Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 25 maja 2018

Osiedlowy śpiewak

     Poznałem go od razu, po charakterystycznym znaku rozpoznawczym na ogonie. Był cały aksamitnie czarny, ale w ogonie jedno niesforne piórko miał białe. Nie jest to dla mnie nic niezwykłego – mój starszy syn też od urodzenia ma na ciemieniu pasemko białych włosów. Dlaczego więc jedno piórko w ogonie nie mogłoby być białe? W dodatku, gdy dotarło do mnie, że ma on coś wspólnego z moim synem, trudno nie zapałać do takiego stworzenia przyjaznym uczuciem. Często widzę go, gdy idę rano po bułki. Patrzymy sobie w oczy i odnoszę wtedy wrażenie, że on też mnie lubi.

     Kos to bardzo sympatyczny ptak. Wiele pisałem już o jerzyku, pozwólcie, że napiszę parę słów o kosie, którego również uważam za przyjaciela. Bo, podobnie jak jerzyk, kojarzy mi się z latem i piękną, słoneczną pogodą.

     Kiedyś kosa uważano za ptaka wędrownego, który odlatuje na zimę w cieplejsze rejony Europy i północnej Afryki. Dziś ptaki te nauczyły się zimować w kraju i zostają z nami przez cały rok, przynajmniej w miastach. Ale kos przez całą zimę pozostaje niejako niezauważony. Zwłaszcza, gdy nie ma śniegu i jego aksamitnie czarna sylwetka nie kontrastuje z białym podłożem. Jednak gdy tylko przyjdzie lato, a jeszcze do tego słońce, nie sposób go nie zauważyć. Zwłaszcza w słoneczne popołudnie, gdy siada sobie gdzieś wysoko, w miejscu, z którego ma ładny widok na okolicę i rozpoczyna wielogodzinny koncert. Piękny koncert! A że głos ma donośny, nie sposób go nie usłyszeć.

     Ze wszystkich ptaków śpiewających, kos uważany jest za najlepszego kompozytora. Niejeden słowik wpadł z jego powodu w kompleksy i zaczął nadużywać alkoholu. Nieprzypadkowo, bowiem kos w swoje pienie chętnie wplata zasłyszane dźwięki, jak głosy innych ptaków, a nawet elementy zasłyszanych melodii. Zdarzało się,  że wygwizdywał dźwięki, wydobywające się z telefonów komórkowych. To jeszcze jeden powód, żeby zrezygnować z disco polo w komórce i zmienić dzwonek na bardziej melodyjny – może kiedyś usłyszymy go w okolicy, jak wydobywa się z małego, czarnego gardziołka. Na to, że oszaleje przez te oczy, te oczy zielone, raczej nie liczmy. Chyba ma za dobry gust.

     Często oskarża się kosa o powodowanie szkód w ogrodach i sadach. Niesłusznie. Owszem zje sobie trochę owoców, głównie jesienią, zwykle jagód, czy winogron, ale nie robi tego w sposób masowy, jak na przykład szpak, z którym często się go myli. Za wyrządzone szkody zapłaci zresztą uczciwie, tępiąc w naszym ogrodzie wszelkie szkodniki. Zwłaszcza wiosną, gdy pracowicie poszukuje pokarmu białkowego. Nie zabrudzi Wam przy tym balkonu, wywieszonego prania, ani Waszych drzewek bonsai, jak nagminnie robią to gołębie (nigdy im tego nie wybaczę!). 

     Jak odróżnić kosa od szpaka? W przypadku samca nie ma problemu. Dorosłe samce kosa są aksamitnie czarne, jakby ptaszek włożył na siebie nowy frak. Pióra nie mają połysku, wydają się matowe. Nogi i dziób natomiast są jaskrawo żółte, a u osobników dominujących, nawet pomarańczowe. Szpak natomiast ma pióra błyszczące i nakrapiane, jak wytarty płaszcz, poplamiony białą farbą,  nogi szarobrunatne, a dziób , choć również żółty, wygląda na wyblakły i jego barwa nie ma w sobie owej kadmowej intensywności, jak u kosa. A co z młodymi samcami i samicami? Te, choć ciemne, nie mają na sobie aksamitnego fraka, są bardziej brunatne, a ich nogi  i dziób również pozbawione są jaskrawych kolorów. Wtedy trzeba popatrzeć na proporcje ciała i zachowanie.

     Szpak ma krótsze nogi i ogon. Po trawie biega, charakterystycznie poruszając głową, trochę jak kura, tylko szybciej i z lekko rozłożonymi skrzydłami. Wygląda trochę jak miejski żul, w starym, rozpiętym i za dużym płaszczu, z łapami w kieszeniach, szukający drobnych na chodniku. Kos zachowuje się zupełnie inaczej, dostojnie i z wdziękiem, jak czynią to inne ptaki ze szlachetnej rodziny drozdów. Przede wszystkim, ma on dłuższy ogon, zwykle sterczący w górę. Oraz dłuższe nogi, co umożliwia mu poruszanie się wdzięcznymi susami. Jego sylwetka też jest inna, bardzo charakterystyczna. Kos niemal cały czas nosi głowę dumnie podniesioną, z dziobem zadartym w górę. A że zadziera też ogon, cały wygięty jest w łuk, i to napięty, jakby stał na baczność. No i najczęściej jest sam. Szpak rzadko występuje samotnie. Nawet w okresie lęgowym, gdy ptaki rywalizują ze sobą o pokarm, znacznie częściej gniazdują blisko siebie, tworząc coś w rodzaju luźnej kolonii. Przypuszczalnie dlatego, że szpaki gniazdują w dziuplach i łatwiej im znaleźć odpowiednie drzewa blisko siebie. Można więc często zauważyć kilka osobników, biegających po trawie i razem goniących jakiegoś owada, czy szukających pokarmu między źdźbłami. Kos natomiast nie pozwoli, by po jego trenie pałętał się jakiś inny osobnik. Temu właśnie służą jego wielogodzinne koncerty – samiec całemu światu obwieszcza, że wziął teren w posiadanie i biada każdemu kto się do niego zbliży. On jest bowiem panem tych ziem i gotów jest bronić ich przed najeźdźcą własną piersią.

     A ja mam z tego dużo radości.

     I tak właśnie robi się człowiekowi błogo i rozsadza go energia. Wszystko dzięki świeżej, soczystej zieleni wokół, melodyjnym koncertom kosa, siedzącego na szczycie centralnego bloku i donośnym krzykom jerzyków, zwinnie krążących pomiędzy budynkami, zręcznie omijającym wszystkie przeszkody.

     Wiem, że kiedyś umrę. Ale na pewno nie wiosną. Wiosną za bardzo chce mi się żyć.

22 komentarze:

  1. Przyłączam się do zwolenników kosa. GDDKiA uszczęśliwiła naszą wieś drogą szybkiego ruchu przebiegającą ponad głowami na wiadukcie. Stopniowo uczymy się zobojętnienia na nieustanny głuchy łomot. Pomaga w tym śpiew wytrwałego kosa, na którego głosie można się koncentrować. Nawet teraz go słyszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mieszkam niedaleko obwodnicy miasta. Ale to i tak lepsze, niż droga przez środek miasta. Fakt, łomot potrafi obrzydzić życie.
      Dobrze, że na świecie są kosy.

      Usuń
  2. Nitager, mam w ogrodku dwa kosy - od lat przylatuje ta sama parka, przysiegam. Znaja mnie i rozpoznaja, w ogole sie nie boja, skacza sobie tu i tam bez zadnych objawow paniki. Kocham ptaszki, ale przysiegam , ze tego drania to na wiosne mam ochote ustrzelic z procy! Od czwartej rano zaczyna trele, pieje, wyje, jodluje i czort wie co jeszcze. Spac przy otwartym oknie nie da sie, co dla mnie jest meczarnia - ale mam do wyboru : zamiast o 6.00 budzic sie o 4.00 -no nie snu sobie nie dam odebrac.
    A najlepsze on zaczyna rano : jak slusznie zauwazyles kos potrafi nasladowac dzwieki , ktore slyszy : nauczyl sie sygnalu alarmu samochodu sasiada ! Przysiegam - kiedys sie doigra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kos mnie nie budzi. Najwyżej śni mi się, że jestem w jakiejś rajskiej krainie. Za to budzi mnie głuche i uparte gruchanie gołębia. Gdybym zdołał go wypatrzyć w tej gęstwinie. Nieważne, że za nim jest parking.

      Usuń
  3. Jerzyki u mnie już śmigają całymi gromadami. A kosów pełno w pobliskim lasku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój kolega, zapalony ornitolog, w parku miejskim powywieszał pełno budek lęgowych dla różnych gatunków ptaków. Zwabił tym samym do nas gatunki, jakich przedtem u nas nie widziałem. Co ciekawe, zaczęły się pojawiać takie, które w budkach nie gniazdują. Wczoraj widziałem szczygły - śliczne! A niedawno na mojej działce spotkałem stadko wilg.

      Usuń
  4. Kosy, szpaki - troszkę tego ptactwa tutaj jest i drze mordeczki od czwartej rano...Ja to lubię , wolę niż odgłosy autek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co powiesz na słowiki, które drą gardziołka całą noc?

      Usuń
  5. Tu jest mnóstwo kosów. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby równolegle ze mną nie wędrował trawnikiem jakiś kos.One się nie boją ludzi, samochodów też nie. Szpaków tu jeszcze nie widziałam, na naszym podwórku widziałam za to drozda.Za to tu nie widziałam gołębi skalnych-tych tak paskudnie wszystko brudzących.
    Na podwórkowym drzewie u córki gniazduje co roku parka grzywaczy.
    A na moim podwórku, a właściwie kompleksie kilku połączonych razem podwórek, gdzie jest sporo krzaczorów i 3 brzozy są dzwońce, sikorki, wróble.
    Tu w ogóle jest śmiesznie- ulicą jedzie sznur samochodów a nad nimi wydzierają się przeróżne ptaki. Ale nie ma tu jerzyków. Nie wykluczam, że latają nad terenami parków. Jeszcze jedno - tu nie ma much- mam cały dzień otwarte drzwi balkonowe i ani jedna mucha mi do chaty nie wpadła. Tu jest przeogromna ilość drzew- gdy wyglądam z balkonu to niemal nie widać parkujących pod domami samochodów.A parkują po obu stronach ulicy.
    Wiele ptaków dotychczas migrujących zostaje na zimę w mieście. Kiedyś nawet sikorki migrowały, a teraz nie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma much - to i nie ma jerzyków. U nas owady są, ale gdy przylecą jerzyki, jest ich wyraźnie mniej. Dzień, w którym odlatują, zawsze poznam po tym, że nagle mam w pokoju pełno komarów.

      Usuń
  6. Muszę wziąć w obronę gołębie. Fakt, głupkowate to trochę stworzenie, zdarza mu się samobójczo spacerować po drogach Irlandii, przez co trup się ściele gęsto, ale że walą kupę??? Nawet nie próbuj jak to jest, gdy Cię coś przed tym powstrzymuje- odradzam, niemiłe uczucie, zdarza się po operacji, gdy się za dużo morfiny ożresz, naprawdę słaba i bolesna sprawa.
    Poza tym mieszkam w domku, na którym znajduje się komin. Ponieważ nie palę w kominku, gawrony wykorzystały go, jako punkt obserwacyjny i schronienie tymczasowe. Ich ścieżka podejścia do lądowania wiedzie nad moim miejscem parkingowym. Żebyś Ty widział, jak one potrafią przyozdobić karoserię mojego samochodu! Ale przecież nie będę stworzeń przeganiał, widocznie mają jakąś misję, o której ja nie mam bladego pojęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołębie nie mają żadnej misji - są na to za głupie. Jedyne co potrafią, to fajdać na balkon i budzić swoim namolnym, głośnym gruchaniem, depcząc po parapecie. Zero litości dla gołębi!

      Usuń
    2. Jak to "misji nie mają"?! Bujać się umieją! Pan Balcerek by Cię do pionu doprowadził! Zresztą..., kto fajdać nie umie? Albo namolnie budzić?

      Usuń
  7. Z wielką przyjemnością przeczytałam o kosie i o szpakach, jestem antytalentem w odróżnianiu ptaków, ale lubię je obserwować. A że ostatnio nie ma kota, to one sobie po tym ogrodzie hasają. Ten mój ulubiony, który mnie odwiedza, ma żółty dziób i jest czarny. Myślę więc, że tym razem dobrze rozpoznaję kosa. Wydaje mi się też każdego dnia bardziej zaprzyjaźniony, podchodzi bliżej, jakby ciekawy, co u mnie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej kos - one nie boją się ludzi. Ludzie ich nie krzywdzą, nie przepędzają, toteż ośmielają się coraz bardziej. No, chyba że trafią na Koleżankę Małżonkę, która panicznie boi się ptaków.

      Usuń
    2. Naprawdę!? Nie wiedziałam, że można bać się ptaków. Pająki, inne owady czy myszy też są na liście zakazanej, czy im daje odpór?

      Usuń
  8. Nitagerze drogi!
    Ptaki za oknem mnie rano budzą i piknie świergolą do snu:)
    Co do śmierci- pogrzebu, to mamy z mężem umowę, że cicho, spokojnie, bez rozgłosu, powiadamiań.
    Pozdrawiam refleksyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że ja o swojej śmierci też nie będę nikogo powiadamiał. Po co mają się ludziska martwić?

      Usuń
  9. Niezła puenta. Wygrałam kiedyś katalog ptaków leśnych i ogrodowych. Chadzałam po polu (na dworze) i szybko go kartkowałam, kiedy tylko zobaczyłam jakiegoś ptaka. Kosa wyszukałam od razu, właśnie przez ten żółty dziobek i charakterystyczny chód. No i często go widziałam. Taka byłam dumna z siebie, że umiem nazwać większość ptaków w ogrodzie! Z tym mi się kojarzy kos - z późną podstawówką i tym katalogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wieku 7 lat dostałem w prezencie piękną książkę o ptakach Polski. Od tej pory zaczęła się moja przygoda z "oznaczaniem gatunków" napotkanych ptaków. A potem jeszcze zaprzyjaźniłem się z najbardziej zapalonym ornitologiem, o jakim dane mi było usłyszeć - no i są dziś tego skutki.

      Usuń
  10. Jako posiadacz ogrodu (może bardziej ogródka) nauczyłem się odróżniać kosy od szpaków.
    Szpaki to rzeczywiście dranie i na dodatek wstają wcześniej niż ja.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Och ja też uwielbiam takie odgłosy wiosny. Ostatnio u mnie wyśpiewuje pod oknem taki jeden, ale nie namierzyłam gościa jeszcze. A śpiewa pięknie!

    OdpowiedzUsuń