Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 20 grudnia 2023

Kiedyś to było!...

     W czasie przedświątecznym często w prasie natrafiam na artykuły, poświęcone wspomnieniom z PRL. Jak wyglądały wtedy Święta? I, co ważniejsze, jak wyglądały przygotowania do świąt.

     Powtarza się często jedno stwierdzenie – wprawdzie było skromniej, biedniej, trzeba było swoje odstać w kolejkach, ale ludzie byli dla siebie milsi, życzliwsi. Podobno w kolejkach się rozmawiało, nawiązywało nowe znajomości. Ogólnie, było miło.

     NAPRAWDĘ?

     Chyba mam jakąś dysfunkcję, a może zupełnie nieświadomie żyłem wtedy w innym kraju, bo zupełnie inaczej zapamiętałem tamte czasy. Może dopadają mnie już zaniki pamięci, bo ni czorta nie potrafię sobie przypomnieć, ani jednej kolejki, w której było miło.

     Same kolejki były codziennością. Po wszystko. Najpierw ludzie ustawiali się w kolejce, a potem dopiero pytali, po co. Na hasło „Rzucili towar!”, momentalnie ustawiała się kolejka. I nieważne, jaki to był towar. Ludzie potrafili godzinami stać po plastikowe wiaderko, albo zestaw łyżeczek do herbaty. I nieistotne było, czy akurat ten towar potrzebują, czy nie. Najwyżej się wymieni na coś innego. I naprawdę, wcale nie było w nich miło.

     Hasło „Pan tu nie stał!” słyszało się częściej niż dziś reklamy na Polsacie. Ponieważ nikt nie wiedział, ile tego towaru „rzucono” i ile z niego ekspedientki zachowają dla siebie i swoich znajomych, każdy kolejkowicz denerwował się, czy dla niego starczy. Przecież nierzadko człowiek marnował kilka godzin w kolejce tylko po to, żeby w pewnym momencie dowiedzieć się, że towar się skończył i nie dostanie wymarzonej paczki kawy, albo tabliczki czekolady. Dlatego każdego, kto „wpychał się w kolejkę”, pozostali traktowali jak śmiertelnego wroga. A i tak zawsze człowiek, który jeszcze przed chwilą był dwudziesty w kolejności, po pewnym czasie ze zdziwieniem stwierdzał, że przed nim jeszcze trzydzieści pięć osób. Bo do kolejkowiczów dołączali kolejni członkowie rodziny, czy znajomi, którzy „przecież stoją razem”, albo „ten pan już tutaj stał, nie Zdzisiu?”. Każdy kombinował jak mógł, żeby tego towaru uszczknąć trochę więcej niż jedną kostkę masła, przysługującą na każdego kolejkowicza – bo „tylko po tyle dawali”. W tak podminowanej społeczności, jak kolejka, każda, nawet najdrobniejsza iskierka mogła spowodować wybuch. I powodowała. Ludzie potrafili obrzucać się wyzwiskami z najbłahszych powodów. Bo tamta dostała lepszy kawałek mięsa, bo tamten nie stał od początku, tamta jest po prostu gruba, a nie w ciąży, więc nie powinna stać w uprzywilejowanej kolejce, a tamten widział, jak tamta już wczoraj kupowała jajka, a „wszyscy chcą kupić, nie tylko pani!”… Mógłbym tak wyliczać i wyliczać.

     Z jednym się zgadzam – było skromniej, więc człowiek cieszył się z każdego drobiazgu, który udało mu się upolować w sklepie. Ale to już później, we własnych czterech ścianach. Bo gdyby tylko okazał swoją radość zaraz po zakupie, rozwścieczyłby pozostałych, wciąż czekających na swoją kolej, niepewnych, czy też im się uda.

     I choć były to lata mojej młodości – nie, nie tęsknię ta tamtymi czasami. I dziwię się tym, co tęsknią. Zresztą, może po prostu nie pamiętają?


25 komentarzy:

  1. Pewnie większość wspominajacych teskni bardziej za mlodoscia:)
    Pamietam staruszki w kolejkach, które dostawaly nieziemskiej siły, by dorwać cukier lub kawę.
    Wole jak jest teraz, choć tamte czasy wyzwalaly nieprzeciętną zaradnosc i kreatywność.
    Jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. I za światem, który rozumieli, w którym panowały jasne zasady. Teraz niby też panują, ale inne i jakby bardziej rozmyte.

      Usuń
  2. Mieszkałam wtedy na Śląsku, zatem towar był częściej. Ludzie dzielili się kartkami.
    Wspominam z czułością tamte czasy, mojej młodości.
    Co z tego, że dziś wszystko jest w sklepach, przyjadło się na co dzień, nawet śniegu na Wigilie brak!
    A ludzie, albo zabiegani, albo pozamykani w swoich domach!
    Wszystkiego dobrego na Święta i cały Nowy Rok Nitagerze życzę Tobie i Bliskim😀🎄🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja za tamtymi czasami nie tęsknię. Puste półki to był tylko jeden z przejawów PRL. Negatywnych wspomnień mam znacznie więcej. Choć przyznaję, ze i pozytywne by się znalazły - ale te to bardziej pomimo tamtego ustroju.

      Usuń
  3. Ja pamiętam jedną miłą kolejkę. Wczesnie rano rzucili arbuzy do sklepu pod blokiem. Zanim się ludziska zorientowali, dzieciarnia z mojej klatki zdołała trzy razy obrócić i tym sposobem nabyc półtora arbuza do każdego domu. W tej kolejce było super miło i wesoło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna. Na ile? Pytanie retoryczne - nikt nie byłby w stanie policzyć :)

      Usuń
  4. Nie tęsknię do tamtych czasów i kolejek, teraz takie emocje zdarzają się chyba tylko w kolejkach do lekarza... I nie są to dobre emocje. Ale czystą radość, kiedy po trzykrotnym staniu w kolejce stałam się szczęśliwą posiadaczką trzech dezodorantów "Basia" pamiętam do dziś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że niewiele wtedy potrzeba było do szczęścia. Tylko że w tamtych czasach to było bardzo wiele. Niewiele to byłoby dziś.

      Usuń
  5. Jako, że w PRL byłem dzieciakiem, moje wspomnienia z kolejek są jeszcze gorsze, bo zdarzało się spotkać w kolejkach obywateli PRL stosujących więzienne zasady z prawem silniejszego w szczególności. I fakt, za cholerę nie potrafię sobie przypomnieć kolejki, w której było miło. Ta legendarna życzliwość, to chyba dotyczy anonimów podpisanych "życzliwy", bo z życia ulicznego, to niezbyt ją sobie przypominam.
    Z jednym się nie zgadzam. Ze słowem "kombinował". Masz na myśli oszustwa, czasem spekulację, a czasem ordynarną kradzież, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej, choć spekulacji bym tu nie podpinał. Spekulacją bowiem nazywano wtedy to, co dziś jest czymś oczywistym i najzupełniej legalnym: wolny handel.

      Usuń
  6. No właśnie - bez kalkulatora obliczyłam, że ponad 30 lat życia stałam w różnych kolejkach, bo jako dzieciak też stałam w kolejce, bo to ponoć było zdrowsze niż pozostawienie dziecka samego w domu gdy jeszcze nie miało 10 lat. Tak naprawdę to wielu ludzi nie tyle tęskni za tamtymi kolejkami, ale za państwem opiekuńczym, które zwalniało ich całkowicie z funkcji samodzielnego myślenia i rzekomą sprawiedliwością ustrojową, w której dobrze wykształcony profesor był mniej pożądaną osobą niż ciężko pracujący tylko fizycznie robotnik po szkole podstawowej i 3-letniej szkole zawodowej lub tylko jakimś przyuczeniu do zawodu. I pewien stary karzeł dobrze o tym wiedział i to wykorzystał i tyle lat rządził. Serdeczności;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
  7. I zawsze, pomimo braku w sprzedaży, były pomerańcze/pomarańcze i cytrusy w ogóle. A kolejki...? Znam osobiście taką jedną Panią, która jak podchodzi do całkiem "wolnej" jakiejkolwiek lady, okienka biurowego, czy kasy jest początkiem tworzącej się za nią kolejki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejka za panią mogła powstać z dwóch powodów:
      1. Pani była atrakcyjna, więc od razu ustawiało się za nią kilku facetów, żeby się na nią pogapić.
      2. Pani była małostkowa, kłótliwa i nie widząca dalej niż koniec swojego nosa, więc jej obsługiwanie trwało wieki.

      Jak było w Twoim przypadku?

      Usuń
  8. Podobno ludzie, którzy tęsknią za dawnymi czasami, często nawet wojennymi, tęsknią po prostu za swoją młodością, siłą i energią, którą wtedy mieli. A często dodawała im napędu akurat świeża miłość itp.
    To dlatego w ich oczach tamte stare czasy się idealizują.
    A nie ma to nic wspólnego z okresem w historii.
    Też jako dzieciak żyłam w tych czasach i też nie znosiłam kolejek. Moja mama też ich nie znosiła, więc nie zmuszała nas do stania. Jakoś zawsze miała szczęście kupić szynkę tuż przed albo w samą wigilię, jak już wszyscy kupili i nie mieli więcej kartek.
    Podobnie z innymi towarami. :) I jestem jej za to bardzo wdzięczna.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jest jak mówisz, ale zauważ, że wszyscy ci ludzie nie wspominają nigdy o młodości i tęsknocie za nią. Mnie się wydaje, że oni bardziej tęsknią do czasów, w których panowały zrozumiałe dla nich zasady. Teraz, w dobie świata wirtu i wszechobecnego oka Wielkiego Brata, czują się nieswojo. Nie potrafią się odnaleźć w tym świecie.

      Usuń
  9. nie boję się słowa "kombinować", bo nie ma ono żadnego pejoratywnego zabarwienia, takie zabarwienie próbują mu tylko nadawać ludzie o mentalności "równo, sztywno, z bukietem w ręce", zawsze na baczność, zawsze zgodnie z prawem, choćby nie wiem, jak złe i debilne by było...
    ja na przykład dużo kombinowałem, żeby nie stać w kolejkach, ten czas mnie nauczył zadawać sobie pytanie: "czy na pewno TO jest mi potrzebne?" i dlatego do tej pory nie ulegam stadnemu naciskowi na kupowanie zupełnie zbędnych, zbytecznych śmieci... dzięki takim ludziom jak ja Ziemia pożyje sekundę dłużej, a sekunda w ludzkim życiu to wcale nie jest tak krótko, choć zmarnować ją jest bardzo łatwo...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, trzeba sobie jakoś radzić :) Kombinowaniem było choćby stanie po raz kolejny w tej samej kolejce, w której "dawali tylko po dwie sztuki" - a czy to było nieuczciwe? W końcu, swoje się za każdym razem odstało.

      Usuń
  10. Tęsknić albo nie tęsknić - powspominać warto. Pomimo wszystkich trudności w zakupach jakoś nie zauważam żeby było dużo skromniej. Udawało się skompletować tradycyjne menu bez kolejkowej traumy. A może negatywne wrażenia mi się zatarły?
    Miłych Świąt i dobrego wejścia w Nowy Rok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na stole nie widać takiej różnicy, bo jednak często pojawiają się te same, tradycyjne potrawy. Poza tym, kiedyś wszystko chowało się "na święta" - więc było. Teraz jest to dostępne bez chomikowania.
      Wesołych Świąt :)

      Usuń
  11. Bylo tak ze we wspomnianych przez Ciebie czasach jeszcze mieszkalam w Polsce wiec kolejki, zdobywanie pewnych produktow jest mi znane.
    Samych kolejek nie komentuje bo wiadomo ze rozni ludziska sie w niej znajdowali ale wiesz co? pamietam ze docenialo sie zdobycze, cieszylo nimi - teraz ich dostepnosc powoduje ze grymasimy, lekcewazymy, na stole nie robia wielkiego wrazenia.
    Odnosze wrazenie ze glownie mowisz o okresie stanu wojennego i zaraz po bo poza nim to raczej bylo wiadomo czego sie w sklepach spodziewac.
    Jednym slowem to czasy ksztaltowaly zachowanie ludzkie.
    Osobiscie poza wspomnianym okresie nie pamietam nadzwyczajnych kolejek.
    Zycze udanych Swiat, zdrowego i spokojnego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko. Kolejki były zawsze, choć nie tak często i nie po byle co. Wtedy się nasiliły - to prawda. Ale ja tu nie piszę ogólnie o czasach PRL, tylko właśnie o kolejkach, w których jakoby "było miło".

      Usuń
    2. Do tych kolejek przyczynial sie jeszcze inny factor : sklepy byly inaczej zorganizowane, nie samoobslugowe. Sprzedawczyni musiala kazdy osobny towar brac z polek, czesto wazyc, pakowac wiec obsluga kazdego klienta trwala dlugo a inni musieli czekac i znosic. Obecnie sam sobie bierzesz co dusza zapragnie, porcje jaka chcesz i tylko zawozisz do kasy. Jesli jest kolejka to tylko do niej i krotka - a to wszystko nawet nie daje szansy na kolejkowe wasnie.

      Usuń
  12. Zwolennikom PiS marzy się powrót do PRL-u w którym państwo troszczyło się o wszystko, a klasa robotnicza była górą mordami swoich przedstawicieli.
    Jako konserwatysta powinienem może marzyć o powrocie pańszczyzny, jednak wizja niewolniczej pracy dla tych tępych mord szlacheckich też nie wydaje się atrakcyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni już zaczęli wprowadzać rozwiązania PRL-owskie. Na razie węgiel, ciepło prąd, gaz, paliwa. Ceny dalekie od rynkowych, a ewentualne zwroty kosztów przyznawane uznaniowo. Był projekt uruchomienia sieci państwowych sklepów - oczywiście, z cenami urzędowymi. Najpierw cenowo wykończyłyby prywatną konkurencję, a potem miałyby monopol na handel - i jestem gotów założyć się, że wróciłyby kolejki.

      Usuń