Zaczęło się całkiem zwyczajnie – od włączenia mapy wujka Google. Próbowałem oszacować, jak długo mniej więcej będzie trwał transport samochodowy z jednego miejsca na drugie, co pozwoliłoby mi zorientować się, kiedy będę mógł zacząć budować prototyp pewnego urządzenia.
A ponieważ jedno z tych miejsc znajdowało się na południu Francji, gdy już dowiedziałem się tego, czego chciałem, nagle, nie wiadomo skąd, poczułem chęć, aby ujrzeć rodzinny dom pana d’Artagnan. Znalazłem go po krótkich poszukiwaniach, choć nie był – o zgrozo – zaznaczony na mapie. Znalazłem go dopiero po włączeniu widoku satelitarnego i to wyłącznie dlatego, że pamiętałem, gdzie się znajduje. Ale poznałem, po zabudowie i po charakterystycznej architekturze, przypominającej nieco katedrę, tyle że na planie prostokąta. Dziwiąc się, że Francuzi nie zaznaczyli na mapie obiektu tak osławionego – d’Artagnan to chyba najbardziej znany Francuz wszechczasów (no, może zaraz po Napoleonie) – pokręciłem kółkiem myszki, oddalając widok, by wrócić do Polski.
Nagle moja ręka znieruchomiała. Ujrzałem bowiem zabawną nazwę miejscowości: Condom. Zgoda, może sama nazwa nie jest specjalnie śmieszna, ale zaraz wyobraziłem sobie, jak wyglądają rozmowy kogoś, kto pochodzi z tego miasta.
W to że nadal tam mieszka, nie uwierzę nigdy. „Mieszkam w Condomie” – no jak to brzmi? Zapewne każdy mieszkaniec tej miejscowości wyprowadza się z niej czym prędzej. Ale przecież przeszłości nie zmieni. Dlatego rozmowa z kimś, kto stamtąd pochodzi, może brzmieć ciekawie. Zwłaszcza, jeśli druga strona nie bardzo wie, o co chodzi.
- Urodziłem się w Condomie…
- Chyba w probówce!
- Nie, w Condomie. Cała moja rodzina pochodzi z Condoma.
- Jak to możliwe? Chyba że dziura…
- No, mała, zapyziała dziura, nie da się ukryć.
- To byłoby jakieś wytłumaczenie…
- Mój ojciec nadal tam jest.
- Gdzie?
- No, w Condomie!
- Twój ojciec jest w kondomie?
- Tak, właśnie…
- A matka?
- Cóż, matka już dawno nie żyje. Prawie jej nie pamiętam.
- A ojciec wciąż w kondomie…
- Tak, właśnie.
- Cały czas?
- No, nie cały czas. Czasami wybiera się do Lagardere. Ma tam przyjaciółkę. Bardzo mila pani. Mówię mu nieraz, żeby się pobrali i zamieszkali razem, ale jakoś się na to nie zdecydowali.
- Zaraz, to gdy wybiera się do przyjaciółki, to już nie jest w kondomie?
- No, nie jest. Oczywiście że nie jest.
- Cóż, widać znają się dobrze… A gdy ona przyjedzie do niego?
- No, to wtedy jest w Condomie, to przecież logiczne.
- Wita ją w kondomie?
- Tak. Z honorami!
- Zadziwiające… A nie czuje się odrobinę skrępowany?
- Trochę. Bo to jednak dziura.
- Hm… Ten, tego… A dlaczego nie zamieni tego kondoma na inny?
- Jaki inny? Przecież nie ma innego Condoma!
- Nie ma?
- W całej Francji nie ma drugiego Condoma!
- To chyba jakiś specyficzny?
- Fakt panuje w nim specyficzna atmosfera.
- A ten kondom to z gatunku dużych, czy małych?
- Malutki! Przeludnienie nam nie grozi.
- No cóż, w kondomie to nie dziwota… Słuchaj, a czy ojciec nie zamierza zmienić kondoma na coś innego?
- Cały czas mu to powtarzam. „Tato, rzuć ten cały Condom, zmień coś w swoim życiu. Przecież to dziura!”.
- No właśnie, zwłaszcza ta dziura. Dlaczego on tak upiera się na tego kondoma?
- Nie wiem. Ojciec wciąż powtarza, że najlepiej czuje się w Condomie.
- Ale przecież nie można tak przez cały czas! Przecież to niezdrowe!
- Też tak uważam. Czasem trzeba zmienić klimat, odetchnąć innym powietrzem.
- Właśnie!
- Ale przekonaj tu starego uparciucha. On twierdzi, że Condom to cały jego świat. Nie wyobraża sobie życia bez Condoma. A w tym Condomie to przecież jeden syf!
- Oj, to może lepiej dla niego, żeby został w tym kondomie…
Jestem pewien, że każdy z Was potrafi dołożyć cegiełkę do tego dialogu!
Jeśli Condom dziura, to przeludnienie prawie pewne. ;p
OdpowiedzUsuńNazwy miejscowości są czasem świetne. Moja mama dzieckiem będąc robiła sobie żarty ze stacji Baby krzycząc na cały pociąg "Baby - wysiadać!" ;)
Ogłosimy konkurs na najzabawniejszą nazwę?
UsuńNie mam jakos weny tworczej, wiec nie dopisze :( Ale cudnie opowiadanie!!!!!! :)))))
OdpowiedzUsuńMoże przerobię je na sztukę teatralną. O, to jest myśl!
UsuńNitagerze!
OdpowiedzUsuńLubię ładne nazwy, imiona...ale mam też takie, które mnie drażnią, gdy czytam. Nie wymienię, bo jest tego zbyt wiele.
Pozdrawiam cieplutko:)
Rozumiem, że ta nazwa również Ci się nie spodobała?
Usuńa co z tym prototypem?
OdpowiedzUsuńRobi się.
UsuńNo i tu moja wyobrażnia "literacka" wysiada... Bo obrazek oczywiście jest: osoba obleczona kondomem, z takim czubkiem niewypełnionym na głowie... I tylko mu nogi ponizej kolan wystają. ;-)
OdpowiedzUsuńJestem pewien że potrafisz to namalować i to namalować pięknie.
UsuńJesli sie wezmie pod uwage ze jeden gadal o chlebie a drugi o niebie to sie zupelnie niezle dogadali I kazdy odszedl z przekonaniem o swej racji I wiedzy.
OdpowiedzUsuńTo jest sztuka - tak dyskutować, żeby obie strony wygrały.
UsuńMel Brooks czy Monty Python... nie mogę się zdecydować... Nawet trochę Nielsenem mi zajechało. No nieważne, film (a przynajmniej skecz) mógłby być zacny.
OdpowiedzUsuńNa przykład w wykonaniu Kabaretu Moralnego Niepokoju - wyobraziłem sobie Mikołaja Cieślaka, jak to wszystko mówi, ze swoją standardową głupią miną nr 3.
Usuńmęskie, szowinistyczne, genderowe prosię!... tak wygumkować Joannę d'Arc, Dziewicę Orleańską...
OdpowiedzUsuństop, wróć... dziewiczość to żaden powód do dumy...
ale niemniej jednak, to nie było zbyt fajne...
wróćmy jednak do sprawy... "Honor Prizzich" napisał niejaki Richard Condon... oczywiście to kwestia gustu, ale ani książka, ani film kondomniaste chyba nie były...
no właśnie... plebs od dawna już mówi "n" zamiast "m", więc tym bardziej WTFP?...
p.jzns :)...
aha, zapomniałem o Brigitte Bardot... raczej niedziewica i tu już w ogóle pas de probleme :)...
UsuńO tych paniach pomyślę przy okazji drugiego odcinka - kiedyś tam...
UsuńStrach pomyśleć, kim może być ktoś pracujący w Condomie.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w dziale usług.
Usuń