Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 23 maja 2018

Uczelniany contra Przemysłowy

     Zaczęło się od tego, że Serdeczny Przyjaciel zaprosił nas do siebie na grilla. Umówiliśmy się na jedną z majowych sobót u nich w ogrodzie, w miejscowości leżącej równe 111 km od naszego miejsca zamieszkania. To tak a propos wątpliwości, czy samochód w ogóle jest mi potrzebny*…

     Zaproszenie przyjęliśmy z radością. Zwłaszcza moi chłopcy, którzy ucieszyli się, że będą mieli wolną chatę na weekend. O tym, że o wyjeździe powiadomiliśmy obie nadopiekuńcze babcie, przezornie im nie wspomnieliśmy. Dyskrecja to moje trzecie imię.

     Serdeczny Przyjaciel i jego Małżonka to ludzie zamożni i wykształceni. Oboje z doktoratami, on ponadto jest profesorem na mojej rodzimej uczelni. Mają duży dom z ogrodem, kilka samochodów (nowych!) i jedyne czego nie mają, to pojęcia, co to znaczy szukać oszczędności na każdym kroku. Z tego powodu, nie przyzwyczajony do luksusów, czuję się tam trochę skrępowany i przechodzi mi dopiero po dwóch drinkach.

     Gdy już zaparkowałem swojego pordzewiałego Srebrnego Szerszenia obok błyszczącej, jeszcze dobrze nie rozpakowanej limuzyny Pani Domu, poczułem się dumny, że tanim kosztem mogłem jej zrobić taką przyjemność, eksponując jej nowy nabytek na zasadzie kontrastu. Zerknąłem na monstrum, stojące obok, warte mniej więcej połowę mojego mieszkania. Odważna dama! Ja bałbym się w to wsiąść. Wielkie to jak czołg, pod maską silnik , który poruszyłby supertankowiec i jeszcze poraża to-to spojrzeniem groźnie przymrużonych reflektorów. Nie, nie dla mnie taka zabawka! Mówię to na wypadek, gdyby ktoś kiedyś chciał mi coś takiego podarować, ale przyznam się Wam, że im dalej posuwam się w latach, tym mniej na to liczę.

     Innymi słowy, w życiu prywatnym i zawodowym Serdeczny Przyjaciel odniósł pełen sukces. Ja tylko w prywatnym…

     Drobne kłopoty jednak nie omijają nikogo. Tu wszyscy są równi. Otóż, kilka dni przed naszym spotkaniem, Pani Domu nie mogła zakręcić kranu. Dopóki trzymała pokrętło, woda nie ciekła, ale gdy tylko je puściła, woda zaczynała lecieć strumieniem.

     - Akurat teraz musiało się popsuć! – jęknęła. – Gdy chłopa nie ma w domu!

     Ponieważ poza nią nikogo innego akurat w domu nie było, musiała sobie radzić sama. Wybór miała niewielki. Mogła na przykład stać tak przez cały dzień, trzymając kurek, nie przejmując się tym, że za godzinę musi być w pracy. Profesor nie mógł jej w tym zastąpić, bo chwilowo gościł za granicą. Mogła również zakręcić główny zawór wody, odcinając całkowicie dopływ życiodajnego płynu do posesji i utrudniając życie pozostałym mieszkańcom. Albo mogła zaangażować coś do trzymania tego kurka za nią. Wybór padł na opaskę do włosów. Musiałem przyznać, że gdy później zobaczyłem to na własne oczy, zaimponowała mi jej zdolność do improwizacji. Rozwiązanie było proste, skuteczne, a ponadto po zastąpieniu go innym, bardziej słusznym technicznie, opaska wciąż nadawała się do pierwotnego użytku.

     Usunięcie awarii było bardziej kłopotliwe. I tu wychodzi wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. W PRL po prostu wymieniłoby się uszczelkę w baterii. Niewielki problem z dostępnością samej uszczelki dałby się jakoś załatwić. W ostateczności wycięłoby się ją z dętki rowerowej, albo starego buta. Dziś, w epoce zaworów kulowych, to już nie takie łatwe. Profesor nauk inżynieryjnych, gdy tylko zawitał do domu, najpierw obejrzał sobie cieknącą baterię bardzo uważnie, zrobił kolejno trzy miny, jedna mądrzejsza od drugiej, po czym zdjął z niej pokrętło i zdecydowanym ruchem dokręcił wkręt, który powinien docisnąć do siebie elementy zaworu. Skutek był – strumyk wody zmalał o połowę, ale na tym koniec. Plastikowe elementy w środku musiały ulec uszkodzeniu, bo przecieku nie dało się zlikwidować.

     Nie chcąc tracić czasu, którego akurat bardzo mu brakowało, na zabawę w wymianę zaworu, po prostu kupił całą, kompletną baterię, w dodatku identyczną jak stara. Dla niego to żaden wydatek. Ale już nie zdążył jej wymienić. Zresztą, jak stwierdził, nie miał jeszcze wszystkich elementów.

     O jakich elementach mówił, dowiedziałem się nazajutrz, gdy z pretensją w głosie, trzymając się za głowę, poddawał krytyce moje koktajle i obiecywał, że nigdy więcej nie weźmie do ust niczego, co wyszło spod mojej ręki. 

     - Sąd potraktowałby to jako próbę zabójstwa – oznajmił przy śniadaniu, które „jakoś mu nie wchodziło”. – Twoje drinki zostałyby sklasyfikowane jako broń. Koktajl Nitagera stałby na półce obok koktajlu Mołotowa. 

     I ani słowa o tym, że mu smakowało. A mówiłem, żeby się zaszczepił! Po drinkowaniu zawsze należy wypić miodową szczepionkę. Uznał, że to zabobony. Ale ja wypiłem szczepionkę i czułem się doskonale, a on cierpiał męki i właśnie zastanawiał się, w jaki sposób pozbyć się głowy.

     - Po prostu już się na własne trucizny uodporniłeś! – skwitował - Grzechotnikowi też nic nie jest, gry ugryzie się w język.

     Aby zapobiec eskalacji konfliktu, Pani Domu zmieniła temat i próbowała wymusić na rychłą nim wymianę baterii.

     - Zajmiesz się czymś, to przestaniesz o tym myśleć.

     - Hydraulik przyjdzie dopiero w środę – odrzekł. – Próbowałem na wcześniej, ale nie da rady.

     - To jeden hydraulik jest w tym mieście?

     - Znasz jakiegoś hydraulika? – zwrócił się do mnie. – Widzisz, on nie zna! Czyli nie ma!

     Trudno, żebym znał fachowców w jego mieście. Wprawdzie w internecie poruszał się znacznie sprawniej ode mnie i szybko znalazłby co trzeba, ale w imię męskiej solidarności nie wspomniałem o tym. Wziąłem za to do rąk nową baterię. Co za problem ją wymienić? Proste jak drut. Zwłaszcza dla kogoś, kto niedawno dokonał małej rewolucji w swojej własnej kuchni**.

     Poprosiłem nieśmiało o klucz nastawny.

     - Ale przecież nie mamy pakuł! – zaoponował.

     - A po co? – zerknąłem na baterię. – Uszczelnienie jest na gumowych uszczelkach.

     - Ale trzeba napchać tam pakuł, bo będzie przeciekać na gwincie!

     Przyznam się, że kiedy profesor nauk inżynieryjnych coś twierdzi, taki szarak jak ja czuje się nieswojo, gdy musi polemizować. Zdążył już sobie wyhodować na brzuchu spory autorytet.

     - Tu nie ma uszczelnienia na gwincie – odrzekłem. – Ta nakrętka służy do dociśnięcia uszczelki. Tu nie można wpychać pakuł, bo będzie ciekło od tyłu***.

     Wydawał się nie być przekonany, ale Pani Domu z takim entuzjazmem podeszła do mojej propozycji pomocy, że spasował.

     Wymiana baterii trwała dziesięć minut, wliczając w to czas potrzebny na poszukiwanie narzędzi.

     - Inżynier z uczelni wszystko wie, a z przemysłu wszystko umie – skwitowała Pani Domu.

     Profesor posłał mi spojrzenie spod brwi.

     - Ale drinki i tak robi okropne!

_____________________________
* Spokojnie, jak się tylko tak żartobliwie droczę!
** Patrz cykl postów pod tytułem "Hydrozagadka" z marca 2015.
*** Hydraulicy mówią na "śrubunek" - sprawdźcie w necie, to się dowiecie, o co chodzi i dlaczego nie należy pchać tam pakuł.

27 komentarzy:

  1. Brawa dla pomysłowości pani domu!!!
    Hydraulika to moja pięta Achillesa w domowych naprawach, głównie z powodu zakamieniałych gwintów, których na ogól nie mam siły odkręcić.
    A co do tej baterii- niedługo będziemy przy każdym urządzeniu w domu zawieszać kartkę z datą przydatności tego sprzętu i tak z miesiąc przed upływem terminu przezornie ów sprzęt wymieniać na nowy.Bo to nam gwarantuje polityka producentów, którzy przecież muszą zapewnić zbyt swojej nadprodukcji.Ostatnio mój ślubny doszedł do wniosku, że nożyki w jego golarce kiepsko już tną zarost i usiłował nabyć następne. Przytomnie spisał typ i inne dane, pognał do sklepu i...... figa. Takich golarek już nie produkują. I zamiast wydać 30 euro na nożyki producent zmusza człowieka do wydania 75 euro na nową golarkę. Golarka jest z 2016 roku. Wrócił do MACH III.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku przyczyna była inna. Obie uszczelki powinny mieć siatkowy filtr, natomiast w tym wypadku jedna strona go nie miała. Jakiś twardszy paproch z wodociągów dostał się do środka i przez to uszkodził się delikatny mechanizm zaworka. Nowa bateria miała obie uszczelki z filtrem, więc prawdopodobnie posłuży dłużej.

      Usuń
  2. Patrz popili, pogadali i jeszcze robota zrobiona. To się nazywa 'znać dobrego' fachowca 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pierwsza rzecz, jaką robiliśmy razem. I zawsze coś spapraliśmy, ale potem zwykle udawało się nam to naprawić. Kiedyś, wieki temu, gdy obaj byliśmy pięni i młodzi, kładliśmy wykładzinę w jego starym mieszkaniu, mając do dyspozycji jedynie krótką linijkę i tępawy nóż. Ale za to mieliśmy jeszcze całą pakę piwa - więc szło nam świetnie

      Usuń
  3. Zapomniałes jeszcze dodać, że w PRLu nawet ja mogłabym iść do sklepu po uszczelkę i na pewno kupiłabym właściwą bo był jeden rodzaj. ;p;p;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno byś nie kupiła, bo niczego nie było w sklepach ;). I nieprawda, że była jedna - były dwie: gumowa i skórzana.

      Usuń
  4. Może stali bywalcy wiedzą, ale ja cichutko zapytam - a co to jest ta miodowa szczepionka? Bo z jedyne co mi się kojarzy z alkoholem i miodem jednocześnie to ambrozja made in pasieka Szwagra, pospolicie trójniakiem przez niego nazywana...?

    Z podziwem dla umiejętności naprawczych pozdrawia

    Brunetka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczepionka to coś zupełnie innego. To napój bezalkoholowy, który trzeba wypić na sam koniec, przed pójściem spać.
      Łyżka miodu, sok z połówki cytryny i szklanka zimnej wody - może być gazowana, łatwiej się to rozpuści. Ważne, musi to być miód z pasieki, prawdziwy miód pszczeli, a nie z marketu. Musi bowiem zawierać naturalne enzymy, których miody wytwarzane przemysłowo nie mają, bo tracą je na skutek podgrzewania.
      Enzymy te wiążą aldehyd octowy - produkt trawienia alkoholu, odpowiedzialny za złe samopoczucie nazajutrz.
      Sprawdzone, zwalidowane, potwierdzone (wielokrotnie), zalecane.

      Usuń
    2. Proste, smaczne i skuteczne - oby takie były wszystkie lekarstwa na wszelkie dolegliwości.
      Dzięki wielkie - co prawda, mi raczej takiej szczepionki nie będzie potrzeba, ale miło się czegoś pożytecznego dowiedzieć i zaskoczyć znajomych wiedzą, o której posiadanie nikt by mnie nie posądził :-)

      Wszystkiego słonecznego!

      Brunetka

      Usuń
    3. Nawet niebezpieczna wiedza to ciągle wiedza - a zatem jest przydatna.

      To cytat - tak niedługo odezwie się jedna z postaci na moim drugim blogu. A skąd wiem? Bo właśnie skończyłem kolejny rozdział.

      Usuń
  5. Ha ha, inżynier z uczelni wszystko wie, a z przemysłu wszystko umie. Rewelacyjny tekst. Brawo ta pani!!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inteligencja i Takt to jej drugie i trzecie imię.

      Usuń
  6. No, nareszcie w 100% "stary", dobry Nitager. A w sprawie "technicznej kreatywności" identyfikuje się tak z Panią Domu, jak i Tobą ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego słowo "stary" wzięłaś w cudzysłów. Przecież nie kryję, że jestem starym tetrykiem - przynajmniej za takiego uważają mnie moi chłopcy i Koleżanka Małżonka.

      Usuń
  7. I trzeba było sobie wyguglać te pakuły, żeby się dokształcić. No cóż, profesor pewnie mądry człek, może tylko mniej obyty w prozaicznych, przyziemnych sprawach typu jakieś banalne wymiany sprzętu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby chodziło o samochody, nawet bym nie otwierał ust. On o samochodach i innych pojazdach wie wszystko. Ale to wszystko!
      A ja, choć nie umiałem, musiałem się nauczyć hydrauliki raz - o czym wiecie, bo opisałem to na blogu - i drugi raz - o czym nie wiecie, bo o drugiej wymianie baterii nie pisałem. A była równie trzymająca w napięciu. Doświadczenie - nic więcej.

      Usuń
  8. Drogi Nitagerze!
    Wielki szacunek dla Twego talentu praktycznego:)
    Pozdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie talent - to rutyna. Od czasu "Hydrozagadki" trzeba mnie odgradzać od rur, bo wszystko chętnie bym rozkręcił i skręcił na powrót.

      Usuń
  9. Duze brawa dla Pani Domu za inteligencje, ta opaska przypomina mi linke od sprzegla, ktora w PRLu zastepowana byla nagminnie damska ponczocha. W Twoje zdolnosci przemyslowo-inzynieryjne nie watpie, ale wiesz , ze montujac te baterie, ryzykowalas przyjazn z przyjacielem? Jego profesorkie ego moglo tego nie przezyc... moze dobrze , ze bylo odpowiednio znieczulony i nie zaszczepiony :)!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profesor ma bardzo specyficzne poczucie humoru - jest niesamowicie upierdliwy. Ale dzięki temu, trzeba się naprawdę postarać, żeby go obrazić.

      Usuń
  10. Jak mogłeś, Nitager, jak mogłeś tak obniżyć autorytet kolegi- i to na oczach jego ślubnej! Żeby to nie wpłynęło na ich życie małżeńskie!!!
    U mnie mógłbyś sobie gadać do woli o uszczelkach i nie napotkałbyś słowa sprzeciwu. Za wyjątkiem mimochodem puszczonej uwagi, że właśnie po to pracuję, żeby nie zajmować się takimi pierdołami, nie padłby z mojej strony najmniejszy nawet komentarz.
    Co innego, gdyby problem okazał się moim konikiem, wtedy walczyłbym w obronie swoich racji jak lew! Co prawda, pakuły i nakrętki dociskowe niewątpliwie mogą być zajebistymi zainteresowaniami, lecz ja się z nimi rozminąłem, a świadomość tego faktu nie powoduje u mnie najmniejszego dyskomfortu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tylu latach małżeństwa, w oczach żony nie da się bardziej nadszarpnąć autorytetu - uwierz mi! Każda żona jest przekonana, że jej ślubny to popierdółka, męczydupa i maruda - ale one i tak go kochają.

      Usuń
  11. Doktorze - mam nadzieje, ze dzieki swojej pracy zapewniasz Malzonce odpowiedni "support" w razie naglej potrzeby uzycia pakul? Tylko wtedy ta praca ma sens :)
    Zdolnosci manualno-przemyslowe sa u kobiet cenione na rowni z pisaniem wierszy tudziez doktoratow ! ( u wiekszosci nawet bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem doktorem - tak gwoli ścisłości. Jeśli masz na myśli użycie pakuł w celach... hmmm... medyczno-higienicznych, to informuję Cię, że absolutnie się do tego nie nadają.
      A na support z mojej strony Koleżanka Małżonka zawsze może liczyć - ja zajmuję się panikowaniem, a ona działaniem. Razem stanowimy zgrany zespół.

      Usuń
  12. Nitagerze, przepraszam za niescislosc, moj komentarz byl do Doktora Wolanda! On pisze, ze woli pracowac, a nie zajmowac sie "pakulami" :) Hi hi, ja wlasnie chcialam podkreslic Twoje zdolnosci, wysoce cenione przez Malzonke tudziez inne profesorowe... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry - taki egocentryk jak ja wszystko bierze do siebie i wydaje mu się, że oś obrotu ziemi przebiega wzdłuż jego rdzenia kręgowego. Gdybym umiał wklejać emotki w komentarze, pojawiłaby się tu bardzo zawstydzona buzia ;)

      Usuń
  13. Jak to w reklamie satysfakcja bezcenna
    Za wszystko inne można zapłacić kartą
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń