Zima, późny wieczór, przechodzący w noc. Nareszcie udało mi się połączyć z internetem! Ta cholerna Vista to jakiś niewydarzony system…
Otwieram pocztę. I po przeczytaniu pierwszej wiadomości, zamieram, zapominając nawet o oddychaniu.
Mój blogowy przyjaciel nie żyje. Popełnił samobójstwo.
Tak czułem się dziewięć lat temu, gdy Pragmatyk opuścił nas na zawsze. O przyczynach tego kroku dowiedziałem się później. I od tamtego czasu obiecałem sobie już nigdy nie osądzać samobójców. Ja nie uniósłbym połowy tego ciężaru, który on musiał dźwigać, zmagając się z nieuleczalną, wrodzoną chorobą i ostracyzmem pośród otaczających go ludzi. Wytrzymał długo. W końcu pękł…
Rzadko już pojawiam się w sieci. Jakoś przestała mnie ciągnąć. Nadal lubię pisać, ale… Nie mam o czym. Czuję własną bezsilność, patrząc na to, co dzieje się wokół. Nie pasuję do tej nowej rzeczywistości. Jak Pragmatyk, autor bloga „Pragmatyczny blog antykaczy”.
Ech, Pragmatyku, gdybyś Ty wiedział, jak dzisiaj mi Ciebie brakuje! Szczególnie dzisiaj…
Nit, chyba nie dasz "lepszemu sortowi" pokonać swojego "ja"? Wiesz, że trochę nas, "gorszego sortu", jeszcze zostało... pozdrawiam po kolejnej porcji gimnastyki, dziś założyłam spodnie :)))))
OdpowiedzUsuńW 2007 roku widziałem światło nadziei. Teraz już go nie dostrzegam.
UsuńNitagerze!
OdpowiedzUsuńZawsze piszesz o Pragmatyku, pamiętasz, to dobrze.
Ludzi "słabych" psychicznie, bezsilnych, samotnych w tłumie jest i było wielu.
Do nas należy, abyśmy nie byli egoistami, rozglądali się dookoła. Może ktoś i w tej chwili potrzebuje natychmiastowej pomocy...
Ja piszę nadal, pomimo bólu rąk, bo mam u siebie grono ludzi, których szanuję i dla nich jest nadal aktualny mój blog.
Trzymaj się !
Dobrze, że to słowo wzięłaś w cudzysłów. Bo nijak ono nie pasuje do Pragmatyka. Po prostu, nałożono mu na kark ciężar zbyt ciężki nawet dla niego, człowieka niezwykle silnego.
Usuń"Nie pasuję do tej nowej rzeczywistości" - ja nie pasowałem do rzeczywistości kreowanej przez PO. Jakoś przetrzymałem. Więc i Ty przetrzymasz.
OdpowiedzUsuńMożna z tego wysnuć dwa wnioski:
Usuń1. Zwolennicy PiS są silniejsi psychicznie.
2. PO nie dołowało aż tak mocno, jak robi to PiS.
Wybierz sobie ten, który Ci bardziej pasuje.
gdyby zwolennicy PiS byli silni psychicznie, to by nie byli zwolennikami PiS...
UsuńKwestia dyskusyjna. Mówi się, że miłość wszystko wybaczy. I to jest prawda - bo CHCE wybaczyć. Dlatego zwolennicy danej partii nie dostrzegają jej minusów, a jeśli już, to wydaje im on się o wiele mniejszy niż podobny minus w innej, konkurencyjnej partii. Tak zbudowany jest człowiek.
UsuńJa z daleka też mam wątpliwości czy pasuje do rzeczywistości. Nie znałam Pragmatyka - tyle piszesz o nim tzn, ,ze zapadł Ci głęboko w duszę. Z mojego punktu widzenia - samobójstwo nie zawsze jest oznaką słabości.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę - nie tylko Tobie weną jest tk byle jak. Może jednak o naszych skoczkach - bo jednak troszkę radości dają :))
Sportem nie pasjonuję się aż tak, żebym miał o nim pisać. Miło się słyszy, gdy wygrywają, ale jeśli przegrają, nie wzbudza to we mnie jakiejś rozpaczy. Może, gdybym sam spróbował narciarstwa... Z drugiej strony, w młodości uprawiałem strzelectwo, a jakoś zupełnie nie interesują mnie relacje z zawodów strzeleckich w TV.
UsuńOdebrać sobie życie- na ten krok trzeba mieć sporo odwagi nawet gdy się jest totalnie zaszczutym.
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że jednak musimy trwać, my ludzie gorszego sortu. Nie musimy nawet wiele robić, ale trwajmy wspólnie z tymi,którzy protestują przeciw degradowaniu naszego kraju.Nie powinniśmy roztrząsać który opozycjonista lepszy, KOD, Nowoczesna czy PO ze Schetyną. Na to będzie czas pózniej, teraz ich wspierajmy swą obecnością w sieci.
A mnie bardzo brakuje w sieci Anafigi i Arka "Trockiego" i Marii Dory też, choć chwilami mnie wnerwiała totalnie.
Miłego;)
Mnie brakuje zwłaszcza Marii-Dory. Można był w tak fantastyczny sposób się z nią nie zgadzać i spierać, a jednak zawsze czuć do niej szacunek.
UsuńTrockiego też znałem i odwiedzaliśmy wzajemnie swoje blogi. Kiedyś, na wieść, że wybieram się do jego miasta, zaproponował mi spotkanie, ale odebrałem tę wiadomość dopiero po powrocie. Stwierdził, że jeszcze będzie okazja - niedługo potem już go nie było...
Anafigę znałem, ale bardzo słabo.
Mam dla Ciebie wiele, wiele ciepłych słów. I tęsknię trochę za Nitagerem, którego poznałam w sieci zaledwie dwa lata temu...
OdpowiedzUsuńTych, którzy mniej lub bardziej świadomie targają się na swoje życie - też nie oceniam... Wiem jak to jest, gdy czujesz się w potrzasku bólu psychicznego i fizycznego...Wystarczy wtedy jeden taki moment, gdy nie widzisz nawet tunelu, nie mówiąc już o światełku w nim...
Przytulam ciepło, a nawet gorąco :-)
Wiesz, jak to jest z tym światełkiem z tunelu? Pesymista widzi tylko tunel. Optymista widzi światełko na końcu tunelu. Realista widzi, że to światło nadjeżdżającego pociągu. A maszynista widzi trzech idiotów na torach...
UsuńDobre :-)))) Nareszcie "mój" Nitager :-)
UsuńA tor nie widzi niczego, bo wszyscy po nim depczą ...
UsuńW ogóle staram się nie oceniać ludzi, bo zwykle wiem o nich zbyt mało
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też dowiedziałem się dopiero po jego śmierci, co musiał znosić. I wtedy uznałem, że jestem za słaby, by go oceniać.
UsuńKażdy ma swoją drogę. Marne to pocieszenie, ale dzisiaj nie byłoby Mu raczej łatwiej. Nie ze względu na władzę, a ze względu na "Suwerena". Do tego w Polsce presja sukcesu wzrasta, a świadomość społeczna i służba zdrowia drepczą w miejscu.
OdpowiedzUsuńKLIKNIJ TU I POCZYTAJ
Spokojna praca, pasje, ich różnorodność, ciekawość Świata, to czynniki trzymające mnie z dala od depresyjnych myśli. A co najmniej jedną pasję mamy wspólną (jest nią pisanie).
Może też nie bez znaczenia była pora roku. Gdy patrzę za okno, żyć mi się odechciewa...
Usuńmnie się odechciewa, jak patrzę w telewizor
UsuńA tak przy okazji tego, że nie masz o czym pisać, mam dla Ciebie propozycję. Zajrzyj do siebie na pocztę, dostaniesz wiadomość z mojego prywatnego adresu, jakby jej nie było, zajrzyj też w spam. Tytuł wiadomości "Woland".
OdpowiedzUsuńFakt, była w spamie. Komu się naraziłeś?
Usuńtrochę musiało potrwać, bym mi się wyklarowało, jak skomentować ten post... ale skończyło trwać, więc:
OdpowiedzUsuń1/ nie znałem gościa, ale skoro to był Twój kumpel, to:
[*]...
i koniec tematu...
2/ do kwestii samobójstwa mam podejście nieco schizofreniczne...
z jednej strony jest to objaw słabości, więc pomnika nie ma za bardzo powodu stawiać takiemu ptysiowi...
z drugiej jednak strony, to życie człowieka należy do niego samego i nie powinno nas zbytnio interesować, co chce z nim zrobić...
oczywiście, można tą sprawę skomplikować i zapytać, co /przykładowo/ z wdową i sierotami, które po sobie pozostawił... albo co z kotem, koniem, czy innym słoniem, którym ponoć tego się nie robi... tylko pytanie brzmi, czy on w ogóle za życia był w stanie tym całym towarzystwem się zajmować?...
pozdrawiać jzns...
Nigdy nie odważę się zawyrokować, że to objaw słabości. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się, co musiał znosić. Nieuleczalną chorobę, odtrącenie, samotność, z powodu "dziwnego wyglądu"... I znosił to dzielnie przez dwadzieścia kilka lat. Na ten jeden wieczór zabrakło mu siły.
Usuńczyli mówiąc w uproszczeniu "zmęczenie materiału"...
Usuńtak, masz rację, kwestia samobójstwa ma tak wiele różnych aspektów, że moje uproszczenie można uznać za zbyt skrajne uproszczenie...
La Voz de la República de San Escobar - Głos Republiki San Escobar
OdpowiedzUsuńAmbasador Pełnomocny i Nadzwyczajny Jefe i Caudillo Republiki San Escobar
prof. dr hab.
J. Maria Jose de San Trinidad y de Todos los Santos
http://sanescobariano.blogspot.com/
Więc na razie spotykajmy się w Skyrim... :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń- Melduję, że po 2 latach, 2 miesiącach, 1 tygodniu i 3 dniach znowu jestem.
Zapraszam serdecznie
Absurd z KLechistanu
http://klechistan.blogspot.com/
"Melduję że znowu jestem"... Po 2 latach, 2 miesiącach, 1 tygodniu i 3 dniach, a także po 3 dniach wpisywania po kilka/-naście razy ciągle tego samego hasła, adresu internetowego i parolu ktoś/coś mnie odblokował[-o].
OdpowiedzUsuńZapraszam, jeśli wola...
Sir Absurd z KLechistanu
http://klechistan.blogspot.com
Cóż... To nie są czasy dla pragmatyków. I nikt mi nie wmówi, że dobrowolne odejście z tego "najlepszego ze światów" jest objawem słabości czy "grzechem"... I to mimo faktu, że życia jest jednak wartością samą w sobie.
OdpowiedzUsuńAbsurd z KLechistanu
P.S. Znów, po 2 latach, 2 miesiącach i niemal 3 tygodniach - jestem!!!
Zapraszam...
http://klachistan.blogspot.com
Cześć, Nitek.
OdpowiedzUsuńTrwaj. Chyba jednak trwaj - dla własnej satysfakcji, czy tam nie wiem dla czego i kogo. Nie myślę, rzecz jasna o realu, bo tam właściwie chyba każdy z nas ma kogoś, dla kogo warto/trzeba żyć, ale i w tej wirtualnej rzeczywistości.
Nie mam najlepszej pamięci, pewnie dlatego już nieraz przez blogerską brać byłam osądzana jako niewierna, wyrodna, zapominająca o ludziach. Ech, może i tak, może i nie. Wiem, że Trockiego, Marię-Dorę, Petronelę no i Michała - pamiętam.
Pozdrawiam
Rośnie liczba ludzi, którzy będą w tej rzeczywistości traktowani źle albo bardzo źle. Często się zastanawiam, jak długo mimo braku nieuleczalnej choroby wytrzymają to niektórzy...
OdpowiedzUsuńBrak mi Twoich wpisów, ale rozumiem, co Tobą powoduje Tylko nie rezygnuj, przeczekajmy to, albo starajmy się naprawić. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy w mniejszości i że to my jesteśmy słabi i chorzy na umyśle.
Uściski!
iw