Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 5 stycznia 2021

O żurku

     Tak w ogóle, to Szczęśliwego Nowego Roku!

     Polecę w banał: oby był lepszy niż poprzedni. Trzeba jednak przyznać, że nawet jeśli mu się uda, nie będzie to jakieś specjalnie spektakularne osiągnięcie. To trochę tak, jakby życzyć sobie lepszego ministra obrony niż Macierewicz.

     Ale nie o tym, nie o tym!

     Dziś znów dostałem ochrzan od Koleżanki Małżonki, bo nie kupiłem zaczynu na żurek, czy jakoś tak to się nazywa.

     - Nic nie mówiłaś, że mam to kupić! – zaperzyłem się.

     - Mówiłam ci wczoraj wieczorem – odparła stanowczym tonem, który to ton jest jej przedostatnią bronią w dyskusjach ze mną. Ostatnią jest płacz. – Ale oczywiście dla ciebie ważniejsza była gra! Tak ty mnie słuchasz. Bezmyślnie potakujesz, a myślisz o czymś innym.

     Poczułem się dotknięty tym niesprawiedliwym posądzeniem. Owszem, budując cywilizację i walcząc jednocześnie z trzema innymi nacjami, trudno skupić się na żurku, ale powód, dla którego o nim nie usłyszałem jest całkiem inny. Tu chodzi o sposób, w jaki kobiety do nas mówią. Naprawdę trudno wyłowić tę istotną wiadomość z potoku słów, którymi nas zasypują.

     Aby być lepiej zrozumianym, pozwolę posłużyć się przykładem.


     Wersja pierwsza, normalna – facet kupił żurek.

ON: Żurek kupiłem.

W tym momencie on uważa sprawę za zakończoną, toteż następujące pytanie wywołuje w nim niepokój.

ONA: Jak, kupiłeś?

ON (zdziwiony): No, normalnie, w sklepie kupiłem.

ONA: W którym sklepie?

ON (jeszcze bardziej zdziwiony): A czy to ważne? No w tym koło fryzjera.

ONA: A która ekspedientka akurat była?

ON (zdziwiony coraz bardziej): A co za różnica? Dwie były.

ONA: Które?

     W tym momencie facet zaczyna naprawdę się bać, bo nie ma pojęcia, o co jej chodzi. Czyżby go o coś podejrzewała? I teraz przypomnij sobie, człowieku, jaka ekspedientka podawała ci żurek! O ile nie miała dekoltu do pępka, albo nie była chodzącą sex-bombą, nie masz szans, by ją zapamiętać! W ogóle nie zwróciłeś na to uwagi. Dalszy ciąg tej rozmowy zmierza w zdecydowanie złym kierunku. Facet zaczyna się pocić, jąkać i usiłuje sobie przypomnieć, ale oznaki zdenerwowania zdecydowanie świadczą przeciwko niemu. Szanse na polubowne załatwienie sprawy – dodajmy, sprawy, która dla niego w zasadzie nie istnieje – stają się coraz mniejsze. A chciał jedynie przekazać informację, że kupił żurek – nic więcej!


     A teraz wersja druga, odwrócona – to ona kupiła żurek i próbuje mu przekazać identyczną informację.

ONA: Wiesz, przechodziłam dzisiaj koło fryzjera.

ON (zajęty rozwalaniem atakujących go katapult): Uhm…

ONA: No i podeszłam, żeby zobaczyć, jak można się do niego zapisać.

ON: …

ONA: Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

ON: Oczywiście!

ONA: No i wyobraź sobie, pierwszy wolny termin to dopiero czwartek po południu.

ON: Uhm…

ONA: No więc się zapisałam na szesnastą. A w ogóle to była tam Anka.

ON (udaje zainteresowanego, choć nie spuszcza oka z katapulty): Anka?

ONA: No Anka, znasz ją! Czy ty słuchasz, co do ciebie mówię?

ON (wciska pauzę i udaje zainteresowanie): Jaka Anka?

ONA: No ta, żona brata tego mechanika, co nam naprawiał pralkę.

     On w tym momencie robi wielkie oczy, bo wszystko, co wiedział o mechaniku, to jego numer telefonu, znaleziony w sieci.

ON (zdając sobie sprawę, że wiele ryzykuje): Nie znam.

ONA: No jak, nie znasz? To ta…

     Tu następuje opis tak skomplikowanym, że przy najlepszych chęciach nie da się go przytoczyć, nawet w przybliżeniu.

ON: No, może, ale ja jej nie znam.

ONA: Jakbyś ją zobaczył, to byś od razu wiedział.

ON: Uhm…

     I mylnie sądząc, że to koniec, wraca do gry.

ONA: No i Anka powiedziała mi, że Ela, ta, wiesz, co mieszka dwie klatki obok, jest już po rozwodzie.

     Jemu z tyłu głowy kołacze myśl, że jak spyta, co to za Ela, nie ominie go kolejny, skomplikowany opis. Postanawia zaryzykować.

ON: No, wiem…

ONA: On podobno ją zdradzał, jakąś babę miał w Lutosławicach*…

ON:…

ONA: No, w każdym razie, potem poszłam kupić żurek, a ta ekspedientka, jak się okazało, to jest jej kuzynka.

ON: No…

ONA: No i twierdzi, że tam jakaś awantura była, policja przyjechała…

     Tu zaczyna się opis na tyle złożony, że ON pogubił się już kompletnie. Nawet udawanie, że słucha, przychodzi mu z trudem. Pomijając fakt, że nic, a nic nie obchodzą go te rewelacje, jego procesor zamulił się już na dobre. Rozpoczyna się czas oczekiwania – kiedy ona wreszcie skończy i będzie można dokończyć obrony zamku.

     Rozmowa kończy się oczywiście stwierdzeniem: „Ty mnie w ogóle nie słuchasz!”. I zamiast cieszyć się, ze potok słów wreszcie się przerwał, on czuje daleko idący dyskomfort. Chciał ciszy – ale nie takiej ciężkiej i grobowej. Więc decyduje się ją przerwać, w sposób, według jego naiwnej nadziei, całkowicie neutralny.

ON: Co będzie dziś na obiad?

     I tym sposobem załatwił sobie tydzień celibatu. Nawet jeśli potem pochwalił parujący na talerzu żurek.

     Bo „ona mu przecież mówiła”!


_______________

*Nie mam pojęcia, czy taka miejscowość istnieje – wymyśliłem ją na poczekaniu


19 komentarzy:

  1. Istnieje taka miejscowość w woj. łódzkim, gmina Grabice, tam jest jakieś centrum muzyczne Pendereckiego. Już zapomniałam,że istnieje coś takiego jak żurek- ostatni raz jadłam z 10 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty powiesz? Ja bez żurku nie wyobrażam sobie życia. Wczoraj miałem na obiad - pycha!

      Usuń
  2. 1. LUTOSŁAWICE RZĄDOWE
    https://www.youtube.com/watch?v=FIEtPA9Y7kw
    2. LUTOSLAWICE SZLACHECKIE
    https://www.youtube.com/watch?v=cnRGIAK0dJ8
    3. LUTOSŁAWICE
    https://www.youtube.com/watch?v=KwcDgHls1fM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jak stojący zegar, który dwa razy na dobę pokazuje czas dokładny, tak i mnie się udało trafić!

      Usuń
  3. "Przecież ci mówiłam!" - Bywa tak, że moja lepsza połowa miała zamiar mi powiedzieć, ale też i tak że powiedziała kiedy już wyszedłem z pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak zawsze mówię: na pewno chciałaś mi to powiedzieć, ale zapomniałaś! Ale mówię to drżącym głosem, bo wiem jaka będzie reakcja.

      Usuń
  4. 'Kobiety- mówią wszystko, a Ty nic nie rozumiesz.
    Mężczyźni- nie mówią nic, a one rozumieją wszystko.'- to nie ja, to Richard Gere 😂
    Tak, jestem kobietą, tak kobiety wszystko komplikują. Tak, ja staram się nie. Nie umiem ocenić czy mi wychodzi, ale Ted wytrzymał ze mną 35 lat, 27 z pieczątką😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli oprócz tej ewidentnej wady - spoko, Koleżanka Małżonka też ją ma - musi mieć bardzo dużo zalet. Na przykład, gotować dobry żurek ;)

      Usuń
  5. Chyba jestem facetem. Tyle że nie gram w gry komputerowe. Ale poza tym dokładnie takie same wrażenia mam jak moja mama zaczyna do mnie mówić, i też niestety się wyłączam. Po 50 latach kontaktu z nią, wiem, że zanim dojdzie do sedna, ja zdążę wymysleć proch.

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Wyjmuję aparat słuchowy z prawego ucha...
    2. Wkładam w lewe ucho słuchawkę od mp3. z aktualnie odsłuchiwanym tekstem... Może to być na przykład Bohdana Peteckiego - Tylko cisza [powieść s-f]...
    Jest tyle sposobów uniknięcia konfliktu donowego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałbym najpierw postarać się o aparat słuchowy. Swoją drogą, to musi być fajne, móc tak sobie włączać i wyłączać słuch. Zwłaszcza, gdy latem żule pod blokiem zaczynają nocne dyskusje.

      Usuń
  7. oj tam oj tam...czepiasz się kobity i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż..., doradzać Ci nie mogę, wszak tak czy inaczej, to Ty zbierzesz konsekwencje, więc kombinuj. Ja mogę Ci opowiedzieć jak to się stało, że ja nie mam takich sytuacji. Otóż mój mózg od czasu pierwszej miłości nabył alergii na niektóre zachowania i wykształcił system selektywnego doboru partnerki. Nie wiem dokładnie, jaki ma algorytm, ale za każdego focha, fałszywe oskarżenie, a także za obstrukcję, przyznaje punkty karne. Gdy kandydatka zdobywała oczko (21pkt), dostawała zwolnienie dyscyplinarne. Dzięki temu dziś toczę spokojne życie u boku małżonki, z którą potrafię się dogadać bez celibatu, cichych dni, fochów, etc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Współczuję Ci. Ale mam nadzieję, że jednak przerysowałeś.

      Usuń
    2. A ja sobie chwalę życie bez fochów i cichych dni. Pamiętam, jak w złotym czasie blogów onetowskich napisałem notkę o fochu i część komentatorek próbowała mnie przekonać, że kobiety takie są. Otóż nie są, a bywają. Foch jest reakcją dziecka, które nie potrafi dyskutować z dorosłymi (na ogół z winy samych dorosłych) i jest często zabierany w dorosłość. Musisz mi uwierzyć na słowo, że nie wszystkie kobiety go stosują, a jeżeli pogrzebiesz w pamięci, to zauważysz, że nie stosują go także kobiety w stosunku do obcych mężczyzn, a jedynie do swoich partnerów.

      Usuń
  9. Nie lepiej, bezpieczniej spisać zakupy i prośby na kartce?😉
    Choć z drugiej strony...ileż to razy pomagałam jakiemuś facetowi w sklepie w interpretacji produktu, bo śmietana nie równa śmietanie, itd.
    Pozdrowionka dla Ciebie i Koleżanki Małżonki😃

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj w nowym roku. Ubawiłam się przy tych Twoich żurkowych opowieściach. Są takie prawdziwe. Najbardziej jednak podoba mi się komentarz Wolanda. Pozdrawiam obu Panow.

    OdpowiedzUsuń