Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 28 czerwca 2016

Niesłychanie groźny talizman

     Nie mam pojęcia, co to był za mecz – zapytajcie Koleżanki Małżonki. Ona wie. Do tego stopnia wie, że ja nie mogłem sobie obejrzeć niczego w TV, bo co się wczułem w program, ta natychmiast przełączała mi na siatkę. Znaczy, siatkówkę.

     - Momencik, tylko sprawdzę, jaki wynik!

     A wynik był łatwy do przewidzenia. Gdy na ekranie leciał film, Polacy parli do przodu. Gdy mecz – tracili punkty. To było kilka dni temu. Pechowo uparła się oglądać końcówkę seta – no i niestety, tego seta Polacy przegrali. A przecież to było jasne od samego początku!
     
     Zapewne niektórzy z Was jeszcze tego nie wiedzą, zatem informuję ich teraz: jestem kimś, kogo można nazwać Antytalizmanem, albo wręcz „Talizmanem pecha”. Mam niezwykłą umiejętność przynoszenia pecha naszym sportowcom. Wystarczy, że obserwuję ich zmagania. Nawet jeśli robię to niechcący, jednym okiem, zajęty czymś innym.

     Kiedyś, gdy Adam Małysz odnosił swe największe sukcesy, na czas skoku Adama wyganiano mnie z pokoju. Bo wiadomo było, że jeśli ja oglądam transmisję, to Adam przegra. Prawo to ustalono empirycznie, jednakże sprawdza się doskonale. I dotyczy ono wszystkich zawodów, igrzysk, sparringów, konkurencji, czy meczów, w których udział biorą Polacy. Nitager gapi się w telewizor – nasi przegrywają. Nitager wychodzi z pokoju – zaczynają odrabiać straty. Zaciekawiony wpada do pokoju i rzut oka na telewizor – znowu kicha…

     Pamiętam jak dziś dzień, w którym zaistniał tzw. „niezbity dowód na Prawo Przynoszenia Pecha”. Było to w czasach fascynacji Małego skokami narciarskimi. Małego – czyli najmłodszego syna, który dziś już usilnie próbuje przerzucić tę ksywkę na mnie. Zgodnie z prawdą zresztą. Pewnego wieczoru, w czasie konkursu skoków, Mały woła wszystkich, że teraz skacze Adam Małysz. Wszyscy wpadamy do pokoju, ja też. I co? I Adam skoczył niewiele dalej niż połowę tego , co poprzednik! Wszyscy pospuszczali nosy na kwintę. Mały miał do mnie straszny żal, że spojrzałem w telewizor. Z pretensją w głosie kazał mi wyjść z pokoju i nie patrzeć na zawody.

     - Przecież już się skończyły – mruknąłem niezadowolony. – Adam, niestety, przegrał.

     Ale żeby go nie drażnić, wyszedłem do kuchni, przygotować sobie coś do zjedzenia. Nagle z pokoju słyszę krzyk entuzjazmu.

     - Co się dzieje? – myślę.

     Okazało się, że Adam wygrał. Ten, którego wzięliśmy za Małysza, okazał się być przedskoczkiem. Wystarczyło, że wyszedłem z pokoju, a nawet sromotną klęskę dało się odczarować.

     Od tamtego czasu mam już absolutny, prawomocny, definitywny i nieodwołany zakaz oglądania ważnych zawodów sportowych. Co najwyżej powtórki, a i to z pewnym drżeniem serca, bo może się okazać, że jednak przegrali. Dyskwalifikacja za nieprawidłowy strój, albo doping – wszystko jest możliwe.

     Ale raz się zbuntowałem. W czasie Euro 2012.

     Piłką się nie interesuję , ale kiedyś, za młodych lat, byłem kibicem, choć nie specjalnie zapalonym. Lubiłem jednak oglądać mecze reprezentacji. Lato, Szarmach, Deyna, Lubański, Tomaszewski, Gorgoń, Gadocha – to były doskonale znane mi postacie. Bez wielkiego entuzjazmu, ale z poczuciem obowiązku, postanowiłem przypomnieć sobie dawne czasy. Niezadowoloną minę Małego zignorowałem. Przecież dla niego to robię! Chodziło mi o to, żeby mieć o czym z nim rozmawiać. Skoro Mały interesował się piłką, to nie mogłem sobie jej tak do końca odpuścić, bo stracę z nim kontakt. Na szczęście ze Starszym nie miałem tych problemów. Fantasy i rysowanie wystarczająco nas do siebie zbliżały.

     W czasie Euro 2012 obejrzałem sobie trzy mecze. Dalej nie było sensu oglądać. Mały był przekonany, że absolutnie niemożliwe do zdobycia, ostatnie miejsce w grupie marzeń jest tylko i wyłącznie moją winą. Miał do mnie straszny żale. Ja też. Zamiast spodziewanego zbliżenia, zaczęliśmy się od siebie oddalać.

     Dlatego, pomny tej nauczki, nie oglądałem żadnego meczu eliminacji do Euro 2016. I proszę, jaki skutek! Jedziemy do Francji! Nie chwaliłem się tym, bo i tak byście nie uwierzyli, ale wiem z całą pewnością, że Nawałka jest tylko ślepym narzędziem w rękach Losu, na który nie ma żadnego wpływu. On nie. Ja tak. I moja Rodzinka doskonale o tym wie.

     O tym, że żadnego z meczów grupowych nie oglądałem, nie muszę Wam chyba wspominać. Raz, że niespecjalnie mnie to interesuje, dwa – na specjalne życzenie Rodzinki, gdzie jest dwoje zapalonych kibiców. Trochę było mi żal, iż nikt w Polsce nie wie o tym, komu zawdzięcza te radosne chwile. Ale pal licho, niech Polacy mają. Chociaż raz przestaną narzekać i robić mi w tym konkurencję.

     Oczywiście, meczu ze Szwajcarią też nie oglądałem. W ogóle mnie nie było w pokoju z telewizorem. Profilaktycznie trzymałem się z daleka. Raz tylko tam wlazłem,  bo towarzystwo zaiwaniło wszystkie butelki z wodą sodową i nie było czego dolać sobie do szklanki. Na jedną, tycią, króciutką chwilę. Tyle ile trwa odkręcenie butelki, napełnienie szklanki i zakręcenie butli na powrót. Albo umieszczenie piłki w polskiej bramce. Wybiegłem czym prędzej, odprowadzany przekleństwami, złorzeczeniem, zgrzytaniem zębów i groźbą odprawienia egzorcyzmów.

     Ale wiecie co? Zatęskniłem trochę do tych emocji. Następny mecz naprawdę chciałbym zobaczyć. Podobno nasi bardzo dobrze się spisują, a następny mecz jest do wygrania. Też chciałbym poczuć ten dreszczyk radości. 

     Cóż, pewnie zostanę obezwładniony, przykuty kajdankami do kaloryfera w łazience i pół biedy, jeśli nie zgaszą mi światła i będę mógł sobie poczytać. W każdym razie, taką groźbę na pewno usłyszę.

     W dziś rano mały, sympatyczny diabełek wdrapał mi się na ramię i wyszeptał do ucha kuszącą propozycję. I, skuszony podszeptami wcale nie takiego złego, postanowiłem przedstawić tę propozycje ogółowi.

     Powiedzcie mi, jak ważny dla Was jest awans do półfinału? Jak bardzo Wam na tym zależy? Ile jest to dla Was warte?

     Czy jeśli obiecam, że nie będę oglądał meczu z Portugalią, zasłużę sobie na Waszą wdzięczność? Ta może się przejawiać w różny sposób. Mój idol, król Julian, stwierdziłby, że nie musicie dziękować, wystarczy wielbić go na klęczkach, ale ja aż tak zarozumiały nie jestem.

     Wystarczy mi notka o tym, jak bardzo jesteście mi wdzięczni, jak bardzo mnie uwielbiacie i jak bardzo jestem młody, wysoki i szczupły.

     No dobra, żartowałem... Diabełek też.

41 komentarzy:

  1. Mam podobnie choc w troche innej kwestii - wykrakuje! I co wykrakam to sie stanie. Mam wiec zakaz przewidywania a czasem to nawet boje sie myslec co moze zajsc bo zazwyczaj nawet pomyslenie powoduje ze zajdzie.
    Moze pomocnym byloby gdybyscie mieli wiecej telewizorow I kazdy mogl ogladac co chce?
    Moj wyjazd na concert G&R juz niedlugo wiec spodziewaj sie sprawozdania :)
    Ktos byl na ich koncercie w Detroit I bardzo zachwalal mowiac ze swietni jak dawniej.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka utworów z Detroit widziałem na You Tubie, więc nie muszę wierzyć na słowo ;)
      Mamy drugi telewizor, ale ja tak rzadko oglądam TV, że wcale nie muszę się w niego lampić. Wolę internet, albo książkę.

      Usuń
  2. W internecie też będzie tak skromnie na wszystkie inne tematy .Królować będzie piłka..Weż to pod uwagę i zaopatrz łazienkę raczej w cos do czzytania, jakąs sage rodu Forseitów np.
    A potem już po meczu wyjdż i zobacz w telewizji emocjonujące momenty...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja wiem - ciotka dobra rada . no widać tak mam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie dwie godziny na kiblu... Zdrętwieję tak, że nie dam rady wstać. Może poprosić, żeby mnie przykuto do kaloryfera w pokoju? Byłoby wygodniej na kanapie. Tylko jak i się zachce do toalety, może mnie nikt nie usłyszeć.

      Usuń
    2. A wanna z ciepłą wodą to pies?. Może być z zimną.
      Ja kiedyś z zamiłwaniem w wannie czytałam Agatę Christie .Wiesz jak dobrze człowiekowi robi takie odprężenie się. Do tego kielszek czegoś dobrego, popatrz luksusu sobie zafundujesz na dwie godziny. Chyba,że masz prysznic no to przerąbane - zostaje kibel...

      Usuń
    3. Gdyby była wanna, nie byłoby problemu. Ale w ciasnym mieszkanku, z okresu późnego Gierka, trudno byłoby ją wstawić.

      Usuń
  4. Wykorzystaj sytuację, do łazienki zażycz sobie: butelki Jacka Danielsa, sodowej i lodu, przekąski z szynki parmeńskiej, parmezanu, orzechów, oliwek i focacci domowej roboty, a potem niech wygrają... I pamiętaj, kto podrzucił Ci pomysł wykorzystania sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedni pomysł z tym wykorzystaniem sytuacji, choć jako patriota lokalny proponuję zażądać tego:
      http://www.celticwhiskeyshop.com/independent-irish-bottlings/The-Wild-Geese-Irish-Whiskey/wild-geese-single-malt-irish-whiskey

      Usuń
    2. No cóż, ja najchętniej zażądałbym kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z brązowym ryżem i do tego butelkę Chilliana - ale sama myśl, ze musiałbym to jeść na kiblu, budzi we mnie obrzydzenie. Nawet, gdybym na deser dostał butelkę morawskiej śliwowicy od Jelinka.
      A Jack Daniels to moim zdaniem zwykły snobizm. Nie wiem, skąd wzięła się ta moda na whisky - ja tego świństwa nie znoszę!

      Usuń
    3. Woland, bardzo ładna butelka - i w zasadzie tyle. Gdyby ona zawierała rum - wprowadziłoby to sporo niepokoju do mojej głowy. Ale whisky nie tylko mnie nie podnieca, ale wręcz zniechęca do ruszenia palcem.

      Usuń
  5. Nitager kochany, przystojny urodą młodego, szczupłego, wysokiego bruneta! Poza tym mądry taki, dowcipny czyli inteligentny!
    Najukochańszy mój blogowiczu!: NIE OGLĄDAJ, PROSZĘ, CZWARTKOWEGO MECZU POLSKA-PORTUGALIA. Bowiem bardzo ważne są, dla człowieczka na obczyżnie, sukcesy odnoszone przez rodaków.....
    Ściskam najciulej jak tylko mogę,
    Twoja na zawsze BabaDaga
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśl, że po całym tym cyrku nasi piłkarze będą musieli przed kamerami uścisnąć rękę Dudy - to Ci przejdzie ;)

      Usuń
    2. OOOO..... juz mi przeszedł prawie mój entuzjazm.....Ty to potrafisz....

      Usuń
  6. Nie chcę Cię martwić, ale niezależnie od tego czy obejrzysz ten mecz czy też nie to i tak go przegramy. Niezależnie od wyniku tego meczu jesteś w mej wyobrazni interesującym szatynem, 180 cm wzrostu, oczy zielone. W uzupełnieniu - ten wygląd to tak naprawdę jest mało istotny- najważniejsze, że piszesz, a ja lubię to co napiszesz czytać!!!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie nie trafiłaś w żadnym punkcie, ale i tak to miło było przeczytać.
      Nie wiem, czy przegrają, bo się na tym nie znam. Byłem zdziwiony, że w ogóle do tej Francji pojechali. A wygląd może i nieistotny, ale od czasu do czasu miło byłoby poczuć się jak młody bóg.
      P.S. Czy szatyn znaczy rudy?

      Usuń
    2. Nie, szatyn to nie rudy, ale bardzo ciemny kolor, ale nie czarny.Nie zapomnę gdy kiedyś mi starsza z koleżanek wyjaśniła, że tak naprawdę to wszystko jedno jaki kolor włosów ma własny facet, bo większość męskich głów dość szybko ma "kolor łysy".
      Miłego;)

      Usuń
    3. Aha... No, to koloru łysego jeszcze nie mam. Włosy odziedziczyłem po matce, która do dziś ma grzywę tak gęstą, że wszystkie grzebienie i szczotki u niej bez przerwy strajkują i domagają się dodatków za pracę w szczególnie trudnych warunkach.
      A oczy, no cóż, nie są zielone, tylko bursztynowe, jak to określiła moja dawna przyjaciółka.

      Usuń
  7. Mnie się wydaje, że masz podobnie jak prezes pan. Odkąd się przyznał, że ze sportu, to ogląda późną nocą rodeo- Polska zaczęła wygrywać.
    Nie wiem, Nitager, nie wiem..., w latach ogólniaka ojciec mojego kolegi zwykł mawiać do dziedzica swej fortuny "rób tak, żeby nie było dziecka"! Może po prostu rób tak, żeby Polska wygrała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że w rodeo po dziś dzień nie mamy żadnych sukcesów.

      Usuń
    2. W dodatku z końmi coraz gorzej. Zastanawiam się, czy oni specjalnie wszystko niszczą, czy też są aż takimi nieudacznikami.

      Usuń
  8. Nitagerze ! wychwaliłam Cię nie raz na blogu, Twoim i moim. Znam Cię trochę i nie mów broń Boże, że przynosisz pecha !
    Mecze oglądam oczywiście, mam w domu spokojnych kibiców.
    Oglądajmy zatem razem czwartkowy, ważny dla nas Polaków mecz i cieszmy się później ze zwycięstwa !
    Tymczasem zapraszam na post dla mnie szczególny na moim blogu.
    Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty masz spokojnych kibiców - ale ja? Jak przegrają, to gromy posypią się na moją głowę. To wszystko będzie moja wina. A jak Antoni się o tym dowie, zabierze mi komputer i nici z pisania.
      Na post zaraz wejdę - dzięki za zaproszenie.

      Usuń
  9. Nitagerze kochany, uwielbiany i jedyny. Nie jestem aż tak wielkim kibicem i mecze oglądam jednym okiem. Ale gdybym miała w swoim zasięgu takie moce, jak Twoje, to powiem Ci, że sama bym się przykuła kajdankami do kaloryfera tylko po to, żeby potem móc obejrzeć polską drużynę co najmniej w półfinale, dalej boję się nawet myśleć. Także wiesz, Twoja rodzina ma Cię na oku, a jakby potrzebowali wsparcia, to ja im pomogę. No dobra, zapalę Ci światło w łazience :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wstawisz stolik? Kurczaka w sosie słodko-kwaśnym źle je się z kolan. I nie ma gdzie postawić kielicha i butelki z winem.

      Usuń
    2. mam stolik turystyczny, zmieści się w łazience, a kurczaka w tym sosie to Ci sama nawet przygotuję.... jeszcze jakieś życzenia z łazienki?... :))))))

      Usuń
    3. Hmmm... A pomożesz mi się potem umyć?

      Usuń
  10. Przecież możesz obejrzeć na powtórkach, no pliiiiis!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. MOże wystarczy przymknąć oczęta, gdy wróg się czai w pobliżu naszego pola karnego. Osobiście podczas skoków narciarskich zawsze zamykałam oczy, gdy Adam skakał...

    OdpowiedzUsuń
  12. Pijąc whisky w łazience , można nasłuchiwać transmisji. A może zmysł słuchu też jest niebezpieczny?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Słuch jest nawet bardziej precyzyjny niż wzrok, więc i skutki są dalej idące.

      Usuń
  13. Osoby z tzw złym okiem, potrafią, głośno wyrażając zachwyt, doprowadzić do osłabienia energetycznego, choroby a nawet śmierci, każdą żywą istotę. Najprostszą formą zabezpieczania się przed tego typu działaniem, jest zawiązanie czerwonej kokardki np na rączce niemowlaka. Co robić, gdy nie byliśmy przezorni i złe oko robi spustoszenie nieświadomej ofiary? Najprostszym sposobem, jest odczynienie uroku poprzez otarcie. Używa się w tym celu, używanej bielizny, najlepiej majtek. Ich energia ma ogromna moc! Płaczące dziecko, należy położyć, rozebrać do naga. Następnie, jeśli to dziewczynka, otrzeć jej ciało szybkimi ruchami, poczynając od głowy, na stopach kończąc, majtkami męskimi. Chłopca majtkami damskimi. Małe zwierzęta np kura, piesek, najlepiej przecisnąć przez otwór nogawki. Stringi nie mają mocy sprawczej. Należy przy tym splunąć przez lewe ramię w każdy róg pomieszczenia w którym zabieg się przeprowadza i jeśli wiemy, która osoba dokonała uroku, rzucamy obelgę pod jej adresem, używając słów jak najbardziej wulgarnych.

    Wychodzi na to, że możesz spokojnie oglądać, pod warunkiem, że piłkarzom zawiąże się czerwone kokardki. A wierne czytelniczki bloga ofiarują majtki w celu dodatkowego odczarowania, tylko, że stringi odpadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli, rozumiem, dziewczyny bez stringów! Drogie Panie, zdejmujemy stringi!

      Usuń
  14. Nitagerusie Wielki Przebrzydły - ZBLIŻYŁEŚ DO DO TELEWIZORA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak Mogłeś Nam TO Zrobić???????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały wieczór grałem w Mount & Blade - aż w nocy skopałem Koleżankę Małżonkę, bo śniła mi się bitwa!

      Usuń
  15. Tak.... I mecz zepsuł i Koleżankę Małżonkę skopał. I jeszcze się chwali!! Do kotła;)))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  16. No i widzę żeś oglądał.... ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łgarstwo! Hańba! Zdrada! Spisek!
      Idę się zapisać do PiS...

      Usuń