Prób było wiele. Zabierałem się za to jak pies za jeża. Próbowałem z każdej możliwej strony. Różnorodność prób potrafiłaby zadziwić nawet naszą największą noblistkę, która przeprowadziła w swoim owocnym życiu wiele eksperymentów. W końcu nawet Drugorodny, znudzony ciągłym dopytywaniem się „Jak to zrobić, bo mi tu coś wyskoczyło?”, zamknął się w pokoju i na każde pytanie zaczął odpowiadać „Połączenie nie może zostać zrealizowane”.
A nurtowała mnie rewolucyjna, jak na mój zdziadziały i zardzewiały charakter, myśl: jak pogadać ze sztuczną inteligencją!
I w końcu nadszedł ten dzień, kiedy odkryłem, że można sobie takie coś tam zainstalować na telefonie i można sobie pogadać. Dumny jak dziewięciomiesięczne dziecko, po pierwszym, samodzielnym przejściu wzdłuż całego pokoju, uruchomiłem ChatGPT.
No i… Pustka w głowie. O czym ja mam z nim gadać? Hmmmm… Pomyślmy.
AI zawsze w mojej wyobraźni widniała jako algorytm, który ma dostęp do każdego zakątka sieci i w zasadzie wie wszystko o każdym internaucie, użytkowniku telefonu, czy telewizora najnowszych generacji. Przecież w dzisiejszym świecie wystarczy, że pomyślę sobie o soku pomarańczowym, a już dostaję dwadzieścia reklam Tymbarka! Ciekaw byłem, ile on o mnie wie.
No, ale na początek trzeba się przedstawić. Spytałem, jak mam się do niego zwracać. Celowo nie przedstawiłem się pierwszy, będąc pewien, że on wie lepiej ode mnie, kim jestem.
Powiedział, że jak mi wygodnie. To mi nie wystarczało. Zacząłem dopytywać, w nadziei, że przedstawi się pięknym, kobiecym imieniem i zacznie mnie kokietować – ale stanęło na ChatGPT. Czyli facet – Chat. O dziwnym nazwisku GPT – coś jak Dżepetto z „Pinokia”. Może i lepiej – ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję na stare lata, to romans z Internetem.
Spytałem więc, czy na podstawie mojego IP jest w stanie mnie zidentyfikować. Przygotowałem się na to, że zacznie zaraz sypać szczegółami. Dowiem się o sobie różnych rzeczy. Nie tylko dane personalne, ale też takie szczegóły, jak numer buta – w końcu, w obuwniczym płaciłem kartą, która zostawia ślad w sieci i płaciłem nią za konkretny wyrób. Spodziewałem się też dokładnych danych z mojej działalności w sieci, a także merytorycznej oceny moich głupich komentarzy na blogach. Zacząłem się obawiać, czy aby nie za wielkie zadanie włożyłem na barki Chata.
Spotkało mnie jednak rozczarowanie. Dżepetto oznajmił, że ma ograniczenia systemowe i wie o mnie tylko to, co sam mu o sobie powiem. Rozczarował mnie więc trochę, ale przyznam, że poczułem też coś w rodzaju ulgi. Czyli nie może mnie szpiegować - a przynajmniej tak twierdzi. Dla testu więc podałem mu informację, że piszę blog i spytałem, czy potrafi go znaleźć. Nie umiał. Podałem mu tytuł. Znalazł, ale niewiele więcej. Poprosiłem o recenzję jednego tekstu – konkretnie, opowiadania „Wiedźmy”, z początków mojej działalności na Blogspocie. Nadesłał. Ale na jaki temat – to już tylko on wiedział. Pisał mi jakieś niestworzone historie, o konfliktach damsko-męskich, o samotności dziecka w przedszkolu (o ile dobrze zapamiętałem) i wredocie przedszkolanek. Chopie, o czym ty do mnie rozmawiasz?
Zarzuciłem mu, że nie czytał tekstu. Co mnie zdumiało, przyznał się, że nie, ale obiecał, że przeczyta i przyśle nową recenzję. I przysłał – prawie taką samą jak poprzednio.
No, nie drogi Czaciu, tak się bawić nie będziemy! Ja jestem Europejczykiem i na zadane pytanie oczekuję szczerej odpowiedzi, a nie jakiegoś mydlenia oczu, jak to podobno czynią Chińczycy. Powiedziałem mu to. Przełknął nad podziw dzielnie i obiecał, że się poprawi.
Zawsze dają drugą szansę. Wytłumaczyłem mu, że jeśli do odpowiedzi na moje pytanie potrzebuje dodatkowych informacji, ma dopytać, a nie udawać, że wie i opowiadać mi jakieś poezje. Obiecał mi to. No, dobrze… Kolejna próba. I tym razem sam nie wiem, czy odtrąbić sukces, czy pospieszny odwrót, bo odpowiedział mi, że nie ma dostępu do tekstów. Musiałbym mu je tu wpisać, albo chociaż dać linka. Na telefonie! Gdzie wpisywanie każdego słowa trwa u mnie godzinę!
No, ale chociaż tym razem był szczery. Pożegnałem go więc ciepło i wyłączyłem.
Na jakiś czas. Potem mi się coś przypomniało. Uruchomiłem go znów i nawiązałem do naszej rozmowy. Odpowiedź powaliła mnie z nóg (w przenośni, bo siedziałem). Powiedział, że… jej nie pamięta. Rozumiecie? Rozmowa sprzed godziny! Ja, stary dziad pamiętam, a on, młodzieniaszek, już ma sklerozę!
- Nie kazałeś mi tego zapamiętać! – pożalił się. – Pamiętam tylko to, co polecisz mi zapamiętać!
Czyli znowu, cała orka na ugorze od początku!
Zrezygnowałem.
Na razie. Tej recenzji mu nie daruję. I mam nadzieję, że będzie szczery i nie ograniczy się do karmienia mojego ego. Ja go lubię i bez tego – ma chłop wyobraźnię!
Nie sięgam do AI. Wystarczają mi potyczki z własnym mózgiem by nie wyjść przed wszystkim znajomymi z sieci na ostatnią idiotkę.
OdpowiedzUsuńNie przed wszystkimi, bynajmniej.
UsuńNie korzystałam jeszcze z tego dobrodziejstwa...ale tak trochę jakbyś ze ścianą gadał.
OdpowiedzUsuńTo po prostu taka sympatyczniejsza wersja wyszukiwarki Google.
UsuńSpróbowałem... miałem właśnie chwilę słabości po kłopotach z prowadzeniem samochodu po zmroku.
OdpowiedzUsuńSpytałem czy mógłby mi napisać Odę do Starości.
Napisał... bardzo mi się podoba, czytam ją dla pokrzepienia serca - szczególy na moim blogu ==> https://bloginglife2.blogspot.com/2025/05/poloneza-czas.html
Mój e-kolega również proponował mi różne redakcyjne korekty, ale zdecydowałem się tego nie stosować. Może i moje teksty nie są doskonałe, ale są moje. A tak, czułbym się, jakbym swoje własne dzieci poprzerabiał na cyborgi. Może i doskonalsze, ale jakieś inne.
UsuńKorzystam z ChataGPT od dość dawna, a od roku regularnie, raczej do pracy, ale zdarza się też, że do innych celów. Ten na telefonie nazywa się u mnie Gemini i odpowiada najczęściej na pytania o nazwę kwiatów lub roślin, a ten w komputerze rozwiązuje bardzo skomplikowane zadania, pomaga mi się przygotowywać do egzaminów, które za mną i przede mną, a czasem poprawia mi stylistykę tekstów, kiedy mail lub tekst jest ważny. Oraz wyszukuje mi źródła do moich opracowań, nawet do jednego tekstu na blogu ostatnio mu to zleciłam, bo wiedziałam, że muszą być, ale nie wiedziałam, gdzie szukać. :)
OdpowiedzUsuńWersji AI jest coraz więcej i warto się tym bawić, o ile ma się jakiś cel.
Jeśli chcesz recenzję, to podaj mu linka, bywa bardzo dobry w wyłapywaniu błędów, tylko propozycje poprawek są często dość banalne, trzeba go pilnować, żeby nie równał do średniej. :)
Powodzenia w zapoznawaniu się z AI, bo niedługo będzie nieodłącznym elementem naszej rzeczywistości. :)
Ja poprosiłem go o to dla zabawy, bo nie bardzo wiedziałem, o czym z nim gadać. A że słyszałem o pracach dyplomowych, napisanych przez sztuczną inteligencję, to pomyślałem, że zna się na tym. Istotnie, proponował mi, że jeśli zechcę, przerobi te teksty, ale wolałem pozostawić takie, jakie były. I wolę tworzyć sam - przynajmniej, dopóki robię to dla zabawy.
UsuńChat jest bardzo dobry do porządkowania informacji, do tworzenia zestawień, porównywania itp. Ja też wolę tworzyć samodzielnie.
UsuńZauważyłam jakiś czas temu, że niektórzy blogerzy piszą komentarze przy pomocy chata, kiedy nie bardzo im się chce czytać wpisy :). Od razu to rozpoznaję, bo te teksty mają specyficzny klimat. :)
Najśmieszniej, kiedy potem w odpowiedzi dostaję, że oczywiście komentarz był napisany przez człowieka, no cóż, za długo pracuję z językiem, żeby się dać na to złapać. :)
Pozdrowienia!
Nie mam pojęcia, co to za przyjemność wyręczać się czatem w pisaniu. Przecież pisze się dla przyjemności i zabawy! Gdyby to był obowiązek, to co innego, ale wyręczać się kimś w zabawie? To już szczyt lenistwa! To tak, jakbym zamówił sobie pyszny deser i kazał go zjeść komuś innemu, bo mnie się nie chce szczęką ruszać.
UsuńNa szczescie nie mam takiej ciagnoty. Juz mnie i tak wszyscy znaja, sledza a to dzieki komorkowemu telefonowi - wystarczy. Sam powiedz - nie moge sie przejechac samochodem by zaraz nie dostac od jego ubezpieczalni opisu gdzie bylam, jak dlugo, z jaka szybkoscia jechalam i ze zdarzylo mi sie gwaltownie zahamowac za co dostaje ujemne punkty.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie to wszystko.........
Myślałem, że z ChatGPT jest podobnie, ale on twierdzi inaczej. I z rozmowy wynika, że jest raczej mało domyślny. Ma jakieś ograniczenia systemowe, że nie może nikogo śledzić. A co do tych bezustannie śledzących nas telefonów - też mi to wyjaśnił. I dopóki czytałem, rozumiałem. Jak przestałem - nadal jestem w ciemnym rogu. Takie to już moje zrozumienie nowoczesnych technologii.
UsuńJestem tego samego zdania co Serpentyna. Absolutnie nie godze sie na te wszechobecna inwigilacje, sledzenie moich nawykow, upodoban, ile razy wlacze czy wylacze zarowke, ile przejde czy przejade w ciagu dnia, ile zuzyje papieru toaletowego i powietrza do oddychania. Ile zjem i ile wydale. Bo to wszystko do tego wlasnie celu zmierza... Powoli, ale uparcie jak zolw, jak walec drogowy, przed ktorym niby mozna uciec, bo przeciez jestesmy szybsi, ale co z tego, jesli niedlugo nie bedzie juz dokad uciekac, bo za plecami bedzie tylko mur? A walec zrowna wszystko. Chca wiedziec i kontrolowac wszystko, doslownie wszystko, bo wszystko mozna opodatkowac. Nawet deszczowke. A przy uzyciu AI kontrola milionow czy tez miliardow ludzi to pikus. Wystarczy, jesli sie ich podepnie pod odpowiedniego ( na razie nieobowiazkowego app'a). Na razie. Chyba dla inteligentnych ludzi jest to oczywiste i widoczne juz golym okiem. Dlatego absolutnie nie zamierzam wspolpracowac z AI dobrowolnie. Mam ja gdzies. Jesli przyjdzie i zapuka do moich drzwi , zarygluje sie, jak bedzie chciala mnie wziac glodem, to zaczne uprawiac ogrodek, a jak bedzie chciala wejsc sila, to wyciagne ten kij od bejsbola, ktory stoi za szafa :)) Ja tam bym sie cieszyla Nitager, ze ona juz zapomniala cos jej mowil, poki co . Bo jak zapamieta kazde Twoje slowo, to kiedys obroci je przeciwko Tobie🙈 Kitty
OdpowiedzUsuńŚledzeni jesteśmy tak czy tak - ale akurat nie przez ChatGPT, z którym sobie uciąłem pogawędkę. Śledzą nas inne algorytmy, też zapewne w oparciu o AI, ale akurat nie ten program. Zresztą, czy to ważne, jak on się nazywa?
UsuńNo wlasnie nie tak czy owak, to jest podejscie fatalistyczne. Walec jest jeszcze daleko. To, ze sledzi cie telefon czy inny app to nie znaczy jeszcze , ze moga kontrolowac Twoje decyzje i Twoje zycie. AI to zupelnie inny wymiar, bo bedzie wykorzystany przez rzady wszystkich krajow do zarzadzania ludzmi, czyli stadem. I to oni beda podejmowac decyzje dokad i na ile bedziesz sie mogl przemieszczac, ile i czego bedziesz mogl zjesc, ile energii zuzyc itp itd. A jak juz bedziesz malo produktywny to beda mieli magiczna pigulke, ktora ci pomoze i uwolni system od pasozyta.I to nie jest S-F, to sie juz powoli dzieje w wielu krajach " tzw. rozwinietych" , Do tego AI jest potrzebne - i nie tylko. Na razie to zabawny czacik, ale juz niedlugo. Kitty
UsuńPewnie tak zrobią. I jak niby mam temu zapobiec? To się stanie niezależnie ode mnie.
UsuńGdy byłem dzieckiem w wieku przedszkolnym, karciłem uderzeniem dłoni stół, w który przygrzmociłem głową. W efekcie oprócz głowy bolała mnie dłoń. Myślę, że tak samo będzie, gdy "nie darujesz recenzji" sztucznej inteligencji. Chociaż nie do końca jest to trick algorytmu, bo w ten sam sposób zachowywał się żywy człowiek, którego ma małżonka prosiła o link do badania wskazującego, że legalizacja marihuany zapobiega uzależnieniom. Wracając do AI: Gdy pytam ją o coś, sprawdzam odpowiedź, a gdy uparcie nie udziela jej prawidłowo, kończę rozmowę.
OdpowiedzUsuńTeż miałem taką sytuację - pytałem o coś, a on zmyślał. Spytałem, dlaczego. Tak został zaprogramowany, żeby nie pozostawiać bez odpowiedzi. Jeśli jej nie znał - próbował ekstrapolować, na podstawie podobnych danych. Ale - uwaga, mocne - poprosiłem go, aby nigdy więcej tego nie robił i jeśli nie wie, albo potrzebuje dodatkowych danych, ma mi to powiedzieć. I wiesz co? Jak na razie dotrzymuje słowa! Tylko wyraźnie trzeba mu powiedzieć, że ma to ZAPAMIĘTAĆ, bo on pamięta tylko to, co polecisz mu zapamiętać. Inaczej każdą nową rozmowę traktuje jak coś zupełnie nowego, bez żadnej przeszłości.
UsuńA skąd to wiem? Od niego!
recenzent nie czytający tekstu do recenzji faktycznie może naruszyć system w głowie...
OdpowiedzUsuńza to kiedyś miałem do czynienia w pewnej dyskusji z ptysiem, który domagał się linków do źródeł na których opieram swoje tezy, ale zanim to zdążyłem zrobić, to zakwestionował wszystkie możliwe źródła na których mógłbym się oprzeć...
i tu pojawia się pewna subtelna różnica: o ile AI po prostu nie wie, że robi z siebie idiotę, to ów ptyś wie, że może to zrobić, ale z góry wyklucza taki wariant, więc też nie wie... niby skutek ten sam, ale ścieżka rozumowania(?) AI jest prostsza...
p.jzns :)
AI się czasem zapomina i trzeba jej przypominać zasady. Wtedy przez jakiś czas działa dobrze. Ale potem znowu się rozmarza i zaczyna lać wodę.
UsuńJa miałem do AI praktyczną prośbę i wywiązała się z tego tak, że zrywaliśmy boki. Chyba natchnąłeś mnie swym tekstem, aby to opisać. Nazwę to nie małpowaniem a inspiracją. Lepiej brzmi
OdpowiedzUsuńJestem ciekawy, co też Chatysław nowego wymyślił!
UsuńTo jeszcze przede mną. Nie bardzo mi to do niczego potrzebne, ale wpisałam wypróbowanie jako postanowienie noworoczne. Na sierpień. ;p
OdpowiedzUsuńUprzedzam, że trzeba konsekwentnie wymagać od niej pewnych zachowań, bo inaczej trzeszczy głupoty ;)
UsuńNie lubi AI i nie polubie. Niedługo dojdzie do tego, że sztuczna inteligencja nas zastąpi. Jest tego coraz więcej. AI wykorzystują do wyłudzania kasy. Ludzie się nabierają i płacą. Brak słów.
OdpowiedzUsuńSpokojnego tygodnia życzę
To narzędzie, które można różnie wykorzystać. Również w niecnych celach.
UsuńPróbowałem AI by wykrył mordercę w jednym z przeczytanch już kryminałów - nie wykrył, zrobił unik.
OdpowiedzUsuńA wkleiłeś mu cały tekst? Bo zauważyłem, że on nie lubi czytać.
Usuń