Może nie dosłyszałem dokładnie, bo też nie słuchałem, ale coś mi się o uszy odbiło, że "należy nieść Dobrą Nowinę". Ponoć właśnie teraz należy ją nieść. Nie wiem, czy akurat teraz jest ona najlżejsza, czy też przedtem jeszcze była niedojrzała, a później się popsuje, nie bardzo też rozumiem, dlaczego nie można jej po prostu załadować na TIR-a i wieźć, ale postanowiłem być modny i przyłożyć się do tego pięknego zwyczaju. Zatem uwaga, z drogi, bo niosę Dobrą Nowinę!
IDZIE WIOSNA!
Ja wiem, że ta Dobra Nowina nie wygląda specjalnie wiarygodnie, gdy za oknem już nawet nie śnieg leci z nieba, ale widać wyraźny desant powietrzny gotowych bałwanów, gdy pod nogami chrzęści lód, a mroźny wicher gwiżdże w szparach między oknami, ale jestem pewien, że to prawda. I wcale nie chcę, by ktokolwiek przyjmował moje słowa na wiarę. Na wiarę to będą żyć nasze dzieci, gdy w Sejmie przejdzie postulowane niegdyś utrudnienie procedury rozwodowej (w trosce o rodziny). Ja na poparcie swej tezy mam dowody! I wszystkie zebrane dziś, w czasie drogi do pracy.
Najpierw zauważyłem kilka gawronów, skaczących po śniegu. Jeszcze nic nie zapowiadało wiosny...
Gdy podszedłem bliżej, okazało się, że to nie gawrony, tylko kawki. Skakały sobie po śniegu i... Zbierały gałązki! A po co ptaki zbierają gałązki? Nie, wcale nie po to, by upleść wielkanocne koszyczki na święconkę! Choć trochę to koszyczek przypomina...
Dowód drugi zauważyłem już wczoraj, gdy przechodziłem przez park. W czasie przejścia pod drzewami, musiałem bardzo uważać, aby nie zostać ozdobionym malowniczym, białym kleksem przez wielkie stado szpaków, które z głośnym świergotem obsiadło platany nade mną. Głośno i zaciekle nad czymś debatowały. Nad czym? Nietrudno zgadnąć. Stawiałbym na takie dialogi:
- I kto nas tak wrobił? Kto powiedział, że w Polsce jest już wiosna?
- Komu zależało na tym, aby zniszczyć szpaki polskie?
- Polskojęzyczni synoptycy po raz kolejny wprowadzili nas w błąd swoją propagandą sukcesu!
- Omena do więzienia!
- Razem z Mają!
- Uwierzyliśmy i zostaliśmy na lodzie!
- I na śniegu!
- I mrozie! Nie zapominajcie o mrozie!
- Jesteśmy u kresu wytrzymałości!
- To wszystko wina Tuska!
- Komu zależało na tym, aby zniszczyć szpaki polskie?
- Polskojęzyczni synoptycy po raz kolejny wprowadzili nas w błąd swoją propagandą sukcesu!
- Omena do więzienia!
- Razem z Mają!
- Uwierzyliśmy i zostaliśmy na lodzie!
- I na śniegu!
- I mrozie! Nie zapominajcie o mrozie!
- Jesteśmy u kresu wytrzymałości!
- To wszystko wina Tuska!
Ale dziś zaobserwowałem coś innego. Otóż, jeden z ptaszków tak głośno świergolił, aż zrobiło mmi się miło! Podniosłem głowę i ujrzałem go. Szpaczek, zmarznięty, napuszony jak czarna kulka, siedział na gałęzi i śpiewał w najlepsze. Chciałbym wiedzieć, o czym. Pewnie kolędy. Albo żalił się na swój ptasi los.
Kilka kroków dalej inna ciemna kulka podskakiwała między drzewami. Mimo nastroszenia piórek, poznałem jego smukłą sylwetkę. Drozd! W dodatku, sprawiał wrażenie bardzo zdziwionego. Wyglądał, jakby właśnie usłyszał o możliwości powrotu do ciepłych krajów i intensywnie rozważał tę opcję.
Kosa zignorowałem, bo w moim mieście te ptaszki były całą zimę. One czasem tak mają.
Na następnym drzewie sroka rozpoczęła swój taniec godowy. Kiwała się jak nie powiem co, zapewne wierząc, że wygląda atrakcyjnie. Kierowany męską solidarnością, już miałem jej pomóc, rzucając w nią bryłka lodu i zmuszając tym samym do zaprzestania robienia z siebie idioty, ale sroka, a właściwie srok, otworzył dziób i zaczął skrzeczeć. Cos mi to przypominało. Zupełnie jak Axl Rose w dniach chwały! No, w takim razie naprawdę może na to wyrwać jakąś sroczą panienkę. Tylko musiałby założyć adidaski...
W parku jest staw. Całą zimę okupują go kaczki krzyżówki. Nie tylko staw, ale też okoliczne tereny, włączając w to parkowe alejki. Zimą często spóźniam się do pracy, bo muszę przeciskać się między kaczkami. Pozornie nic się nie zmieniło - nadal okupują jedyną, nie zamarzniętą część i okoliczne włości. Ale spacerują jakoś inaczej - w parach! Bardzo miły widok, nawet jeśli w tym wypadku to faceci kręcą kuperkami. Tylko z czego one sobie zrobią gniazda? Czegokolwiek dostępnego użyją, wkrótce się to roztopi!
Idąc dalej, zauważyłem, że nawet właściciel mijanego przeze mnie domu zmienił łopatę do odśnieżania na nową, w wesołym, wiosennym kolorze groszku. Na moje pytanie odrzekł, że stara mu się wczoraj złamała, "Bo panie, tak się to zbryliło, że ruszyć nie szło". Ale ja swoje wiem.
Ba, jakby tego było mało, pojutrze przesuwamy zegary na czas LETNI! A potem zapewne pójdziemy rzucać się śnieżkami. W końcu, mamy Lany Poniedziałek - grunt to tradycja!
No i jeszcze coś - Koleżanka Małżonka zaczyna coraz bardziej za mną tęsknić. Niechętnie wypuszcza mnie z domu, prosząc, abym został z nią i pomógł jej w sprzątaniu. Ach, jakie to romantyczne! I coraz częściej wspomina o bardzo wyrafinowanych pieszczotach - dziś rano na przykład mówiła coś o malowaniu jajek. Nie podejrzewałem jej o taki temperament!
Gdybym nie dorwał się już do komputera - bo konkurencja coraz większa i silniejsza, w dodatku ćwiczy karate - życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt. I uważajcie, idąc ze święconką, żeby nie wywinąć orła na jakiejś ślizgawce. A jeśli się to już zdarzy, mocno trzymajcie koszyczek z allelujem, bo inaczej w niedzielę dzielić się będziecie święconą jajecznicą - jak to mnie się przytrafiło jakieś trzydzieści lat temu.
Do wiosny!
Przynajmniej jakieś święta są takie jak powinny być - porządnie zaśnieżone. A że nie te... ;D
OdpowiedzUsuńRównież życzę Ci Wesołych Świąt. I dobrej zabawy przy malowaniu jajek ;)))
Malowania jajek nie było. Jak zwykle, zabrakło czasu na wszystko. Wsadziliśmy tylko jaja do wody z łupinkami cebuli, ugotowaliśmy i wyciągneliśmy pięknie zabarwione. Zwykle wyskrobywałem jeszcze ne nich jakieś wzorki, ale w tym roku spasowałem. Już mi sie nie chciało.
UsuńA, ty o tych jajkach... (pąs)
hmmm, tylko uważaj żeby farba do jajek była zmywalna i nie pozwól wzorków drapać :)))) u mnie leci kolejna warstwa śniegu, ptaków ani nie widać, ani nie słychać, to tyle w temacie wiosny... Spokojnych Świąt Nit :)
OdpowiedzUsuńA po co ma być zmywalna? Przeciez nikt nie widzi...
Usuńno w zasadzie, jeśli tylko Ty lubisz kolor... :))))
UsuńMimo wszystko niech Twe swieta beda mile I zdrowe - Serpentyna.
OdpowiedzUsuńMiłe były, ale czy zdrowe? Żołądek ciąży mi jak bania...
UsuńDzisiaj u nas spadł nowy śnieg. Podobnie jak w pozostałej części kraju.
OdpowiedzUsuńNa TV4 w niedzielę "Kevin sam w Nowym Yorku".
Zieloności nie widać, wiosny nie widać, Dobrej Nowiny także...
I chociaż ko-córka robi zajączki, koszyczki i rozpirza dom w artystycznych zamysłach to mało jakoś świątecznie...
Tym niemniej życzę Ci i Twoim Czytelnikom radości w duszach i sercach. Życzę, by tematów nie zabrakło, a przyjemności nie brakowało.
Wesołych Świąt...
Czasami myślę, że to najlepszy dowód na to, że Bóg nie istnieje. No, bo niby on taki mądry i wszechmocny, a nie potrafi zorganizować produkcji śniegu w normalnym terminie, tylko wszystko na ostatnią chwilę? Tam na górze znowu dali ciała! Mnie by za to z roboty wywalili - ale tam pewnie inne zasady obowiązują...
UsuńBiałych świąt z kolorowymi jajkami Ci życzę! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, skojarzyłem to tak: Niech ktoś cię skopie w wiadomym miejscu, aż wylądujesz w szpitalu! Na jedno wychodzi ;)))
UsuńA to ja mam taką DOBRĄ NOWINĘ, że jak się pójdzie na basen, a potem do sauny parowej, to się robi tak ciepło i błogo, że po takim zabiegu- w zasadzie automatycznie człowiek przybiera pozycję horyzontalną, gdy tylko znajdzie się w pobliżu ciepłego wyra. Dlatego podejrzewam, że te Twoje ptaki, to rozpoczęły taniec godowy, bo znalazły w pobliżu jakiś tani kompleks wypoczynkowy z krytą pływalnią, jacuzzi i sauną. No bo bez przesady, nie uwierzę, że komukolwiek się chce wystawiać sprzęt na taki mróz.
OdpowiedzUsuńMusiałby być spełniony jeszcze jeden warunek: zarówno basen, jak i sauna musiałyby byc u mnie w domu, najlepiej w sypialni. Gdy mnie się zrobi błogo, nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do ruszenia ręką, nie mówiąc już o poruszaniu nogami, w celu udania się do miejsca zamieszkania.
UsuńPogodnych, pełnych uśmiechu i radości Świąt Wielkanocnych dla Ciebie i Tobie Najbliższym.
OdpowiedzUsuńP.S.
Będzie dobrze. Widziałam w sadzie spacerującą słonkę. Będzie dobrze.
Taaaa... A słonka pewnie kombinowała, co tu zrobić, żeby było jej cieplej...
UsuńDo Twoich objawów dodam i ten, że mi w ogrodzie jakieś zielone wylazło spod śniegu. Czort wie co, bo zamarzło, zanim zakwitło, ale fakt niezbywalny: wylazło! Wszelkiej zatem życzę uciechy w dni tradycyjnie po malowaniu jajek leniwe, skoro Świętami tego nie postrzegasz:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Ech, nawet poleniwić się nie było kiedy. Przyleciało, przeszło i zanim człowiek odpoczął, musiał wracać do roboty...
UsuńNo, ale przynajmniej można było już w południe puchar zacnej brandy wychylić ;)
Dobra nowina jest taka, że wiosna na pewno nadejdzie. Zła, że nie wiadomo kiedy:)) Wszystkiego najlepszego Nit! Caffe
OdpowiedzUsuńAczkolwiek pewności nie ma...
UsuńNooo...wiosna jak licho u mnie, właśnie zrobiłam jej zdjęcie, a nawet dwa.Sikorki u mnie nadal jedzą jak nakręcone,drozdy rdzawobokie przylatują jak zawsze w marcu, szpaków nie ma, sroki to u nas wiecznie wrzeszczą, bo wrzeszczą przepędzając...koty.I tyle byłoby objawów wiosny w stolicy.Miłych Świąt i tej wiosny życzę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Faktycznie, niewiele tych objawów. I dziwić się trudno - przez tak zbrylony lód to nawet krokusy się nie przebiją!
UsuńTe objawy wiosny... naciągane trochę ;)
OdpowiedzUsuńale przyznaj - wreszcie mieliśmy białe święta!!! czyż to nie cudowne?! ;p