Jeden z moich przyjaciół przysłał mi wczoraj zagadkę. Brzmiała ona: kogo przedstawia załączona podobizna? Do listu dołączony był obrazek, przedstawiający fragment spiżowej rzeźby - konkretnie: jej popiersie.
Muszę przyznać, że nie odgadłem. Długo wpatrywałem się w fotografię, ale nikt znany nie przychodził mi do głowy. Założyłem bowiem, że skoro jest to pomnik z brązu, to został poświęcony komuś znanemu, a przynajmniej komuś, kogo obaj znamy. Krąg poszukiwań zamykał się w naszych wspólnych wspomnieniach i zainteresowaniach.
Ponieważ znamy się ze studiów, w pierwszej kolejności pomyślałem o jednym profesorze mechaniki stosowanej, bardzo lubianym przez studentów i cenionym przez resztę grona profesorskiego. Podobieństwo może i nie uderzające, ale zauważalne. Wcale mnie to nie ucieszyło, bo tak jakoś mi się skojarzyło, że pomniki wystawia się dopiero po śmierci, a mnie wydawało się, że on wciąż jest wśród żywych. Czyżby odszedł, a ja znowu nic o tym nie wiedziałem?
Kolega zaznaczył pierwsze pudło i kazał zgadywać dalej, zapewniając, że to nikt z naszej uczelni. Odpadła zatem również kandydatura naszego kolegi z roku, również bardzo podobnego do postaci z pomnika.
Drugi strzał był równie chybiony jak pierwszy. Sam przyznaję, że moja odpowiedź wydała mi się niepoważna, ale ponieważ dotyczyła nie do końca poważnej postaci, uznałem, że to możliwe. Tym razem kolega odpowiedział niemal natychmiast: "Nie, idioto, to nie jest Artur Andrus! Szukaj w świecie polityki!". No fakt, bez okularów jakiś niepodobny... Ale w czasie naszego ostatniego wspólnego wyjazdu, z samochodowych głośników na okrągło leciały piosenki z jego płyty, więc wydawało mi się, że idę w dobrym kierunku.
Podpowiedź, w której dziedzinie szukać, od razu zdymisjonowała Krzysztofa Kolbergera, który również przyszedł mi na myśl.
Przed oczami przebiegła mi całkiem spora gromada polityków. Ale wiedziałem, że jeśli to polityk, to musi to być ktoś, kto kojarzy się z naszą paczką, albo wręcz z nami dwoma. Kto wtedy był na pierwszych stronach gazet? Kto był wtedy premierem? O kim opowiadaliśmy sobie kawały?
A może nie kawały, tylko opowieści? Obaj interesowaliśmy się pewnym wycinkiem historii świata...
Zaraz, zaraz, czyżby to był on? Nie, chyba nie... Chociaż, gdy był młodszy? Poszukałem zdjęć na Googlach. No, w sumie, chyba może być? Chyba tak! Tak, to na pewno on!
Odpowiedziałem i wysłałem. Tym razem na odpowiedź musiałem czekac dłużej, bo kolega był zajęty. Przyszła dopiero wieczorem.
"Nie, ośle patentowany, to nie jest Winston Churchill!"
Ale ja już wiedziałem, że to nie on, bo w międzyczasie obejrzałem sobie wiadomości.
Fakt, trudno zgadnąć. Twarz zupełnie obca. Przyszło mi na myśl, że może rzeźba przedstawia Prezydenta w czasach młodości - ale zaraz odpędziłem od siebie ten pomysł. Wtedy przecież Lech Kaczyński nosił wąsy, które były bardzo ważnym atrybutem, ponieważ umożliwiały rozróżnienie obu braci.
Nie wiem, kto jest autorem tego pomnika, ale nie bardzo się popisał.
Muszę przyznać, że nie odgadłem. Długo wpatrywałem się w fotografię, ale nikt znany nie przychodził mi do głowy. Założyłem bowiem, że skoro jest to pomnik z brązu, to został poświęcony komuś znanemu, a przynajmniej komuś, kogo obaj znamy. Krąg poszukiwań zamykał się w naszych wspólnych wspomnieniach i zainteresowaniach.
Ponieważ znamy się ze studiów, w pierwszej kolejności pomyślałem o jednym profesorze mechaniki stosowanej, bardzo lubianym przez studentów i cenionym przez resztę grona profesorskiego. Podobieństwo może i nie uderzające, ale zauważalne. Wcale mnie to nie ucieszyło, bo tak jakoś mi się skojarzyło, że pomniki wystawia się dopiero po śmierci, a mnie wydawało się, że on wciąż jest wśród żywych. Czyżby odszedł, a ja znowu nic o tym nie wiedziałem?
Kolega zaznaczył pierwsze pudło i kazał zgadywać dalej, zapewniając, że to nikt z naszej uczelni. Odpadła zatem również kandydatura naszego kolegi z roku, również bardzo podobnego do postaci z pomnika.
Drugi strzał był równie chybiony jak pierwszy. Sam przyznaję, że moja odpowiedź wydała mi się niepoważna, ale ponieważ dotyczyła nie do końca poważnej postaci, uznałem, że to możliwe. Tym razem kolega odpowiedział niemal natychmiast: "Nie, idioto, to nie jest Artur Andrus! Szukaj w świecie polityki!". No fakt, bez okularów jakiś niepodobny... Ale w czasie naszego ostatniego wspólnego wyjazdu, z samochodowych głośników na okrągło leciały piosenki z jego płyty, więc wydawało mi się, że idę w dobrym kierunku.
Podpowiedź, w której dziedzinie szukać, od razu zdymisjonowała Krzysztofa Kolbergera, który również przyszedł mi na myśl.
Przed oczami przebiegła mi całkiem spora gromada polityków. Ale wiedziałem, że jeśli to polityk, to musi to być ktoś, kto kojarzy się z naszą paczką, albo wręcz z nami dwoma. Kto wtedy był na pierwszych stronach gazet? Kto był wtedy premierem? O kim opowiadaliśmy sobie kawały?
A może nie kawały, tylko opowieści? Obaj interesowaliśmy się pewnym wycinkiem historii świata...
Zaraz, zaraz, czyżby to był on? Nie, chyba nie... Chociaż, gdy był młodszy? Poszukałem zdjęć na Googlach. No, w sumie, chyba może być? Chyba tak! Tak, to na pewno on!
Odpowiedziałem i wysłałem. Tym razem na odpowiedź musiałem czekac dłużej, bo kolega był zajęty. Przyszła dopiero wieczorem.
"Nie, ośle patentowany, to nie jest Winston Churchill!"
Ale ja już wiedziałem, że to nie on, bo w międzyczasie obejrzałem sobie wiadomości.
Fakt, trudno zgadnąć. Twarz zupełnie obca. Przyszło mi na myśl, że może rzeźba przedstawia Prezydenta w czasach młodości - ale zaraz odpędziłem od siebie ten pomysł. Wtedy przecież Lech Kaczyński nosił wąsy, które były bardzo ważnym atrybutem, ponieważ umożliwiały rozróżnienie obu braci.
Nie wiem, kto jest autorem tego pomnika, ale nie bardzo się popisał.
ponieważ ja nie oglądam wiadomości, to nic nie wiem, ale czy dobrze zrozumiałam?... ktoś wyrzeźbił popiersie niepodobne do popiersia?... :)
OdpowiedzUsuńKtoś wyrzeźbił całą postać, niepodobną do postaci. Popiersie to był tylko obrazek, który dostałem - zapewne, aby nie było za łatwo, bowiem po całej postaci można było się domyślić, iż jest to przywódca jakiegoś narodu. To pomnik w Siedlcach, odsłonięty wczoraj.
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam w internecie i czyżby, to było
popiersie Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi
?
Trudna zagadka, bo myślący może rozkojarzony innym tematem?;)
A ja myślałam, że kolega zrobił Ci psikusa i to Twoje popiersie?:)
Pozdrawiam słonecznie na miły tydzień :)
Gwoli ścisłości, zagadka była skierowana do mnie, nie do Was, moich Czytelników. Dlatego też nie umieściłem tu tego obrazka. Chodzi o pomnik w Siedlcach, na którym stoi ktoś wykuty z brązu i dopiero po przeczytaniu napisu można zgadnąć, kto.
UsuńTak czy inaczej, nie sądzę, by zainteresowany jakich pretensyj zgłaszał...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Zapewne nie zgłaszałby również, gdyby przedstawiono go jako, nie przymierzając, żabę. Ale dlaczego jego bliscy - żyjący przecież i znający go dobrze - nie zaprotestowali?
UsuńZdaje się, że chodzi o niedawno odsłonięty pomnik w Siedlcach. Dla mnie jest to świetna metafora tego, co sekta zrobiła z pamięcią o Lechu Kaczyńskim- czyny, które mu przypisuje są tak podobne do rzeczywistych dokonań, jak pomnik do samego denata. No i jeszcze jedno: Ciężko to nazwać pomnikiem, bo pomnik służy upamiętnieniu postaci, natomiast w przypadku Siedlec, czy wcześniej Radomia, jest to manifestacja władzy, takie "my tu. k...a rządzimy". Znaczenie terenu, jak piesek moczem.
OdpowiedzUsuńTak, o ten pomnik mi chodzi. Mniejsza o intencje, chodzi o to, że pomnik przedstawia kogoś zupełnie innego. Nie wiem, kogo. Ale do prezydenta Kaczyńskiego w ogóle nie jest podobny. Wygląda, jakby wzięto jakąś rzeźbę, najbardziej do prezydenta podobną i chybcikiem ustawiono ją na gotowym cokole.
UsuńCo do znaczenia terenu - ja tak samo odbieram wszechobecne krzyże i tak samo odbierałem dawniejsze pomniki Lenina.
Ponad 3 lata temu to zjawisko zainspirowało mnie do napisania takiego oto opowiadanka:
Usuńhttp://baluwolanda.blog.onet.pl/2011/08/10/znaczac-swoj-teren/
Powiem Ci, że widziałam już kilka pomników, 'z twarzy zupełnie do nikogo niepodobnych'. Zawsze bardziej od ich twórców podziwiałam tych, którzy za to partactwo zapłacili.
OdpowiedzUsuńSkoro ze szczegółami odtworzono takie szczegóły jak np. paznokcie, litery na księdze, fałdy na garniturze - to mam prawo przypuszczać, że twarz powinna chociaż przypominać oryginał.
UsuńPowiedzmy sobie szczerze -trzeba miec odpowiednią twarz by jej uwiecznienie w jakimkolwiek tworzywie ( no może poza gipsową maską pośmiertną) było podobne do oryginału. A jak się ma wątpliwą urodę i nijaką facjatę to każdy pomnik tak właśnie wygląda - pasuje do każdego. Nie wiem jak to jest, ale każde prymitywne myślowo społeczeństwo lubuje się w wystawianiu pomników.
OdpowiedzUsuńMiłego:)
Tu się nie zgodzę, bo moim zdaniem ta twarz jest stosunkowo łatwa do sportretowania. Zresztą, nie pierwszy to pomnik prezydenta i na innych przedstawiono go bardzo wiernie. Gdyby chociaż sylwetką go przypominał - ale ta postać, szczupła i zgrabna jak młody bóg, raczej nie przypomina przysadzistej postury prezydenta. A jeśli miał to być portret z czasów młodości, to zapomniano o wąsach, jakie wtedy nosił.
UsuńFakt, widziałem zdjęcia tego pomnika
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Celowo go tu nie wrzucałem. Kto chce, znajdzie bez trudu w sieci. Zresztą, w niedzielę pokazywali go w TV.
UsuńHmmm, a może takie było zamierzenie autora? ;) Kto wie, co artyscie może po głowie chodzić... ;) oprócz wszy na przykład ;p
OdpowiedzUsuńŻeby łatwo było zmienić poprzez podpis na cokole? Może i o to chodziło - gdyby PiS przegrał wybory, przerobiłoby się go na pomnik Churchilla, JPII, albo jakiegoś lokalnego, zasłużonego działacza. Wystarczy przekuć litery, albo zasłonić tablicą.
UsuńAle mówiąc poważnie, trudno mi znaleźć powód takiego wyboru.