Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


czwartek, 15 maja 2025

Kto to wymyślił?

     W moim biurze konstruktorzy używają dwóch programów do projektowania. Jeden z nich jest powszechnie znany, przynajmniej wśród profesjonalistów i stanowi niejako europejski standard. Drugi jest niszowy, używany tylko w naszym zespole i tylko przez kilku konstruktorów. Został odziedziczony po innej firmie, która swego czasu zbankrutowała i którą nasza zakupiła i wchłonęła.

     Ponieważ bankrut miał całą swoją dokumentację konstrukcyjną właśnie w tym niszowym i bliżej nieznanym nikomu programie (zdaje się nawet, stworzonym specjalnie dla niego), pojawił się niemały kłopot. Ów program bowiem nijak miał się do naszego. Gdybym chciał zmodyfikować urządzenie, wykonane w tamtym, musiałbym użyć tamtego, którego nikt, oprócz byłych pracowników bankruta, nie znał. Do mojego programu tamtych części nawet nie udałoby się wczytać, a co dopiero je modyfikować. Ba, on nie pasował do ŻADNEGO innego!

     I tak kilku konstruktorów przeszkolono z tamtego, niszowego programu i oni klepią swoją robotę osobno.

     Do tej pory wszystko było OK.

     Ale nagle pojawiła się posucha. Brak roboty! Dosłownie! Od dawna nie pojawił się żaden nowy projekt, który można by realizować w standardowym programie. Za to tamci przeżywają boom i brakuje im rąk do pracy. W związku z tym, Wysokie Kierownictwo stwierdziło, że Nitager, który zwyczajnie się nudzi w pracy, zostanie przeszkolony do nowego programu i będzie realizował pracę „tamtych”.

     Człowiek z moim doświadczeniem bardzo szybko „łapie” zasady nowego programu 3D. Zwykle… Tutaj to nie działa. Tu WSZYSTKO robi się inaczej niż normalnie. Program jest nie tylko nieintuicyjny, nie tylko wszystko jest na opak, ale w dodatku próżno doszukiwać się w nim jakiejkolwiek logiki. W ogóle nie używa się tu elementów geometrycznych, definiujących kształty: jak płaszczyzny, osie, punkty w przestrzeni. W normalnym programie używa się tego, aby dany model był łatwo edytowalny, poprzez zmianę położenia tychże elementów.

     Tutaj, zamiast cokolwiek zmieniać, lepiej jest zrobić to od nowa – bo szybciej…

     Jeśli weźmiemy pod uwagę, że czasem tworzenie skomplikowanego modelu trwa kilka miesięcy, to przestajemy rozumieć sens istnienia tego programu. Modyfikacje, które w „klasycznym” programie zajmują jeden dzień roboczy – i to wliczając kilkukrotne sprawdzenie i uaktualnienie rysunku – tu są zwykle albo niemożliwe, albo na tyle rozwalają model, że naprawdę łatwiej jest zrobić go od początku.

     Moja nauka trwa już drugi tydzień. W każdym innym programie, po dwóch tygodniach nauki (szmat czasu!) byłem w stanie wymodelować swoją wymarzoną fregatę. Tu nie jestem w stanie zrobić nawet kostki do gry! Mam problemy z każdą rzeczą, za jaką się zabiorę. Program sam sobie wstawia różne elementy, zupełnie ignorując dane, jakie mu podaję.

     - No bo tutaj jest inaczej, trzeba przywyknąć! – mówią koledzy.

     Ale jak przywyknąć do idiotyzmów? Program pyta np. gdzie wstawić otwór. Podaję mu współrzędne, a on wstawia go sobie w zupełnie innym miejscu. Podaję mu głębokość otworu (np. 95 mm) – a on robi mi otwór głęboki na 153,309 mm. Czy ktoś potrafi to zrozumieć?

     Koledzy „pocieszają”:

     - Najgorsze pierwsze pięć lat, potem już z górki!

     Za pięć lat to moje myśli będą raczej błądziły wokół tego, co będę robił na emeryturze, a nie wokół tego parszywego, zapchlonego, kretyńskiego, debilnego programu! 

     Kompletny brak logiki programu zniechęca mnie do tego stopnia, że chyba poniosę klęskę w tym pojedynku. I wiecie co? Wcale nie będę rozpaczał! Może Wysokie Kierownictwo wreszcie pojmie, że starego psa nikt nowych sztuczek nie nauczy i skieruje do niego kogoś młodszego.

     Za każdym razem podkreślam fakt, że komputery, software, obsługa programów – to są moje słabe strony. Miałem prawie czterdzieści lat, kiedy kupiłem sobie swój pierwszy komputer. Wiem, że NIGDY nie dorównam kolegom, którzy urodzili się w czasach Internetu i powszechnej komputeryzacji. Którzy prędzej wykażą braki w umiejętnościach pisania, niż obsługi komputera.

     Byłoby zupełnie inaczej, gdyby ów program nie był taki upierdliwy. W swoim życiu projektowałem już w pięciu różnych systemach – ten gówniany jest szósty. I każdy udało mi się opanować w miarę szybko. I to pomimo wieku i zupełnego niezrozumienia zasad działania czarnej skrzynki z krasnoludkami w środku. Ten system jednak rozłożył mnie na łopatki. I wcale nie dziwię się, że firma, która go stosowała, zbankrutowała z kretesem.

     Chwilami nie potrafię się opanować i obrzucam program wyzwiskami. Ja – wcielenie spokoju! Kolegów zasypuję pytaniami. Jak to zrobić? Dlaczego to się nie da zrobić? Po co jechać z Poznania do Wrześni przez Lublin? Już i kilku odpowiedziało: „Pretensje do twórcy programu, nie do nas!”.

     Gdyby tylko zechcieli mi dać namiary na tego twórcę! Pojechałbym tam, specjalnie żeby się z nim spotkać. I mnie by z tego spotkania wyprowadzono – ale jego by wyniesiono na noszach!


25 komentarzy:

  1. Znam to. Współczuję. Też mi się zdarzało obrzucać komputer takimi słowami, że uszy więdły. I też jak potrzeba to nigdy nie był dostepny nikt, kto by mógł powiedzieć dlaczego tak durnie to wymyslił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na szczęście zwykle jest obecny ktoś, kto pomoże. Ale na pytanie "A dlaczego muszę jechać z Poznania do Przeźmierowa przez Kopenhagę?", odpowiada zawsze: "No, tak tu jest...".

      Usuń
  2. Hehehe :) troche rozumiem Twoje problemy :)))
    Ja też w tym wieku nabyłam mój pierwszy komputer, ale to były czasy przedpotopowe!
    Rok 1992, NIE było Windowsa, był DOS, wszelkie teksty pisalam używając komend dos, był chyba też jakiś program kalkulacyjny, bo pamiętam jakieś możliwości przeliczania tabelek. No i to wszystko po angielsku, a ja angielskiego jeszcze nie znałam.
    Nagle pojawił się Windows1.1, ale po niemiecku! Można było zwariować!
    Na szczęście zmienilam firmę, już był Windows (na złość po polsku!), to już było z gorki :)
    Śmieszne jest że całego nazewnictwo dos-a i Windowsa nauczyłam się po angielsku i czasem mam kłopoty z obsługą po niemiecku. Czasem łatwiej mi zrozumieć po angielsku jakiś opis związany z programami niż po niemiecku lub polsku.
    Ot takie rozrywki mam w moim starczym wieku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaczynałem na DOS w swojej pierwszej pracy (znaczy, zaczynałem na desce kreślarskiej, DOS i AutoCAD były później). Ech, to były czasy! Człowiek jeszcze z szacunkiem podchodził do tej czarnej skrzynki i zamieszkujących ją krasnoludków. Teraz to już tylko Wściekłość przez wielkie "W".

      Usuń
  3. Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale ja zasiadłam przed kompem po raz pierwszy gdy miałam 57 wiosenek - właśnie wtedy moja latorośl dostała stypendium bawarskie i wyjeżdżała do Niemiec i upchnęła mnie przed monitor i tknięta jakimś przebłyskiem realizmu sprawiła, że mogłam się z nią na odległość dzielić zawartością tego co aktualnie miałam przed nosem na ekranie monitora. Przez kilka lat każdy kontakt z komputerem wprawiał mnie w drgawki nerwowe i kompleksy- teraz nieco już okrzepłam bo to było jednak ponad 20 lat temu, ale do dziś zdarza mi się, że nie wiem co ten sprzęt ode mnie chce, albo dlaczego się leni i nie chce działać, ale wtedy telefonuję do córki i przybiega starszy z chłopaków (właśnie robi maturę i będzie zdawał na informatykę na jakąś super uczelnię tutejszą) i dziecię, szesnastolatek, tłumaczy mi o co w danym przypadku biega. A córka co jakiś czas mi wypomina, że nie zrobiłam żadnego kursu komputerowego. Ja naprawdę chciałam taki kurs zrobić, ale zawsze były w jakichś odległych dzielnicach i bajecznie drogie, więc się w końcu nie przeszkoliłam na kursie.To co opanowałam to na razie mi wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że ja nie mogę narzekać, bo właśnie mam kurs, na którym wykłada mi się podstawy. I te podstawy mnie przerażają, bo nagle to wszystko, co stało na nogach, mam postawić na głowie! I chociaż sensu, ani logiki nie ma w tym żadnych, "takie są standardy w tym programie". Tam WSZYSTKO jest na odwrót, wbrew wszelkim zasadom, jakie wbijano mi do głowy przez dziesięciolecia.

      Usuń
  4. Ku pokrzepieniu serc konstruktorów, w szczególności zaś Twego - Nitagerowego. W 1854 roku niejaki Heinrich Band zbudował bandoneon - instrument przypominający harmonię. Wszystko jest w nim od czapy. Dźwięki nie zmieniają się w kolejności guzików, czy skali, mało tego, gdy wciśniesz guzik "na wdechu", uzyskasz inny dźwięk, niż "na wydechu" urządzenia. Jest zaledwie kilku wirtuozów bandoneonu, byłem kiedyś na koncercie niejakiego Wiesława Prządki, Twojego ziomala z Pyrlandii, który dzięki temu ma dodatkowy atut w ręku. Ale najlepsze jest to, że dzięki tym specyficznym wdechom i wydechom, instrument genialnie frazuje, zupełnie jakby śpiewak robił szybki wdech, by zaczerpnąć powietrza, więc ciężko je zastąpić. Oczywiście niewiele rzeczy jest napisanych na bandoneon, to jest minus, ale sam wiesz..., może i w programie jest coś takiego, co da Ci przewagę nad niezorientowanymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grasz na tym? Moje gratulacje!
      Widzisz, w przypadku gry na instrumencie, trzeba to po prostu bardzo lubić, aby się tego nauczyć. Innymi słowy - zawsze masz motywację, żeby nauczyć się tej melodii, którą tak lubisz. A ja? Ja nie mam żadnej motywacji, poza obowiązkiem. Bo to wszystko, co robię od dwóch tygodni w tym gównianym programie, w "klasycznym" zrobiłbym w ciągu godziny - i to znacznie lepiej, bo model byłby łatwo edytowalny, w razie konieczności jakiejś zmiany.

      Usuń
  5. Dowcip z kierownictwem polega na tym, ze pracownik wie swoje, kierownictwo swoje i możesz mieć milion dobrych pomysłów i rozwiązań, a kierownictwo brnie w zaparte.
    A nie możesz tego ustrojstwa jakoś uszkodzić, by przestali z niego korzystać?
    Teraz na wiek się nie patrzy, kiedyś człowiek miał okres ochronny przed emerytura, teraz wycisną do ostatka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mogę. Jak przestanie działać, dział IT natychmiast mi to naprawi - w ostateczności wgra na nowo.

      Usuń
  6. Moje walki sieciowe rozpoczynałem z Linuxem i DOS-em oczywiście. Fajne to były czasy, czarny ekran białe niewyraźnie teksty i setki komend na wszystko od kropki do przejścia do kolejnej linijki pisania.
    Stan ducha jaki opisałeś musiał Cię dobrze w kur...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego stopnia, że bardzo, ale to bardzo cieszę się na weekend. Nie dość, ze się wyśpię to jeszcze odpocznę od tego idiotycznego systemu.

      Usuń
  7. Jak ja cie rozumiem Nitager... u nas robia to samo, tylko z innymi programami. Program, ktory swietnie i szybko dzialal zastepowany jest duzo gorszym, robiacym to samo, ale w pokomplikowany sposob, i w dodatku dwa razy wolniej! 😡 To jest efekt " rozwoju" i " ustawicznego" ulepszania - a w gruncie rzeczy chodzi o ... pieniadze. Nikt nie zarabia na czyms, co jest proste, szybkie i dobrze dziala. Dzial IT zarabia pieniadze na bezustannym dodawaniu nowych programow, modifikacji starych, " usprawnieniach" i poprawkach. Nie chodzi o pracownikow i polepszanie ich pracy , a o ludzi, ktorzy przydzielaja kontrakty za ogromne pieniadze firmom tym sie zajmujacym. Kazdy Zarzad ma swoje zrodla , to sa naczynia polaczone. A ze pracownicy musza stale uczyc sie niepotrzebych i wrecz szkodliwych idiotyznow , to co to ich obchodzi. Wazne, ze pieniadze sa robione i generuja nowe kontrakty i pieniadze... W ciagu ostatniego roku musialam sie przestawic na trzy nowe programy ( i niech je szlag trafi 😡) . Moge ci tylko wspolczuc. Dorwac tych " medrcow" , ktorzy generuja te programy jest niemozliwe ... Idzie wikend i niech bedzie fajny i relaksujacy , have fun! ☀️☀️☀️🎸🎸🎸Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z żałości zrobię sobie mocne vodka martini i puszczę Gunsów na cały regulator. Muszę sobie zresetować twardy dysk.

      Usuń
    2. I ja tez ! 🎸🎸🎸🤗Kitty

      Usuń
  8. To tak a propos narzekania. 2 maja pojechałem w kierunku Zawoi i nawigacja Google maps pogubiła się kierując mnie w sam środek kamieniołomu w którym nie było zaznaczonych żadnych dróg. Skomentowałem to wprost do niej używając prostych żołnierskich słów i emocji. O dziwo aplikacja przyjęła wszystkie moje zarzuty bez dyskusji w ciszy i spokoju. Żona była rozbawiona sytuacją kłótni z nawigacją. Ona z pewnością nie przyjęła by tego z takim spokojem.
    Co ciekawe po awanturze i resecie programu doprowadziła mnie na miejsce. Ciekawe to AI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam widzisz, jak to dobry ochrzan czasami działa cuda!

      Usuń
  9. Poszukaj w tym dobrych stron - takie działania, które wymagają od nas wysiłku, a nie poruszania się po schematach, tworzą nowe połączenia neuronalne w mózgu. Więc może upierdliwy, ale na dobre wyjdzie :)
    Pewnie kiedy tamten program powstawał nikt nie miał pojęcia, co to znaczy, ze ma być intuicyjny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mózg już raczej szuka odłączenia, niż nowych połączeń. Na pewno jest to jakiś trening dla umysłu - ale koszmarny i upierdliwy. Dawno nie przeklinałem - zacząłem dopiero teraz.

      Usuń
  10. Nie znajac polskich zwyczajow napisze jak jest u nas gdy to z jednego konia przesiada sie na drugiego - albo obeznana osoba szkoli nowicjuszow w przyswojeniu nowego albo juz obeznany personel wprowadza nowa osobe.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak właśnie jest. Tyle tylko, że aby opanować program 3D, trzeba go zrozumieć. Aby go zrozumieć, musi on mieć w sobie jakąś logikę. A ten jej zwyczajnie nie ma. Wszystkie informacje muszę sobie notować w kajeciku: wcisnąć TO, przewinąć do TAMTEGO, wpisać COŚ, zatwierdzić, i żeby tylko nie pomyliły mi się idiotycznie opisane rubryczki. Te opisy to zmora - żaden opis nie daje jakiejkolwiek informacji - poza mylącymi.

      Usuń
  11. Współczuję konieczności nauki tak gównianego i nielogicznego programu! Też by mnie nosiło, bo nie znoszę idiotycznych rozwiązań.
    Niestety w niektórych dziedzinach mają one niezwykle trwały cykl życia.
    Powodzenia w walce z tym badziewiem.
    I postaraj się nie trafić za kratki, czyli nie bądź zbyt dociekliwy w poszukiwaniu miejsca zamieszkania twórcy programu :D
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie za kratki trafię w Niemczech - bo tam gdzieś mieszka ten magik.

      Najgorsze jest to, że wszystkie opisy, podpowiedzi, czy nazwy funkcji są opisane tak, że nikt, ale to nikt nie wie, o co w tym chodzi. Trzeba po prostu wykuć to wszystko na pamięć, bo pomocy znikąd. Na pamięć - obsługi kilkuset funkcji!

      Usuń
    2. Nitager, bardzo by mnie korcilo wziac te instrukcje obslugi , pojechac do tego magika i kazac mu obsluzyc ten jego program BEZ tej instrukcji. Wyglada na to, ze on to pisal w miare jak robil ... To nie zostalo zaprojektowane jako logiczna calosc, tylko jechal z tym koksem kawalek po kawalku i dopisywal co mu strzelilo do glowy w miare roboty. A jak sie nie laczylo z poprzednim to dopisywal co innego :)) I wyszlo z tego cos na ksztalt wielkiego klebka - brakuje tylko szydelka , bo jak widac trzeba wyciagac poszczegolne nitki i laczyc je z innymi zupelnie nie pokolei. Rzeczywiscie geniusz🙈 A czy nie ma opcji, zebyscie zlozyli kolektywny protest, zazalenie do menadzera, ze nie bedziecie tego obslugiwac, bo to jest niewydajne, powoduje straty czasu pracownikow i generuje bledy, prowadzace do kosztownych poprawek ? Oczywiscie do naczalstwa przemowia tylko argumenty finansowe , na ktore trzeba polozyc glowny nacisk ( bron buk na to, ze was program wkurza) . Troska o finanse firmy to miod na uszy szefa :)) Kitty .

      Usuń
    3. Dobrze napisana instrukcja - jak się okazuje - jest bardzo ważna, szczególnie kiedy produkt nie jest łatwy w obsłudze i intuicyjny.
      Widzę w tym jednak przyszłość dla ludzi, którzy będą mieli jeszcze długo co robić, nawet kiedy już SI będzie wykonywało większość prac, szczególnie rutynowych.
      Niestety opisy do programów nie są najmocniejszą stroną programistów.
      Wolą zająć się samym programowaniem, bo przeważnie za napisanie instrukcji, nawet takiej wewnętrznej, nikt im nie chce płacić i musieliby to robić w swoim wolnym czasie.
      Może po tym, co tu napisałam z doświadczenia, trochę zrozumiesz, dlaczego tak jest, aczkolwiek nie załatwia to poprawy pracy z tym narzędziem, które ewidentnie wymaga odświeżenia albo znacznie lepszej instrukcji.
      Powodzenia!!!

      Usuń