Od kilku dni przezywam niemoc twórczą. Bardzo chciałem coś napisać i nie miałem żadnego pomysłu. Ręce rwały się do klawiatury, ale brakowało tematu.
Los dał mi dziś temat – niech go szlag trafi! Temat, od którego każdy normalny człowiek ucieka jak najdalej. Bo tematem jest, niestety, epitafium.
Dziś w nocy zmarła jedna z najwybitniejszych artystek kabaretowych, jakie chodziły po polskich scenach. Dziś żegnamy Joannę Kołaczkowską. Przegrała walkę z nowotworem.
Miałem to szczęście, że mogłem widzieć jej występ na żywo. Całkiem niedawno, w czasie wakacji w Ustroniu, odkryliśmy plakat, reklamujący występy kabaretu Hrabi, z nowym, premierowym programem. Kupiliśmy więc bilety i udaliśmy się do pobliskiego amfiteatru. I muszę przyznać – chwilami od śmiechu bolało mnie wszystko. A Asia była po prostu niesamowita – jeszcze nie było jej widać, a widownia już pękała ze śmiechu, gdy wygłaszała powitanie i prośbę o nienagrywanie występu. Miała niesamowity talent, nie tylko do rozśmieszania, ale i do śpiewu. Głos, godny primadonny, który czasami – moim zdaniem, o wiele za rzadko – uwalniała w muzycznych fragmentach występów, przenikał człowieka na wskroś.
Nie ma już Asi. Grupa Hrabi też pewnie się rozpadnie – a szkoda, bo był to jeden z najlepszych polskich kabaretów, ze specyficznym, inteligentnym dowcipem. Świat kabaretów poniósł dziś wielką stratę, której niczym nie da się wypełnić.
Żegnaj Asiu… Pośród wszechobecnego kiczu i płytkich dowcipów, jakie dziś słyszy się ze sceny, jaśniałaś jak wielka gwiazda, stojąc co najmniej o dwa poziomy wyżej, niż reszta kabaretowych trup. Byłaś osobowością jedyną w swoim rodzaju. Niezastąpioną.
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze smutnego artykułu na Onecie |
Jakież to przewrotne, smutno o kabarecie, a przecież to ludzie go tworzą że wszystkimi swoimi słabościami.
OdpowiedzUsuńCzasem też odchodzą.... zbyt wcześnie.
Nie znalam, niemniej zawsze odejscie kogos to smutek i zal.
OdpowiedzUsuń