Zakrawa to na ironię losu. Mityczna postać anioła śmierci i dzień, który już zawsze będzie się kojarzył ze śmiercią. Czy on zdawał sobie z tego sprawę, gdy przyjmował imię Azraela?
Kiedy zakładałem blog, czułem się, jakbym narodził się na nowo. Stworzyłem nową osobowość, nadałem jej imię, a nowo narodzony Nitager wyruszył na wirtualne szlaki i zaczął poznawać nowy świat, tak różny od tego, który dotąd znał. Zaczął też poznawać nowych ludzi – zupełnie inaczej niż dotąd. Wszystko wydawało mu się ułudne i nierzeczywiste. Ale jedna chwila go otrzeźwiła – chwila śmierci. Prawdziwej śmierci. Śmierci innego blogera, która uzmysłowiła mu, że za ty, ciągiem zer i jedynek, biegnących po światłowodzie, stoi żywy człowiek.
I tak wrócił na ziemię. Przynajmniej tak mu się wtedy wydawało.
Ze śmiercią w blogowisku spotkałem się już wielokrotnie. Odeszły osoby naprawdę bliskie, trochę dalsze, dalekie i znane tylko ze słyszenia, lub z mediów. W przypadku niektórych nawet nie wiem, kiedy to się stało. A potem liczba nieczynnych linków tylko się powiększała.
10. kwietnia również jest rocznicą śmierci. Tym razem Anioł Śmierci przyszedł po samego siebie.
Pięć lat temu blogosfera straciła jednego z najlepszych publicystów. Pięć lat temu odszedł od nas Azrael.
:(
OdpowiedzUsuńCo za czasy! Umierają ludzie, którzy przedtem nie umierali [Julian Tuwim].
OdpowiedzUsuń