Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


sobota, 6 lutego 2021

Dlaczego nie potrafię napisać mu porządnego epitafium?

     Jeszcze wczoraj ze smutkiem pożegnałem Christophera Plummera. A tak niedawno zachwycił mnie swą kreacją w „Niepamięci”…

     A kogo dziś żegnam?

     Chciałoby się powiedzieć „legendę”, ale to słowo uległo już takiemu wyświechtaniu, że zupełnie straciło na wartości. Przynajmniej u mnie. Zbyt często żegnam tutaj legendy.

     Krzysztof Kowalewski.

     Jeśli ktoś nie zna tego nazwiska – choć nie sądzę by znalazł się ktoś taki – lepiej niech się nie przyznaje.

     Dlaczego nie sądzę? Bo to był aktor wszechstronny i bardzo popularny. Nie znać mógł go tylko ktoś zupełnie, ale to zupełnie nie interesujący się filmem, czy teatrem.

     Chciałem tu przytoczyć jego najzabawniejsze teksty z różnych filmów, jako szczególnego rodzaju epitafium. Po skojarzeniu z odpowiednią sceną w filmie, czy przedstawieniu, na pewno wywołałoby to u Was to, co on sam dawał nam przez tyle lat – uśmiech. Ale niestety, pamięć zawodzi, nie umiem ich przytoczyć dosłownie, a nie chcę być niedokładny.

     Dlatego przytoczę tylko jeden, ale przypadkiem niezwykle pasujący do dzisiejszej sytuacji:

     - Fruwejmy, panie anioł!

     (Jan Drda – „Igraszki z diabłem”)

     A teraz wyobraźcie go sobie z brodą, w długich włosach – w końcu to był rozbójnik Sarka-Farka – i do tego w długiej koszuli do samej ziemi,  i jeszcze ze skrzydełkami na plecach, podskakującego, gdy próbował oderwać się od ziemi.

     W tej scenie brali też udział bracia Jan i Marian Kociniak. I wtedy uzmysłowiłem sobie, że wszyscy trzej już nie żyją.

     I zrobiło mi się niewypowiedziane smutno.


27 komentarzy:

  1. Mnie przeszło przez gardło jedynie 'Panie Sułku jedyny...'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było chyba najczęściej czytane przeze mnie zdanie w całym Internecie.

      Usuń
  2. "Jeśli ktoś GO nie zna"...= - A choćby Telewizja "Polska" {inaczej TVPiS Kur(w)ska, Łżewizja)... Ale MY, Obywatele Gorszego Sortu...MY chyba chcemy i musimy GO zapamiętać do końca swych dni. - Psia krew, słowo honoru, cholera jasna... Ciiiichoooo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież kościelnemu rozwodnikowi nie wolno wspominać o kimś, kto twierdził, że PiS śmierdział mu od samego początku.

      Usuń
    2. Oj, mijasz się z "obiektywną" [czyli kościelną] prawdą. Indywiduum się nie "rozwiodło" [Święty KOściół Rzymskokatolicki Matka "Nasza" nie uznaje za nic i nigdy rozwodów!!!]. Małżeństwo indywiduum zostało u-n-i-e-w-a-ż-n-i-o-n-e i z powodu błędów "proceduralnych" uznane za niebyłe. Tak zwana "żona" okazała się konkubiną, a dorosłe już dzieci - poczęte "niepoprawnie" i pozamałżeńskie... Trochę to wykorzystywanego do grzesznych praktyk pozamałżeńskich zapewne kosztowało... Ale co tam! Rzeczpospolita zapłaciła! Jak poczynać dziatki poprawnie uczy Radio MaRyja.

      Usuń
    3. A to te dzieci są, czy ich nie ma? Bo już się pogubiłem. Skoro przyczynę uznaje się za niebyłą, to skutek chyba też! Wykreślono te dzieci z ewidencji?

      Usuń
    4. Musielibyśmy chyba odwołać się do rzeczywistości alternatywnej na przykład rodem z Sagi rodu Kowalewskich... Poza tym w PiS [Paranoja i Schizofrenia] wszystko jest możliwe i nawet porucznik dragonów Roch Kowalski wespół ze swoją kobyłą nie wyjaśniliby tego przystępnie i sprawnie, choćby ich nadziać na pal za ostatnie ziobro. Takie to sprawy... Słowo honoru, cholera jasna, szlag by to trfil... Ciiichooo...

      Usuń
  3. Smutno kiedy NASI odchodzą. Z nimi śmialiśmy się i płakali, cieszyliśmy się i martwili...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że z nim głównie się śmialiśmy.

      Usuń
  4. Kocham Pana, Panie Sułku...
    Cicho, wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś odwiedziła kiedyś Skyrim i poszła na Wysoki Hrothgar, porozmawiałabyś z Siwobrodymi - to byś go usłyszała. Arngeir mówi jego głosem.

      Usuń
  5. Kochałam Pana Sułka, w każdej z ról.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego się nie dało nie kochać. Przecież każda jego nawet niewielka rólka wywoływała uśmiech. KAŻDA.

      Usuń
  6. Odchodzą w przyśpieszonym tempie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani, bądźmy realistami. Osiemdziesiąt trzy lata to nie jest - niestety - przyśpieszone tempo.
      - A wsio-taki żal... - jak śpiewał Bułat Okudżawa.

      Usuń
    2. Jest. W dzisiejszym świecie, pryz dzisiejszej medycynie - bez dziewiątki z przodu to jest przyspieszone odejście.

      Usuń
    3. Czy to może znaczyć, że te skur****ny pożyją aż tak długo???
      Zasmuciłeś tym mnie - osiemdziesięciolatka...

      Usuń
    4. Nie wiem, kogo masz na myśli, za tym ugwieżdżonym określeniem, ale mnie się wydaje, że (ugwieżdżone hało) zawsze żyją długo.
      Osiemdziesiąt to piękny wiek, ale chyba jeszcze nie ostateczny. Dbaj o siebie i, jak mówi jeden z moich kolegów, mniej kiełbachy, więcej sałaty - a sam się przekonasz.

      Usuń
    5. Wiesz...wiesz... I oni niech wiedzą, żę wszyscy wiedzą...
      Sałatę lubię - ale bez przesady, zwłaszcza położoną elegancko na pajdzie chleba z masełkiem [roślinnym - bez cholernegosterolu] oraz solidną kiełbasą, co czyni całość wizualnie wyjątkowo jarską... Do tego kufel czegoś pienistego [znów jarskie] a zdrowo chmielem [takoż] pachnącego... Aż chce się żyć...
      (-) Hun - wegetarianin

      Usuń
  7. Niezapomniany Brunet Wieczorowa Pora - kocham pana Panie Sulku, wiem , wiem, juz teraz tylko po cichu... 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Brunecie" kochałem go głównie za dwie sceny.
      Pierwsza, jak idzie po schodach i wesoło podśpiewuje: "Nie zabiłem go! Nie zabiłem go!" - i klepie tę poręcz.
      I druga, kiedy miał sobie wyobrazić góry, a wyobrażał sobie wzburzone morze, bo czajnik syczał na kuchence. A po zgaszeniu kuchenki, z głupią miną:
      - No, teraz jest spokojne!

      Usuń
  8. Niesłychanie smutna wiadomość. Gdy w swojej głowie próbuję poskładać Jego role, które mi zapadły w pamięć, nagle opadają mi ręce, bo jest tego tak wiele i każdej należy się osobne opracowanie.
    Saga rodu Kowalewskich, tak mi się przypomniała powieść satyryczna Marcina Jędrasa prezentowana w odcinkach w audycji "60 minut na godzinę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, była tego naprawdę sporo. Od pana Sułka do ordynatora Łubicza. No i dubbing! Szeryf z "Aut", sierżant z "Szeregowego Dolota", czy brat Arngeir ze "Skyrim" - te głosy wbijają się w pamięć i wciąż tam brzmią.

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    Ja mam podobnie. Jeśli nie potrafię wydobyć z siebie słów, to znaczy, że ktoś, kto odszedł jest przeze mnie kochany, ceniony i ważny.
    Trudno mi też składać kondolencje rodzinie zmarłego, skoro czuję się tak, jakbym także pocieszenia potrzebowała.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to było z innego powodu - o nim można napisać tak wiele i jednocześnie wciąż będzie to niewiele. Nie wiadomo, na czym się skupić. Gdy ktoś wymieni jego nazwisko, ja zaraz go widzę z grubą encyklopedią, jak stoi przy łóżku pacjenta Nowaka i czyta o mortodemii. I na końcu:
      - On jest zdrowy!
      I przyłożył mu tą encyklopedią.

      Usuń
  10. Uwielbiałam Kowalewskiego w zasadzie w każdej kreacji, w tej "w długiej koszuli do samej ziemi, i jeszcze ze skrzydełkami na plecach, podskakującego, gdy próbował oderwać się od ziemi."
    I jako Pana Sułka
    Muszę się uśmiechać, myśląc o Nim.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna Osoba- ku wspomnieniu, takie życie💜

    OdpowiedzUsuń