Byłem przerażony i rozgoryczony. To tylko mam na swoją obronę.
Pod jednym z ostatnich postów pozwoliłem sobie na karygodną rzecz. Nic mnie nie usprawiedliwia. Ale może ci, których to dotyczy, zrozumieją i wybaczą.
Dibi, to głównie do Ciebie. Przepraszam. Długo trwało, ale to z powodu niechęci do bloga, jaka nagle mnie ogarnęła.
Kilka dni temu obejrzałem sobie cały cykl "Gwiezdnych Wojen". Prequele są doskonałym przykładem, jak można zniszczyć legendę, ale mimo wszystko obejrzałem je wszystkie. A co utknęło mi w pamięci? Słowa Padmy:
"Tak własnie umiera wolność - pośród burzy oklasków!"
I wciąż nie mam ochoty na pisanie. Dziwne - mamy rok nieparzysty. Deprecha powinna mi już minąć. A nie chce...
Nie przepraszaj za depresję. Lecz ją. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie za deprechę przepraszam, a za swoje zachowanie.
UsuńI to nie jest depresja - to deprecha, jej łagodniejsza siostra.
Oprócz rodzimego grajdołka świat się stal tak przerażający ,że z jednej strony CIę rozumiem a z drugiej - proszę napisz znowu jakąś operę z bolidupką w roli głownej albo co ...coś oderwanego od ponurej rzeczywistości a potrafisz to - ja wiem...
OdpowiedzUsuńPóki co chyba nie dam rady.
UsuńSzanuję Twoje odczucia i nie czułem się urażony. Chciałem swoją wypowiedzią dać świadectwo temu, że są również osoby o innej percepcji rzeczywistości ideologiczno-politycznej. Ja czułem się duszno pod rządami PO.
OdpowiedzUsuńNatomiast - jak powiedziałem - jeśli PiS zacznie przeginać, nie będę się powstrzymywał od krytyki.
Pozdrawiam i życzę wyjścia z jesiennnego obniżenia nastroju (które i mnie dopada...)
Trochę mi ulżyło, że nie chowasz urazy. A co do PiS-u... Widzisz, ja się boję czegoś innego. Oni już zaczęli wprowadzać zmiany, umacniające ich władzę. Jeszcze nie są gotowi, jeszcze nie przeginają. Ale boję się, że gdy już to zrobią, krytyką będzie można wytrzeć sobie ekran od laptopa, bo żadnego innego skutku nie odniesie. .
UsuńRozumiem Cię doskonale i na złość tym wszystkim kołtunom, pokonując własną niechęć postanowiłam pisać dalej, choć miałam zamiar przestać, bo robię to już 7 lat i kilka dni. Nit, kup w aptece wyciąg z dziurawca i łykaj codziennie- nie daje przyzwyczajenia, nie otumania a działa antydepresyjnie no i pomaga na wątrobę. Same korzyści.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, miłego, ;)
Co z tego, kiedy chęci brak.
UsuńNic dodać nic ując z tego cytatu.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę wznosząc toast kieliszeczkiem nalewki
Pozdrawiam
Odpuszczam nalewki - boję się, że w tym stanie mogą mnie wpędzić w kłopoty.
UsuńTeż doskonale rozumiem. I nie mam lekarstwa. Wiem jedynie, że każda deprecha jest indywidualna i każdy musi sam sobie z nią poradzić. Mnie pomaga tabliczka czekolady wieczorem z jakąś komedią w tv, nawet najgłupszą....... Albo dramat realistyczny, na zasadzie - ci to dopiero mają problemy.... Póżniej wstaje rano z ideą na obraz lub serię, jak nastąpiło ostatnio. To na zasadzie: nie, nie wychodzę z domu i nie zajmuję się, nie zajmują mnie wielkie sprawy tego świata. To takie odreagowanie.
OdpowiedzUsuńPrzytulam..... :-)
Choćbym nie wiem jak nie chciał wychodzić z domu - muszę. Przede mną jeszcze wiele lat pracy, zanim dostanę tę wspaniałą emeryturę, obiecaną przez nowy rząd.
UsuńNa takie rzeczy nie ma lekarstwa. Można olać, ale zapomnieć się nie da. Można zajmować się czymś zupełnie innym, ale drzazgi mają to do siebie, że czasem lubią o sobie przypominać. A takie coś jest jak drzazga. Niby nie boli, ale dokucza...
OdpowiedzUsuńA mając świadomość, że wbija się coraz głębiej - raczej trudno o radość, prawda?
UsuńBardzo dobrym tropem idziesz, przepraszając.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i ja z lekka się Twymi ostatnimi postami zniechęciłam.
Szczególnie zaś zniesmaczyły mnie poniektóre komentarze.
Czasami warto ochłonąć.
W każdym razie przeprosiny przyjęte:)).
UsuńPoglądów nie zmieniłem ani trochę - nawet umocniłem się w ich od tamtego czasu. Kiedy widzę, że ktoś ewidentnie nie potrafi prowadzić samochodu, a pcha się za kierownicę autobusu pełnego pasażerów, nie twierdze, że należy dać mu szansę.
UsuńPrzepraszam tylko za formę - poniosło mnie.
Jedyne co mogę zrobić dla siebie i dla bliskich to nie dopuszczać do siebie strachu, myśli złych i nienawiści, na tyle mam wpływ i to czynię, co nie znaczy jestem w skowronkach, ale przynajmniej przestałam się trząść. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńElka
Chciałbym kontrolować swoje myśli. Nie potrafię.
UsuńA według mnie to teraz dopiero zacznie być wesoło.
OdpowiedzUsuńWprawdzie powinienem się martwić, bom na państwowej posadzie, ale nie potrafię.
Mam dziwne przeczucie, że kiedy ten zbitek zajadłych (AM), zakompleksionych (ZZ), dwulicowych (JG) ludzi zacznie naprawdę rządzić to szybko okaże się, że nie potrafi.
Naobiecać to można złote góry, ale potem dopiąć budżet - wiemy o co chodzi.
W każdym razie, Nit, rób swoje!
Pozdrawiam
jest już tak wesoło, że aż strasznie ... a może odwrotnie... ale czy dlatego My tu wszyscy, mamy zniknąć, zamilknąć?... a może właśnie tu jest Nasza spokojna przystać, gdzie (jeszcze ...) możemy wszystko?.. trzymaj się Nitager i nie przepraszaj, tylko wróć... w swoim stylu...
OdpowiedzUsuńspokojnego weekendu
Róbmy swoje, róbmy swoje. I nie milknijmy !
OdpowiedzUsuńDo pisania zmusić się trudno, ale mam nadzieję, że deprecha Ci jednak minie, bo mi brakuje Twoich wpisów.
OdpowiedzUsuńserdeczności :)
A wiesz, że i ja, całkiem niezależnie od Twojego wpisu, przypomniałem sobie ten cytat o umieraniu wolności pośród burzy oklasków i jego pierwszą część wykorzystałem, jako tytuł notki?
OdpowiedzUsuńW każdym razie olej deprechę. Ja tam nie mogę odmówić sobie przyjemności darcia łacha z tej zgrai, choć czasem po prostu mam lepsze zajęcia i to z nich wynikają przerwy w pisaniu.
Trzym się, a ja tymczasem robię swoje!
Nitager, tęsknię...... A i moje "Mary czary" są niekompletne bez Twoich komentarzy..... Wracaj!
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęła, prawda?
OdpowiedzUsuńMnie się jeszcze przypomina scena z jednego z moich ulubionych seriali, kiedy wprowadzane jest prawo, które mocno ogranicza prawa osób homoseksualnych, a potem zaczynają się zdarzać drobne incydenty wskazujące na to, że nie-homoseksualiści najwyraźniej uważają, że czas rozpocząć krucjatę przeciwko gejom i że jest legalne na przykład wybić szybę w oknie czyjegoś sklepu, bo jest gejem. część osób, w tym policjant, uważa, że nie ma co przesadzać, wpadać w panikę itd. a jedna z bohaterek mówi "Tak, w hitlerowskich Niemczech też wszyscy mówili Żydom, że przesadzają. Do czasu jak zaczęto ich zapędzać do obozów. Ale wtedy już było za późno". I wiesz, co jest potem? W klubie dla gejów ktoś podłożył bombę i ludzie zginęli...
U nas są też teraz takie "małe sygnały". Tylko patrzeć jak wszystkich noszących oporniki zapędzą do obozów. I nawet nie będzie się do kogo poskarżyć, bo jak widać wszystko jest teraz "ich". A nie "nasze".