Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 9 października 2019

O grzybach

     No i klops. Koleżanka Małżonka, transportując siebie samą do wyjęcia szwów, miała nadzieję, że niedługo po tym stanie na nogi i będzie mogła funkcjonować w miarę normalnie. Okazało się jednak inaczej – czeka ją jeszcze co najmniej miesiąc unieruchomienia i uwięzienia w mieszkaniu. Najbardziej żałuje, że nie może sobie pojechać na grzyby, bo bardzo lubi je zbierać.

     - W zeszłym roku nie było z nimi najlepiej – westchnęła. – Przydałyby się na święta. Może pojedziecie?

     Moje próby przekonania jej, że w Skyrim zebrałem właśnie całą kupę grzybów, tylko ją rozdrażniły. Fakt, tamtejszych grzybów używa się wyłącznie do alchemii. Ciekawe gatunki: pęcherzyca, biały kapelusz, gnilec Namiry, stolec chochlika, krwawiąca korona… Szkoda, że nie ma ich w naszych lasach. Z pęcherzycy i błękitnego górskiego kwiatu można umieszać miksturę, zaleczającą rany. Gdybym podał taką Koleżance Małżonce, w mig stanęłaby na nogi. Ewentualnie można jeszcze użyć oka tygrysa szablozębnego…

     Przyznaję, że podrażniłem ją celowo. Wykorzystałem fakt, że jest unieruchomiona i niczym mi nie zagraża, zupełnie jak dzikie zwierzę w klatce. To moja zemsta za to, że tak dobrze gotuje i przez nią nie mogę się pozbyć brzucha. Ale sam poczułem ochotę na grzybobranie. Zabrałem więc synów i pojechaliśmy do lasu. Niedaleko. Nie można było za daleko, bo niedługo miało zrobić się ciemno.

     Muszę tu nadmienić, w okolicach mojego miasta nie ma zbyt wielu lasów. W zasadzie są tylko w jednym kierunku, więc wszyscy grzybiarze jeżdżą w te same miejsca. Rejon jest dość gęsto zaludniony, więc pustek w lesie się nie spodziewałem. Ale nigdy nie przypuszczałem, że w lesie nie będę miał gdzie zaparkować. Samochód na samochodzie, grzybiarz na grzybiarzu. Ruch jak w mieście, w godzinach szczytu. Udało nam się znaleźć tylko trzy grzyby, bo reszta wymieciona.

     - Tu łatwiej znaleźć grzybiarza, niż grzyb – westchnął Starszy.

     - To może przerzucimy się na grzybiarzy? – zaproponował Młodszy.

     - A jak chcesz ich zbierać?

     - No, normalnie, końcóweczkę ucinasz…

     Pokręciłem głową.

     - Jedziemy gdzie indziej, póki jasno – zadecydowałem. – Skoczymy w Zagajnik. Tam chyba tyle ludzi nie będzie.

     Ku naszemu zaskoczeniu, pod Zagajnikiem nie znaleźliśmy żadnego samochodu. Sto metrów przed – jak na parkingu przed hipermarketem w handlową niedzielę. Sto metrów za – pobocze obstawione jak na granicy polsko-ukraińskiej. A przy Zagajniku pusto.

     - Jakaś zaraza tu panuje? – spytałem zdziwiony.

     - Albo leśniczy wszystkich przegnał – dodał Starszy.

     - Albo pojawiły się tu wilki – postraszył Młodszy i pokazał pazury.

     Przemilczałem fakt, że wilki to psy, a nie koty i używają zębów, a nie pazurów. Ale przyznam, że zrobiło mi się nieswojo. Przypomniałem sobie rozmowę z Leśniczym. I przypomniałem sobie coś jeszcze – w zeszłym roku znalazłem w tym miejscu coś bardzo niepokojącego. Zrobiłem nawet zdjęcie. To noga sarny. Odgryziona! Przez kogo? Przecież nie przez grzybiarza…


     
     - Trzymajmy się razem – zaproponowałem. – Blisko siebie. Szkoda, że nie mamy zapalniczki…

     Zanurzyliśmy się w leśną gęstwinę. Coraz dalej i dalej. I znów tylko kilka grzybków. Czyżbyśmy mieli wrócić na tarczy? Uparcie parliśmy przed siebie, przeciskając się między gałęziami i co chwilę wytrząsając igły zza kołnierzy. Wilki, nie wilki, grzybów nazbierać trzeba! I w pewnym momencie…

     - Ojej! – jęknąłem.

     Zgadnijcie co ujrzałem!

     Nie, nie wilka. Nawet nie psa. Ba, nawet żuczka tam nie było! Znalazłem żyłę złota! Ziemia w tym miejscu wyglądała, jakby dostała opryszczki – kapelusik przy kapelusiku. Same podgrzybki, nieduże, zdrowe, najlepsze. Nabawiłem się bólu w krzyżu, bo nie miałem się kiedy wyprostować. Zbierałem te grzyby, jak truskawki na polu – jedna przy drugiej. W kwadrans zapełniliśmy nasze wiaderka po czubki.

     - Jakie ładne – cieszyłem się. – Zdrowe, nierobaczywe i same nieduże, twarde. Będzie pyszny obiad!

     Czyż może być coś lepszego niż grzybowy gulasz z ziemniakami puree? Nie wiem, jak to się nazywa, w każdym razie wygląda to jak gulasz, tyle że zamiast mięsa są w nim grzyby. Oszczędnie z przyprawami, tylko odrobina soli, cebulka i pietruszka. I śmietana do zabielenia. Nic więcej nie potrzeba – tylko ten sos, pełen pokrojonych grzybów i puree z pyrów. Nie z kartofli, tylko z pyrów! Tak, z pyrów! Nie pyr, tylko pyrów! Tak mówią prawdziwi Wielkopolanie.

     No cóż, może być coś lepszego, oczywiście że może. Kapelusz czubajki kani, usmażony w panierce – to jedyna potrawa lepsza od tego gulaszu. Ale żadnej sowy – tak tu nazywamy ten grzyb – nie udało mi się znaleźć. Przez cały sezon.

     Obiad rzeczywiście był pyszny. I ja znów nie mogłem się dopiąć. Co ja za to mogę, że to takie dobre? Chyba poddam się operacji zmniejszenia żołądka. Chociaż, jak znam siebie, ten zmniejszony szybko rozepchnę do normalnych rozmiarów.


22 komentarze:

  1. Tak, sos grzybowy albo kania jako schabowy - pycha. A ja jeszcze uwielbiam grzyby z jajecznicą, a najbardziej to chyba jednak prawdziwki smażone na maśle i czosnku. Mniam mniam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam wszystko co wymienilas. Niektore dania przyrzadzam sobie od czasu do czasu ale ze sklepowych grzybow a szkoda bo tak lubilam grzybobranie......

      Usuń
    2. U nas nie ma prawdziwków i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek je jadł :(

      Usuń
  2. Najbardziej lubię zbierać podgrzybki - pięknie wyglądają ciemne, lśniące kapelusze na omszonych polanach.
    Ale już drugi rok nie udaje mi się znaleźć czasu, choć lasów u nas dostatek. W tym roku susza spowodowała, że grzybów nie ma. Trzeba jechać pod samą wschodnią granicę, tam podobno coś jest, bo padały jakieś deszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas grzybów pełno. Susza była latem, ale od jakiegoś czasu jest deszczowo. Ale prawie same podgrzybki - tylko one występują masowo w tych sosnowych monokulturach. Na prawdziwki trzeba jechać do dąbrowy - a w pobliżu żadnej nie ma.

      Usuń
  3. A zeby Cie!
    Pisac o grzybobraniu i grzybach i grzybianych daniach!
    Litosci i wstydu nie masz, tyle powiem.....
    Oj, ale zazdroszcze choc nie chodzi tu o ilosc znalezionych grzybow, o nie, tylko o rytual.
    U nas za goraco i za sucho wiec grzyby nie rosna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak to jest w Stanach ze zbieraniem grzybów? Jest w ogóle taki zwyczaj, czy tylko pieczarki wcinają, jak Anglicy? Na zdrowy rozum, Amerykanie powinni nauczyć się tego od Indian.

      Usuń
    2. Ogolnie - nie znaja i nie urzadzaja. A nawet sie boja bo mysla ze tylko hodowlane sa bezpieczne do spozycia i chyba dlatego nie nauczyli sie.
      Ale na polnocy, gdzie klimat sprzyjajacy, rosna i istnieja grupy chodzacych na grzybobrania.
      Zgadnij jakiej narodowosci? Zgadles - Polacy.
      Moj syn mieszkajacy w Bostonie chodzi, znajomi mieszkajacy kolo Seattle tez.

      Usuń
    3. To ćwoki... tyle lasów mają i nic? Boją się grzybków-halucynków?

      Usuń
  4. Drogi Nitagerze!
    Jest wena, to dobrze❤️
    Nie zbieramy, jak nie znamy!
    Wszędzie o grzybach, a mnie ich jeść nie wolno, nadal dieta!
    A grzyby uwielbiam🤗
    Serdeczności zostawiam tymczasem, a miłe pozdrowienia dla Koleżanki Małżonki🏵️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dieta, że w sensie mało kalorii? To grzyby są najlepsze!

      Usuń
  5. Biedna koleżanka Małżonka! Rozumiem Ją doskonale, sama na początku roku przeszłam zakaz chodzenia, potem chodzenie o kulach a teraz muszę sobie chodzenie dawkować. No niestety tu o grzybobraniu raczej nie mam co marzyć, zresztą tu całe lato była susza.A marzy mi się grzybobranie, marzy. I na tym marzeniu się kończy- niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile mi wiadomo, zbierać grzybów tak jak u nas nie wolno w całej Europie. W jednych krajach nie wolno zbierać, w innych w ogóle wchodzić do lasu, a w jeszcze innych niby wolno zbierać, ale nie wolno niszczyć ściółki - a zbieranie grzybów może pod ten paragraf podpaść. Tak, że takie grzybobranie, to tylko w Polsce

      Usuń
  6. No i zdjęcie użartego kopyta wrzuciłeś, a zdjęcia pięknych grzybów nie???:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest bardziej dramatyczne. Widziałem wiele szczątków saren, niejedną sam patroszyłem, a nawet odzierałem. Bywało, że preparowałem ich czaszki. Uwierz więc, że byle co mnie nie rusza. A to mnie poruszyło.

      Usuń
  7. Nitager, przez Ciebie się rozmarzyłem, a ja tu nie mam żadnego lasu zdatnego na grzybobranie. Lubię grzyby w każdej postaci, choć toksyczne i niejadalne zostawiam w lesie. I do każdego gulaszu wołowego i do bigosu wrzucam grzyby dla zasady. Do grzybowej mogę się modlić, choć robię ją, jako jedną z dwu zup, bez kury, kości wołowej, bez żadnej padliny - na samym masełku. Drugą jest jarzynowa a'la Woland. Kompersuję to sobie tym, że wszystkie inne zupy mojej roboty są poczwórnie mięsne, a moją kwaśnicę to już każdy myli z bigosem, tylko się dziwi, że kapusty tak mało. Ale i tak najlepszy grzyb, to rydz (nie mylić z Rydzykiem) na masełku smażony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woland się modli...
      ten gag to ja muszę zobaczyć :rotfl:

      Usuń
    2. Jak ma do czego. Grzybowa na to zasługuje - jak nic.

      Usuń
  8. stolec chochlika to będzie postawiony w Sejmie zaraz po wyborach... to będzie naprawdę duża, trująca i bardzo śmierdząca kupa...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dożyliśmy czasów, w których chochlik rządzi... Nawet moje dzisiejsze pożegnanie z kolegami z pracy nie brzmiało "Miłego weekendu" jak zawsze, tylko "Oby nasze następne spotkanie odbyło się już w wolnej Polsce". To był, oczywiście, żart - ale taki trochę przez łzy.

      Usuń
  9. Ale smaku narobiles – ja nastepna z kraju , gdzie grzybow nie ma i sie ich nie zbiera, ludnosc zatracila cala wiedze przodkow
    ( tu w ogole prawie nie ma lasow, sa tylko parki )
    Grzybow nie umiem zbierac, choc lubie, zawsze twierdzilam, ze to dlatego, ze jestem za wysoka,
    i ich nie widze. Za mna mozna spokojnie isc i zbierac, mijam wszystkie.
    Ale za to umiem je przyrzadzac i to moze nie gorzej od Malzonki!
    Przepis ten sam – az mi slina pociekla, na mysl o zapachu sosu grzybowego ze smietana i pietruszka
    ( czasem z koperkiem )- jest po prostu obledny.
    Polacy nie doceniaja jaki skarb narodowy posiadamy w postaci lasow i
    w postaci wolnego dostepu do nich. Poki co.

    A ta biedna sarnia nozka - czy mogla byc ucieta przez wnyki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez wnyki? Na pewno nie. Była za bardzo zmasakrowana. Na pewno została odgryziona. Pytanie, przez jakie zwierzę. Mógł to być też zdziczały pies. Ale wiem z innych źródeł, że wilki pojawiły się już w naszych lasach.

      Usuń