Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 24 października 2018

O mocach światła i ciemności

     Muszę Wam się do czegoś przyznać – też jestem w pewnym sensie dziwakiem. Dziwię się Dziadziusiowi, a sam nie jestem lepszy. U mnie jednak jest to uwarunkowane biologicznie. Bierze się to z pewnej cechy mojego wzroku, a jest nią niewłaściwa akomodacja.

     Bardzo razi mnie światło. Ostre światło jest dla mnie bardzo męczące. Moje oczy odpoczywają w lekkim półmroku. I nie ma to nic wspólnego z wiekiem - tak mam od dziecka.

     Okulista nie potrafił zbadać mi dna oka, bo jaskrawe światło, jakim świecił mi w rozszerzoną źrenicę, wywoływało reakcję, znacznie przekraczającą próg bólu. Jeśli przy słonecznej pogodzie i czystym niebie wyjdę na zewnątrz bez ciemnych okularów, najdalej po kwadransie boli mnie głowa. Pomijając już fakt, że całą drogę idę z niemal zamkniętymi oczami. To jest też powód, dla którego mój blog jest czarny – tak mi łatwiej patrzeć w ekran.

     Najgorzej jest rano w biurze. Gdy przychodzę, teraz, jesienią jest jeszcze ciemno. Światło okolicznych latarni, wpadające przez okna, mnie wystarczy w zupełności. W papierach niewiele grzebię, większość pracy wykonuję na komputerze, a ekran przecież jest jasny. Gdybym w pracy malował akwarele, zapewniam Was, że zadbałbym o odpowiednio jasne oświetlenie – i na pewno nie sztuczne. Zresztą, i tak zaczynam od przyrządzenia sobie kawy. Panujący w biurze półmrok to aż nadto lumenów do tej czynności.

     Problem zaczyna się, gdy do biura ściąga reszta ludzi. Każdy z nich - pierwsze co, to sięga do kontaktu i JEBUDU świetlówkami po oczach! On zaczyna wtedy widzieć, a ja przestaję, bo muszę przymknąć powieki. A najgorsze, że nikt ich nigdy nie wyłączy, kiedy na zewnątrz zrobi się już całkiem widno. Jest wtedy przeraźliwie jasno – zdecydowanie za jasno. Na białą kartkę nie da się nawet spojrzeć. Gdy spróbuję wyłączyć lampy, albo chociaż co drugą, żeby światło było łagodniejsze, spotykam się z protestami i całkowitym brakiem zrozumienia. Muszę czekać, aż wszyscy się rozejdą i wtedy to robię. Niedorozwinięci jacyś…

     Nie inaczej było dziś. Wyjątkowo przyjechałem do pracy samochodem, do tego na ulicach panował wyjątkowo mały ruch (nie wiem, dlaczego) i wyjątkowo za każdym razem udało mi się trafić w zielone światła. Z tego powodu, byłem dziś w biurze jeszcze wcześniej niż zwykle.

     Za oknem jeszcze środek nocy. Nawet dla mnie było trochę za ciemno. Ale odblokowałem komputer – ekrany zajarzyły się jaskrawym blaskiem – i od razu zrobiło się, przynajmniej dla mnie, prawie tak jasno jak w południe. A potem polazłem do kuchni zrobić sobie czarną, mocną kawę, od której zaczynam każdy dzień. Wtedy właśnie smakuje mi najbardziej.

     Gdy już, popijając aromatyczny napój, przygotowywałem szkic prototypowego przyłącza rurowego, do biura weszła pierwsza koleżanka. Trzask przełącznika i światło zalało biuro. A ja zakryłem oczy ręką. Ale ta koleżanka jest jeszcze w miarę wyrozumiała – nie zapaliła świetlówek nad moim biurkiem, tylko nad tymi po drugiej stronie. Sama pracuje w sąsiednim pomieszczeniu, więc niespecjalnie robi jej to różnicę – musi tylko tam dojść.

     Nasze biuro składa się z kilku połączonych ze sobą pomieszczeń. Wkrótce w innych zapłonęły świetlówki, choć słońce już zaczęło wstawać. Tylko nad moim szklane rury wciąż ciemne.

     - Ty kiedyś oślepniesz! – stwierdził Współpracownik nr 1. – Jak można tak siedzieć w ciemnościach?

     - Ty chyba oszalałeś – dodał Współpracownik nr 2. – Chcesz sobie popsuć wzrok?

     - Szanuj oczy, bo masz tylko jedne! – włączył się Współpracownik nr 3. – Chcesz na starość chodzić z białą laską?

     - Zapal tu lampy, bo tu nic nie widać – zaatakował mnie Współpracownik nr 4. – To dla twojego dobra.

     - To przecież skrajna głupota – prychnął Współpracownik nr 5. – Głupota i nieodpowiedzialność.

     Otoczyli mnie kołem – no i dobrze, przynajmniej zasłonili trochę to cholerne światło.

     - Spokojnie – uniosłem ręce. – Zapewniam was, że wiem, co jest dobre dla moich oczu.

     - Taaa, pewnie! – prychnął Współpracownik nr 2. – Aż do czasu, gdy będziemy ci szukać psa-przewodnika!

     Wstałem. Powoli, bardzo powoli i bardzo wyraźnie przesunąłem wzrokiem po ich twarzach. Każdemu spojrzałem w oczy. Hitler tak swoich generałów nie lustrował, jak ja zrobiłem to z moimi współpracownikami. I zaangażowałem całą siłę woli, żeby się nie roześmiać, bowiem właśnie odkryłem coś, czego nie zauważyłem przedtem. Pomógł mi przypadek, że kilku osób jeszcze nie było.

     - Mogę coś zaproponować? – spytałem tonem, jakim zapewne kapitan Mamert Stankiewicz zadał słynne pytanie „Znaczy, co to znaczy?”. – Idźcie do toalety. Tam jest lustro. Wszyscy w nie popatrzcie. Uważnie popatrzcie! Ciekawe, do jakich wniosków dojdziecie.

     Nastąpiła konsternacja. Wszyscy spojrzeli, ale nie w lustro, tylko po sobie. W sumie, mogli zauważyć to samo.

     Ale, debile, nie zauważyli.

     - Belki w swoim oku nie widzicie, a w moim czepiacie się głupiego paproszka – roześmiałem się. – Zaprawdę, azaliż i zaiste – dodałem szybko, żeby utrzymać styl wypowiedzi w odpowiednim tonie. – Naprawdę niczego nie widzicie?

     - O co ci chodzi? – bąknął Współpracownik nr 1.

     Chrząknąłem dla lepszego efektu.

     - Jestem tu najstarszy – oświadczyłem. – I jako jedyny z was nie noszę jeszcze okularów. Wy wszyscy, ze swoją mądrością, zdążyliście sobie popsuć wzrok. Tylko ja, ze swoją głupotą, widzę jeszcze w miarę dobrze, choć wiek już powoli daj o sobie znać. I to wy chcecie mnie uczyć, jak należy dbać o oczy?

     Usiadłem i zabrałem się za robotę.

     I to byłoby wspaniałe zakończenie tej sceny. Ech, gdyby w życiu dało się tak przerwać w odpowiednim momencie…

     Niestety, nie przyjęli tego do wiadomości. Ale ich głupich komentarzy, jakie posypały się na moją głowę, już nie będę tu przytaczał. Nie są tego warte. Świadczą wyłącznie o ich braku wyobraźni. Niech chociaż w notce skończy się tak, jak powinno. 

34 komentarze:

  1. No to masz okulistę do 4 liter, albo mu nie powiedziałeś o tym, że jasne światło Cię w pewnym sensie oślepia. Powinieneś mieć odpowiednio przyciemnione szkła, może nawet takie przyciemniające wszystko nie na brąz, ale na niebiesko.
    Wiele osób ma tę wadę i noszą okulary, które nie korygują im wzroku dioptriami, ale właśnie odpowiednim przyciemnieniem.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      Możesz również bez recepty okulisty zakupić u optyka tzw. zerówki fotochromowe- są to okulary nie korekcyjne pod względem dioptrii, a jedynie zmieniające swe zaciemnienie pod wpływem światła-im więcej światła tym są ciemniejsze. Ale ja na Twoim miejscu jednak wpadłabym do dobrego okulisty.

      Usuń
    2. A nie prościej zgasić światło? I Antarktydę się przy okazji uratuje...

      Usuń
    3. Nie prościej, naprawdę. Znam ten ból, przez wiele lat nosiłam fotochromy korygujące ale teraz mam dwie pary okularów- jasne i ciemne, bo już nie pracuję. To światło z kompa i to ze świetlówek jest bardzo dla Twych oczu niekorzystne, kup sobie te zerówki fotochromowe, skoro nie chcesz iść do okulisty.

      Usuń
    4. Inwestycja będzie musiała poczekać. Mniej więcej do wiosny. Teraz mam za dużo wydatków. Ale przemyślę to.

      Usuń
  2. No i znowu mamy coś prawie wspólnego... ;-) Tyle, że mój wstręt do jasności związany jest z chroniczną migreną.
    A kolegów do kąta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubisz jasnego światła, Twój organizm nie starzeje się...
    Ci okularnicy mają szczęście, że od razu nie zrobiłeś z nimi porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie starzeje się? A co to ma wspólnego? Nigdy o czymś takim nie słyszałem.

      Usuń
    2. Twoja impulsywna odpowiedź przekonała mnie, że moje straszliwe podejrzenie było mylne. Wybacz.

      Usuń
    3. Wcale nie była impulsywna. Po prostu mnie zaciekawiłeś. Sugerujesz, że młodzi też nie lubią światła? Ale wtedy oni też by go nie włączali - wszyscy są młodsi ode mnie.

      Usuń
    4. Muszę się w tym momencie przyznać, że oglądałem odcinek serialu "Buffy postrach wampirów". Wampiry nie lubią światła i się nie starzeją. Skoro oczy Ci się nie starzeją to pochopnie pomyślałem, że w całości się nie starzejesz...

      Usuń
  4. też lubię pracować sama w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej można sobie zaświecić to, co się chce, żeby świeciło, prawda? Ja chyba po prostu nie nadaję się do pracy w zespole.

      Usuń
  5. Nit!
    Brawo za odwagę!
    Jakże ja bym chciała powiedzieć mojemu towarzystwu w pracy w prosto w oczy co o nich myślę!
    Mój syn najstarszy ma podobnie, zatem rozumiem Cię doskonale.
    Nie daj się, bądź sobą, rób swoje w sposób dla Ciebie wygodny!
    Pozdrowionka gorące ślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie znali mojego upierdliwego poczucia humoru, nigdy bym im tego nie powiedział.

      Usuń
  6. Juz mialam napisac ze Twojemu problemowi potrzebne sa odpowiednie okulary, takie samo sciemniajace sie w zaleznosci od oswietlenia, ale ubiegla mnie Anabell.
    One naprawde pomagaja i co najwazniejsze, same sie dostosowywuja do warunkow.
    Pomysl nad tym bardzo serio, po co sie meczyc skoro duza czesc dnia przebywasz w meczacych okolicznosciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ja sobie będę niepotrzebnie przegrodę w nosie krzywił! Pstryk kontaktem - i jest już fajnie.

      Usuń
  7. A szkoda, że nie przytoczysz tych komentarzy, bo aż mnie zaintrygowały. Bo szczerze powiem, mnie Twoja krótka, aczkolwiek dosadna przemowa by zletka ścięła. Chyba, że po prostu łatwo mnie zagiąć.

    Aż tak nie mam jak Ty, ale kiedy jest bardzo jasno (zwłaszcza w zimie, kiedy słońce odbija się od śniegu), jestem prawie ślepa. I zalana łzami, ledwo wyjdę z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co być mi odpowiedziała? Jestem niezmiernie ciekaw.

      Usuń
    2. Toż piszę, że by mnie zletka ścięła - nic bym nie odpowiedziała :)

      Usuń
    3. To pokaż chociaż, jaką minę byś zrobiła.

      Usuń
  8. Ja tak mam odkąd zaczęłam brać leki na moją nadpłytkowość. Nie wiedziałam, co się dzieje, bo z zasady nie czytuję ulotek w lekach. ;p Ale w koncu się dowiedziałam, że one są fotouczulające i działają między innymi na wzrok. Jak wychodzę na słońce to okulary i czapka z daszkiem skutecznie zasłaniająca twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę sobie sprawić jakieś sombrero. Tylko co będzie, jak zacznie wiać?

      Usuń
  9. Mam podobnie, tylko ze słuchem. Moje uszy nie znoszą PIERDZIUCHY, czyli muzyki ze słabego źródła dźwięku, pełnego zanieczyszczeń. Typowym przykładem jest radio samochodowe (nie mylić z odtwarzaczem samochodowym, to w radio zanikają fale, odtwarzacz odtwarza bez zakłóceń). Innym, jest słabiutki głośnik smartfona. Wyobraź sobie jednak, że mam takie szczęście, że jak wsiadam do cudzego samochodu, to trafiam na włączone radio, mało tego, jak ktoś wsiada do mojego, to również usiłuje włączyć radio- moje radio w moim samochodzie i muszę go od tego zamiaru uprzejmie, aczkolwiek stanowczo odwieść, co również spotyka się z komentarzami.
    Ale największy ubaw mam, z innego powodu. Otóż, mam uczulenie na głupotę w telewizji- w związku z tym od roku 2007 mój odbiornik telewizyjny nie jest podłączony do żadnej anteny, a jedynie do zestawu kina domowego. I gdy przychodzi do mnie ktoś uzależniony od telewizyjnej kupy, to bez porozumienia ze mną (właścicielem domu i telewizora) bierze pilota i go włącza. Nie mogąc znaleźć sygnału, wpada w panikę, zagląda z tyłu telewizora i pyta "gdzie masz kabel do anteny". Mówię że nie mam, a on wtedy (piszę on, bo za każdym razem, a miałem 3 takie przypadki, był to facet) chce się koniecznie podłączać do jakiegoś kabla sterczącego z sufitu, a gdy tłumaczę, że to nie jest do niczego podłączone, chce mi kupić antenę.
    Nie ma to, jak cudza troska o moje dobro :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz? Żyjesz wśród samych życzliwych osób! Jak można ich tak nie doceniać.

      Usuń
  10. Może nie mam aż tak, jak Ty, ale bez okularów przyciemniających w ogóle nie wychodzę na dwór, jeśli normalnie świeci słońce. Muszę koniecznie nosić takie, żeby nie mrużyć ciągle oczu. Miałam swego czasu właśnie takie zerówki fotochromy, o których pisała wyżej Anabell, potem kolejne optyczne też były fotochromy. A jak mi się oczy jeszcze trochę popsuły, zamówiłam specjalne optyczne przyciemniane. Mam je zawsze w samochodzie, bo bym jeździć nie mogła przy słońcu. W domu też rzadko zapalam górne najjaśniejsze światło. Wolę to z wysokiej stojącej lampy podświetlające miękko sufit. A i tak bywa za jasne.
    Szkoda, że współpracownicy nie zrozumieli oczywistej oczywistości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kierownicę bez polaroidów w ogóle nie siadam. No, chyba że w nocy...

      Usuń
  11. Ja mam zupełnie odwrotnie, ale przecież ludzie są różni, więc i przypadłości różne. Jeden mam alergię na jabłko drugi na marchewkę. Z oczami widocznie też jest tak samo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, boisz się ciemności? Czy po prostu nie widzisz?

      Usuń
  12. Jak czytam Twój wpis widzę siebie w swoim starym biurze, znaczy w socjalistycznym biurze projektów. Komputerów jeszcze nie było tylko kulmany , ale ten "pstryk" i zapalający się rząd świetlówek pamiętam, pioruńsko migały. ja akurat byłam tam najmłodsza i nikt by się mną nie przejmował:)Też zaczynałam od kawy.
    Ja przy rysowaniu też lubię czarne tło (i po moim blogu widać) trochę zamieszania jest bo moi konstruktorzy wolą szare, jak przekazujemy rysunki, to wiadomo, trzeba zmieniać kolory, ale .... ja jestem kobietą więc - niech męczą się oni, a co ... no, żartuję, ale faktem jest, że jak zmienię tło na szare to bardzo kiepsko widzę, przy moich - 8 dioptriach kontrast jest mi potrzebny

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze jedno - dobrym rozwiązaniem do odczytywania starszych komentarzy jest wprowadzenie widgetu "ostatnie komentarze" można sobie ustawić nawet 10, wtedy wchodząc od razu widzisz, nie trzeba moderować i jeszcze komentującuy widzą - to bardzo przydatne narzędzie

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnien tez razi ostre swiatlo, ale takze czytanie bialych liter na ciemnym tle, musze robic pauzy. Ale czytam, bo fajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń