To smutna rocznica i najchętniej w ogóle bym o tym nie pisał, zwłaszcza, że milczę już od dłuższego czasu. Ale bardzo chciałem, aby przypomnieć o tym bolesnym wydarzeniu, bo zapewne wielu z nas już o tym nie pamięta. Jestem to winien temu, którego śmierć zabrała właśnie tego dnia. A winien mu to jestem tym bardziej, że był on jednym z nas, blogerów. I był blogerem wybitnym.
Dwa lata temu podstępna choroba zabrała nam naszego kolegę, Piotra Gotliba, lepiej znanego jako Azrael Kubacki. Był jednym z najlepszych blogerów-publicystów, jakich zdarzyło mi się czytywać. Rozsądny, wyważony, ale wcale nie schowany w skorupie i mówił głośno o tym, co mu się w naszym życiu politycznym nie podobało, co go uwierało i co go drażniło. I pisał przekonująco, używając argumentów, a nie wyzwisk, a dając osąd jakiejś sprawie, zawsze tłumaczył, dlaczego tak właśnie, a nie inaczej ją osądza.
Nie był moim bliskim cyberznajomym, ale odwiedzałem go często, a bywało, że i on zaglądał do mnie, co uznawałem za ogromny zaszczyt. Rzadko u niego komentowałem, bo pod wyczerpująco napisanym artykułem trudno było cokolwiek dodać. Ale i tak po jego śmierci pojawiła się pustka, której nie było czym zapełnić.
Piszę to, bo odnoszę wrażenie, że staje się coraz bardziej zapomniany. A źle by się stało, gdybyśmy przestali pamiętać o kimś, kogo można postawić za wzór. Dla mnie nim był.
Azraelowi Kubackiemu w drugą rocznicę śmierci.
nie znałam, niestety...
OdpowiedzUsuńNit, jak już się pojawiasz, to piszesz o nieżyjących... kiedy wrócisz na dobre?
Witaj. Nie sądzę, abym miał wrócić. Gdybym miał to zrobić, pewnie już dawno powróciłaby mi chęć pisania. Jakoś nie chce wrócić.
UsuńŚciągnął mnie tutaj nie tytuł, tylko to, że mi wyskoczyłeś na liście nowych postów. Że w końcu się pojawiłeś. Nie znałam tego blogera, nie znałam jego bloga, podejrzewam, że skoro pisał o polityce, mogłam go po prostu mijać w sieci. Ważne, że piszesz i przypominasz o nim innym.
OdpowiedzUsuńByłoby niewdzięcznością zapomnieć o takim publicyście. Cóż, o nim przynajmniej wiem, kiedy umarł. A daty śmierci bliskiej mi przecież Marii-Dory nie poznałem do dziś.
Usuńnicka kojarzę, chyba nawet zdarzyło mi się coś czytać...
OdpowiedzUsuńtak, czy owak:
[*]...
p.jzns...
Kiedyś często go cytowano na różnych portalach. Był dość popularny, choć blogerzy wtedy zasadniczo odchodzili od polityki. Dziś znów widzę renesans blogów politycznych. Kabaretów zresztą też.
Usuń10 kwietnia jak podstępna żmija zabiera najlepszych Polaków.
OdpowiedzUsuńBrzmi dość astrologicznie. Sorry, nie znam się na tym.
UsuńFakt. ŻAL Pana Zakrzeńskiego - Człowieka i Aktora [czy ktoś o Nim wspomni wśród jeremiad po "poległych"?], żal Azraela...
UsuńNie znałam Szanownego Kolegi, ale dzielę Twój smutek. Blogowanie zmieniło się bardzo i będzie się jeszcze bardziej zmieniać, bo całe media ulegają olbrzymim przeobrażeniom. Liczę na to, że z czasem odzyskasz chęć pisania. Oby sytuacja zewnętrzna bardziej temu sprzyjała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I ja pozdrawiam serdecznie. Widzę, jak zmieniają się blogi. Czuję się w nich coraz gorzej - ale w realnym świecie mam to samo. Po prostu starzeję się i nie ma na to rady.
UsuńTeż nie wiem kiedy odeszła Maria Dora.Często wspominam trockiego.Mam w "archiwum" Jego ostatni mail.Zmienia się towarzystwo w sieci, nie zawsze na lepsze.Nigdy nie komentowałam u Azraela - po prostu się zgadzałam z tym co pisał.
OdpowiedzUsuńNo cóż- każde kolejne odejście uzmysławia nam, że wszyscy jednak podążamy w tę samą stronę
niezależnie od poglądów.Ale do końca wszyscy mają nadzieję, że jeszcze daleko do końca podróży więc pożegnań z czytelnikami nie ma.
Miłego;)
MD tak bardzo chroniła swoją prywatność, że nawet ja nie dowiedziałem się o jej śmierci w czas. A wiem, że byliśmy sobie bliscy, choć nigdy nie spotkaliśmy się w realu.
UsuńAzrael, jak mało który bloger polityczny, potrafił utrzymać nerwy na wodzy, co zawsze doceniam zważywszy, że akurat ten element nie jest moją najmocniejszą stroną. I jeszcze jedna, szczególna cecha, która mi przychodzi na myśl, gdy Go wspominam- bardzo lgnął do ludzi, cenił każdą znajomość- o czym świadczy zarówno szerokie grono ludzi (często bardzo znanych) odwiedzających go w szpitalu i przekazujących informacje stanie zdrowia Azraela do sieci, jak i jego aktywny udział w spotkaniach blogerskich w realu.
OdpowiedzUsuńZgadza się, był niezwykle opanowany. Ale czasem zdaje mi się, że pośrednio było to przyczyną jego śmierci. Bo wszystko dusił w sobie, zamiast wykrzyczeć to - tak jak robisz to Ty.
UsuńPo pierwsze: - Nigdy nie mów "nigdy";
OdpowiedzUsuńPo drugie: - Wróć;
Po trzecie: - Jesteś potrzebny - ludzie chcą Cię czytać...
Spokojnych, pogodnych Świąt życzy Ci bloger zmartwychwstały niedawno [po trzech latach i ponad jednym miesiącu]. Wiem, że to czas nieco przydługi, bywali lepsi ode mnie...
Azraela znałem z czytania. Obecnie "nawiązuje" do niego pewna blogerka; dość wulgarnie, choć chyba nie zdaje sobie sprawy z wulgarności[?], nawiązuje, a szkoda...].
Czekam[y]...
Ciągle ktoś odchodzi... :(
OdpowiedzUsuń