Dziś na kalendarzu pojawiła się magiczna liczba: 19.
Dziś jest święto!
Dziś po pracy lecę po duży bukiet kwiatów. I po butelkę Szampana!
Znaczy, nie Champagne’a, bo świadomość, że przelewam przez swoje gardło rachunek za telefon, parę butów i zestaw dobrych wierteł, spowodowałaby u mnie udławienie się tym szlachetnym trunkiem, nie wspominając już o fakcie, że w ogóle by mi to nie smakowało. Nie można przecież rozkoszować się smakiem w takich warunkach. Zamiast smaku szlachetnego trunku, czułbym w ustach farbę drukarską z paragonu, mieszaninę gumy i świeżo wyprawionej skóry oraz kawałki stali szybkotnącej, pokrytej towotem. Zgodzicie się ze mną, że nie są to delikatesy, warte próbowania.
Ale, w każdym razie kupię jakieś wino musujące. Jeśli trafię, wytrawne.
Koleżanki Małżonki wprawdzie tym nie zaskoczę, bo spodziewa się tego. W końcu, to jest NASZE święto. Dziś mija kolejny rok od momentu, w którym włożyliśmy sobie na ręce małe, błyszczące krążki. Teraz już nieco zmatowiały i straciły połysk, ale też wiele przeszły. Zwłaszcza mój.
Krótko po ślubie, zgubiłem go w wielkiej fabryce. Stałem na piętrze i otrzepywałem spodnie, uwalane od fabrycznego pyłu. Obrączka zsunęła mi się z palca i potoczyła się gdzieś w dół, w czarną czeluść. Zmartwiałem. Przed oczami stanęła mi scena z „Władcy Pierścieni” (książki, bo film jeszcze nie istniał), w której Jedyny Pierścień zsuwa się z ręki króla Isildura i tonie w rzece, zdradzając swego powiernika. Rzuciłem się kilka pięter w dół. O dziwo, mimo wszelkich obaw, odnalazłem ją. Szczęśliwie wylądowała na miękkim podłożu, nie odbijając się od twardej posadzki, bo wtedy potoczyłaby się Bóg wie gdzie.
Zgubiona była już kilkakrotnie. Raz zdjąłem ją w pracy i schowałem do kieszeni. Gdy po brudnej robocie umyłem ręce i chciałem włożyć ją na powrót, natrafiłem na dziurę w kieszeni. Znalazł ją kolega z prototypowni i skojarzył jakoś ze mną – nie wiem jak, podpisana przecież nie była.
Innym razem poturlała się pod szafę i przeleżała tam prawie tydzień. Odnalazła się niespodziewanie, w czasie porządków, gdy już zdołałem się pogodzić z jej stratą.
Innym razem po prostu wyparowała. Długo jej szukałem. W końcu okazało się, że tkwi w kieszeni spodni, które Koleżanka Małżonka wyciągnęła z pralki.
Kiedyś o mało nie oderwała mi palca, gdy zahaczyła o gwóźdź, w czasie rozbierania starej altanki. Ale ja akurat nie miałem spodni z kieszeniami i nie miałem jej gdzie włożyć. Zwykle do pracy fizycznej ją zdejmuję.
A raz wpadła mi do zlewu, w którym akurat wymieniałem sitko! I sitka w nim nie było! Woda natychmiast ją spłukała. Na szczęście, złoto jest ciężkie, a obrączka ma niewielką powierzchnię, więc strumień wody nie porwał jej przez syfon. Wiecie, to takie na dole, co da się odkręcić i wtedy ta brudna woda wylewa się na łazienkę! Nazwa „syfon” zapewne wzięła się stąd, ze gromadzą się w nim wszystkie, z przeproszeniem, syfy…
No, dobra, miała być odświętna notka, a wyszło jak zwykle. Zacząć od szampana, a skończyć na farfoclach ze zlewu – woła o pomstę do Torunia!
Nic to. Dziś po pracy udam się w wiadomym kierunku i dokonam zakupu. A właściwie, dwóch zakupów. I dzisiaj już raczej nic więcej nie napiszę, więc trzymajcie się i do zobaczenia znów!
Ona jest zdecydowanie za luźna ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję - zarówno kolejnej rocznicy do świętowania, jak i pozytywnych wyników wszelkich obrączkowych poszukiwań.
A czy Twój umysł techniczny nie myślał nad jakimś dżipiesem do niej, czujnikiem, czy czymś? ;)
Udanej kolacji :)
Dzięki :)
UsuńJeszcze takiego małego GPS nie wymyslili, żeby dał się zamontować w obrączce. Żeby było śmieszniej, w sobotę zgubiłem ją znów i odnalazłem dopiero dzisiaj rano - w kieszeni kurtki, którą zwykle wkładam do pracy...
Gratuluje kolejnej rocznicy!!!!!
OdpowiedzUsuńCzy gotowosc do przelkniecia szampana oznacza ze gardlo zdrowe?
Serpentyna.
Jeszcze nie - ale mam nadzieję, że zimnym szampanem trochę je znieczulę ;)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPodziwiam za noszenie obrączki na co dzień, nie tylko od święta, jak to u niektórych Panów bywa.
Mój mąż nosi ją codziennie, od dnia ślubu nie zdjął nigdy, czyli ponad 25 lat.
Dla Ciebie i Żony pięknych chwil w zdrowiu, szczęściu i nieostającym uczuciu :) pociechy z synków :)
Buziaczki dla Was :)
Dziękuję :)
UsuńTak sobie kiedyś pomyślałem, że jak człowiek będzie traktował symbol małżeństwa, tak z czasem zacznie traktować i sam związek. Więc postanowiliśmy, że obrączki będziemy traktować z szacunkiem i zawsze nosić na palcach.
Ha! To były będzie musiał sobie obrączkę przepiłować, chyba, że na znak protestu i po rozwodzie nosił ją będzie :>
OdpowiedzUsuńA syfon to od zasady działania, nie mydl nam tu panie oczu. Gdyby nie syfon to by dopiero syfiło z rur kanalizacyjnych :>
Oraz pozdrawiam serdecznie :)
Cóż, bywa w życiu i tak. Ale chyba lepiej wtedy ją po prostu sprzedać, a pieniądze przepić, albo wlać do baku. Trzeba się odciąć od przeszłości, jeśli chce się żyć nadal. Tak mi sie zdaje...
UsuńPrzede wszystkim następnych szczęśliwych lat!!!Coś Ci zaproponuję - zamiast obrączek noście oboje na łańcuszkach dwa złote profile - Koleżanka Małżonka męski profil, Ty - żeński. Wtedy Ty nie będziesz gubił obrączki ani nie zgubisz przy okazji palca, a Koleżanka małżonka będzie z pewnością zadowolona ze złotego łańcuszka z błyskotką. Nam też obrączki nieco przeszkadzały i nosimy złote łańcuszki z takimi właśnie profilami.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dzięki - ale ja nie zniosę niczego na szyi. Zresztą, jeśli ten łańcuch nie będzie naprawdę gruby, bardzo szybko to zgubię. A ja nie wyobrażam sobie, jak mógłbym zawiesić na karku cokolwiek - nie mówiąc już o grubym łańcuchu.
Usuńa więc "szczęścia Młodej Parze" życzę :)) a mój mąż, odkąd omal, tak jak Ty, nie stracił palca, obrączkę nosi na lewej ręce... w sumie to nie wiem czy to dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i Połowicy :)
UsuńKtórykolwiek palec straci, na gitarze, ani pianinie i tak już nie zagra. Przynajmniej nie tak, jak dotąd. Więc chyba w sumie wszystko jedno.
chodziło mi o to, że na lewej ręce to noszą wdowcy czy inni rozwodnicy... więc, wiesz, potencjalny cel, ha ha :) miłego ...
UsuńSpójrz na to z innej strony: w Europie Zachodniej nosi się obrączkę na lewej ręce - od serca. Więc może on po prostu jest nowoczesny? ;)
Usuńnie, mój drogi, po prostu praworęczny :))))
UsuńMuszę być oryginalna! Jak zwykle..i szczerze..
OdpowiedzUsuńja dwie obrączki sprzedałam w ubiegłym roku..okazały się być tylko kawałkiem drogocennego metalu ;)
cenię takie momenty, takich ludzi..pomimo, że nie było mi dane..
Dwie? Aż boję się pomysleć, co się stało, że miałaś obie... Współczuję...
UsuńDziękuję..ale chyba nie to o czym myślisz..
Usuńniemniej również mi przykro..że życie zmusiło mnie do tego w ubiegłym roku, albowiem ceny złota tego roku poszły w górę.. :)
p.s. rożnie bywa, chociaż stereotypowe myślenie rządzi...i nie myśl tylko, że ucięłam eksowi palec!
A na co byłby Ci jego palec? Mogę Cię podejrzewać o rozgoryczenie, chęć zemsty, nawet ocierającą się o okrucieństwo - w końcu, nie znam Cię zbyt dobrze - ale o taką głupotę raczej nie ;)
UsuńPolecam: brak podejrzeń...ja dość szybko wybaczam, cokolwiek...a to, że czuję pustkę jest tylko moją własną udręką..
Usuń(nie mogłam inaczej..czyli nie wyznać, co czuję czasami):)
Wspomnienia tak się jakoś toczą, że człowiek, choćby zaczął od szampana, to ląduje tam, gdzie go oczy poniosą :), ale nie przejmuj się, doceniam ten nadal obecny żar w Twoich wspomnieniach na myśl o Waszej Rocznicy.
OdpowiedzUsuńPięknie tak obserwować, jak ludzie takie rocznice świętują i nadal są razem, ciesząc się z tego faktu :)
pozdrowienia!
Jeszcze jako dziecko nazwałem to "łańcuchem myślowym". W drodze do szkoły i z powrotem bardzo lubiłem rozmyślać o różnych sprawach - głównie były to marzenia. I gdy ktoś przerwał mi wątek, czułem się, jakby mi ktoś zerwał łańcuch. Bardzo niekomfortowa sytuacja! O czym to ja myślałem?! Szukałem wtedy ostatniego ogniwa, które pamiętałem i próbowałem go odtworzyć. Czasem się udawało ;)
UsuńTo by tłumaczyło, czemu tylu mężczyzn nie nosi obrączek. Bo tu się zaczepi, tam wpadnie, a tu się poturla. A te biedne babiny zastanawiają się, podejrzewają nie wiedzieć co... :)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wino musujące było dobre, a świętowanie wybitnie świąteczne :)))
Nie wino, a wina - Koleżanka Małżonka wpadła na identyczny pomysł. Do tego stopnia identyczny, że niezależnie od siebie poszliśmy do tego samego sklepu i kupilismy to samo wino :)
UsuńDużo zdróweczka i szaleństw życzę całej Rodzince, a w szczególności Wam obojgu.
OdpowiedzUsuńTo nie przeszkadzam..., wpadnę za tydzień sprawdzić, czy już można....
...a Wy świętujcie, miesiąc miodowy, jak sama nazwa wskazuje, może trwać cały miesiąc :-)))
Dziękujemy! :)
UsuńMiodowy miesiąc będzie trochę później - najpierw muszę usycić miód. Jakoś nie mogę się za to zabrać... Ale jak miód dojrzeje, to oj, będzie się działo! ;)
Wychodzi na to, że skoroś jej już tyle razy niemal przetracił i zawżdy wracała, to luboż jest Ci pisanym być z nią pochowanym, luboż jest w niej jaka siła nieczysta...:)) Nie zawadzi wodą święconą pokropić (tak, wiem, żeś Waść ateusz, aliści czy aby Złe o tem wie?:)))
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko do toastu się przyłączając nader przednim mozelskim:)
Wielkie dzięki, Mości Wachmistrzu. Aleć czy każda siła, której ludzki rozum pojąć nie może, od Złego się wywodzi?
UsuńMądrość króla Jagiełły nieudolnie próbując naśladować, rzekłbym, że pewnie nie, ale nie zaszkodzi jej ogarka zapalić...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Zapewne JW był tak szlachetnym człekiem, że skąpstwem i zawiścią pogardzał - tedy i Pana Boga trudno było mu zrozumieć ;)
UsuńBez względu na wszystko to bardzo przyjemne rocznice. Świadomość, że ktoś toleruje Twoje wady i lubi zalety jest miła... po prostu miła.
OdpowiedzUsuńZłotych godów życzę w przyszłości i szczęścia wszelakiego...
Dziękuję. Jest jeszcze jedna możliwość - ktoś może być bez wad ;)
UsuńJeeeejkuu, to za rok 20ta rocznica :) taka ładna okrąglutka :) kilka dni temu w teleexpresie było o parze, która obchodziła 70tą rocznicę ślubu, on 94 lata, ona 92 bodajże. Też Wam takiej życzę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, ale gwoli ścisłości, 19 to była DATA - a nie 19. rocznica. :)
UsuńNo popacz... ale mnie musiała pomroczność chwycić... A w sumie, czy to ważne która? Grunt że następna! :)
UsuńStukał dzięcioł w lesie
OdpowiedzUsuńI gadała sowa,
Że ta młoda para już nie taka młoda.
Więc czym prędzej śpieszę, z życzeniami w darze,
Niech nam żyją w zdrowiu, 100 lat młodej parze!
Niech Wam los kłania się w pas a f(r)anki obrodziły. :))
..a propos obrączek, mój kosiarz zawieruszył obrączkę już w pierwszym roku po ślubie a jesteśmy już razem ooochochoo a może i dłużej. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo :) Akurat nie miałbym nic przeciwko temu, aby franki spadły na pysk, bo jestem w nich zadłużony ;)
UsuńTo już wiem, dlaczego dziewiętnastka to DZIEWIĘTNASTKA. A podejrzewałam, żeś Józek :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje i życzenia wielu kolejnych pięknych wspólnych lat.
Czytając ten tekst, pomyślałam sobie, że ludzie szczęśliwi powinni pisać o swoim szczęściu - to bardzo krzepi. A więc dzięki zań :)
Nie Józek, ale dobrze kombinujesz. Imieniny, jakkolwiek ich nie obchodzę, też blisko dziewiętnastki.
UsuńO proszę... Dawno u Ciebie, Nitagerze nie było i trafiłam na święto:) Znaczy się już po święcie, ale ja i tak życzę wielu pięknych lat przeżytych w miłości:)I w zdrowiu, szczęściu, radości i w uśmiechu. I weny blogowej też życzę, choć to niewiele chyba ma wspólnego z pożyciem:) Ella
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNiby nie ma, ale jedno z drugim jakoś się lączy :)
Gratulacje :))))
OdpowiedzUsuń