Nie umiem szpachlować ścian!
Wiele razy próbowałem nauczyć się tej sztuki, zwykle na własnych błędach – i w dalszym ciągu mi to nie wychodzi. Ściany wyglądają po tym zabiegu, jakby je ktoś skrobał grabiami, a potem jeszcze dzieciaki odbijały o nią przez kilka godzin piłkę, nabitą kolcami. No, ale staram się jak mogę, a na fachowca czekałbym nie wiadomo jak długo. Mój harmonogram nie zniósłby takiego opóźnienia, musiałem to zrobić sam. Przynajmniej nie uciekam przed tym, bo najłatwiej to powiedzieć „nie umiem” i wywiesić białą flagę. Trudniej stanąć do walki i polec z honorem.
Potem szlifowanie, zamiatanie, odkurzanie, zamiatanie, odkurzanie, zamiatanie, odkurzanie i mycie. Tak, ścian również, bo było na nich pełno gipsowego pyłu Warstwa gruntu, dwie warstwy farby – i wprawdzie nie jest idealnie, ale za to każda ściana zyskała nieco na indywidualności. Już nie są tak bliźniaczo do siebie podobne. No i jest chociaż czysto. Pora montować szafę nr 2. Tę jeszcze większą, jeszcze cięższą i jeszcze bardziej upierdliwą. I w jeszcze mniejszym pokoju!
Koleżanka Małżonka, zdając sobie sprawę z napiętego harmonogramu, wyraziła zdziwienie, widząc mnie stojącego na drabinie i grzebiącego przy lampie.
- Co ty tam robisz? – spytała. – To nie montujemy dziś szafy?
- Zdejmuję lampę – oświadczyłem. – To ma mi dać motywację do tego, aby montaż skończyć jeszcze przed zmrokiem.
Autorytet z pewnością nie urósł mi od takiego stwierdzenia, ale prawdziwy powód był taki, że musiałem to zrobić, bo inaczej nie zmontowałbym szafy. Aby przybić tylną ściankę z dykty, szafa musiała być od ściany odsunięta, przynajmniej na tyle, aby zmieściła się drabinka – to znaczy, na środek pokoju, bo pokoik malutki. Na samej górze bez drabinki nie dosięgnę - los pokarał mnie niezbyt imponującym wzrostem, więc dwa i pół metra to dla mnie trochę za wysoko. W tym manewrze z kolei przeszkadzała wisząca u sufitu lampa. Wspominałem, że szafa sięgała niemal sufitu?
Sam montaż przebiegł podobnie jak w pierwszym przypadku. Część udało się zrobić lepiej – bo miałem już doświadczenie z poprzednie przygody. Część poszła gorzej – zmęczenie dało o sobie znać i kilka razy zdarzyło mi się uszkodzić lekko tę czy inną płytę. Kląłem też o wiele mniej, bo zmęczenie dało się we znaki naprawdę poważnie i zwyczajnie nie miałem siły. Dość, że za dnia zdążyłem jeszcze ustawić szafę we właściwej pozycji i zamontować lampę, co uważam za niesamowity sukces. Którego, oczywiście, nie miałem siły świętować.
Koleżanka Małżonka zabrała się od razu za zapełnianie szafy. Ja usiadłem na tapczanie i nie umiałem już z niej wstać.
- Następny remont przeprowadzi już mój następca – oświadczyłem słabym głosem. – Ja już na to jestem za stary.
- Jaki następca? – zdziwiła się Koleżanka Małżonka.
- No chyba wyjdziesz za mąż, gdy ja wyciągnę kopyta – odparłem, ciężko dysząc. – Taka kobieta nie może się zmarnować sama.
Trochę przesadzałem. Gdyby los niespodziewanie obdarował mnie małym domkiem z ogródkiem oraz dużą ilością wolnego czasu, zapewne pełen zapału rzuciłbym się w wir pracy, nie patrząc na bolący krzyż, czy poobrywane mięśnie. Dopieszczałbym go miesiącami, z zaangażowaniem i poświęceniem. Ale swego czasu dostałem od losu tak słabe karty, że nie udało mi się go ograć. Może, gdybym to ja rozdawał…
Nazajutrz dostałem wiadomość od firmy, w której zamówiliśmy łóżko. Przyjadą jutro.
A właśnie rozpoczęły się upały…
C.D.N
Ale... już po upale! Od juta duzo chłodniej!
OdpowiedzUsuńI pamiętaj, że łózko jest poziome, a nie pionowe, bedzie z nim łatwiej!
Będzie z nim trudniej. Bo nie można go montować w pionie. Zatem trzeba będzie w poziomie - ale stopy postawić to już nie będzie gdzie.
UsuńCzytam kolejny odcinek i za każdym razem jestem zmęczona samym czytaniem .A co dopiero Ty.Toz to remont całkowity i jeszcze to upierdliwe skręcanie mebli.To ekipa potrzebna albo z osiem rak .Podziwiam naprawdę.Z tego co pamiętam z łóżkiem kumpla tez był niezły bal bo nic nie pasowało.Mam nadzieje ze Twoje będzie łatwiejsze.Życzę siły i wytrwałości.Chyba juz widać metę.Marta uk
OdpowiedzUsuńNiedobrze... Skoro czujesz się zmęczona czytaniem, to znaczy, że nie umiem pisać :(
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, proszę... Na chwilę zagapiłam się, a tu już piąta część remontu.
A ja lubię, gdy ściany mają fakturę niczym po grabiach i piłce z kolcami. Wiem, że wtedy oddychają. Nigdy nie chcę pokrywać gipsem, który bardzo wchłania wilgoć. W mieszkaniach całkowicie zagipsowanych źle się czuję nawet tylko podczas krótkiej wizyty.
Pozdrawiam serdecznie.
Może i podobałoby mi się to, gdyby to był efekt zamierzony. Ale nie jest.
UsuńKończ ten remont, jedź na wypoczynek!
OdpowiedzUsuńWypoczynek musi poczekać. Jeszcze trochę.
UsuńPuk, puk... Przyszłam z rewizytą...A tu remont! Zatem, nie przeszkadzam, przyjdę jak już będzie posprzątane:))
OdpowiedzUsuńOj, możesz się nie doczekać. To był długi remont :)
UsuńMontaż wielkich szaf pod sufit w małym pokoju to naprawdę hardcore! Podziwiam i współczuję zmęczenia.
OdpowiedzUsuńP.S. wspomniałeś o myciu i szpachlowaniu ścian, rozumiem, że przed wstawieniem nowych mebli jeszcze je pomalowałeś?
A jakże! Gdybym ich nie pomalował, nie dostrzegłbym tych wszystkich nierówności, które przy gładkiej ścianie tak bardzo rzucają się w oczy.
UsuńPrzeczytałam wszystkie części hurtem. Wiem, jak zarobisz na ten domek z ogródkiem. Zacznij w końcu pisać książki Nit🙏
OdpowiedzUsuńNapisać - może i coś tam bym umiał. Ale co potem z tym zrobić? W tzw. "załatwianiu" to ja jestem bezradny jak dziecko.
UsuńZalatwianie zostaw synom Nitager, albo Kolezance Malzonce! Napisz powiesc obyczajowa - sprzedasz na pniu 👌
UsuńPrzeczytałam wszystkie części hurtem. Wiem, jak zarobisz na ten domek z ogródkiem. Zacznij w końcu pisać książki Nit🙏
OdpowiedzUsuńPodpisuje sie pod Dreamu! Absolutnie - powiesc obyczajowa w odcinkach, a pozniej prawa do serialu👍👏👏👏
Usuń