Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 17 maja 2016

A jednak się porusza...

     Musiałem zmienić swoje zdanie w pewnej zasadniczej kwestii.

     Byłem dotąd przekonany, że mowa jako taka będzie zanikała. Już za jakieś dziesięć lat, gdy dorośnie dzisiejsza młodzież, zagajenie będzie uważane za nietakt, a za trzydzieści lat - za wykroczenie. Powodem jest fakt, że młodzież ze sobą nie rozmawia. W ogóle. Spotkanie towarzyskie wygląda dziś tak, że schodzą się do jednego pokoju, mówią "Hej", po czym każde z nich wyciąga komórkę i zagłębia się we własnym świecie. Twórca animacji "Wall.e" pokazał to w sposób, który wydał mi się przesadzony i groteskowy - a on po prostu przewidział przyszłość, myląc się jedynie co do czasu. To nie nastanie za sto, czy dwieście lat - to dzieje się na naszych oczach.

     I nie ma co panikować nad zanikiem mowy. Nie będzie potrzebna. To, że nam, starszym, trudno sobie wyobrazić taki świat, skończy się wraz z nami. Coraz mniejszą rolę odgrywamy w świecie, a coraz więcej od nas przejmują młodzi. Niedługo przejmą ten świat całkowicie. I nie, nie wyplenią mowy! Sama zniknie, bez niczyjego wysiłku.

     Tę tezę wysunąłem jakiś czas temu i wydaje mi się, że wciąż, dzień za dniem, się potwierdza. Komórkowizm zdobywa świat coraz bardziej i bardziej.

     Ale bywa, że zdarza mi się wątpić w tę tezę.

     Lubię sypiać przy otwartym oknie. Nawet, gdy jest chłodno. Kilka dni temu było jeszcze jednak całkiem miło, więc nawet Koleżanka Małżonka nie protestowała. Ale niech tylko troszkę się ochłodzi - natychmiast skazuje mnie na duchotę małego, ciasnego pomieszczenia, z epoki późnego Gierka. Zwykle, gdy zjawia się w sypialni, najpierw budzi mnie paszczowo - tj. wydając akustyczną informację o stanie swego niezadowolenia, z powodu nadmiernego wyziębienia sypialni. Następnie, w związku z brakiem jakiejkolwiek reakcji z mojej strony, starannie i dokładnie okno zamyka, pilnując, by przypadkiem nie wleciała do pokoju jakaś zabłąkana cząsteczka tlenu. Celowo jej nie uczę posługiwania się narzędziami, zwłaszcza pistoletem do silikonu. Gdyby miała go pod ręką, jeszcze objechałaby okno dookoła. Skutek jest taki, że najdalej po dwu godzinach budzę się z duchoty (zwykle śni mi się, że się topię) otwieram okno, po to tylko, by towarzyszka Życia natychmiast je zamknęła.

     No, ale kilka nocy przy otwartym jednak udało się przespać.

     Przespać... Oczywiście, że nie przespać, bo ta nie używająca mowy młodzież jakoś dziwnie przypomina sobie o tej sztuce mniej więcej między północą, a czwartą nad ranem. A ponieważ dawno jej nie używała, musi intensywnie ćwiczyć, by szybko dojść do jako takiej sprawności. Skutek jest taki, że rozmowę grupki młodzieży, stojącej pół metra jedno od drugiego, słyszy całe miasto. Bo oni nie mówią, tylko krzyczą. I co mam zrobić ja, usiłujący spać i zupełnie nie interesujący się tym, że jakaś młoda dama "dostała zajebistego esemesa", albo że - tu mogę pokręcić, bo zdaje się, że nie zrozumiałem - "na fejsie ma dwieście lajków pod samojebką z gór".

     Mój blok jest jakiś specyficzny, że nocami przyciąga tę młodzież, która ustawia mi się pod oknem i informuje resztę dzielnicy o swoich przeżyciach. A że głosy mają zwykle donośne, nie pomaga nawet zamknięcie okna. W każdym razie, mocno chwieje to podstawami mojej tezy, dlatego prawdopodobnie ją zweryfikuję. Mowa wprawdzie będzie zanikać, ale tylko w dzień.

20 komentarzy:

  1. Wszędzie to samo....:-) Na całe szczęście mieszkam w dzielnicy spokojnej, w pięknym bloku ukrytym jakby w ogrodach, w którym nie ma młodzieży. Ale byłam niedawno na spotkaniu "towarzyskim", gdzie co drugi staruszek wymieniał się esemesami z wnukami....
    Za to budzi mnie o czwartej nad ranem (!) jakiś Dziobaty na drzewie obok mojej sypialni! Podobno śpiewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie rano budzą hałasujące wróble. Upodobały sobie drzewo pod moim oknem. Spore drzewo, obsadzone przez równie spore stado. Tylko dlaczego zaczynają dzień od kłótni?

      Usuń
  2. Nitagerze !
    Moje dzieci spotykają się z innymi i rozmawiają. I ja z nimi dużo rozmawiam na różne tematy.
    Zatem nie wszyscy milczą.
    Oj, skąd ja znam to zamykanie okna. Ale u mnie, to Mąż lubi ciepło, a ja jestem tą "gorącą" dziewczyną, wiecznie chodzę w pracy z krótkim rękawkiem, przez cały rok. A nie mamy w pracy najcieplej.
    Troszkę nie zgadzam się z ocena mojej osoby w moim poście na moim blogu.
    Dbam o swój wygląd !
    Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale coś mi się zdaje, że w procesie wychowania, szczęśliwie ominął je etap skomórkowania.
      Oj tam, oj tam... Jak mawiał Tomasz Majer z kabaretu "Hrabi". umówmy się, że jedna rzecz może być inaczej!

      Usuń
    2. Sama widzisz - jedno na granicy, reszta już poza!

      Usuń
    3. Ten "na granicy" jest najgrzeczniejszy, reszta z resztą także pookładane ma mądrze w głowie i w zachowaniu !:)

      Usuń
  3. "samojebka z gór" - może tej młodej damie udało się nagrać, jak onanizowała się pod Giewontem?
    Niestety nie jestem na fejsie, więc nie zdołam potwierdzić tej interesującej hipotezy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to nie kojarzy się zupełnie z niczym, ale za to wiem już, co to znaczy "na fejsie". To wcale nie oznacza, że ktoś dał mordą w beton!

      Usuń
  4. Niestety, nie o onanizowanie chodzi: dwustu osobom podoba się jej zdjęcie, które sama sobie zrobiła, stojąc zapewne u podnóża jakiejś góry. Nie posądzam jej, aby wspięła się na szczyt w turystycznym tego słowa znaczeniu...

    OdpowiedzUsuń
  5. zacznijmy od tej "samojebki" /z gór zresztą/... skoro mowa o lajkach, to zapewne chodziło o fotkę prezentującą wibrator kupiony w... powiedzmy, że w Zakopanem...
    tak swoją drogą, to nie bardzo widzę sensu jazdy w góry po zakup tego sprzętu, skoro wszystkie sex shopy w Polsce kupują w tych samych hurtowniach w Niemczech, które to z kolei ściągają towar z Chin...
    okay, ale nie rozgadujmy się o samojebkach...
    dla mnie ta sprawa z rozmawianiem wygląda tak, że nadal się rozmawia, nawet często gęsto, tylko zmienił się pewien model spędzania czasu w sytuacjach, miejscach, w których kiedyś się rozmawiało...
    za peerelu w klubach książki i prasy czytało się książki i prasę w ciszy, ale po pewnym czasie zaczęto rozmawiać /przy okazji polewając po kielichu pod stołem/, a książki i prasa stała się elementem dekoracyjnym...
    rozmawianie nie zginie, bo jest jak iskanie się u pawianów... kiedyś byłem w kawiarni, gdzie rzeczywiście większość siedziała ze wzrokiem wlepionym w ekrany i wyświetlacze różnych gadżetów z ekranami i wyświetlaczami, za to jak poszedłem siku, to gwar rozmów tamże zaiste nie pozwalał się skupić na czynności zasadniczej...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wibrator z drewna, pomalowany w czerwono-zielone wzorki, polakierowany i z napisem "Pamiątka z Zakopanego"! To jest to!
      Czy to znaczy, że teraz w toalecie będzie się rozmawiać? A gdzie się wysikać?

      Usuń
  6. Samojebka z gór to zapewne nie wibrator a zdjęcie z gór wykonane techniką trzymania aparatu na kiju, z nastawem na samowyzwalacz.
    Współczuję Ci tego zamkniętego okna, to masakryczne, mówiąc dzisiejszym językiem. U mnie jakoś wieczorami raczej cisza, zwłaszcza odkąd(na życzenie mieszkańców) administracja zlikwidowała ławki w pobliżu budynków.A te, które z pogromu ocalały stoją dostatecznie daleko i ich użytkownicy nikomu nocą nie przeszkadzają.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ławka jest, ale nikt na niej nigdy nie siedzi. Nawet w nocy. Młodzież ustawia się na przystanku, bo tam jasno.

      Usuń
    2. Podobno nieodległy od naszego przystanek autobusowy służy czasem nocą za miejsce młodzieżowych orgietek.
      Miłego;)

      Usuń
  7. właśnie w takich nocnych sytuacjach wolałabym, aby mowa zaniknęła... :)
    PS. kurna, ja pod swoimi samojebkami aż tylu lajków nie miałam... może dlatego, że nie są z gór?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też rzadko jej używam. Chyba, że po drinku - wtedy się rozkręcam i podobno nawet zdarza mi się powiedzieć coś dowcipnego, choć inni zwykle tego dowcipu nie rozumieją.

      Usuń
  8. To nie jest mowa, to jest nowomowa. I ta się utrzyma. Nocą. ;)

    OdpowiedzUsuń