Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 29 stycznia 2020

A kuku!

     Jestem, jestem. Bez paniki. Szczęśliwego Nowego Roku, bo zdaje się, nie miałem jeszcze okazji. I tak będzie równie wredny jak poprzedni, wiec nie ma czego żałować.

     Trochę mnie zaangażowało życie w realu i na Internet zwyczajnie zabrakło czasu. Początkowo. A potem jakoś tak zapomniałem, że istnieje świat równoległy. Tak po prostu, wyleciał mi z głowy. Zwłaszcza, że nawet, gdy z rzadka zasiadałem do komputera, wciągało mnie coś innego. Od synów Gwiazdora dostałem piękne wydanie Wiedźmina II”. Chcąc, nie chcąc, wypadało najpierw zapoznać się z pierwszą częścią tego bestsellera. Trochę czasu mi zajęło ogarnięcie tego wszystkiego. Wiecie, wśród graczy, to ja zawyżam średnią wieku o rząd wielkości, więc nie od razu łapię, o co tam chodzi i czego ten gość nie chce machać tym mieczem, jak ja bym chciał, żeby machał. Sporo wolnego czasu mi ta pozycja zjadła, aczkolwiek było to niezmiernie przyjemne marnowanie czasu. Gra nastrojem dorównuje książce. Blog znalazł się nagle daleko stąd.

     Ale wczoraj wieczorem, o zupełnie nieludzkiej godzinie, kiedy ja już mościłem sobie legowisko do wygaszania czynności życiowych organizmu, mój kolega zwrócił się do mnie z bardzo nietypową prośbą i aby ją spełnić, musiałem ruszyć cztery litery, uruchomić komputer i na chwilę wejść w blogowisko. I wiecie co? Zatęskniłem za tym miejscem. Chyba za długo mnie nie było.

     Zatem informuję Was wszystkich, a przynajmniej tych zaniepokojonych, jeśli tacy są, że jestem jeszcze żywy, w miarę zdrowy – bo w moim wieku niemanie żadnych dolegliwości jest bardzo źle odbierane przez środowisko naturalne – i absolutnie nie mam czasu na nudy. W pracy też się dzieje. Dostałem temat, który mnie wręcz ucieszył, więc pozytywna energia jest, pomimo chłodu, krakania gawronów i smogu z kominków.

     Przestałem za to śledzić wydarzenia w kraju i na świecie. Zawsze mnie tylko dołowały, a na nic nie miałem wpływu. Od razu lepiej się czuję. Telewizji prawie nie oglądam – czasem jakiś film na HBO – na Onet, czy inną WP nie wchodzę w ogóle, za to dużo czytam. Fajnie jest uwalić się z książką na tapczanie. Tylko nie ma gdzie herbaty postawić. A Koleżanka Małżonka za nic nie chce się zgodzić na PPPSS (Przyłóżkowy, Przyścienny, Przykręcany StolikSkładany), mojej własnej konstrukcji.

    - Żebymi w nocy na głowę spadł!?

     Zaraz tam, spadł… Przykręciłbym go solidnie do ściany i wyposażył w odpowiednie zabezpieczenia, mojego własnego pomysłu. Na pewno by się nagle w nocy nie otworzył. A przynajmniej w to wierzę. Bo to rzeczywiście mogłoby być bolesne. Najpierw dla niej, a potem zapewne dla mnie.

     Ona tak ma. Na składany stojak do pianina też nie chciała się zgodzić. I biedny instrument kurzy się pod łóżkiem, bo nikomu nie chce się go wyciągać. A miałem taki świetny projekt! Przykręcić je na zawiasach do ściany i jednym ruchem składać, żeby nie zabierało miejsca. A gdy wena człowieka porwie – równie łatwo rozłożyć je do poziomu. Zabezpieczenie przed oderwaniem się instrumentu od ściany w momentach forte, kiedy to pianista wali w klawisze z całej siły, wymaga jeszcze dopracowania, ale jestem optymistą.  Wciąż mam nadzieję, że kiedyś ten projekt przepchnę przez wszystkie procedury, wymagane u Koleżanki Małżonki. Kara za ożenek z urzędniczką.

     No i sami widzicie. Życie jest jak żywioł. Bywa spokojne – i wtedy da się zakotwiczyć w blogowisku na dłużej. Ale bywa również burzliwe, a przynajmniej na tyle wietrzne, że z każdego grajdołka człowieka wywieje. Nawet tej mojej czarnej stronki – jedynej, przy której nie muszę mrużyć oczu.

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Przeżywa renesans, prawda? Ale tak naprawdę wziął się stąd, że to ja zaraziłem kiedyś Starszego "Wiedźminem". Nie mogłem przeboleć, że chłopak nic nie czyta, tylko gapi się w komórkę. Więc mu dałem do czytania pierwszy tom - a dalej już samo poszło.

      Usuń
    2. Ta... "Renesans"... Tylko że...
      https://antyyoutube.blogspot.com/2020/01/wiedzmin.html
      A zresztą...

      Usuń
  2. No cóż, znów opóźniona w rozwoju jestem- jakoś zupełnie nie spotkałam Wiedźmina w jakiejkolwiek postaci- ani książki, ani gry ani filmu. Telewizję ostatni raz oglądałam z miesiąc przed śmiercią męża a i to chyba jakiś sport. Mam tu polską telewizję w postaci platformy POLBOX,ale jakoś jeszcze nie dojrzałam do oglądania.Wiadomości to mam na ogół tylko na FB i już jakoś przetrawione poprzez komentarze, więc mniej mnie bolą.Wiesz, ja to czekam na Skyrim;(
    A tak ogólnie to witam Cie w tym Nowym Roku i oby tylko nie był gorszy niż miniony, to już będzie dobrze!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba lubić takie klimaty, żeby się tym zachwycać, ale jako miłośnik literatury muszę przyznać, że napisane jest rewelacyjnie. Seriale do niczego - oba. Nie wiem, o czym są, ale na pewno nie o Geralcie z Rivii.
      A czy zamiast Skyrim, chciałabyś dowiedzieć się, co działo się 200 lat wcześniej? Wulfhere opowiadał Lydii o Kryzysie Otchłani. Chciałabyś dowiedzieć się o tym czegoś więcej? Bo przyznam Ci się, ostatnio oszalałem na tym puncie i piszę właśnie o tym. I mam już ok. 300 stron.

      Usuń
  3. No i fajnie, że piszesz. :) Dobrze też usłyszeć, że w zasadzie wszystko u Ciebie jak najlepiej. :)
    Jeśli chodzi o stolik do herbaty, to czy musisz go koniecznie mocowac do ściany? Po prostu zrób wolnostojący i rozkładaj uwalając się z książką na kanapie. :)
    Ja też w zasadzie odpusciłam zupełnie wiadomości, ale z Polski. Mam już wyżej uszu. Ze świata to jeszcze. Teraz przyznaję, że mam jakis czas apokalipsy i śledzę poczynania koronawirusa. 6057 chorych, od wczoraj urosło 2 tysiące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolno stojącego nie mam gdzie postawić. Nowe Miejsce to, niestety, ciasne miejsce. Chciałem zrobić coś w rodzaju krótkiej deski do prasowania, jaką widzi się na amerykańskich filmach. Normalnie stałby przypięty do ściany. Rozkładałoby się go tylko w razie potrzeby. Coś jak składany stolik w pociągu.

      Usuń
  4. Ciekawe...zupełnie inny styl pisania, klimat, słownictwo, osobowość...
    Coś tu jest nie tak...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... A jesteś pewien, że mnie z nikim nie pomyliłeś?

      Usuń
  5. Stolik rozumiem , ale jak ci sie udalo wcisnsc pianino pod lozko?! Tobie tez wszystkiego dobrego, bedzie co bedzie, a moze akurat bedzie niezle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prosto. To jest elektryczne pianino. Normalnego nie zmieściłbym w tym mieszkaniu, pomijając już fakt, że nie miałbym jak go wnieść po schodach. Jest za wąsko, a pianino swoje waży. Nowe Miejsce to mieszkanko z czasów późnego Gierka, wybudowane z myślą o klasie robotniczej, która raczej wolała wtedy Arizonę obciągać, niż grać na czymkolwiek.

      Usuń
    2. Wychowalam sie w takim mieszkaniu:) Przez jakis czas spalam na tzw.lozko-tapczanie, na dzien zamykanym i tworzacym piekna dluga polke pod sciana, z ktorej mozna bylo wystawic dwa stoliki - a na noc zlozyc i wyskakiwal tapczan. Cudo PRLu.

      Pianina jednak zadna miara bysmy nie zmiescili, chyba ze na szafie :))

      Usuń
    3. Też miałem takie coś, tylko bez opcji "stolik".

      Usuń
  6. No wiesz co? Zapomniales o blogowisku?
    Toz to prosi sie o kare, np przez miesiac cotygodniowy wpis.
    Bo jak tak mozna - ani nie pisac ani nawet nie pamietac?
    Istnieja male, rozkladane stoliki - gdy juz niepotrzebne skladasz i wsuwasz pod lozko by towarzyszyl pianinu.
    Ciesze sie ze wrociles.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale takie stoliki mają jedną poważną wadę: trzeba się ruszyć, żeby je schować. Mój mógłby być składany jedną ręką, gdy zachce mi się spać. Ciach do góry, gaszę światło i śpię.
      A zapomnieć można - gdy tyle się wokół dzieje.

      Usuń
  7. Rozumiem Twoją żonę i jej obawy odnośnie czegokolwiek wiszącego nad głową. Kiedyś mieliśmy w pokoju, dokładnie nad łóżkiem, solidną wiszącą półkę na książki. Przełożyłam poduszki tak, żeby półka wisiała nad nogami. Wyszłam z założenia, że jak spadnie to najwyżej połamie nam nogi, ale nie ubije:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale każdy niezrealizowany projekt obniża moją zdolność do tworzenia. Ja tam bym się zgodził nawet na to, żeby mi to na łeb spadło.

      Usuń