Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 11 grudnia 2019

I kolejna łza do kolekcji

     Zaledwie wczoraj żegnałem Marie Fredriksson, a już dziś przychodzi mi pożegnać kolejnego Wielkiego Przedwiecznego.

     Zmarł dzisiaj ktoś, w kogo jako dzieciak wpatrywałem się jak zahipnotyzowany. Śledziłem każdy jego ruch, jaki pokazywano na ekranie czarno-białego telewizora. Głównie patrzyłem na ręce, którymi dokonywał prawdziwych cudów.

     Zmarł dziś Adam Słodowy. Miał 96 lat.

     Starsze pokolenie doskonale go pamięta. Jego program „Zrób to sam” gromadził przed ekranami nie tylko majsterkowiczów. Przyjemnie było popatrzyć chociaż na te rzeczy, które on własnoręcznie zrobił. W sklepach niewiele wtedy było, a o wyborze nawet nie umieliśmy marzyć. A tu, w tych złotych rękach materializowały się prawdziwe marzenia.

     Czasami były to rzeczy użytkowe i bardzo praktyczne. Na przykład, roleta do okna.Albo stojak na gazety. Albo podstawka pod gorący garnek. Często jego projekty realizowaliśmy w szkołach, na zajęciach praktyczno-technicznych: nocna lampka, śmietniczka, popielniczka czy notes.

     Ale młodego widza fascynowały przede wszystkim zabawki. Było ich wiele. Sterowany samochodzik, jeżdżący po torze, narysowanym na papierowej wstędze – taki analogowy symulator. Strzelnica, w której trzeba było trafić ruchomy cel. Strzelba, strzelająca piłeczkami ping-pongowymi. Marionetka, poruszana drewnianym krzyżakiem. Wózek dla lalek, jaki zawsze chciałem zrobić swojej siostrze – i nigdy nie miałem z czego. Drewniany sejf z szyfrowym zamkiem, który rozpalał wyobraźnię i do którego można było schować swoje „skarby”. 

     A wszystko to przystępnie wytłumaczone i pokazane. Co więcej, pan Adam nie tylko mówił, co  i jak należy zrobić, ale jeszcze odpowiadał na najważniejsze pytanie: dlaczego. Gdy pokazywał, jak naprawić rowerowa dętkę, tłumaczył dlaczego nie należy łatki przyklejać od razu. Gdy mówił o lampce na biurko, jednocześnie wprowadzał w tajniki elektrotechniki, aby zabawa nią była bezpieczna. Gdy budował zabawnego nurka z kawałka listewki, tłumaczył jednocześnie zjawisko ciśnienia hydrostatycznego.

     Zaraził mnie swą pasją. Wiele z tych rzeczy, jeszcze w moich dziecięcych latach udało mi się zrobić własnoręcznie, choć nie zawsze działały one prawidłowo. Mój nurek nie chciał nurkować, a wstęga, z namalowaną drogą co chwilę zacinała się pod małym samochodzikiem i trzeba było ją poprawiać. Cóż nie miałem dostępu do wielu potrzebnych materiałów i nie miałem warsztatu, na którym mógłbym dokonywać swoich cudów. Kilka ręcznych narzędzi i biurko – to wszystko co miałem. Ale strzelnicę na przykład zrobiłem do spółki z kolegą – i działała! Myślę, że to właśnie dzięki niemu wylądowałem na politechnice i koniecznie chciałem znaleźć się na konstruktorskiej specjalizacji. Bo chciałem tworzyć coś, co przedtem nie istniało – tak jak on. I to dzięki niemu zostałem inżynierem i dziś pracuję w dziale konstrukcji. I wcale nie ogranicza się to do spraw zawodowych. W Starym Domu pełno było rzeczy, które zrobiłem sam, począwszy od boazerii, przez niektóre szafki, skończywszy na okapie nad kuchnią. I w Nowym Miejscu też jest ich sporo: kilka półek, szafa w przedpokoju, stół, na którym kiedyś stało akwarium z żółwiami, czy opisana kiedyś na starym blogu etażerka na modele samolotów.

     Za to wszystko serdecznie dziękuję panu Adamowi. Ale nie tylko za to. Przede wszystkim, dziękuję mu, że dane było mi wielokrotnie doświadczać niesamowitego uczucia: radości tworzenia. Cokolwiek to było, czy głupia półka pod kwiatki, czy skomplikowana maszyna w fabryce, w której niegdyś pracowałem. Zawsze doświadczałem tego samego. Czegoś nie było, potem powstało to w mojej wyobraźni. A po pewnym czasie widzę to na własne oczy i mogę tego dotknąć. Jeszcze przed chwilą tego nie było, a ja przecież doskonale znam ten kształt, znam położenie każdej części, każdego otworu, każdej śrubki. Wpatrywałem się przecież godzinami w rysunek, czy później w model 3D. Pamiętam doskonale. I nagle – to coś stoi przede mną, ledwie na wyciągnięcie ręki.

     Ci wszyscy, którzy nigdy nie doświadczyli tego uczucia, niech mi teraz zazdroszczą – bo uwierzcie, naprawdę jest czego.

     I za to najgoręcej dziękuję panu Adamowi Słodowemu, żegnając go dziś na wieki.

24 komentarze:

  1. Nie wiem czy zauważyłeś, ale oni grupami odchodzą... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jestem żaden super-ktoś-tam, więc czasem daję się wkręcić... w lipcu dałem się wkręcić, gdy poszła w eter wieść o śmierci pana Adama... to była na tyle skuteczna wkrętka, że gdy dziś dotarła do mnie wieść z "kroniki towarzyskiej" zrobiłem musze oczy i zapytałem w głos: "znowu?"...
    a gdy dotarło do mnie, że wtedy w lipcu to była wkrętka, to pomyślałem sobie, że może teraz jest tak samo?...
    bo de facto pan Adam żyje... żyje na przykład w Tobie, co bardzo zresztą fajnie opisałeś i żyje w każdym, kto ma jakiś pomysł na zrobienie czegoś z niczego i umie to zrobić...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA akurat wtedy miałem zdaje się urlop od sieci, więc nawet nie wiedziałem. W każdym razie, nie pamiętam.

      Usuń
  3. Szkoda, że nie może tego przeczytać...
    Kiedy dziś zobaczyłam tę wiadomość, pomyślałam o Tobie i Twoim poprzednim poście.
    Pamiętam te programy, choć techniczna nie jestem za grosz. Ale sposób, w jaki opowiadał o tym, co robi, był magnetyczny nawet dla takich osób jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ta jego słynna już strzałka-wskaźnik. Ech, łza się w oku kręci.

      Usuń
  4. Niektórzy podobno dzięki Niemu zostali inżynierami..
    ech..

    OdpowiedzUsuń
  5. Spójrzmy na to z podziwem- dożył pięknego wieku i wychował wielu konstruktorów zarażając innych swą pasją tworzenia przeróżnych pożytecznych rzeczy z najprostszych dostępnych materiałów. A działał głównie w czasach, gdy zdobycie listewki też bywało problemem. Oglądałam chyba wszystkie programy z Jego udziałem. I może dlatego takie domowe "majsterkowanie" nigdy nie było mi obce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dożył pięknego wieku. Z jednej strony żal, że odszedł, z drugiej refleksja: wiecznie miał żyć? Płomyczek wypalił się do końca - i już.

      Usuń
  6. Pamietam, pamietam. W czasach niezmiernie ubogiego programu polskiej TV jego byl jednym z ciekawszych i pozytecznych a popularnosc w duzej czesci wynikla z jego osobowosci.
    W tamtych czasach majsterkowanie bylo czyms nieznanym, materialy niedostepny wiec tym bardziej wpatrywalismy sie jak w jakies magiczne show.
    Niewatpliwie mial talent do majsterkowania i gawedzenia, uczyl i robil to w mily sposob.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zawsze miałem wrażenie, że z ekranu zwraca się właśnie do mnie. I wielu tak miało.

      Usuń
  7. Oj tak, to był Człowiek Legenda, ja też z zapartym tchem śledziłam wszystkie jego programy. I choć u mnie nie przerodziło się to w pasję zawodową, jak u Ciebie, to myślę, że to właśnie dzięki Niemu moja wyobraźnia zaczęła pracować i tworzyć wiele rzeczy w moich domach, które wymyślałam, projektowałam, a potem działały.
    I nawet jeśli budował je czy konstruował dla mnie już ktoś inny, ale świadomość, że sama też bym umiała i to, jak widzę, co takiego robi teraz samodzielnie moja córka, dają mi również ogromne zadowolenie!
    A tych własnoręcznych półek aż zazdroszczę! Szafę też bym sobie teraz chętnie zrobiła, a pewnie jednak kupię, bo nie mam teraz gdzie nawet czegoś zrobić.

    Tym razem to prawdziwa wiadomość. Ale niestety, w takim wieku ludzie już odchodzą. Niech On odejdzie z honorami, zasłużył na to.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, jak dzięki panu Słodowemu, mniej zdolni uczniowie odnajdywali skradzioną przez ówczesny system edukacji (do którego zresztą obecnie rządzący chcą wrócić) pewność siebie. Okazywało się, że potrafią własnoręcznie wyczarować coś, do czego prymusi nie wiedzą jak się zabrać. Miałem w rodzinie człowieka, który w ten sposób pomagał dzieciom. Pracował w sanatorium dziecięcym, a jego podopiecznymi były niepełnosprawne dzieci - bez rąk, nóg, z uszkodzonym biodrem.... I on im w szarych czasach komuny pokazywał jak zrobić, a potem puścić latawiec, balon na ciepłe powietrze, rakietę (z paliwem własnej receptury, opisanej w jego pracy dyplomowej). Często korzystał z inspiracji pana Słodowego. Zresztą, nie wiem czy żyje jedna osoba pamiętająca jego programy, która z ręką na sercu by je zaczęła hejtować, że tak użyję dzisiejszej nomenklatury. To była jedna z tych postaci, którą podziwiali wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że nie znaleźliby się tacy, którzy zarzuciliby mu, że był oficerem LWP? I zaraz poszłoby dalej, kim on to był. Komuchem, ubekiem, zdrajcą, donosicielem, a jego dziadek na pewno nazywał się Rosenblatt. Czytuję czasami forum na Interii - i jestem PRZERAŻONY! Nawet, jeśli artykuł jest o misiu Uszatku, czy hodowli storczyków - pełno tam hejtu. Po prostu, niektórzy ludzie inaczej nie potrafią.

      Usuń
  9. A ja ci zazdroszcze tego daru tworzenia ... moge stworzyc dobry sernik , pomalowac sciane, no w ostatecznosci cos uszyc recznie , ale rzeczy uzyteczne do domu ? Wiem , jak powinna wygladac , ale za nic nie zloze do kupy . Pan Adam byl i moim guru - patrzylam z zachwytem na jego rece i sluchalam kazdego slowa - a zaraz po programie wszystko ulatywalo w kosmos:) Ale i tak nie moglam sie doczekac nastepnego ! Ogladalismy razem z Tata , tyle ze on potrafil , ja tylko ogladalam . Dzieki za to wspomnienie o panu Adamie , ze pamietasz takie szczegoly !

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam programy o osobowość Pana Słodowego.
    Dożył pięknego wielu!
    Ciekawe, czy o mnie tak kiedyś napiszesz 🤔📝
    Pozdrawiam serdecznie przedświątecznie 🎄💚🍵

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam że z powodu Słodowego dostałem w dupę od ojca. Powiedział kiedyś że jakądś
    część można zrobić z kapelusza Ojca. I wyciąłem ją z jedynego kapelusz jaki ojciec posiadał.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zacięła mi się kosztowna pułapka na krety talpirid. Element spustowy nie działa, albo się od czegoś odłączył, albo krety coś wymontowały i zakopały w ziemi.
    Jak zabrakło Słodowego, to już nikt mi nie pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądałam programy A.Słodowego i chciałam aby mój syn miał choć namiastkę Jego talentu.Pięknie napisałeś o Panu Adamie i tak wiele przedmiotów zapamiętałeś. Niechaj nie tylko z okazji Świąt i Nowego Roku rozkwita Twoja myśl konstruktorska i idzie w parze ze zdrowiem, poczuciem humoru i szczęściem rodzinnym.

    OdpowiedzUsuń
  14. Martwisz mnie swym milczeniem, Nitager.
    Zycze Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku - brzmi oklepanie ale duzo w tym serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
  15. Puk, puk !
    Witaj drogi Nitagerze w Nowym Roku🤗
    Życzę wszelkiej pomyślności, pozdrawiam ciepło 🍵💚😀

    OdpowiedzUsuń
  16. Nit!
    Gdzie jesteś?
    Przerwa w dumaniu?
    Serdeczności zostawiam moc na miłe styczniowe dni:):);)

    OdpowiedzUsuń