Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 17 października 2012

O nitagerowej martyrologii

     Wczorajszy dzień spędziłem bardzo pracowicie, na starannym i dokładnym użalaniu się nad sobą i swoim losem. Lekarz trochę mi poharatał gardło, więc bolało mnie straszliwie. Nawet śliny nie mogłem przełknąć.

     Najpierw żaliłem się kolegom z pracy. Chyba niewiele ich to obeszło. Koledzy!

     Przy okazji dowiedziałem się, że kilku z nich też miało ten zabieg i jakoś nie płaczą. Z pewnością cyganią. A już na pewno ten gumowy wąż, który ich zgwałcił, był cieńszy, mniejszy i nie smakował tak okropnie.

     Potem zebrały się we mniej wszystkie żale, z całego świata. Pogoda była paskudna, padał deszcz, było ciemno – jak to w czasie pochmurnej pogody. Gawrony krakały, jak najęte, wieszcząc jakieś klęski i nieszczęścia, błyskając wściekle zębami i od czasu do czasu zionąc ogniem. Drzewa stroiły do mnie głupie miny. Ludzie na ulicy byli tak paskudnie obojętni i niewzruszeni, poubierani w skórzane, czarne płaszcze i kapelusze, a pod płaszczem każdy miał ukryty pistolet i legitymację Gestapo. Samochody na ulicach rzucały mi nieprzyjazne spojrzenia zza reflektorów, szczerząc złośliwie chromowane atrapy. Autobus, który niechętnie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, rzucił mi spojrzenie, pełne pogardy i warknął po dieslowsku: „No i czego się tu szlajasz, nędzny robaku? Zawadzasz tylko na drodze! Rusz się, bo rozjadę!”.  Jakiś kot strasznie zaryczał na mój widok, pokazując kły. But na wystawie w obuwniczym pokazał mi język. Bułka u piekarza wypięła się na mnie. Kilka psów obrzuciło mnie głośnymi obelgami, niemal urywając się ze smyczy. Dwa nawet pokazały mi obraźliwe gesty.

     Tylko jeden ogar, z sąsiedniej klatki, przyjaźnie pomachał mi ogonkiem. Ciekawe, już rok tu mieszka, widzę go niemal codziennie, a jeszcze nie słyszałem jak szczeka. Lubię tego pieska. Jest bardzo miły. Ale tylko jeden! Reszta to tałatajstwo, oszczekujące wszystko i wszystkich, a już nie mogące przeżyć, że się kółka kręcą, o czym przekonałem się nieraz, jadąc na rowerze.

     Koleżanka Małżonka, wprawdzie pożałowała mnie, zgodnie z procedurą, ale uważam, że zrobiła to niedokładnie i byle jak. Poza tym, zamiast mnie przytulić i ukołysać, smyrając po włosach i nucąc kołysanki, zabrała się za prasowanie. Moje żale zbyła jakąś bezczelną uwagą, coś że niby gdyby mężczyźni rodzili dzieci, ludzkość wyginęłaby już dawno temu. W życiu nie słyszałem większej bzdury! Może i dziecka nie rodziłem, ale zatwardzenie miałem nie raz, więc dobrze wiem, jak to jest!

     Zaświeciłem sobie w gardło silną latarką i stanąłem przed lustrem. Spodziewałem się wielkiej, czerwonej dziury, w której pojawia się czerwona piana, a w środku błyszczą nagie kości – znaczy, kręgi szyjne. Nic takiego nie było – zaledwie nieduże, ciemne zadrapanie na tylnej ściance gardła, choć dość paskudnie wyglądające. Widocznie ta właściwa rana była głębiej i mój wzrok tam nie sięgał…

     Koleżanka Małżonka zapewne zdążyła się dowiedzieć, że jeśli przyczyni się do mojej śmierci, to nie dziedziczy - więc zaparzyła mi szałwii. Ha, widać jednak ma chętkę na moją gitarę, wiertarkę i zestaw narzędzi! Innych skarbów nie posiadam… Zacząłem więc płukanie. Po minucie zostałem poproszony o zamknięcie drzwi do łazienki. Bezczelność! Człowiek tu umiera, a tam serial ważniejszy!

     Trochę pomogło. Na krótko, bo zaraz ktoś wlazł do łazienki i wyszedł z pretensjami, że wszystko zielone. I to ja, będąc u kresu żywota, musiałem złapać za ścierę i wszystko doprowadzić do porządku. Jak skazaniec, który musi wnieść własny krzyż na szczyt góry. Albo ofiara SS, która sama musiała sobie wykopać dół…

     Chciałem położyć się wcześniej i wypocząć, ale nie chciało mi się spać. Czytać nie miałem co, bo z tych nerwów zapomniałem odwiedzić bibliotekę, co też miałem w planach. Usiadłem więc przy komputerze i włączyłem sobie jakąś starą gierkę, polegającą na budowie cywilizacji. Dwa razy mnie pobili, trzeci raz nie próbowałem. Poszlajałem się więc trochę po podziemiach, w poszukiwaniu Quake’a i polazłem spać. Długo nie mogłem zasnąć. Co zamknąłem oczy, widziałem Antoniego Macierewicza, wpychającego mi w usta wąż od dystrybutora oleju napędowego.

     W końcu zasnąłem. Śniło mi się, że jestem ciągnikiem…

     Ale dziś czuję się już dużo lepiej. Zjadłem nawet jogurt i skibkę chleba. Myślę, że jutro będzie jeszcze lepiej, a w piątek już zupełnie dobrze.

     A miałem tak rzadką okazję, by trochę schudnąć! I znowu nic z tego!

31 komentarzy:

  1. mogła pogłaskać tym gorącym żelazkiem a dała ziółek, dobra kobieta, muszę brać przykład z tych świętych kobiet, oj, muszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak w ogóle mogło Ci to przyjść do głowy? Dobijać umierającego! Skandal!

      Usuń
  2. Skoro apetyt wraca to bedzie dobrze - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj
    Oczywiście w poście ani słowa o życzliwych koleżankach z bloga, które wczoraj pisały o uczuciu i współczuciu dla Ciebie !
    Koleżankę Małżonkę podziwiam za cierpliwość, trzech facetów w domku- nie jest łatwo :) choć u mnie jest ok :)
    Pozdrawiam na dobry czas, bez choróbsk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogły, pewnie, że pomogły te Wasze miłe słowa. Ale mam prawo do narzekania i nie pozwolę go sobie odebrać. Bo w narzekaniu jestem naprawdę dobry!

      Usuń
  4. Z tym rodzeniem to nie jak przy zaparciu - raczej wyobraz sobie, że wziąłeś przy zaparciu coś na odwrócenie tej sytuacji, zaczęło już działać, a Tobie właściwy otwór zaszyto.A co Ty wypiłeś,że widziałeś zębate kruki i gestapowców? To po tym znieczuleniu miejscowym?, A gardło Cię boli, bo nie połknąłeś grzecznie tej gumowej landrynki, tylko się broniłeś.Oj faceci, faceci.Koleżanka Małżonka ma rację.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tam swoje wiem! ;)
      A przy okazji - wszystko to przypominało, tylko nie landrynkę...

      Usuń
  5. Czyli już lepiej! :) Super :)
    Koledzy - no cóż, każdy inaczej odbiera takie rzeczy, dla niektórych najgorsza jest wizyta u dentysty, dla innych bedzie to gastroskopia. Staraj sie mysleć o czymś łagodnym, miękkim, płynnym i gładkim w odniesieniu do swojego gardła, szybciej przejdzie. w koncu wszystko zaczyna się i konczy w mózgu. :) pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie, w mózgu chyba nie - tam lekarz chyba tym nie dotarł... Chyba, że mózg znajduje się z drugiej strony...

      Usuń
  6. no wiesz, rodzenie dzieci jak zatwardzenie?! przez to muszę zgodzić się z Koleżanką Małżonką... wiedząc, co znaczy "chory i cierpiący" facet w domu, uważam że kobieta jest baaaaardzo cierpliwa... Ty się ciesz, że Ci tej szałwii dała...
    PS. i tak jak Morgana - gdzie o naszych uczuciach do Ciebie, licznie wczoraj wyrażonych?!
    pozdrawiam i wracaj do formy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jak to inaczej opisać, że się chce, a wyjść nie może?
      Wasze uczucia były bardzo miłe, ale to mi nie może przeszkodzić w narzekaniu, które jest świętym prawem każdego człowieka, a Polaka w szczególności. ;)

      Usuń
    2. powinno być "...a mężczyzny w szczególności..." ha ha... pozdrawiam

      Usuń
  7. Cóż, od koleżanek pewnie nie uświadczysz współczucia Nitagerze :)
    Jak mój Mężczyzna cierpi, staram się wyśmiewać z niego mniej, niż zwykle :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Masz ci los! Zapomniałem! Niebywałe...
      Czy on na pewno grzebał mi w żołądku? Bo coś mi pamięć zaczyna szwankować...

      Usuń
  9. I cóż żeś najlepszego zrobił? Jak po takiej słodkiej notce z gorzkimi żalami mam opublikować swoją? Ten opis jest tak obrazowy, że wyobraziłam sobie małego zgarbionego chłopczyka, który nie wiedząc, co ma zrobić, to paluszki wykręca i rzuca co jakiś czas nieśmiało oczkiem, prosząc cichutko pod noskiem o przytulenie i pocieszenie :)
    Czy ten dystans do siebie i do świata nabyłeś w drodze doświadczeń, czy od zawsze patrzyłeś na wszystko z boku?
    Pierwszy akapit komentarza był "pół żartem-pół serio", drugi "serio,serio", a trzeci będzie "całkiem żartobliwy" ;) Oby ten tekst o Twojej martyrologii nie był zwiastunem kryzysu wieku średniego ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze myślałem, że kryzys wieku średniego objawia się inaczej. Człowiek zaczyna chodzić na siłownię, bywać w młodzieżowych klubach, wyrywać małolaty itd. Tymczasem ja nawet nie wiem, gdzie w moim mieście sa siłownie, w klubach, gdzie średnia wieku jest poniżej półwiecza, w ogóle nie da się wysiedzieć, bo od hałasu boli mnie głowa, a małolaty są tak wulgarne, że w ogóle mnie nie pociągają. Pozostaje ogródek, nalewki i wspomnienia, jak to kiedyś było fajnie i jak beznadziejnie jest dzisiaj. I jeszcze pewność, że jak nasze pokolenie odejdzie, to świat się rozleci. Co ciekawe, młodzież uważa, że dopiero wtedy ona zbuduje nowy, lepszy swiat - i tak już jest od wieków.

      Usuń
  10. "BYĆ CIĄGNIKIEM"- piękny sen, wyobraź sobie to pożądanie płci przeciwnej przyglądającej się Twym muskularnym kołom niestrudzenie pokonującym morgi, hektary albo akry (w zależności od epoki i strefy cywilizacyjnej). A teraz punkt kulminacyjny snu: Pamiętasz słynny plakat??? Czy Ty sobie zdajesz sprawę, kto Cię może dosiąść???
    P.S. Tak między nami, uważaj, bo z moich obserwacji wynika, że mimo wszystko, ciągniki są dosiadane przez jakieś obleśne samce, domagaj się stanowczo TRAKTORZYSTKI Z PLAKATU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś te krasawice, w chustach na głowie i roboczych portkach, mnie nie pociągają. Wolę Latynoski, śniade, z białą orchideą wpiętą w kruczoczarne włosy, boso idące przez plażę pod palmami.

      Usuń
  11. hmmm..osatatnio "ktoś" rownież zwrócił mi uwagę, abym przestała się użalać nad sobą..to poudaję nieco pogodniejszą:
    no popatrz, jak pięknie słoneczko świeci (oraz grzeje) w regionie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz tak - ale wtedy było tak srrrrasznie! I padal deszcz! I gawrony krakały! I było zimno! I bolało mnie gardło! I nikt mnie nie rozumiał! I schody były za wysokie! I jeszcze komar mnie dziabnął...

      Usuń
  12. Dobrze, że inni też muszą korzystać z usług lekarzy, którzy ordynują im pieszczoty w rodzaju rurociągu przyjaźni Gardło - Żołądek...Zawsze to choroba rozkłada się [w tym przypadku]na nas dwóch,a to już coś! NIE DAJMY SIĘ!!! Pozdrawiam i zdrowia w zdrowiu życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałeś to samo? W sumie trochę żałuję, bo straciłem na wyjątkowości ;)

      Usuń
  13. But na wystawie pokazał mi język -muszę zapożyczyć :) !
    Bułka wypieła się na mnie " przeszła bez śmiechu , ale tak oryginale ze lekko kacik ust poszedl w górę z podziwu.
    Z tą legitymacją gestapo rozwaliłes mnie na dwie łopaty.Musiałam przerwać i śmiałam się serdecznie dobrą chwilę..
    A z tym gardłem to co , angina czy faktycznie "łapiduchy przeorali Tobie przełyk ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tenisówki podobno tak mają, a traperki są jeszcze gorsze! Wychodzi, że jedyne dobrze wychowane buty, to sandały.
      No, niestety lekarz chyba za bardzo chciał mi ten zabieg przeprowadzić, bo trochę gwałtownie mi tę sondę wepchnął i mi się zatrzymała na gardle. Boli jeszcze, ale już do wytrzymania.

      Usuń
  14. Masakra ,jacy oni są bezduszni .Mam wrażenie za na medycynę idą sami sadyści.Jak można czlowiekowi coś takiego zrobić? Zrobiłbyś???
    I wiem ze lekarze uwielbiaja wszelkiego typu zabiegi na operacjach skończywszy.
    Dla nich to operację wykonuje się na wszelki wypadek.
    Kurde ,na wszelki wypadek to Ksiądz żony nie ma ,ale wiesz co ma !

    OdpowiedzUsuń
  15. i zebym nie była gołosłowna to dziś na onecie o tym pisali.
    Facet zachorował na zapalenie mięśnia sercowego ,bylo tragicznie .Podłączyli go aparatury podtrzymujacej życie.
    I czekał na przeszczep.Nagle z niewiadomych przyczyn funkcje organizmu powróciły.Facet świetnie się czuje i moze iśc do domu.
    Okazało się że organizm wszystkie siły skierował na zwalczanie infekcji(sepsy) co obciążyło serce tak ze lekarze już zwątpili.
    Oczywiście do dzisiaj lekarze o tym nie wiedzieli że jeśli jest infekcja to organizm zaczyna wszelkimi siłami się bronić leczac jedem organ ,wiadomo ze kosztem drugiego.
    A wystarczyło być tylko na lekcji biologii w podstawowce i tam pani swietnie wyjaśnila że jeśli bracie sie skaleczysz to orgnizm natychmiast wysyła w to miejsce substancję w kształcie buteleczek [ :}]buteleczki te pękają a wydzielina powoduje skuteczne zalepianie rany i tworzy strup.Jaką energię musi zużyć nasz organizm by to zjawisko zadziałało?
    A tym panom się wydawało do dzisiaj ze to nie ma zwiazku z żadną inną sytuacją kryzysową organizmu tylko trzeba natychmiast robić przeszczepy. Zdrowe zamieniac na zdrowe,bo zeby bylo smieszniej to po takiej chorobie nie stwierdzono żadnych zmian w obrębie serca.

    OdpowiedzUsuń
  16. Skoro na nikogo Waść liczyć nie możesz, to i ja lepszym nie będę i użalać się nie myślę...:) Tylko co z Waszmością czynić przyjdzie, jako się jakie prawdziwe przypęta choróbsko? Zamknąć w karcerze jakiem? Wywieźć do lasu?:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń