Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 16 listopada 2018

O żywych maskotkach

     Dziś w porannych wiadomościach widziałem krótką migawkę. Gdzieś, na jakimś turystycznym szlaku – nie zdołałem zorientować się gdzie to było – turyści karmili jelenia. Byk wszedł po prostu między nich i wyłudzał od nich smakowite kąski. Wszyscy zgodnie powtarzali, że był bardzo łagodny.

     Ech, naiwności! No oczywiście, że był łagodny. To przecież nie niedźwiedź, tylko jeleń! Turystom nawet przez chwilę nie zagrażał atak z jego strony, zwłaszcza, że miał on już tylko jedną tykę (znaczy: miał jeden „róg”), co świadczy o niskim poziomie testosteronu, a zatem i agresji. Przypuszczalnie, wielu z turystów dokarmiało go z litości, sądząc że mają do czynienia z osobnikiem okaleczonym, który stracił swoją ozdobę w wypadku.

     Mylili się.

     Po pierwsze, w ocenie niebezpieczeństwa. Atak byka już im wprawdzie nie groził – przynajmniej nie teraz, na przełomie jesieni i zimy – ale mógł to być osobnik chory. Gdy dzikie zwierzę nie boi się ludzi, często jest to jeden z pierwszych objawów wścieklizny. Musimy pamiętać, że dzikie zwierzęta nie są szczepione, ani nie mają opieki weterynaryjnej, mogą więc roznosić choroby. W dodatku choroby, z jakimi człowiek rzadko się spotyka i nie jest na nie uodporniony.

     Po drugie, jeleń jest przeżuwaczem. Jego cztery żołądki przystosowane są trawienia surowej, jałowej trawy, a nie wysoko przetworzonych frykasów, o wysokim indeksie glikemicznym. Pamiętam, że gdy zimą dokarmialiśmy zwierzynę buraczanymi pędami, z resztką korzenia, dziki rzucały się na cukrowe, bardziej kaloryczne, ale jelenie zjadały wyłącznie pastewne. Karmiąc go nie wiadomo czym, ludzie nieświadomie czynili mu krzywdę. Prawdopodobnie będzie on musiał odchorować to spotkanie. A choroba, w przypadku dzikiego zwierzęcia, często oznacza śmierć. Przyroda jest bezlitosna. Jeśli jakiś osobnik osłabnie, często nie wytrzymuje ostrej konkurencji w wyścigu do przetrwania.

     Po trzecie, jeleń wcale nie był kaleką. Zadziwiające, że ludzie zwykle o tym nie wiedzą – a większość nie wie, bo za każdym razem, gdy o tym wspominam, ktoś robi wielkie oczy. To jest przedstawiciel rodziny jeleniowatych – to co ma na głowie, to nie są rogi! To poroże, czyli wytwór tkanki kostnej, a nie skórnej. Co roku, późną jesienią, poroże zostaje zrzucone. Odpada, po prostu. Gdy po skończonym rykowisku – czyli okresie godowym, który u jelenia przypada na wczesną jesień – poziom testosteronu opada, w porożu, powyżej możdżenia, tworzy się pogłębiająca się szczerba. Jest coraz głębsza, aż w końcu tyka u nasady pęka i odpada. Przez zimę byki chodzą „z gołą głową”. Na wiosnę byk buduje sobie nowe poroże, które jest odzwierciedleniem jego aktualnej kondycji. Znawca potrafi po kształcie poroża bezbłędnie rozpoznać, na jakie dolegliwości dany osobnik się uskarżał, gdy wyrastała mu nowa korona. To, co widzimy na jego głowie, wyrosło od zera, w ciągu kilku miesięcy. Imponujące, prawda?

     Po czwarte, biada tym, którzy oswajają jelenia-byka. Nie mówię tu o tych właśnie turystach, bo widać wyraźnie, że ten jeleń już przedtem był oswojony – inaczej trzymałby się od nich z daleka. Ktoś już wcześniej popełnił ten błąd. Błąd niewybaczalny, za który ktoś inny może zapłacić życiem. Tutaj jeszcze jest nadzieja, że jego kontakty z człowiekiem są rzadkie i okazjonalne. Ale jeśli jeleń na stałe żyje wśród ludzi, staje się tykającą bombą zegarową. Dlaczego? To już dłuższa historia i wynika z trybu życia jelenia.

     To zwierzę żyje trochę jak mnich. Jelenie gromadzą się w niewielkie stada, zwane chmarami. I są to chmary jednopłciowe – siostry osobno, bracia osobno, jak w zakonie. Braciszkowie przez cały rok żyją w najlepszej zgodzie. Razem żerują, razem wędrują, ostrzegają się wzajemnie o niebezpieczeństwach. Ale niech tylko przyjdzie jesień, a niby w biblijnym proroctwie, wystąpi brat przeciwko bratu. 

     Dzieje się to stopniowo. Coraz to kolejny osobnik odłącza się od stada i zaczyna rozglądać się za łaniami. Aż przychodzi rykowisko i ten, z którym wędrował dotąd badyl w badyl (to po jeleniowemu „ramię w ramię”), staje się jego najgorszym wrogiem – konkurentem do rozrodu. Byki zaczynają ze sobą walczyć. I są to walki ostre i zażarte. Bywa, że gdy żaden osobnik nie chce ustąpić, kończy się ona poważnymi ranami, a nawet śmiercią jednego z nich.

     A co robi jeleń, wychowany wśród ludzi? Przez cały rok jest naszym najwierniejszym towarzyszem. Je nam z ręki, daje się głaskać, wciska nam głowę pod pachę. Ale gdy przyjdzie jesień, natura bierze nad nim górę. Zaczyna atakować tych, wśród których dotąd żył. A. powiedzmy sobie szczerze, ponad dwustukilowy byk, z orężem wielkości koła od roweru i niezwykle silnym karkiem, jest dla nieuzbrojonego człowieka naprawdę groźnym przeciwnikiem.

     Taka tragedia wydarzyła się kiedyś w jednym z leśnictw na terenie Wielkopolski. Znałem dobrze tamte strony i znałem też leśniczego, sympatycznego pana Michała, niestety dziś już nieżyjącego. W jego lesie znajdowała się placówka naukowa, której częścią była odłownia zwierzyny. Był to odgrodzony spory kawal lasu, w którym zwierzęta żyły tak jak na wolności, ale pod stałą obserwacją. I był tam młody byczek-sierota, nad którym ulitowali się pracownicy. Wykarmili go, a byczek przywykł uważać ich za swoją rodzinę. Był łagodny i przyjacielski. Od ludzi nie stronił, wręcz się do nich przymilał. Sam miałem okazję się do niego przytulić – cóż, miałem wtedy może z 10 lat..

     To był błąd. I to niejeden.

     Czy ktoś z Was widział może, jak jeleń potrafi skakać? Pokazywano w TV kilka dni temu inną migawkę, o jeleniu, który bez żadnego wysiłku przeskoczył przez szosę. Sam widziałem to wielokrotnie na własne oczy. Byk, przy swoich rozmiarach, jest bardzo lekki i silny – waży trochę ponad dwieście kilogramów. Nie ma płotu, którego by nie przeskoczył. Ogrodzenie, wysokie na dwa i pół metra, okazało się dla niego za niskie. Byk (nie on jeden zresztą) wydostał się z odłowni.

     Jego pierwszą ofiarą stal się jeden z robotników leśnych. Zaatakował go na leśnym dukcie. Robotnik, w starciu z uzbrojoną głową byka nie miał szans. A ten nie skończył na uśmierceniu go, tylko długo jeszcze pastwił się nad jego zwłokami. Zrobił z niego bezkształtny tłumok.

     Drugi raz zaatakował ojca z córką, którzy rowerami przejeżdżali przez leśną drogę. Ojciec wykazał się zimną krwią. Wziął rower w ręce i zarzucił go jeleniowi na poroże. Chwilę trwało, zanim ten się z tej pułapki uwolnił. To dało im czas na ucieczkę. Byk, gdy wreszcie wyplątał się ze szprych i ramy, już ich nie gonił. Tym razem się udało.

     Nie było rady. Zginął człowiek, a to już jest sprawa poważna. Jeleń stanowił zagrożenie. Choć serce się krajało – bo to przecież pupilek całego leśnictwa – trzeba było go odstrzelić.

     Natura nie ugnie się przed człowiekiem. Tam, gdzie człowiek siłą wedrze się na jej teren, ustąpi. Ale nie zmieni swoich praw i obyczajów. Dzikie zwierzę nigdy nie będzie naszym przyjacielem, ani maskotką. Ja wiem, że te śliczne sarenki mają tak kochane pyszczki, że tylko się do nich przytulić. Ale to nie jest pluszak, to jest dzikie zwierzę, które nie należy, nie należało i nigdy nie będzie należało do świata ludzi, tylko zupełnie odmiennego świata Natury. I ma tylko jeden cel: przetrwać za wszelką cenę. Jeśli nie chcemy wyrządzić krzywdy jemu albo sobie – trzymajmy się od niego z daleka.

27 komentarzy:

  1. Jak wiadomo Zeus pod postacią śnieżnobiałego byka zapłodnił królewnę Europę. Niestety niektórzy i dziś nie potrafią zachować zdrowego rozsądku w kontaktach ze zwierzętami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale coś mi mówi, że to jednak nie był jeleń-byk.

      Usuń
  2. Dobrze, że o tym napisałeś, ale znając ogół rodaków to nawet przytakną-"tak, tak, racja" - ale zobaczywszy na polanie sarnie dziecko podejdą, pogłaskają, przytulą i chipsem poczęstują- bo mają serduszka dobre, tylko rozumek malutki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, czy dzikie sarnie dziecko da im się przytulić. A oswojone - no cóż, sarna nie jest groźna, a oswojona, która przeszła już ludzkim zapachem i tak nie może już żyć w lesie, tylko między ludźmi.

      Usuń
  3. Cóż, Nitagerze, każde z naszych domowych zwierząt było kiedyś dzikie. Może po kilku stuleciach udałoby się udomowić i jelenia/sarnę.

    Co do dokarmiania zwierząt, to natknęłam się niedawno na informację, że pieczywo tak naprawdę szkodzi ptakom. Przeczy to całkowicie naszym zwyczajom, prawda? Czym bowiem dokarmia się gołębie? :) Wiele jeszcze musimy się dowiedzieć, by pokonać naszą ignorancję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczywo, ale suche, jest dobre dla koni - i chyba tylko dla nich.
      W przypadku udomowienia konia, wykorzystano cechy jego wrodzonego charakteru. Nie zgwałcono przyrody. A jeleń ma, niestety, zupełnie inny charakter. Jedna zwierzęta da się udomowić, inne nie.

      Usuń
    2. Widziałam na Youtube filmiki z dzikimi zwierzętami pieszczonymi przez ludzi. Czy tygrys bądź hipopotam są mniej dzikie od jelenia?

      Usuń
  4. Tekst piękny ,chwilami przykry ale wspaniały i warty rozpropagowania bo prawdziwy i edukacyjny . Dziękuję Nitagerze i pozdrawiam serdecznie . Cieszy mnie Twój powrót do bloga i wpisów :). Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  5. wiedza szarej ludzi o innych zwierzętach zaiste jest nikła... piszesz o jeleniu, a ja miałem akcję z sarną... zachciało mi się kiedyś przenocować w lesie pod gołym niebem... już zasypiam, a tu nagle taki dziwny bek słyszę... patrzę, a tu koziołek, w kłębie mniej niż metr... po prostu nie życzył sobie gościa na swoim terenie... dwa razy powtarzać nie musiał, zwinąłem manele i poszedłem... to "słodkie Bambi" zrobiło by ze mną co tylko by chciało, gdybym nie posłuchał, to jest naprawdę silny stwór... a co dopiero mówić o jeleniu...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mówiąc "koziołek" miałeś na myśli prawdziwego kozła, czy rogacza, zwanego potocznie kozłem?

      Usuń
    2. chodziło o samca sarny... wzrostem, łącznie z porożem był niższy ode mnie /o wzroście w kłębie już wspomniałem/, co do samego poroża, to trochę za ciemno było, by oszacować jego "drzewiastość", ale zbyt wielkie nie było...

      Usuń
  6. Bardzo mądry i potrzebny tekst.
    A żartem : mam nadzieję, że na wiosnę moje sikorki i wróble z balkonu nie rzucą się nagle na mnie z dziobami i pazurami, że im robię konkurencję. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w czym robisz im konkurencję? Podbierasz im źdźbła na gniazda? Bo nie rozumiem...

      Usuń
  7. Wiem ze nie nalezy dokarmiac dzikich zwierzat ale ilez nowych i ciekawych faktow z jeleniowego zycia podales.
    Moze troche nie na temat ale doloze : ludzie robia maskotki i to takie prawdziwe bo trzymaja te zwierzeta w domu - z malp, aligatorow. Powiedz sam czy to madre a takze bezpieczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest to bezpieczne, przynajmniej w przypadku aligatora. Małpka, wychowana od dziecka wśród ludzi, czuje się wśród nich całkiem dobrze. Tyle że psoci. No, chyba że w rodzinie pojawia się małe dziecko - wtedy nie trzymałbym tam małpki. Może się poczuć zazdrosna i je skrzywdzić.

      Usuń
  8. Drogi Nitagerze!
    Bardzo mądry, pouczający post- brawo:)
    Przeczytałam go Mężowi i ..." święta prawda", to jego słowa. Dodał, że łosie mają tak samo.
    Nitagerku, a może jakaś prelekcja w szkole, przedszkolu?- ładnie piszesz, to pewnie tak samo opowiadasz w realu?;)
    Moja Pani Leśnik, min. chodzi i edukuje:) Opowiadała nie raz, jak dzieci, zwłaszcza małe zadają mnóstwo ciekawych pytań, nie raz mądrych, czyli wiedzą, o co pytają:)
    Zaproszenie do "Lubimy czytać" wysłane. Potwierdź tylko.
    Miłego weekendu życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja już chyba wiem która to postać, na LC. Kiedyś już Cię chyba widziałem, tylko nie skojarzyłem, że to Ty.
      Wejdę tam jutro, bo dziś net coś mi zwalnia i mi się nie chce wczytać ta strona.

      Usuń
  9. Bardzo ciekawe. Mam respekt przed naturą. Nawet przed większym lasem, a co dopiero kontaktem z lesnym stworzeniem. Jak kidys natknęłiśmy się na siebie z "dzikim" bardzo zającem, to on w jedną a ja w drugą stronę myk...
    Przypomniała mi się historia o dzikosci natury w przyjażni z ludżmi i w niewoli u tychże.
    Tuz po ukonczeniu PLastyka katowickiego, pracowałam w Śląskim Ogrodzie ZOO, (nie, nie jako eksponat ;-). Pracował tam wówczas jako pielęgniarz pan B., który był opiekunem dwóch słoni. Słoń Jaś, "za moich czasów" był juz dorosłym Janem, ale urodził sie w niewoli i od małego słoniątka chował się pod czułym okiem pana B. Pewnego poranka jednak, pomimo przez lata okazywanej przyjazni i czułości, zaszarżował. Głowa pana B. wylądowała pomiędzy kłami słonia Jasia, którymi ten wbił się w ścianę. Pan B. wysunął się spod Jasia, zanim ten poczynił następne ruchy. Od tego czasu pan B. jąkał się... Ale dalej kochał słonie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się fachowo nazywa "must"... "małpi rozum", czy "głupawka" to hiper eufemizmy na określenie tego stanu... ale faktycznie, nie jest to powód, by przestać kochać słonie... słoń po prostu czasem tak ma, nie ma na to żadnego wpływu...
      p.jzns :)...

      Usuń
    2. A jak ten słoń ma 5 nóg (!), to tez głupawka?;-)).

      Usuń
    3. też głupawka, ale raczej obserwatora słonia :)...

      Usuń
    4. Może w przeszłości niechcący skrzywdził jakoś tego słonia? Może przez nieuwagę nadepnął, albo coś w tym stylu? Słoń pamięta...

      Usuń
    5. Nie, na "wykładach" BHP dla nowo przyjętych pracowników był ten przykład podawany jako ostrzeżenie, ze dziki zwierz jest dziki... Nawet jak oswojony i urodzony w niewoli, to ma zakodowane instykty. Moze doznać "głupawki" z powodu złego biometru czy nagle nastałej "chuci"... I zawsze należy takiego zwierza obserwować, nie tracić czujności.
      Tak sobie pomyslałam teraz, ze te zwierzaki w niewoli może bardziej podatne są na te "biometry"... Taki lelonek to sie w naturze wybiega, wywalczy w odpowiednim momencie, żyje w zgodzie z naturalnymi swoimi warunkami. Ma przestrzeń. Ma rodzinę. A taki "niewolnik"? Ograniczony ze wszystkich stron i...totalna rutyna... No można się zbiesić... ;-)

      Usuń
    6. Jelonek żył jak na wolności - odłownia jest całkiem spora. Poza tym, on przecież wydostał się z ogrodzenia - był wolny.

      Usuń
  10. e tam...byk zaatakował osobnika męskiego bo potraktował go jak rodzinę i zastosował sobie znane zwyczaje. Zwyczaje trzeba znać, to fakt! żeby omieć ocenić sytuację.
    To my robimy z nich maskotki, uważając siebie za mądrali w świcie głupoli.

    Zwierzęta nie atakują częściej nas niż my sami siebie.
    Trzeba pamiętać, że zarówno wśród nas jak i wśród zwierząt żyją chore osobniki, których trzeba unikać albo ma się pecha, takie są prawa Natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzęta, które czują respekt przed człowiekiem, nie atakują. Dziki jeleń nie zaszarżuje na człowieka. Ale oswojony - owszem.

      Usuń