A ja się cieszę, że napadało śniegu! Poważnie!
Już mnie denerwował ten żółto-brązowy śnieg wokół klatek schodowych. Teraz przynajmniej świeży puch przykrył wszystkie psie kupki i „żółte pola” i wygląda to znacznie korzystniej.
Śnieg wokół blokowisk to pole do popisu dla prawdziwego detektywa, albo psychologa. Mówi nam, na przykład, że jesteśmy narodem strasznie leniwym. I to nie dlatego, że nie sprzątamy po psach. Zauważyłem bowiem, że im dalej od klatki schodowej, tym śnieg jest bielszy. Innymi słowy, nawet nie chce nam się wyjść z psem – piesek załatwia się na długość smyczy od wejścia. Zaspy wokół wejścia są zatem brązowo-żółte. W odległości około trzech metrów od drzwi barwa przechodzi w intensywnie żółty. Nieco dalej, mniej więcej pięć metrów od drzwi, kolor śniegu przypomina miejscami naturalną barwę, jedynie tu i ówdzie okraszony jest umbrą i kadmiumem żółtym ciemnym. A dalej to już jest obszar następnej klatki schodowej, więc śnieg znów nam stopniowo ciemnieje.
Gdy śnieg zaczął topnieć, czułem się bardzo nieswojo. Nagle chodnik dostał brązowych plam i trudno było wzrokiem odróżnić, czy to piach, którym go posypano, czy też coś innego. Na wszelki wypadek, tańczyłem na nim, jak primabalerina, omijając staranie podejrzane plamy. A jak popadało – wszystko znikło pod śniegiem i mogę nareszcie iść prosto. W zasadzie, śnieg powinien padać cały rok. I powinno go padać dużo – na tyle dużo, żeby przykryć psie kupki warstwą, pozwalającą na bezpieczne wdepnięcie, bez ryzyka upaprania podeszwy.
Swoją drogą, czy gdy zdarzy Wam się wdepnąć w takową minę, nie odczuwacie – oprócz oczywistego niesmaku i rozdrażnienia – również czegoś w rodzaju zażenowania? Z tego powodu, że należycie do narodu, który za punkt honoru postawił sobie niesprzątanie po psach. Bo inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć masowości tego zjawiska. Nawet, wydawałoby się, normalni ludzie, jak to mówią, „na poziomie”, dziwnym trafem tracą ten poziom wraz z utratą zawartości przewodu pokarmowego przez ich pupilka. Widzę codziennie wielu ludzi, wyprowadzających psy. I nigdy jeszcze nie widziałem nikogo, kto by po swoim psie posprzątał. Czyżbym miał tak niesamowitego pecha?
To niemożliwe. Musi istnieć jakieś odgórne przesłanie, które zabrania sprzątania psich kupek. Może jakaś religia, czy inna idea? Nie znam się za bardzo na obrzędach religijnych, więc proszę, zdradźcie mi, czy istnieje jakieś przykazanie kościelne, zabraniające tej czynności? A może wiąże się to z jakąś modą? Może powrót do natury i naturalne nawożenie trawników? No dobra, ale po co nawozi się też chodniki – tam chyba i tak nic nie wyrośnie? A może, od kiedy pewien celebryta powtykał w psie kupki państwowe flagi, ten obiekt stał się jakąś manifestacją patriotycznych uczuć? Może psia kupka to synonim polskości? Może właśnie w ten sposób manifestujemy swoje poparcie dla Ojczyzny? Może sprzątnięcie takiej miny przeciwpiechotnej to jak dać Ojczyźnie policzek? Rzecz niegodna!
A może to jakaś ofiara, złożona bogom i przeciętny Kowalski nie czuje się godzien, by jej dotknąć, nawet przez woreczek? To by tłumaczyło czekanie, aż bogowie ją stamtąd zabiorą, aczkolwiek pradawni bogowie jakoś się do tego nie kwapią. A może istnieje jakiś przepis, który zabrania sprzątania po psie? Tyle jest bzdurnych regulacji, że jedna mniej, czy jedna więcej, wcale by mnie nie zdziwiły. Na przykład, psia kupka, z chwilą opuszczenia przez nią psiej odbytnicy, staje się własnością państwa i nie należy jej sobie przywłaszczać...
Proszę, wytłumaczcie mi to zjawisko. Zwłaszcza ci z Was, którzy maja psy. Bo ja nie mam i może po prostu czegoś nie wiem.
Psa nie mam... Ale rozumiem to w ten sposób, że to po prostu jakaś narodu część zeszła na psy...:((
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
A nie przeraża WMści fakt, iż to całkiem spora część? Zda się, że bliska 100 na 100, jesli chodzi o właścicieli czworonogów.
UsuńMoże nawet 150 na 100...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Nie wiem, może i istnieje coś prócz wstydu, że ktoś takiego pana tudzież panią zobaczy z kupą w ręce. Przyznam, że widziałam RAZ jak pewna pani posprzątała po swoim psiaku, a tak to nieraz czuję lekkie rozbawienie, kiedy pies rozkraczy się na chodniku, a właściciel udaje, że tego nie widzi. I tak naprawdę z mocno skupionym zwierzakiem smycz łączy go zupełnie przypadkowo. Heh ;)))
OdpowiedzUsuńOch, z pewnością przypadkowo! Leżała, to podniósł!
UsuńOdpowiedź jest prosta: tu działa ten sam czynnik, który działa przy łamaniu przepisów ruchu drogowego- BRAK NIEUCHRONNEJ KARY. Bez oczekiwania na odpowiedzi właścicieli psów (oczywiście tych, którzy nie mają zwyczaju sprzątać po pupilach), mogę wypisać przykładowe demagogiczne odpowiedzi:
OdpowiedzUsuń-taka Nowa Huta truje bardziej, a działa,
-dzieciom psie kupy nie szkodzą, jakoś nigdy nie szkodziły i ludzkość przeżyła
-kupa jest naturalna, jak marihuana (i dżuma- sugestia Wolanda),
-to się rozłoży i będzie nawóz.
A czy w innych krajach jest ta nieuchronna kara? Czy tam za każdym, kto wyjdzie z psem, chodzi policjant i pilnuje? Nie sądzę. To zwykły brak kultury i "przecież wszyscy tak robią".
UsuńZdziwiłbyś się, jak szybko w takiej Holandii by Cię sąsiedzi zadenuncjowali. W Irlandii sąsiedzi zrobiliby to, gdyby Cię zauważyli kilka razy, natomiast w Holandii miałbyś szanse mieć wezwanie na kolegium już za pierwszym razem.
UsuńPoprzedni tekst o zlej zimie tej wiosny,a dzis pelnia szczescia,ze jest snieg.Chociaz jestem w stanie Twoj problem zrozumiec....
OdpowiedzUsuńW nudnej Holandii sprzataja po swych pupilkach a tu ,gdzie mieszkam to jeszcze w dodatku sa tereny wyznaczone dla pieskow,gdzie moga poszalec i pozalatwiac swoje rozne potrzeby .Co nie znaczy,ze sie nie spotka to i owo.Lecz to nie jest tez masowka.Poza tym sprzataja sluzby ulice ,gospodarze domu obejscie.No i jeszcze - nie widzialam tu psa luzno latajacego.Za to jest inny problem - ptaszki .U mnie rosnie drzewo ,nawet pare na ktorych mieszkaja golebie.No i postaw tu czlowieku samochod...
Kiedyś postawiłem samochód pod drzewem i poszedłem odwiedzić kolegę. W międzyczasie na drzewo zleciały się gawrony.
UsuńGdy wyszedłem po dwu godzinach, nie mogłem znaleźć samochodu. Jakiś tam stał, ale nie bordowy, tylko jakiś taki brudnobiały. Dopiero, gdy zauważyłem, że szyby też są tego samego koloru, zrozumiałem, co się stało.
Siedząc kiedyś w kawiarnianym ogródku w Hiszpanii, zauważyliśmy klasycznego pakera z klasycznym pitbulem. Z ciekawością obserwowaliśmy co zrobi, kiedy pies już TO zrobi. Facet nie miał problemu, sprzątnął, wyrzucił i poszedł dalej. W Polsce klasyczny pitbul klasycznego pakera może sr...ć wszędzie. Dlatego, że równie silni i równie łysi panowie nie chodzą po ulicach z pałami i nie edukują manualnie.
OdpowiedzUsuńO właśnie, straż psia miejska może by rozwiązała sprawę!
UsuńA nawet nie potrzeba pakera i pitbulla - wystarczy emerytka z pudelkiem. Zwrócisz jej uwagę, to Ci samochód porysuje.
Usuńteż tego nie rozumiem ale myślę, podobnie jak moi szanowni przedmówcy: fałszywe poczucie wstydu, bezkarność i "maniewszytkiegowdoopie"... u mnie na osiedlu stoi kosz obok kosza, takie specjalne na pie odchody, a i tak NIKT ich nie sprząta... ale Ci powiem Nit, że ja jednak, mimo wszystko, nie chcę już ani śniegu, ani zimy... w zielonej trawce przynajmniej tego żółtego kolorku nie widać ...
OdpowiedzUsuńNo właśnie - nie widać! Łatwiej wdepnąć...
UsuńZnam takie osiedle, gdzie właściciele sprzątają po swoich psach, mieszka tam moja koleżanka i faktycznie nie widuje się zawalonych kupami trawników...
OdpowiedzUsuńAle to jak bajka o żelaznym wilku, bo wszędzie wokół niestety panuje ta moda, którą opisujesz Ty.
Sama wyprowadzam psa czasem do pobliskiego lasu i nawet tam staram się, żeby nie załatwiał się w przejściu - uważam, że sprzątanie w lesie to już przesada. Natomiast gdybym z nim wychodziła regularnie (bo teraz ma wybieg na podwórku i tu sprzątam po nim), załatwiłabym sobie odpowiednią łopatkę, torebki itp.
Myślę, że pewnym problemem jest brak dostatecznej liczby koszy na śmieci, ale właściwie przy blokach to chyba jest - przynajmniej po jednym przy każdym?!
W blokowisku naprawdę nie ma problemu koszy na śmieci. Stoi przynajmniej jeden przy każdej klatce schodowej. No, ale trzebaby zuzyć jakiś stary woreczek, który i tak się wyrzuci, trzeba się schylić, trzeba podnieść i wrzucić - no gdzie, panie, kto mi za to zapłaci?!
UsuńNie potrafię tego zrozumieć. Niby człowiek myślący, a nie potrafi myśleć. Przecież jak byłoby pięknie bez tych bobków i żółtych ścieżek. uwielbiam zwierzaki i uważam, że te gdyby wiedziałay co mają robić to napewno coś by robily, a nie tak jak ich wlaściciele
OdpowiedzUsuńTeż mam problem ze zrozumieniem tego zjawiska. Przeciez około połowy właścicieli psów ma też dzieci, które biegają po podwórku i nieraz zdarzy im się wdepnąć w niespodziankę.
Usuńja na te wszystkie Twoje "może" odpowiem Ci krótko - nie. to żadne z tych "może". to nasze lenistwo, niechlujstwo i tumiwisizm. :(
OdpowiedzUsuńPołączone z arogancją. Niech wieśniaki patrzą, gdzie mam ich trawnik! Ha! Dobry piesek. Rąb sobie, Misiu, rąb na trawnik, cieć, jak chce mieć czysto, to niech sprząta! W końcu, q...a, płacę podatki, nie?!
UsuńU mnie, za woda, 75% wlascicieli sprzata za swoimi pupilkami. Mysle ze pozostale 25% to leniwcy I niechluje.
OdpowiedzUsuńCi sprzatajacy nie uwazaja ze zbieranie pamiatek jest jakims wstydem, za co dostaja mile spojrzenia a takze okazyjne "dziekuje", co pewnie zacheca.
Nitager - to co opisales jest przykra rzeczywistoscia bo poza zwyczajnym dokladaniem do ogolnego wrazenia ze ludzie nie dbaja o to co wspolne, co moze sluzyc wszystkim, uprzyjemniac I umilac, nie mowiac ze placa za wszelki wystroj osiedla to nawet nie dowidza ze sami pewnie musza krazyc omijajac kupki a ich dzieci sa narazone na zabawy w miejscach niezbyt przyjemnych. Jednym slowem sami sobie robia na zlosc.
Przykro mi ze musisz chodzic serpentynami ;)
Co ciekwae, niektórzy paskudzą sobie pod oknem! To już dla mnie niepojęte!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńMnie przeraża, to "zjawisko" od dawna. U nas w bloku, klatce mnóstwo "miłosiernych". Ale...
Sąsiadka z góry dobija mnie od dawna. Ma psy, koty i robi im posłanie pod moim balkonem. Mieszkam na parterze. Smród, hałas, śmieci, zniszczone kwiaty latem :(
Nie można z nią normalnie rozmawiać, to jakiś koszmar :(
Może podatki od zwierząt w miastach są zbyt małe, albo ludzie kompletnie nieodpowiedzialni?
Pozdrawiam
Morgano, zgłoś sprawę w administracji budynku, to jedyny sposób.
UsuńMiłego, ;)
Podwyżka podatków miałaby tylko ten skutek, że więcej ludzi nie zarejestruje swojego zwierzaka, co z kolei wiąże się z brakiem szczepień itd. Poza tym, obawiam się, że to zadziała w odwrotną stronę. Właściciel zwierzaka pomyśli: "Po co mam sprzątac, pzeciez płacę! Na co te pieniądze idą? Niech za nie zatrudnią ciecia do sprzątania!".
UsuńU mnie na osiedlu większość właścicieli sprząta po swych czworołapach. Mamy bardzo dużo trawników poza bliskim sąsiedztwem bloków, a te "przyblokowe trawniki" są poogradzane, więc niemal wszyscy chodzą na tzw. "duże trawniki,", które nie są ogrodzone. Niemal wszyscy się znają i może dlatego sprzątają, bo nie chcą by ich potem obgadano jakie z z nich chamstwo wyrosło:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Czyli jednym słowem, mam pecha. Wszędzie sprzątają, tylko nie u mnie. Ja wprawdzie żółwia nie muszę wyprowadzać, ale przycięgam, że sprzątałbym po nim, choc jego kupka raczej niewielka i nie częsciej niż 2 razy na tydzień ;)
Usuń