka chromowa, o wyższym niż żelazo potencjale* pozostaje nienaruszona, ale w przypadku jej nieszczelności pojawią się na niej bąble i zacznie się łuszczyć – bo skoroduje najpierw żelazo pod spodem.

     Jeśli popatrzymy sobie na szereg napięciowy metali (odsyłam do Wikipedii, bo to z kolei za długie na notkę), zauważymy że aluminium ma potencjał bardzo niski. Natomiast miedź przeciwnie – jako jeden z niewielu metali ma potencjał dodatni, a więc bardzo wysoki. Co zatem dzieje się jeśli nastąpi nieszczelność i woda dostanie się między elementy, wykonane z tych dwóch metali? W dodatku w środowisku, w którym ta woda jest często podgrzewana, co jak wiadomo, zawsze przyspiesza wszelkie reakcje chemiczne? I jeszcze ta woda zawiera chlor, który aktywuje aluminium, reagując z pokrywającą go litościwie ochronną warstwą tlenków?

     No cóż, część aluminiowa ulega bardzo szybkiej degradacji i zamienia się stopniowo w biały proszek. A proszek ten, jeszcze zanim część aluminiowa nam się rozleci, skutecznie zablokuje wszelkie ruchome części.

     Co w przypadku termy może oznaczać po prostu jej wybuch. 

     Q.E.D.

     I nieprawdą jest, jakobym owego dnia najpierw wyskoczył spod prysznica, żeby zgasić termę, a dopiero potem wrócił do kabiny, żeby zakręcić wodę – i to szybko, zanim zacznie lecieć zimna. Do luksusu człowiek przyzwyczaja się bardzo szybko. Czasami momentalnie!

_______________

* Chrom ma naprawdę niższy potencjał elektrochemiczny niż żelazo, ale nie chrom tworzy mikroogniwo, tylko miedź. Żelazo, przeznaczone do chromowania pokrywa się najpierw miedzią, potem na to idzie nikiel, a chrom na samym końcu. Mikroogniwa, powodujące korozję, mają więc elektrody żelazną i miedzianą.



20 komentarzy:

  1. Święty Youtub uznałby najprawdopodobniej Twój tekst za niemoralny, może nawet za pornografię. Nie wiem dlaczego, ale wiem, że to wysoce prawdopodobne. Mnie to w tym roku spotkało już dwukrotnie. I także wiem, że nie wiem.
    Zapraszam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Youtube to nie jest ten od filmów? Bo jakby co, to ja tu tylko słowem operuję, do filmów się nie mieszam!

      Usuń
  2. Dziękuję Ci za ten wykład, zainspirowałes mnie, nastepnym razem u siebie opublikuję rozprawę na temat c-command in the subsystems of grammar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa... No tak... Tak właśnie myślałem... Chyba...

      Usuń
  3. I co dalej? A wodomierz to chyba wymienia z urzędu spółdzielnia a nie każdy na własną rękę? Ja mam tu dwie termy elektryczne, przepływowe. W kuchni i w łazience.
    Na szczęście kaloryfery w całym mieszkaniu są "w sieci", czyli ogrzewanie jest zbiorcze w całym budynku, piec jest olejowy. W tym sezonie wymienili na nowy, ani chybi opłaty wzrosną.
    No bo wiesz, ja mieszkam w budynku wybudowanym w 1900 roku i zaledwie 5 lat temu zrewitalizowanym.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To on poczęty w baaardzo niesłusznym ustroju... Jak przetrwał pod patriotycznie czujnym okiem IPN?

      Usuń
    2. No, tak - wodomierz jest po stronie spółdzielni. Inaczej już byłby założony. Tylko ci od wodomierza widocznie uważają tak:
      - Pan wiesz, co oni mogą mnie zrobić? Jasiu, powiedz panu!
      - Oni mogą panu majstrowi skoczyć tam gdzie pan może pana majstra w dupę pocałować! Dobrze?

      Usuń
    3. Mówisz, że w Berlinie IPN też działa? I że cesarstwo to niepoprawny ustrój? A może chodzi o to, że cesarz jest tylko jeden, nieduży taki, z białawym nalotem na kołnierzu?

      Usuń
    4. J-K Niegłowicz:
      mieszkam w Berlinie, tu nie ma IPN. I właśnie dlatego jestem tu, że nie ma tu tego, co jest w moim rodzinnym mieście, czyli w Warszawie. Po prostu skorzystałam z faktu, że Polska jeszcze jest w UE, wiec mam prawo zamieszkać w dowolnym mieście tejże UE- oczywiście spełniając wymogi obowiązujące mieszkańców danego kraju i miasta.

      Usuń
  4. W takim razie...ja wolę szukać jesieni🍂🍁😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie muszę. Już mnie, zaraza jedna, znalazła. Wystarczy spojrzeć przez okno: leje, wieje, zimno, cimno (od chmur).

      Usuń
    2. Przytul jakąś nalewkę🍂🍁😀

      Usuń
  5. Luksus doceniamy dopiero gdy nam go braknie. Pragniemy tego drobnomieszczaństwa chociaż się zarzekamy.
    Jak to było w Kabarecie Dudek? Bo Pan by chciał mieć w jednym kurku zimną a w drugim ciepłą wodę. Tacy jak Pan są wodą na młyn imperialistów z Bon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, łezka się w oku kręci. Żadnego z nich już nie ma.
      - Panie, masz pan drobnomieszczańskie nawyki. Pan to być chciał mieć ciepłe wode osobno, zimne osobno, szczelne rurki, kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki... Otóż chamstwo! Właśnie chamstwo i drobnomieszczaństwo z pana wylazło!

      Usuń
  6. Nitager, czy to co nazywasz terma, to jest inaczej bojler? Bo kurcze nie wiem teraz co my mamy, ale wiem ze ostatnio przeciekalo, ale niewiele wiec zupelnie sie tym nie przejmowalismy. W koncu hydraulik wymienil nam te czesc , ale kapalo sobie przez dwa tygodnie... To mowisz, ze to moze wybuchnac? przeciez tam jest gaz. Zebym ja jeszcze wiedziala czy terma toto samo co bojler czy moze na innej zasadzie 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawie to samo. Zwyczajowo bojlerem - przynajmniej w naszych stronach - nazywa się podgrzewacz pojemnościowy, wyposażony w zbiornik na wodę. Woda podgrzewa się więc niejako porcjami: podgrzejesz sobie wodę do odpowiedniej temperatury, potem ją zużywasz, a gdy się skończy, znów napełniasz i znów podgrzewasz. Przy czym napełnianie zwykle odbywa się automatycznie, bez Twojego udziału. Terma nie ma zbiornika - to podgrzewacz przepływowy. Nad dyszami znajduje się miedziany płaszcz z nawiniętą nań miedzianą rurą (tzw. wężownicą). Płomień ogrzewa tę wężownicę, a od niej nagrzewa się płynąca przez nią woda. Terma działa w sposób ciągły, przy czym przepływ wody jest konieczny, ponieważ to właśnie on ją chłodzi. Gdy przepływ wody ustanie, terma powinna się automatycznie wyłączyć. Jeśli tak się nie stanie, woda w wężownicy po chwili zacznie wrzeć i zwyczajnie ją rozsadzi.
      Inaczej jest w bojlerze. Tam płomień powinien zgasnąć, gdy woda w zbiorniku osiągnie odpowiednią temperaturę. Ale nawet jeśli tak się nie stanie - bojler ma (a przynajmniej powinien mieć) zawór ciśnieniowy, który powinien się wtedy otworzyć, upuszczając parę i zapobiegając wybuchowi.

      Usuń
  7. Pozbyłem się bojlera (termy), piecyka gazowego, przepływowego podgrzewacza wody podłączają się do miejskiej sieci grzewczej. Drożej, to prawda, ale awaryjność znacznie mniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wygoda. Odkręcasz wodę i nie czekasz, aż zacznie lecieć ciepła - tylko po prostu wchodzisz pod prysznic.

      Usuń
  8. Wykład o potencjałach metali imponujący, szkoda, że nie mam do tego pamięci. Gratuluję jednak uporania się z awarią termy - Terman faktycznie dotrzymał słowa, a w to w dzisiejszych czasach taka rzadkość, że warto się nad nią pochylić i dostrzec! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaimponował mi przede wszystkim tym, że jak mu powiedziałem, co się dzieje, od razu znalazł przyczynę.

      Usuń