Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 21 grudnia 2021

To coś na rękę

     Mój Pierworodny zawsze wszystko robi na ostatnią chwilę. Zawsze! I nie jest prawdą, że tę cechę odziedziczył po mnie. Bo ja tylko jedną rzecz robię na wariata. Jedną jedyną w roku. No i właśnie przyszedł ten czas. A zwlekam z tym zwykle z braku pomysłu. Jak co roku ten sam dylemat: jaki prezent przygotować na Gwiazdkę dla Koleżanki Małżonki?

     Ciuchów kupować nie będę, bo się na tym nie znam zupełnie. Wiem, że lubi srebrną biżuterię. Właśnie srebrną, nie złotą. Co ciekawe, mnie też bardziej podobają się wyroby ze srebra. Pewnie ze względu na tę delikatną warstwę tlenków, które uwypuklają każdy wzorek. No ale znowu biżuteria? Jak co roku?

     Wspomniała kiedyś, że przydałby się jej zegarek. Chwyciłem się tego pomysłu jak tonący szyi ratownika. To jest to! Muszę tylko połazić po sklepach i wybrać odpowiedni.

     Ale na łażenie po sklepach absolutnie nie było czasu. Jeszcze pięć dni do świąt, jeszcze cztery, jeszcze tylko trzy… A ja wciąż z pustymi rękami! Miałem mieć urlop kilka dni przed świętami. Tak zwane Wielkie Wybieranie (urlopów), ale plan upadł z powodu pilności zadań. Nie będzie czasu na łażenie po sklepach. W dodatku, to przecież trzeba zrobić dyskretnie.

     W końcu, zdesperowany do granic możliwości, niespodziewanie oświadczyłem twardo, że jadę do galerii.

     - Po co?

     Zrobiłem zmartwioną minę.

     - A, bo… Muszę takie coś kupić…

     - Co?

     Orzesz! Nie odpuści. Co za niedorobiony śledczy!

     - A, nie będziesz wiedziała… Do samochodu. Taką jedną część. Bo mi klekoce.

     Zrobiła wielkie oczy.

     - Co ci tam klekoce?

     I wymyśl tu człowieku na poczekaniu! Z czego składa się współczesny samochód, nie bardzo wiedziałem. Znam się na starych, mechanicznych, ale tych naładowanych elektroniką zwyczajnie nie rozumiem. Niezbyt szczęśliwie więc wybrałem pierwszą część, jaka przyszła mi na myśl.

     - No ta, no… kopułka rozdzielacza!

     Koleżanka Małżonka nie zna się na budowie samochodu, ale ona nieraz potrafi mnie zadziwić.

     - Rozdzielacza? – zmarszczyła brwi. – To u nas jest rozdzielacz?

     - No pewnie! – przytaknąłem energicznie. – Jak inaczej by się rozdzielał ten, no… prąd? Skąd by wiedział, którą lampkę zapalić? Rozdzielacz to podstawa! Bez rozdzielacza to ho ho!... Wiesz, nie? Jest tam, gdzie się zdejmuje tę pokrywę, po prawej stronie…

     - W dieslu?

     Spociłem się. Czułem jak rośnie mi nos.

     - No widzisz, to specjalna kopułka dla diesla – zapewniłem. – Dlatego to takie rzadkie. A u nas się popsuło, co za pech! Dlatego muszę ją pilnie kupić, bo po nowym roku ma podrożeć.

     I szybko zapiąłem kurtkę, drugą ręką chwytając czapkę. Miałem zamiar czym prędzej ewakuować się z miejsca przesłuchania.

     - A jak wygląda kopułka do diesla? – usłyszałem jeszcze.

     - Jest różowa – rzuciłem przez ramię i popędziłem na dół.

     Kiedyś, dawno temu, gdy miałem jeszcze Opla, pokazywałem jej kopułkę rozdzielacza, bo musiałem ją naprawić. Platynki mi się skleiły - starsi wiedzą, co to. Miałem nadzieję, że tego nie pamięta.

     W galerii jest kilka sklepów z zegarkami, ale żaden jakoś mi się nie spodobał. Ten za duży, ten za gruby, ten straszy ceną i kopalnią diamentów na tarczy, ten jakiś taki nie odpowiadający charakterem.

     - Bo wie pani, on do niej nie pasuje…

     - Zgadza się – odrzekła wyrozumiale sprzedawczyni. – Zegarek to coś osobistego. Musi być zgodny z charakterem właścicielki.

     - A ma pani zegarki nadmiernie dociekliwe? Bo taki by do niej najlepiej pasował. Niespełniony śledczy z niej…

     Nie miała. Polazłem więc dalej. Przechodząc obok sklepu z elektroniką, doznałem olśnienia. Nie zegarek! Kupię jej to coś, co nie wiem jak to się nazywa, ale nosi się to na ręce, a to coś komunikuje się z komórką i pokazuje godzinę!

     Nieznajomość nazwy to pestka. Wystarczyło dokładnie poczytać ulotki pod ekspozycją, by dowiedzieć się, że nosi to idiotyczną nazwę smartwatch. Jakby nie można było po polsku.

     Ogłaszam przy okazji konkurs z nagrodami na polską nazwę tego ustrojstwa. Nagrodą będzie notka na zaproponowany przez zwycięzcę temat! Jury, w składzie moim, wyłoni najtrafniejszą propozycję spośród nadesłanych. Przyjmujemy maile i komentarze.

     Ceny smartwatchów trochę mnie sprowadziły na ziemię. Nie wiedziałem, że to takie drogie. Choć tańsze też były, ale trudno zaufać markom takim jak Xing-Ping-Fung, Dęg-Sęg-Pęk czy Won-Ciung-Stąd. W końcu znalazłem odpowiedni, tyle że w kolorze róż gaciowy, zupełnie do Koleżanki Małżonki nie pasujący.

     - A może są czarne?

     Pomyślałem, że czarny pasuje do każdego stroju. Ale nie było. Trzeba było taki zamówić.

     - A jak zamówię, to zdąży przyjść do Wigilii?

     Okazało się, że przyjdzie już na drugi dzień. Złożyłem więc zamówienie i czym prędzej wróciłem do domu, aby zbyt długą nieobecnością nie wzbudzać niczyich podejrzeń.

     - To pokaż tę kopułkę!

     No nie! Gestapowiec normalnie! Nie odpuści.

     - Nie było, dopiero musiałem zamówić – odparłem dumny z siebie, że z prawdą mijam się tylko o włos.

     - I kiedy będzie?

     - Jutro – wyrwało mi się.

     Ale nie ma tego złego. Miałem już gotowy plan. Mogę teraz bez wzbudzania podejrzeń udać się do galerii po odbiór prezentu. Grunt to sprawna organizacja. Przez całą noc i cały dzień przychodziły mi na komórkę maile. "Właśnie bierzemy z półki Pana zamówienie!". Chwilę potem: "Właśnie pakujemy Pana zamówienie". Pięć minut później: "Właśnie spakowaliśmy Pana zamówienie i włożyliśmy do koszyka!". Czy oni pogłupieli? O każdym ruchu będą mnie informować? I przez całą noc będą mnie budziły te idiotyczne maile?

     Uspokoiły się późnym wieczorem, aby rankiem zaatakować ze zdwojoną siłą.

     "Właśnie przekazaliśmy Pana zamówienie kurierowi!". "Pana zamówienie już do Pana jedzie!". "Pana zamówienie jest już w sklepie, gotowe do odbioru!". Pomiędzy nimi kilkukrotne podziękowana za zakupy w ich sklepie i wielokrotne próby wciśnięcia mi abonamentu jakiegoś firmowego biuletynu. Ostatni raz robię zakupy w ten sposób!

     Po odbiór paczki mogłem udać się dopiero wieczorem. Specjalnie wybrałem grubszą kurtkę, żeby pod nią ukryć przesyłkę. Co ja musiałem się natrząść z zimna, żeby to przekonująco wyglądało! Ale nic to nie dało, bowiem pudełko było znacznie większe niż się spodziewałem. Co oni tam wsadzili? Miała być jeszcze ładowarka, ale pudełko wyglądało, jakby umieścili w nim agregat prądotwórczy.

     Gdy wszedłem do mieszkania, zdążyłem najpierw wrzucić pudełko do sypialni, w której na szczęście światło było zgaszone. wylądowało na łóżku (tym "kontynentalnym"!) i na całe szczęście nie odbiło się i nie spadło. Zacząłem zdejmować kurtkę.

     - No i gdzie masz tę kopułkę? - zapytała Ława Przysięgłych.

     Uczyniłem lekceważący gest. Tak lekceważący, że szalik spadł mi z wieszaka pod nogi.

     - Nie doceniasz mnie kochanie! - uśmiechnąłem się z wyższością. - Już zamontowana pod maską!

     - A stara kopułka?

     Wspominałem, że Wielki Śledczy nigdy nie odpuszcza?

     Wzruszyłem ramionami.

     - Wyrzuciłem po drodze. Co będę na święta chałupę śmieciami zagracał?

     Ja to jednak jestem sprytny! Powinienem pracować w wywiadzie, rozbijać się drogimi brykami i codziennie pić przed obiadem vodka martini wstrząśnięte, nie zmieszane.

     Tylko z czego ona potem tak się śmiała?

17 komentarzy:

  1. Z drugiej strony to fajnie jak tak zamawiają, bo jakby sie okazało, że nie dotrze na czas, to jeszcze byś zdązył cos innego kupić. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do firmy nie mam zastrzeżeń. Prędzej do siebie, że jestem taki opóźniony w rozwoju. Przecież człowiek współczesny uważa coś takiego za normę.

      Usuń
  2. No zaraz, a nie bedziesz teraz musial podnosic maski i pokazywac te kopulke Sledczemu? I co jej pokazesz? 😬 Masz jeszcze szanse zlapac jakis rozowy lakier do paznokci i maznac cos pod maska na wszelki wypadek 😂 Znajac Kolezanke Malzonke nie da sie tak latwo splawic.:) Swoja droga dales mi do myslenia ... Jakis tydzien temu przyszla do domu wielka paka, co akurat nie bylo dziwne, bo dosc czesto zamawiamy rozne rzeczy z ebaya ( i taniej i szybciej ), ale jak zapytalam chlopa : a co to? To sie jakby lekko zmieszal i, szybko zabral pake do garazu , abprzez ranie rzucil : a cos sobie kupilem do pracy , znaczy niechybnie narzadz ... Ale cos mi tu smierdzi, bo nowymi narzedziami to on sie na ogol lubi chwalic , najczesciej sasiadowi... :)) Hmmm , bardzo mi sie nie podoba mysl, ze ta paka to moze byc dla mnie... jak to jest nowy smartodkurzacz albo inne " sprytne" ustrojstwo , to mam przekichane... Zdecydowanie wolalabym jakis maly dyskretny pakuneczek ... srebro moge przyjmowac tonami, a najlrpiej z jakims kolorowym kamykiem:)) Za to jestem z siebie dumna, bo chyba raz w zyciu chlop dostanie cos, z czego sie ucieszy ... i obym sie nie mylila🤞😬🤞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze możliwość, że narzędzie był bardzo drogie i bał się, że dostanie ochrzan, jak zobaczysz co to jest. No, jest jeszcze możliwość, że to gumowa lala, czym pewnie też by się przed Tobą nie chwalił - ale to już tylko rozważam teoretycznie, w ramach rachunku prawdopodobieństwa.
      A o kopułkę się nie martw - zawsze mogłem źle zamocować i mogła odpaść.

      Usuń
    2. 👍😁Jasne, good thinking! Co do kopulki , bo lalke wykluczam... za leniwy , a w garazu cholernie zimno:)) Jak sobie kupil drogi narzadz to niech mu bedzie, jakas przyjemnosc w zyciu chlop musi miec 😬

      Usuń
    3. A zależy Ci, żeby chłop miał przyjemność? Bo jest jeden murowany sposób ;)

      Usuń
  3. Mam podobny problem z polską nazwą, co Ty w tytule notki. A ze smartwatchem mój problem wygląda jeszcze inaczej, niż z samą jnazwą dla niego, bo przede wszystkim nie czuję potrzeby posiadania tego gadżetu (nie brakuje mi go). Gdyby on był ładny, posiadał elegancję klasycznej biżuterii, jak choćby zegarki Patek Philippe, to wręcz bym go pożądał i jedynie koszmarnie wysoka cena (tak jest w wypadku Patka) wstrzymywałaby moje knucie, jak go zdobyć. Ale nie..., on jest taki szklano-plastikowy, że ogarnia mnie mania jego niemania. Dlatego też i pomysły na nazwę mam antyhandlowe, więc samodyskwalifikujące, jak na przykład dynks przegubowy.
    Przypomniałeś mi swoją historią, moją nauczycielkę od angielskiego, która próbowała dociekać powodu mojego spóźnienia, ale wymiękła, gdy pewnym głosem rzekłem "Przepraszam, że się spóźniłem, ale MUSIAŁEM UREGULOWAĆ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój stosunek do gadżetów jest identyczny. Nie używam nawet zegarka, a moim jedynym elementem biżuterii jest obrączka. Ale skoro nie stać mnie na to, aby kupić jej markowy zegarek, a chińskiego nie chciałem, to myślę, że pomysł ze smartwatchem nie jest zły. Parę lat posłuży, ma trochę więcej funkcji niż zegarek, w tym jedną, która się przyda: wyświetla kto dzwoni na komórkę. Czyli nie będzie musiała grzebać w torebce, żeby wiedzieć, czy należy odebrać, czy zignorować.

      Usuń
    2. Potrafię sobie wyobrazić osoby, którym taki gadżet jest wręcz potrzebny, nawet siebie potrafię sobie wyobrazić w takiej sytuacji, np. gdybym nagle zmienił pracę na wymagającą pilnego oddzwaniania na ważne telefony oraz ignorowania telefonów przeszkadzających, więc generalnie nie mam nic przeciw tym urządzeniom, po prostu w tej chwili bardziej by mi przeszkadzał, niż pomagał. Za to klasyczne zegarki wręcz kocham, sam posiadam dwa piękne i dość rzadkie modele (jeden automat na rękę, drugi ręcznie nakręcany z dewizką), a uczucie do nich jest tak mocne, że mam nadzieję używać ich do śmierci i ani w głowie mi zdrada. I tu służbom używającym pegasusa podpowiadam nieco sparafrazowaną maksymę Kaczyńskiego Lecha: "Jeżeli ktoś ma zegarek, to skądś go ma"!

      Usuń
  4. Smartwatch tzn. bystry obserwator, a od apple to syntetyczna żona web 3.0

    OdpowiedzUsuń
  5. Klik dobry:)
    KOMPUCZAS, ZEGARKOMP, TELECZAS.
    Wraz z serdecznymi życzeniami zdrowych i wesołych Świąt serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za bardzo techniczne. Myślałem raczej o czymś w rodzaju "świerszcz", albo "kompon" (z dawnych powieści SF).

      Usuń
  6. Niech nad Waszymi domami zaświeci jutro wieczorem OSIEM GWIAZD w dwu grupach ***** ***.

    OdpowiedzUsuń
  7. firma wysyłkowa w której zamawiam żarcie dla kotów też wysyła mi takie komunikaty, ale kompletnie randomowo, bez pokrycia w realiach... jednego razu paczka już doszła, ale komunikat o kurierze pod drzwiami doszedł następnego dnia... z kolei innym razem kurier miał być u drzwi i był, ale dwa dni później, koty zdążyły się już oflagować i ogłosić strajk głodowy w proteście przeciwko morzeniu ich głodem...
    ale wiemy, jak to jest... "już jestem w metrze" oznacza, że ów ktoś dopiero myśli o wzuciu butów, w których dopiero dojdzie do tego metra...
    ...
    to są jeszcze takie fury, gdzie kierowca samemu może naprawić kopułkę?... bo teraz takie czasy, że głupiej żarówki w migaczu sam nie wymienisz, nie ma podejścia i trzeba do warsztatu... nawet policja przestała wlepiać mandaty za taki felerny migacz, bo wiadomo, o co chodzi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet żarówki nie wymienię, bo mam ledowe. Wymiana całego migacza.
      A kopułek już nie ma gdzieś od 20 lat, albo i więcej.

      Usuń