Zdarzało mi się już nieraz cieszyć, że idę rano do pracy. Raz miałem tak pasjonujące zadanie, że nie mogłem doczekać się poniedziałku. Potem, po długim okresie pracy zdalnej, byłem zachwycony, że wracam tam, gdzie są ludzie i gdzie wszystkie systemy pracują normalnie i nie trzeba za każdym razem czekać pół godziny, aż uruchomi się jakiś program.
Teraz cieszyłem się, że będę mógł zwyczajnie skorzystać tam z toalety. Jednocześnie bolejąc nad losem Koleżanki Małżonki.
Rano jeszcze było można, ale o ósmej mieli przyjść fachowcy i zacząć demontować rurę odpływową. I to było z tego wszystkiego najgorsze. Bo nie tylko toaleta nieczynna. Wodę można było przynieść z pralni, ale jak jej użyć, gdy nie ma odpływu? Teoretycznie można nawet pozmywać naczynia, ale gdzie potem tę wodę wylać? Chlusnąć na chodnik z czwartego piętra, jak w średniowieczu? A co zrobić z kubkiem, w którym zostało trochę nie dopitej herbaty? Jak go przemyć, albo chociaż przepłukać? Zlewać wszystko do wiadra? Przecież po całym dniu, to wiadro samo, o własnych siłach będzie mi łazić po mieszkaniu!
Co jakiś czas dostawałem SMS od Koleżanki Małżonki – regularne raporty z postępu prac. Najpierw o ostatecznym demontażu rury wodnej na samym dole. Potem, że przyszli do nas, demontować rurę ściekową i „to coś tam na dole” (trójnik).
Gdy to zrobili, moglibyśmy sobie z sąsiadami z dołu pomachać.
Demontaż trwał mniej więcej do południa. Potem zaczęli zakładać nową rurę. Zupełnie nową, plastikową, nie ten żeliwny, ciężki i rdzewiejący złom. Gdy wróciłem po pracy, natknąłem się na pracującą brygadę w mojej łazience. Gdy wszedłem, umilkli nagle, co wydało mi się zrazu nieco podejrzane. Pomyślałem, czy oni tam jakiejś fuszery nie odwalają, ale po chwili zrozumiałem, że to nic nadzwyczajnego – po prostu trzech samców zalecało się do Koleżanki Małżonki, z trudem próbującej utrzymać powagę. A tu nagle mąż wraca! Mikry, bo mikry, ale pewnie jak się wkurzy, to może być nieobliczalny. Skąd mogli mieć pewność, że w którejś szafie nie ma sejfu na broń? Z kurduplami nie ma żartów!
Co do pracy – okazało się, że świadomi kłopotu, jaki sprawia brak rury odpływowej, poświęcili na jej montaż cały czwartek. Nie patrzyli na zegarki – wiedzieli, że musi to być dziś zrobione. A że montaż odbywa się z przeciwnej strony niż demontaż – od dołu – u nas kładli właśnie ostatni odcinek rury. Skończyli przed piątą i zapewnili nas, że z toalety i zlewu można już korzystać. Pół kamienia spadło nam z serca. I nie był to kamień osiadający w rurach!
- Rura od wody pójdzie już szybko – zapewnili na odchodnym.
A gdy tylko wyszli, zabrałem się za zmywanie naczyń. Uparłem się, że zrobię to sam. Tylko po to, żeby własnoręcznie wylać wodę po zmywaniu do zlewu. Było cudownie!
Więc radzę nie śmiać się z polityki ciepłej wody w kranie – bo zawsze może jej zabraknąć! Doceńcie to, co macie – bo nic nie jest dane na zawsze.
____________________
I jeszcze obiecane wyjaśnienie, jak wygląda toaleta turystyczna. Na przykładzie posiadanej przez nas.
Jest to plastikowe ustrojstwo, niezbyt skomplikowane, o wymiarach 45 x 35 x 35 cm. Tak wygląda zamknięte:
A tak otwarte:
To białe na górze, po lewej stronie, to przycisk spłuczki, a po prawej - korek wlewu specjalnych chemikaliów, które mają sprawić, że nie trzeba będzie tego wystawiać na balkon


U mnie w pracy dziś była awaria - no dobra, w porównaniu z Waszą to raczej awaryjeczka, naprawili zreszta szybko, ale woda z kranów leciała ... nie, to nie była woda, to było błoto. ;)
OdpowiedzUsuńA to znaczy, że awaria była poważna i trzeba było spuścić wodę z rur, żeby, dajmy na to, wymienić jakąś rurę, kolanko, czy zaworek. Tak się dzieje, gdy do wodociągu dostanie się powietrze.
UsuńNo to już widać całkiem wyraźnie światełko w tunelu hydraulicznym;))))
OdpowiedzUsuńAle czy to światełko to naprawdę koniec tunelu? Obawiam się, że nie do końca.
UsuńOj powiem Ci, że emocjonująca ta historia, chociaż nie życzę nikomu takich emocji!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z wami, że zainstalowali Wam tę rurę odpływową i już możecie zmywać i korzystać z toalety.
Mam nadzieję, że reszta czyli położenie rur z wodą też pójdzie szybko.
I masz rację bieżąca i ciepła woda w kranie i kanalizacja z odpływem to naprawdę jedne z najlepszych osiągnięć współczesnych domów.
Toaletę turystyczną widziałam i korzystałam z niej kiedyś na łódce, ale faktycznie w waszej sytuacji bardzo się przydała.
To czekam na ciąg dalszy!
Wodę mam. Zimną. No, ale wychowałem się w domu bez ciepłej wody, jakoś sobie poradzę.
UsuńZmywanie i inne czynności, niby codzienne, ale jak ich brak-masakra!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, także Koleżankę Małżonkę- bardzo serdecznie😀🌼🌞
Zwłaszcza te "inne czynności" były kłopotliwe. Gdzie indziej poszłoby się za stodołę, ale wiesz, jak trudno znaleźć to w środku miasta?
Usuń