Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 12 października 2020

O niezwykłym sukcesie sadowników

     Przestałem się dziwić czemukolwiek.

     Jeszcze kilka dni temu zastanawiałem się, z czego żyją tzw. Małpkiewicze.

     Ludzie ci prowadzą niezmiernie fascynujący tryb życia. Rano, przed świtem, zbierają się pod sąsiednią klatką schodową mojego bloku. Dlaczego tam, choć żaden z nich tam nie mieszka – to już jedna z tajemnic owej grupy społecznej. Widzę ich rano, gdy idę po bułki. A po bułki chodzę naprawdę wcześnie, bo o 6:00 jestem w sklepie. Przynajmniej jeden z nich jest już na miejscu.

     Zbierają się stopniowo. Przychodzą następni i gdy jest ich już trzech, organizują wzajemny przegląd kieszeni, a po nim podział zawartości przyniesionych małpek. Następnie zapalają papierosy i rozpoczynają długie, filozoficzne dysputy, cały czas pozostając na posterunku.

     Ta specyficzna służba wartownicza trwa do późnych godzin wieczornych. Przywykłem już do dźwięku ich głosów i w zasadzie ich nie słyszę. Dopiero po jakimś czasie orientuję się że czegoś mi w krajobrazie brakuje. Ot, skończyli chłopaki służbę i rozeszli się na kwatery.

     Muszę przy tym przyznać, że nie są specjalnie uciążliwi. Nikogo nie zaczepiają, nie są nawet specjalnie głośni. Narzekać może tylko służba oczyszczania miasta, bowiem puste małpki są powrzucane do kosza, zamiast do specjalnego pojemnika na szkło, stojącego jakieś pięćdziesiąt metrów dalej. No i zdecydowanie za dużo kopcą, według mojego szacunku, ze dwie paczki dziennie na jednego, a ja bardzo nie lubię odoru papierosów, przez co często jestem zmuszony zamykać okno. No, ale palacz gdzieś palić musi. Doceniam fakt, że petów nie rozrzucają po klatce, chodniku czy trawniku, ale lądują one w metalowym koszu, tuż obok pustych małpek.

     Zastanawiam się często, po co oni wstają tak wcześnie, skoro nie muszą. Mój młodszy syn ma na ten temat teorię – twierdzi, że są oni takimi leniami, że wstają wcześnie, żeby móc dłużej nic nie robić. Ma to sens.

     Druga zagadka jest trudniejsza. Towarzystwo ewidentnie nie traci drogocennego żywota na coś tak przyziemnego jak praca. Skąd zatem mają pieniądze na papierosy i małpki?

     Samemu nie paląc, nie bardzo orientuję się w cenie tej smrodliwej używki. Moi znajomi twierdzą, że cena paczki oscyluje wokół liczby 15 PLN. Znaczyłoby to,  że warta honorowa, zaciągnięta przy sąsiedniej klatce schodowej, przepala dziennie jakieś 30 złotych na łebka. Co, jak łatwo policzyć, wynosi 210 złotówek na tydzień i 840 na miesiąc, o ile jest to luty i rok nie jest przestępny – wtedy więcej.

     Liczbę zużytych małpek już trudniej oszacować. Po pierwsze, wymagałoby to dokładnego sprawdzenia śmietników – a wartownicy są skrupulatni i bardzo dbają o proporcjonalne rozłożenie ciężaru pustych małpek na terenie osiedla. Nigdy wszystkich nie wrzucają do jednego kosza, tylko starannie rozkładają je po kilku śmietnikach. Cel owej operacji nie jest dla mnie do końca jasny. Zapewne, zapobiegają w ten sposób osunięciu się gruntu pod ich ciężarem. Nie ulega jednak wątpliwości, że każdy z nich opróżnia dziennie kilka takich szklanych opakowań. Ile? Bardzo ostrożnie szacuję, że co najmniej cztery. Średnia cena małpki to 7 złociszy (sprawdziłem!). 4x7=28 – i mamy niemal drugie tyle, co na faje, a to już jest razem spora suma. Dla mnie jest, więc tym bardziej dla kogoś, kto nie pracuje.

     Dziwi mnie również, że żaden z nich nie kupi sobie większej butelki, co wyszłoby o wiele taniej. Cztery małpki to ok 400 mililitrów. Za tę samą cenę można kupić 0,5 litra i jeszcze zostanie. Ale widocznie tradycja pułkowa nie pozwala na takie odstępstwa od długiej tradycji.

     Tajemnicy Drużyny Małpkiewiczów nie rozwiązałem do dziś, ale nie zapominajmy, że to duże osiedle i niejedno tego typu towarzystwo je zasiedla. Za blokiem, w miejscu widocznym z mojego balkonu, stacjonuje inna jednostka. Zdecydowanie głośniejsza i używająca dosadniejszych słów, jak również innych trunków. Ci raczą się głównie mocnym piwem, ale też nie sterczą tam całymi dniami. Ot, tylko tyle czasu, ile potrzeba na skrytykowanie otaczającego ich świata i wyrażenia wątpliwości, czy ten świat w ogóle ma jakieś szanse przetrwania.

     I tu tajemnica została odkryta! Wiem, skąd oni mają to piwo! Choć przyznaję, odkrycie to zdumiało mnie ogromnie.

     Otóż, okazało się, że pod moim blokiem jakiś geniusz zasadził niesamowicie rzadki gatunek Drzewa Piwnego. Z pewnością jest rzadkie, przynajmniej w naszym klimacie, bo nigdy takiego nie widziałem. Mało tego, że owocuje błyszczącymi puszkami tego życiodajnego płynu, to jeszcze ów zacny ogrodnik zadbał o to, by zaszczepić na nim gałązki różnych odmian! I teraz wiem również, dlaczego to towarzystwo zbiera się właśnie tam!

     A jak mi ktoś nie wierzy, niech zerknie na dowód, w postaci fotografii, zamieszczonej poniżej, wykonanej własnoręcznie przeze mnie, z mojego balkonu. Ręczę, że nie doszukacie się tam najmniejszej przesłanki o sfałszowaniu tego zdjęcia. Tam nie ma śladu fotomontażu! Ręczę Wam za to moim słowem.



Piwowiec polski (Brovaris parafiani)


24 komentarze:

  1. Nitager, wiem! To drzewo nazywa sie .... Piwonia 😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak wygląda piwonia! Słowo znam, wiem, że opisuje roślinę, ale jak wygląda piwonia, to nie wiedziałem.
      Piwowiec skojarzył mi się z tym, że w okolicy rośnie pełno krzewów pigwowca japońskiego.

      Usuń
  2. Z tym drzewem to coś cieniutko mają- zaledwie kilka puszek, no a przecież zapewne chleją codziennie.
    Z małpkami to żadna tajemnica- łatwo je ukryć nie tylko w kieszeni ale i w dłoni, więc do spożywania w miejscu publicznym jest jak znalazł. A skąd mają pieniądze? Trochę wyżebrzą, trochą jakiegoś dobra gdzieś zwiną i sprzedadzą, np. wycieraczki metalowe,(na moim osiedlu w Warszawie ciągle ginęły)
    oblecą kilka śmietników i zawsze coś do zezłomowania znajdą.Ci pracowitsi ustawiają się w miejscach gdzie można parkować na mieście i za 2 złote popilnują samochodu by nikt nic odkręcił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno mi w tym wszystkim nie pasuje. To, o czym mówisz, nosi znamiona pracy, nierzadko nawet uczciwej - jak zbieranie złomu po śmietnikach. Tymczasem moi Małpkiewicze absolutnie żadną pracą się nie parają. No, chyba że późno w nocy, gdy śpię i nie mam pojęcia, co się wokół dzieje. Tylko w takim razie, kiedy oni śpią, skoro cały dzień stoją pod klatką?

      Usuń
    2. Pracują rotacyjnie, zawsze ktoś jest na warcie, ale ktoś musi na kieliszek chleba zarobić.

      Usuń
  3. "małpkiewicze", niezłe, wpisuję to do mojego słownika, a że zarabiać na tym nie planuję, to pod temat praw autorskich to nie podlega...
    jak im się to kalkuluje, że zamiast kupić "połówkę" lub "siódemkę" wolą "małpki", które w sumie drożej wychodzą?... bo logika tej strategii jest zupełnie inna, oni nigdy nie mają takiej sumy na raz, a jak coś skołują, to głód narkotyczny ich pili, aby go natychmiast zaspokoić...
    a papierosy niekoniecznie muszą być sklepowe, tylko tańsze, z przemytu lub nielegalnej wytwórni, u nas np. na Targowej można re drugie kupić za 7 - 8 pln, podobno wyjątkowe świństwo... taniej i zdrowiej by wyszły "elektryki", ale to wymaga pewnej inwestycji na starcie, zaś akumulacja pierwotna jest w tym świecie pojęciem nieznanym...
    w drzewko wierzę, bo sam takie czasem widywałem i eko-szlag mnie zawsze trafiał na taki widok...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałbym, gdyby każdy z nich kupował tylko jedną małpkę - nie stać go na więcej. Ale oni z tych buteleczek byliby w stanie po jednym dniu zbudować, może nie piramidę Cheopsa, ale budę dla średniego psa jak najbardziej.

      Usuń
  4. Każde miasto, ba! każda dzielnica, czy nawet ulica ma takie "miejsca zbiórek". W "moim" parku, w Jakubowie, wokół jeziora, nomen omen, Browarnego Galeria Warmińska, ustawiła blisko 30 wygodnych ławek, a tylko jedna z nich - oznaczona jako miejsce "do palenia" gromadzi dzień w dzień, kilkoro pijaczków.
    Kasę zdobywają ze sprzedaży puszek i butelek, a także ze zbieranych datków "na zakup bułki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszek nie zbierają - przynajmniej między 6:00 a 23:00 - bo wtedy pełnią wartę pod klatką. Butelek nie sprzedają, bo małpki są bezzwrotne. Nie widziałem też, aby kogokolwiek zaczepiali, w stylu "kierowniku, na bułkę!".

      Usuń
  5. Jak ostatni liść z ostatnią puszką spadnie, na dzielni zapanuje żałoba i trwać tak będzie do wiosny. Wiosenne pączki i zawiązki owoców przyniosą nową nadzieję. Czyli życie, panie😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niestety, wszystko mija. Ale tego oddziału jakoś mi nie żal. W przeciwieństwie do małpkiewiczów, ci zachowują się chamsko, głośno i wulgarnie.

      Usuń
  6. Bardzo mnie zainteresowały Twoje dywagacje, chociaż ja dotychczas nie zadawałam sobie takich pytań, aczkolwiek są one ekonomicznie jak najbardziej uzasadnione. Przychylam się do rozwiązania przedstawionego przez PKanalia.
    Natomiast małpkowicze i piwowiec wchodzą do mojego słownika, dzięki.
    Pozdrowienia znad pracy, jakoś mnie ciągle tylko praca lubi, w dodatku szkoda by mi było każdej złotówki na papierosy i wódkę. Jest tyle innych przyjemności, na które pracuję i które preferuję...
    Dodam, że mnie jednak zawsze denerwowali palacze, którzy palili mi pod balkonem, albo blisko mnie. Moja tolerancja w tym zakresie jednak nie jest zbyt duża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też denerwują palacze - no ale próbuję to jakoś ścierpieć, bo nie jestem najważniejszą osobą na świecie, a on gdzieś zapalić musi. Na chwilę zamknę okno i poczekam, aż przestanie. Papieros nie jest długi - szybko się kończy.

      Usuń
  7. Hej mnie sie zdaje ze wpadłes w matnięnowej malpiej sekty
    Oni piją za błędy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyje? 😊 Bo przecież nie swoje 😉

      Usuń
    2. Za błędy - to możliwe. Tylko kto taką walutę przyjmuje w monopolowym?

      Usuń
  8. Okropne. W lesie też czasem widze takie puszki i butelki zatknięte na gałęzie drzewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gdzieś indziej też rosną piwowce? Nie wiesz przypadkiem, kiedy to owocuje?

      Usuń
  9. Nie wiem, czy to mi się kiedyś śniło, czy stało się w rzeczywistości, raczej skłaniam się do drugiej opcji, ale słyszałem od kogoś, że puszki na gałęziach czemuś tam służą. Nie wiem czemu mogą służyć, to jakiś wynalazek z cyklu "pomysłowy działkowicz". Nie przywiązuję się jednak do tej myśli, bo jak napisałem, nie jestem pewien.
    Dlaczego małpki? @PKanalia słusznie zauważył, że chodzi o głód narkotyku. Jest jednak coś więcej. Środki uzależniające nie tylko zmieniają świadomość, ale też zatrzymują rozwój emocjonalny. Podejrzewam, że panowie spod klatki piją przeciętnie od 15 roku życia i właśnie w tym wieku emocjonalnym się zatrzymali, a to znaczy, że jak coś mogą mieć, to chcą tu i teraz, nawet gdyby za rok mogliby mieć dwa razy więcej. Pojęcie inwestycji u nich nie istnieje, zwłaszcza inwestycji w swój rozwój. Znasz z pewnością przysłowie "lepszy wróbel w garści...". Wyobraź sobie mentalność piętnastolatka, którego wiele razy oszukano, a ich, pijących nałogowo dwadzieścia lat oszukało tak wiele osób (głównie z ich własnego grona, ale też dużo zacniejsi obywatele widząc alkoholika chętnie go oszukają), że nikomu nie wierzą, sobie również. Po co czekać, ktoś może Cię oszukać, trzeba pić, już i teraz pić. Jak kupisz więcej, to możesz odpaść, urwie ci się film i wypiją za ciebie. Zamkną sklep, przyjdzie nadnaturalnej wielkości chomik i ci zabierze kasę...., różne zagrożenia kryją się na osiedlu. Masz coś, połknij natychmiast.
    Zagadka rannego wstawania jest prosta i przykra zarazem: Zespół odstawienia alkoholowego powoduje bezsenność. Panowie z tej ekipy bez problemu mogą zasnąć jedynie w stanie upojenia. Obudzą się w środku nocy i jak nie mają czym się dopić, to leżą i czekają aż nastąpi otwarcie sklepu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się - puszki zatknięte na kijkach zatkniętych w ziemię mają niby odstraszać krety, ale nie mam pojęcia w jaki sposób.
      Nie wiem, od kiedy piją małpkiewicze, ale wszyscy oni są już w słusznym wieku. Napisałbym, że w wieku produkcyjnym, ale w ich przypadku to zakrawałoby na szyderstwo. Wiem, że to jest rodzaj głodu, ale skoro oni codziennie piją więcej, to przecież nawet debil zorientuje się, że można kupić od razu więcej i co najwyżej rozlać sobie to do małpek, żeby było poręczniej.
      O tej bezsenności nie wiedziałem.

      Usuń
  10. Nie są uciążliwi, sprzątają po sobie, to rzadkość!
    Pozdrawiam weekendowo, zdrówka życząc Tobie i bliskim😀🍂🍁🌻☕🍩
    Nie wiem, co się dzieje, ale mój nowy post nie wyświetla się u Was w linkach🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się martwisz o jeden post. A u Maradag do dziś jako ostatni wyświetla się post sprzed dwóch lat!

      Usuń
    2. Ja piszę, jak jest u mnie, ale ok, nie będę już!

      Usuń
    3. Ech, umiesz wpędzić człowieka w poczucie winy :)

      Usuń