Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 25 listopada 2020

Tonę...

     Stało się. Koleżanka Małżonka „miała kontakt”. A skoro „miała kontakt”, to została skierowana na przymusową kwarantannę, po czym polecono jej przeprowadzić test na obecność koronawirusa. Wyniki najwcześniej jutro.

     I powiem Wam – jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyło mnie, że małpkiewicze smrodzą mi pod oknem papierochami! A jeszcze bardziej cieszy mnie, że wciąż to czuję.

     A co poza tym? Tonę w szarej codzienności. Pracuję w domu już od miesiąca i przynajmniej do końca roku. Brzuch systematycznie mi rośnie, bo ruchu w zasadzie nie mam, a do lodówki zatrważająco blisko. Zwłaszcza, że mieszkanko maciupkie. Gdyby nie ściana, to nie musiałbym wstawać od biurka, żeby do niej sięgnąć. Gdy kończę pracę, jest już ciemno i nie bardzo chce się wychodzić. W dodatku, jeśli okaże się, że Koleżanka Małżonka ma plusa, to co najmniej przez najbliższe 2 tygodnie w ogóle nie wychylę nosa z czterech ścian. Dobrze, że mam zapas nalewek, będzie się czym zająć…

     Tak naprawdę, to jednak się trochę boję. Bo co, jeśli z moim szczęściem znajdę się w tych 4%, którzy nie przeżywają? Nawet nie tyle boję się śmierci, co faktu, że umrę samotnie, nawet nie pożegnawszy się z najbliższymi. Nikt ich do mnie wtedy nie dopuści. Ciężko byłoby mi tak umierać. Aż mi się łzy pokulały, gdy sobie to wyobraziłem. Ale może to i lepiej dla nich? Nie będą przeżywali tej traumy, jakiej zawsze się doświadcza, odwiedzając umierającego.

     Listopad, jesienna deprecha, w dodatku rok parzysty – wtedy deprecha atakuje ze zdwojona siłą – więc nic dziwnego, że humor nie bardzo mi dopisuje i miewam czarne myśli. Nawet po sieci jakoś nie chce mi się ślizgać. Najchętniej spałbym przez resztę dnia. Bibliotekę znowu mi zamknęli, nie mam co czytać. Próbowałem czytać Bondę, ale się nie da. Co za debil nazwał ją królową polskich kryminałów? Ona chyba nawet żadnego nie przeczytała, bo nie ma pojęcia, co to kryminał. Zabrałem się za dawno nie czytanego Tolkiena – ale chyba już z niego wyrosłem. Jakoś nie chce mnie wciągnąć. Chętnie przypomniałbym sobie Wiedźmina – ale Pierworodny zabrał go ze sobą, a studiuje w innym mieście. Z pozostałych, jedyna nie do końca przeczytana książka w moim domu to „Projektowanie przekładni zębatych”. Owszem, wartościowa pozycja, ale akcja jakoś tak mało wciągająca.

     W TV nic nie ma. Wiecznie jedno i to samo. W tym roku wykupiliśmy sobie pakiet HBO i początkowo byliśmy zadowoleni. Teraz mniej. Na okrągło lecą te same filmy, widziane już po kilka razy. No i naprawdę przesadzają z tym SF, stanowiącym ¾ oferty. Lubię fantastykę, ale nie wtedy, gdy poza nią nie serwuje mi się niczego więcej.

     Pierworodny udostępnił mi grę „Wiedźmin III – Dziki Gon”. Do czasu w nią pogrywałem. Dla fanów Sapkowskiego nie lada gratka. Gra z klimatem i sporą dozą humorystycznych aluzji, zrozumiałych w zasadzie tylko dla Polaków. Ale po śmierci Vesemira (spokojnie, to tylko fikcyjna postać z powieści i gry) jakoś straciłem ochotę na kontynuację. Kaer Morhen bez niego już nigdy nie będzie takie samo. Dlaczego autorzy musieli go uśmiercić? Taki sympatyczny człowiek... Nigdy im tego nie daruję.

     Samochód rdzewieje u mechanika, a mechanik kisi się na kwarantannie. Pozbyłem się więc pojazdu na jakiś czas, długi czas dodajmy. Chciałem Pierworodnemu zawieźć zimową kurtkę, czapkę, rękawiczki. Nie mogę. Biedak marznie tam w cienkiej kurteczce. Tak dawno go już nie widziałem. Tęsknię… Do Drugorodnego też, ale on przynajmniej nie jest sam. Też zamieszkał w innym mieście, z potencjalną Synową. Więc żyjemy sobie tylko we dwójkę, jak para staruszków. Markotno mi bez nich. Tak pusto, człowiek nie potrafi się zmusić do żadnego wysiłku, bo nie widzi w nim sensu. Teraz już wiem, dlaczego dziadkowie tak chętnie opiekują się wnukami.

     A co poza tym? Nic, chyba powoli zapadam w sen zimowy. Gdyby nie praca, pewnie w ogóle nie wstawałbym z łóżka. Ale co to za praca, dwa metry od łóżka? Cały dzień siedzę sobie w pidżamie i szlafroku i wymyślam te swoje konstrukcje. Najczęściej jednak gapię się w obracające się, niebieskie kółeczko – tak wolno chodzą zaawansowane systemy w domowej sieci, choć przecież sieć naprawdę szybka, światłowodowa. Zabezpieczenia strasznie ją zwalniają.

     Jedyny plus – codziennie rano mogę sobie wypić naprawdę smaczną kawę!

     Przynajmniej, dopóki czuję jej smak…

     Przestałem się golić. Podobno większość pracujących w domu tak ma. Postanowiłem, że ogolę się dopiero wtedy, gdy wrócę do biura. A dziś zapowiedziano, że w tym roku nie wrócę na pewno. Raczej nie wytrzymam. Już teraz mogę sobie podkręcać wąsy, a co to będzie za miesiąc? Swędzi to, przeszkadza, drapie w kąciki ust. Nigdy nie zrozumiem brodaczy. 

     Ech, królestwo za jakieś pasjonujące zajęcie!



33 komentarze:

  1. Aż mnie zmroziło. Epidemia zacieśnia kręgi wokół mnie. :(
    Mam nadzieję, że jednak będzie wynik negatywny. Daj znać, jak tylko będziesz wiedzieć.
    Możesz zapuszczać zarost nawet i do konca epidemii, ale zadbaj o niego, żeby Ci nie przeszkadzał.
    Natomiast stanowczo odradzam piżamowanie całymi dniami. Postaraj sie narzucic sobie jakis reżim, bo to tylko pogarsza sprawę.
    podobno w niektórych miastach biblioteki funkcjonują na zasadzie "zamów i odbierz". U Ciebie nie ma takich opcji? U mnie nie, ale zrobiłam sobie zapas.
    Synom wyslij paczkę. A na spotkanie umów sie z nimi na videoczacie. Wiem, że to nie to samo, ale cos daje. Sprawdziłam na sobie.
    Ale Ci się wszystko nawarstwiło. Trzymaj się, posyłam dużo pozytywnego ciepełka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Videoczat... O czym Ty mówisz? Rany boskie, ja głupiego smartfona nie potrafię obsługiwać!

      Usuń
    2. Nie musisz. Jak powiesz o tym synom, to oni zorganizują, a Ty tylko klikniesz. :)

      Usuń
    3. No i co dalej? Spojrzymy na siebie przez druty i...
      - No cześć...
      - Cześć...
      - To jak tam, tego, wszystko dobrze?
      - No...
      Chwila ciszy.
      - To cześć...
      - Cześć...

      Nie jestem pewien, czy o to mi chodzi.

      Usuń
  2. Nie wpadaj w deprechę- nie warto.Primo doceń fakt, zenie jesteś całkiem sam a z koleżanka Małżonką. Ja pół roku przesiedziałam sama w Berlinie, bo moi byli w tym czasie w Szwecji i ani ja do nich nie mogłam pojechać z powodu epidemii ani 0ni do mnie. I przeżyłam, choć nadal niemiecki jest dla mnie równie zrozumiały jak chiński.Pierworodnemu wyślij paczkę, nawet do Berlina dochodzą paczki z Polski, wypróbowałam ten numer, koleżanka przysłała mi z Polski lekarstwa, czyli kropelki z olejku pichtowego.Jak nie masz co czytać to.....pisz, Ty umiesz naprawdę świetnie pisać, więc uruchom wyobraźnię i pisz!!! I łykaj w ramach profilaktyki ośmieszana wit.C wit.D oraz cynk- to jest naprawdę zestaw wzmagający odporność. I nie rób z siebie mężczyzny piżamowo-szlafrokowego- to sprzyja depresji i źle wpływa na psychikę. Odkąd zmieniłam kompa na nowy niebieskie kółeczko już mi nie dokucza, nawet nie wiem czy jeszcze istnieje. Komp po prostu śmiga.Tylko danych jeszcze nie odzyskałam ze starego dysku.Ale i bez nich przeżyję. Ponieważ moi wnukowie wciąż chodzą do szkół (w szkole starszego 500 uczniów, u młodszego 1000) to czujemy się trochę jak na wulkanie.A z moimi widuję się raz na tydzień i staramy się by w plenerze, bo córka boi się, bym ewentualnie czegoś nie załapała od dzieciaków.I nie zapominaj, że istnieje Skype i jeszcze inne komunikatory typu WhatsApp lub Messenger i możesz z pierworodnym pogadać w cztery oczy.
    Trzymaj się, będzie dobrze. Może nie zaraz, ale będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam ten komentarz i śmieję się w głos :))) Dzięki, naprawdę poprawiłaś mi humor! Mniej więcej wiem, co to Skype, ale o reszcie nawet nie słyszałem. I kto niby miałby mnie nauczyć obsługi tego czegoś? Przecież synowie daleko.
      Poza tym, mnie nie chodzi o rozmowę przez druty. Mnie chodzi o ich obecność. W ogóle nie muszą się odzywać.

      Usuń
    2. Nitagerze,zapomniałam, że Ty chyba jednak nie jesteś zalogowany na Facebooku i masz lekki wstręt do smartfona. Whats App to bezpłatna aplikacja na smartfona, dzięki której możesz mieć bezpłatne rozmowy z całym światem. Niestety dzieci w pewnym momencie odchodzą z domu.Moja wybyła z domu w wieku 24 lat od razu do innego kraju i dopiero od 3 lat jestem blisko niej, mieszkamy o pół km od siebie.

      Usuń
    3. Ja chyba nie jestem prawdziwym Polakiem - bo wcale mnie nie pociesza fakt, że inni mają gorzej.
      Do innego kraju? No coś Ty? Oni przecież są jeszcze tacy mali...

      Usuń
  3. Ale to chyba całkiem miłe uczucie, gdy z nudów poszukujesz pasjonującego zajęcia. Ja mam raczej problem odwrotny: Wystarczy że trochę popracuję, a męczę się (pozostałości po operacjach i innych terapiach robią swoje) i wymagam natychmiastowego odpoczynku.
    Ale skoro Twoja sytuacja ustawiła Cię w pozycji szukającego rozrywki, to byłbym niezwykle ciekaw, co by Ci wyszło, gdybyś wziął Twój talent w swoje ręce, użył nowej technologii znajdującej się obecnie w każdym smartfonie i przygotował teatr a'la Muppet Show lub Polskie Zoo, tylko z Nitagerowymi tekstami. Wymyślasz kukiełki/ pacynki/ marionetki, robisz scenkę kukiełkową i jedziesz z koksem, filmując to telefonem. Potem zakładasz kanał na youtube, zostajesz gwiazdą, możesz dotychczasowemu szefowi powiedzieć, żeby sam sobie był konstruktorem.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słyszałem gdzieś, że smartfonem można filmować... Czego Ty ode mnie oczekujesz? Że nauczę się obsługiwać ten cholerny ekran dotykowy, na którym co chwilę mi coś dziwnego wyskakuje? To ja już wolę deprechę!
      A swoją pracę za bardzo lubię - choć bywa wkurzająca.

      Usuń
  4. "Kontakt" to jeszcze nie to... Przeżyliśmy to oboje [80 + 74}. Szczęściem jest, że mieliśmy zapasy wiktuałów, wód mineralnych [ja dodatkowo nieco płynów średnio i "wysokooktanowych", środków higieny osobistej i "łazienkowej". Z koronawirusem [tym razem hipotetycznym] można sobie poradzić, gorzej z... kretynizmem kretynów uważających na przykład, że "Korpus Seniorów" czyli pomoc m.in. kwarantannowiczom polega na tym, że to zdrowi seniorzy świadczą tę pomoc tym mniej zdrowym, lub z policjantem, który dzwoni z pretensją, że nie widzi cię w oknie mieszkania ze swego auta, bo akurat stoi z drugiej strony bloku - na jezdni a nie wewnątrz osiedla. Sądzę, że im mniej pomocy od "urzędowych" specjalistów od pomocy, tym lepiej.
    Optymizmu i zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku kontakt nie wystarczył. Ale urzędnicza głupota jest nieskończona i niezbadana. Koleżanka Małżonka wciąż jest na kwarantannie, choć wyniki już dostała - nie stwierdzono u niej wirusa. Ktoś to rozumie?

      Usuń
    2. Tu w UK jest tak samo - jak tylko cie zaczna testowac to niewazne czy masz wynik pozytywny czy negatywny - kwarantanna gwarantowana . Taka logika - zupelny absurd, ale przeciez nie jedyny. Wg logiki osobe z wynikiem pozytywnym nalezaloby izolowac od innych prawda? Alez nie, ma wrocic do domu i zamknac sie wraz z domownikami - ciekawe ze wtedy potencjalne zarazenie domownikow nikomu nie przeszkadza?

      Usuń
    3. Widać, głupota nie zna granic. Zwłaszcza urzędnicza.

      Usuń
  5. Ted wymyślił sobie, z braku możliwości pracy, pasjonujące zajęcie. Ja omijam drabiny, puszki i wiadra z farbami. Mimo, że pracuję w domu co 60 minut zmienia mi się dekoracja. Nigdy nie przypuszczałabym, że przed szaleństwem uchroni mnie remont i praca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Remont to dobry sposób. Sam bym go zastosował, gdybym miał więcej czasu. Ale ja jednak pracuję, więc nie mogę całych dni poświęcać na prace grzebiąco-remontowe.

      Usuń
  6. ja się jeszcze nie otarłem w żaden sposób o koronę, otarł się tylko brat, któremu GIS chciał wcisnąć kwarantannę, ale szybko się wyjaśniło, że ostatni kontakt z chorą osobą był sześc, siedem tygodni wcześniej, gdy ta osoba była zdrowa...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, więc pod tym względem przewyższam Cię znacznie swym doświadczeniem! Jak miło...

      Usuń
  7. Te TWoje jesienne stany depresyjnie bardzo dobrze rozumie. Oj jak dobrze!! Co do koronawirusa, to jak wyszły testy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testy dały wynik ujemny, co w sumie jest sporą wartością dodatnią ;)

      Usuń
  8. Oj tam Nitager, a moze by tak zmienic taktyke? Wstajesz, robisz sobie pyszna kawe, golisz sie i ubierasz normalnie choc wygodnie , zaciersz raczki i zasiadasz przed kompem? Lekki zapach wody kolonskiej zmieszany z zapachem swiezo parzonej kawy podnosi motywacje i energie. Rzut oka za okno , swieci slonce, ptaszki cwierkaja , pijaczki stoja na wyznaczonych pozycjach gotowi na otwarcie sklepu - i juz wyobraznia ci pracuje...W tle gra dobra muzyka lub brzeczy radio - wazne , aby stworzyc sobie podobne warunki do biurowych. W szlafroku j bamboszach to faktycznie mozna tylko marzyc o powrocie do lozka. Stosuje te taktyke juz od marca - dziala👍🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jakiś sposób. Ma tylko jedną wadę: jak się do niego zmusić?

      Usuń
    2. Nie zmuszaj sie, po prostu traktuj prace w domu jak prace w biurze, do biura przeciez nie poszedlbys rozmamlany i w pizamie?🤗 Mozesz zaczac od poniedzialku - tak jakby powrot do pracy po urlopie:)

      Usuń
    3. No więc, nie zmuszam się. W dalszym ciągu paraduję w pidżamie :)

      Usuń
  9. Ach te stresujące obawy. Nie tak dawno trzymały mnie w napięciu przez tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  10. Intronizowałbym tego koronawirusa. Znam państwo, gdzie intronizowano pewnego wszechmocnego nieboszczyka, a ten od razu "położył lachę" [mówiąc kolokwialnie] na państwo i wierny mu ludek. Intronizowany Covid zrobi zapewne to samo. Nam wyjdzie to na dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On na pewno, ale jego wyznawcy mogą mieć inne zdanie. Ato jednak oni rządzą.

      Usuń
  11. Widzę, że u Ciebie nastrój minorowy i depresyjny. Zagrożenie covidem z pewnością nie pomaga.
    Ja do pracy - czy to w domu, czy w biurze, szykuję się tak samo. Może z wyjątkiem golenia twarzy, bo tego nie potrzebuję.
    HBO nigdy nie miałam, ale rozmyślam o Netflix, wszyscy chwalą, że tam ciągle jakieś nowości.
    SF lubię, ale też nie do przesady. Na urodziny w tym roku kupiłam sobie czytnik, więc ściągam tam książki bez wychodzenia z domu i mam ciągle co czytać.
    W końcu skoro nigdzie nie jeździcie, to i na książki na pewno coś da radę odłożyć.
    O dzieciach powiem tylko, że dobrze, że się jednak usamodzielniają i najważniejsze, żeby im to dobrze poszło.
    Dobrze, że jesteście w tym mieszkanku we dwoje...
    Nie wszystkim dane jest spędzanie czasu w tej konfiguracji, ja spędzam ten czas głównie z kotem.
    Więc w sumie sytuacja nie jest aż tak zła, jak się może wydaje.
    Oczywiście patrząc z boku.
    Oczywiście nikt nie czuje tego tak, jak Ty, inni mogą się tylko domyślać.
    Krótko mówiąc: rozumiem, że masz dość i źle Ci. W takie dni też bym się chętnie napiła jakiejś naleweczki, ale nie za bardzo mam z kim.
    Pozdrowienia z pochmurnego dziś Bremerhaven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz z kim wypić? Wypij z pierwszą najwspanialszą napotkaną osobą spotkaną nad rankiem [w lustrze]... Potem uśmiechnij się do niej. Obie poczujecie się lepiej.

      Usuń
    2. Słyszałem o kimś, kto większość czasu spędza z kotem. Nie zazdroszczę, bo potem głupie pomysły temu komuś przychodzą do głowy. Ale Ty masz nad nim tę przewagę, że nie otaczają cię przydupasy przy władzy.
      Myślałem o czytniku - ale to jednak dość droga rzecz jak na jednorazowy i nie-do-końca-konieczny zakup. Samych książek już nie kupuję, bo nie mam gdzie ich wcisnąć. Z wyjątkiem tych, które można użyć później jako materiałów źródłowych (głównie historia II wojny). Muszę poczekać na otwarcie biblioteki.

      Usuń
  12. Drogi Nitagerze!
    Nie smuć się, nie TY jeden tak masz-to na pocieszenie🤗
    I u mnie nie za wesoło, ale musze się trzymać, bo mam dla kogo żyć🧡
    Ja mam Netflixa, jestem zadowolona.
    Zdrówka życzę, pogody ducha i uśmiechu Tobie i Bliskim😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mieć dla kogo żyć. Czuć się potrzebnym - tego mi właśnie brakuje.

      Usuń