Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 15 lipca 2022

O krwawych bojach, jakie niedługo będę toczył

     Po takim tytule zapewne niektórzy z Was zechcą wiedzieć coś więcej o tych bojach, które mam zamiar toczyć. Na usta samo ciśnie się pytanie – o co?

     Ale to jest źle zadane pytanie. Bowiem tutaj należy zapytać – po co?

     A po co? Otóż tego nie wie nikt. Włącznie ze mną. Dlatego na to pytanie nie odpowiem. Mogę natomiast odpowiedzieć na kilka innych:

1. Z czego?

2. Na czym?

3. Dlaczego krwawe?

4. I dlaczego boje?

     Jak w nieodżałowanej Wielkiej Grze, odpowiadam na pytanie pierwsze: z drewna.

     Tak, wiem, należałoby z korka, ale korka nie posiadam, musi wystarczyć drewno. Poza tym, korek jest za miękki i źle się go toczy. Polakieruje się potem to drewno, żeby nie pochłaniało wody – będzie boja pierwszej klasy. Na pewno nie zatonie.

     Odpowiadam na pytanie drugie: na tokarce.

     I tu dochodzimy do sedna sprawy. Bowiem od kilku dni jestem szczęśliwym posiadaczem niewielkiej tokarki do drewna. A stało się to podczas naszej wspólnej (Koleżanki Małżonki i mojej) wizyty w pewnym markecie, wcale nie technicznym. Otóż, łażąc między regałami, wlazłem też na stoisko, na którym znajdowały się narzędzia. Takie ekspozycje zawsze mnie przyciągały. I zauważyłem tam sporej wielkości pudło. Zerknąłem na nie i… Nie wierzę! Zerknąłem znów – i znów ujrzałem to samo.

     Tokarka… Czym prędzej zacząłem badać zawartość – ale z zewnątrz, bo pudło było szczelnie zamknięte i zaklejone. Obejrzałem sobie wszystkie obrazki na pudełku i stwierdziłem, że tak, absolutnie, definitywnie i nieodwołalnie – CHCĘ!

     No co? Niektórzy mają fioła na punkcie ciuchów, inni sprzętu grającego, jeszcze inni na punkcie komputerowych gadżetów, biżuterii, czy zegarków. A ja lubię narzędzia, elektronarzędzia i obrabiarki. A ze wszystkich obrabiarek na świecie kocham tokarki.

     I przy tym wszystkim uważam się za niepoprawnego romantyka. Bo zakochać się na przykład w przyrodzie jest łatwo. Każdy potrafi! W pieniu ptaszków, w tchnieniu wiatru, w woni kwiatów, kolorze liści, nieba, zachodzącego słońca. Podobnie w sztuce – w pięknie słowa, obrazu, dźwięku instrumentów muzycznych. Ale zakochaj się w hałasującej maszynie, cuchnącej smarami, sypiącej wokół wiórami, która na dodatek tylko czeka na okazję, żeby urwać Ci rękę! Zrób to, a dopiero wtedy powiem, że jesteś romantykiem. Bo ten rodzaj miłości jest trudniejszy, wymaga wysiłku, nie pojawia się samorzutnie.

     I wiecie co? Ja kocham tokarki od dawna! Od dziecka.

     Moim pierwszym domem był po prostu Stary Dom. Miejsce, w którym dorastałem i czułem się bezpiecznie. Moim drugim domem był Las – kolejne miejsce w którym się wychowywałem, podczas nie kończących się wędrówek z Panem Leśniczym, który cierpliwie wyjaśniał mi tajniki funkcjonowania tego absolutnie cudownego tworu, jakim jest las. Ale trzecim moim domem był warsztat stolarski mojego Dziadka. To tam zaczynałem swoją przygodę z majsterkowaniem, to tam przyglądałem się, jak pracuje prawdziwy Mistrz. Zatykając uszy – bo maszyny strasznie hałasowały – obserwowałem, jak poruszająca się szybko taśma piły wycina z deski fantazyjne kształty. Jak frezarka zamienia zwykłą listewkę w kawałek ozdobnej ramy do obrazu. Jak ręczne narzędzia zamieniają zgrubnie obrobiony kawałek orzechowego drewna w zgrabną i składną kolbę do sztucera.

     Ale najbardziej podobało mi się toczenie. To tam, na tokarce, w magiczny sposób, kawałek drewna pod naciskiem dłuta zmieniał kształt, niby żywa istota. Przed chwilą był kanciasty – już jest okrągły. Był prosty – a tu zaczęły się na nim pojawiać fantazyjne zagłębienia, krzywizny i ornamenty. Przed chwilą by to zwykły kawałek drewna – teraz coraz bardziej przypominał ozdobny filar drewnianej poręczy.

     To była magia!

     I zapewne również jeden z wielu czynników, który zadecydował o tym, że mój dyplom nosi pieczęć Zakładu Konstrukcji Obrabiarek Wydziału Budowy Maszyn Politechniki Poznańskiej. Zatem, coś tam o obrabiarkach wiem…

     Solennie obiecałem, że do końca roku będę jadł tylko chleb z masłem, albo nawet bez masła – tylko niech Koleżanka Małżonka zgodzi się na ten wydatek. W sumie, niewielki, jeśli porównać go do wartości dodanej.

     I tak stałem się posiadaczem małej, pokojowej tokarki. To prosta maszyna. Piasty silnika na tym nie utoczę, bo maszyna nie posiada tzw. suportu – czyli ruchomego miejsca mocowania noża tokarskiego. Zamiast tego ma jedynie tzw. imak – podpórkę pod trzymane w rękach tokarskie dłuto. Nadaje się więc jedynie do na poły artystycznego, na poły rzemieślniczego toczenia niewielkich elementów z drewna. Ale i tak można na niej zrobić wiele pięknych rzeczy.

     Dobra czas odpowiedzieć na pytanie trzecie – dlaczego krwawe?

     No cóż, biorąc pod uwagę mój talent, nie ma siły, żebym pracując przy czymś takim, nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Moje łapska zwykle bywają pokaleczone po każdej robocie. Mam nadzieję, że tutaj skończy się na przyklejeniu plastra i nie trzeba będzie pędzić na SOR z paluchami ledwo trzymającymi się na skórze – jak kiedyś dawno temu.

     No i ostatnie pytanie – dlaczego boje?

     Nie wiem. Boja to pierwsze, co mi przyszło do głowy. Zapewne poprzez skojarzenie ze zwrotem „toczyć boje”. Na razie nie tworzę żadnego mebla, więc nie mam potrzeby toczenia czegokolwiek. Po co więc to kupiłem? No cóż w przeszłości, gdy robiłem półeczki, stojaczki i wieszaki na ścianę, nieraz zdarzało mi się żałować, że nie mam tokarki, bo wszystkie te przedmioty mogły być ze trzy razy ładniejsze. A jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żałować, że ją mam – więc co to za pytanie!

     A teraz proszę Was wszystkich o podsunięcie jakiegoś Pomysłu. Co mógłbym wytoczyć? Bo szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Obiecuję, że najlepszy Pomysł zostanie nagrodzony realizacją, sfotografowaniem i umieszczeniem fotki na niniejszym blogu – z dedykacją dla Autora Pomysłu.

     I jeszcze jedno. Nie może to być dłuższe niż 60 cm i o średnicy nie większej niż 20 cm – większe nie wlezie na tokarkę. A najlepiej, żeby dało się to wykonać z kija od szczotki – bo taki kawałek drewna mam pod ręką. Podłogę mogę potem szorować na kolanach. A właściwie, wcale nie jest tak brudna – wystarczy przejechać odkurzaczem.

     I żadnych śmiechów! Jest tokarka - jest mus toczyć!

     No błagam, podsuńcie mi jakiś Pomysł!


21 komentarzy:

  1. To ja pierwsza. Czytałam z fascynacją. I od razu przypomniał mi się... puchar.
    Historia jednego pucharu:
    W Plastyku byłam na kierunku p.t. formy użytkowe. Był to kierunek bardzo pojemny ;-) ale najbardziej lubiłam pracę w drewnie. I kiedyś zrobiłam puchar. Na tokarce zrobiłam bazę, z nóżką w falbanki, (nie pamiętam jak wydłubałam w środku, ale też było gładziutko i okrągło). Puchar miał fryz o motywie liściastym. Był pięknie wypolerowany i nawoskowany, a fryz był złoty. Z prawdziwych złotych płatków, nakładanych miękkim pędzelkiem.
    I tak sobie pomyślałam, że jak byś utoczył jakiś pucharek to połączył byś dwa hobby w jednym, (toczenie i zamiłowanie do nalewek ;-)). Tyle, że kij od szczotki... no cóż... o, chyba, że seria kieliszków!
    No naszła mnie melancholia... Wracają krwawe sceny,
    gdy n.p. rozpłatałam sobie kciuk piłą rozpłatnicą i później to mnie nawet do niewinnej szlifierki nie chcieli dopuścić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwa odpowiedź to kolejny post - bo to trochę za obszerny materiał na komentarz. A swoją drogą, zazdroszczę dostępu do świetnie wyposażonego warsztatu.

      Usuń
  2. A może byłoby dobrze, żebyś to pytanie skierował do Koleżanki Małżonki? Skoro łaskawie zezwoliła na zakup owej tokarki, to wytocz dla Niej jakieś pudełeczko na biżutki i wręczając zapytaj się co chciałaby mieć wytoczone z drewna. Jest szansa, że nie zechce mieć jakiegoś tłuczka by przywoływać Cię co jakiś czas "do porządku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że nie próbowałem? Jedyna merytoryczna odpowiedź brzmiała: "Nie będziesz mi tu niepotrzebnie śmiecił!". Merytoryczna, co nie znaczy, że zgodna z moimi oczekiwaniami.

      Usuń
  3. No popatrz, przed chwilą mogłam tylko jako anonim skomentować a teraz już mnie przepuściło. Jeszcze trochę i się zabiję przez tego Bloggera!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz znajomego informatyka? Albo nie może Ci poradzić ktoś bardziej zaawansowany w tych sprawach? Masz tylu przyjaciół - spytaj na blogu, jak rozwiązać problem. Ja tak robię i czasem się udaje.

      Usuń
  4. Wcale mnie nie dziwi pragnienie posiadania tokarki - lubisz toczyc, spodziewasz sie ze Ci sie przyda, wreszcie masz wiec jest dobrze.
    Skoro pierwszy wytoczony przedmiot ma posiadac specyficzne rozmiary to moze z tego kija do szczotki wytoczysz ludzika do wtykniecia go na dzialce, gdzies wsrod roslin? Ogolny ksztalt juz by mial, nalezaloby mu dac twarz i moze rece zalozone na brzuchu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja szukam czegoś, co można wytoczyć. A tu potrzebne rzeźbienie. Też fajne - ale akurat tokarki tu nie mam jak zastosować.

      Usuń
  5. Zrodzil mi sie w glowie lepszy pomysl i za ten licze na nagrode : mozesz stworzyc z kija totem tematycznie zwiazany z Twoimi grami. Wiazaloby sie to moze z koniecznoscia uzycia dluta ale toczeniem mozesz kij podzielic na dwie lub trzy czesci, te granice pomiedzy nimi ladnie wytoczajac, a dlutkiem o ile tokarka temu nie podola, poumieszczac symbole i napisy tyczace gier. Mozna takie symbole wypalic ale do tego potrzebne jest odpowiednie narzedzie.
    Czyz nie wspanialy pomysl? :)
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzędzie do wypalania mam - to się da zrobić lutownicą. Tylko nie bardzo potrafię sobie wyobrazić ten totem.

      Usuń
  6. Utocz stojak do odgołębiacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie stołek, a łożysko - tę część na górze, co się obraca. To się da wytoczyć! Tylko czy trzeba? To przecież może być po prostu ucięty kawałek kija od szczotki...

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Miłość musi być spełniona i wymaga poświęceń. Bierz więc kij od szczotki i tocz, tocz, tocz... A do szorowania podłogi padaj kolona. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O niczym innym nie marzę - ale co ja mam toczyć?

      Usuń
  8. No trochę powalczysz... Ja już swojej, bardzo stareńkiej się pozbyłem - zabrakło inspiracji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałem kiedyś taką pracę, że mogłem kupować na potrzeby firmy narzędzia o których w domu mógłbym tylko pomyśleć. Wśród tych zakupów była piła stolikowa , taki mały kombajn razem ze strugarką i frezarką pod nazwą mini majster, oraz tokarka stolikowa, taka o jakiej piszesz z nożami do drewna przypominającymi dłuta. Pierwsze co na niej wytoczyłem to świecznik, albo raczej lichtarz. Toczy się prosto i można było wypróbować wszystkie noże. Wyszło całkiem znośnie. Niestety egzemplarz numer jeden zaraz zarekwirował mi mój ówczesny Dyrektor z przeznaczeniem do domu wiejskiego. Polecam więc lichtarz na pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się da zrobić, tylko potrzebuję większego kawałka drewna, bo lichtarz z podstawą o średnicy kijka od szczotki raczej stać nie będzie. Cóż, rozejrzę się za takim. W ostateczności kupię. Czy zrobię - nie wiem. To zależy, czy Koleżanka Małżonka zgodzi się dać mu jakieś honorowe miejsce na komodzie, w co, mówić między nami, szczerze wątpię.

      Usuń
    2. Można zrobić taki lichtarz z dwóch kawałków drewna i skleić. Przy odrobinie precyzji nie do zauważenia.
      Co do żon to rzeczywiście rzadko podzielają naszą estetykę.

      Usuń
  10. Siut ! Antoni mi sprzed nosa zmiotl pierwsza nagrode :( bo zasugerowal prosty swiecznik a on mi przyszedl do glowy jako iealny do wytoczenia na pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, jest to pomysł, nawet niezły. Ale ja szukam Pomysłu, przez wielkie "P". Idei, która by mnie porwała na tyle, by nie zważać na protesty Koleżanki Małżonki i jej ewentualny, późniejszy strajk.

      Usuń
    2. Tak na pierwszy raz to może lepiej spierdzielić coś drobnego, a do patetycznych rzeczy podejść nabrawszy doświadczenia.
      Serpentyno podzielę się z Tobą prawami do pomysłu

      Usuń